Muszę zrobić prezentację na religię o zmartwyhwstanu Jezusa i potrzebuję w związku z tym różnych materiałów,jeśli macie je albo jakieś ciekawe strony to piszcie, bardzo proszę!!!
Jezusa Chrystusa nazwano „pierworodnym z umarłych” (Kol 1:18). Był on pierwszą istotą wskrzeszoną do zycia wiecznego. Prócz tego zmartwychwstał „w duchu” — do życia w niebie (1Pt 3:18). Nie dość na tym: został wyniesiony do wyzsszej formy życia i na wyzszą pozycję niż podczas wcześniejszego pobytu w niebie, przed przyjściem na ziemię. Otrzymał nieśmiertelność i nieskazoność, które są niedostępne dla stworzeń cielesnych, i został „wywyższony ponad niebiosa” — w całym wszechświecie ustępuje rangą tylko Bogu . I to sam Bóg wskrzesił go z umarłych (Dz 3:15; 5:30; Rz 4:24; 10:9).
Jednakże przez 40 dni po zmartwychwstaniu Jezus ukazywał się swym uczniom w róznych materialnych ciałach, podobnie jak w starożytności pokazywali się ludziom aniołowie. Tak samo jak oni mógł w dowolnej chwili materializować i dematerializować ludzkie ciało, by dostarczyć namacalnego dowodu, że został wskrzeszony (Rdz 18:1, 2; 19:1; Joz 5:13-15; Sdz 6:11, 12; 13:3, 13; Mt 28:8-10, 16-20; Łk 24:13-32, 36-43; Jn 20:14-29). Wielokrotnie ukazywał się ludziom, kiedyś nawet ponad 500 osobom naraz, co niezbicie poświadczało, że naprawdę zmartwychwstał (1Ko 15:3-8). Tak dobitnie potwierdzone zmartwychwstanie jest ‛gwarancją dla wszystkich ludzi’, iż na pewno nadejdzie zapowiedziany przez Boga dzień sądu, czyli rozrachunku (Dz 17:31).
Apostoł Piotr napisał do współchrześcijan: „Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec naszego Pana, Jezusa Chrystusa, gdyż stosownie do swego wielkiego miłosierdzia dał nam — przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa spośród umarłych — nowe zrodzenie do żywej nadziei, do dziedzictwa niezniszczalnego i nieskalanego, i niewiędnącego. Jest ono w niebiosach zachowane dla was” (1Pt 1:3, 4).
Jezus Chrystus złożył swe człowiecze zycie w ofierze jako okup za ludzkość. Natchniony pisarz Listu do Hebrajczyków odniósł do niego Psalm 40, gdzie Mesjasz posłany przez Boga „na ten świat” oznajmia: „Ofiary i daru ofiarnego nie chciałeś, lecz przygotowałeś mi ciało” (Heb 10:5). Sam Jezus powiedział: „Chlebem zaś, który ja dam, jest moje ciało za życie świata” (Jn 6:51). Chrystus nie mógł więc po zmartwychwstaniu odzyskać poprzedniego ciała, gdyż w ten sposób odebrałby ofiarę złożoną Bogu za rodzaj ludzki. Ponadto nie miał już mieszkać na ziemi. Jego „domem” są niebiosa, gdzie przebywa jego Ojciec, który nie jest bytem materialnym, lecz duchowym (Jn 14:3; 4:24). A zatem Jezus Chrystus otrzymał chwalebne, nieśmiertelne i nieskażone ciało, ponieważ „jest odbiciem chwały Boga i dokładnym wyobrażeniem samej jego istoty, on też podtrzymuje wszystko słowem jego mocy, a dokonawszy oczyszczenia za nasze grzechy, zasiadł po prawicy Majestatu w miejscach wyniosłych. O tyle zatem stał się lepszy od aniołów [którzy także są potężnymi osobami duchowymi], o ile odziedziczył imię wspanialsze od ich imienia” (Heb 1:3, 4; 10:12, 13).
Paweł nazwał Jezusa „pierwociną tych, którzy zapadli w sen śmierci”. Potem dodał, że każdy zostanie wskrzeszony „we własnym szeregu: Chrystus jako pierwocina, potem ci, którzy nalezom do Chrystusa, podczas jego obecności” (1Ko 15:20, 23). Należący do „domu Bożego”, do którego pierwsi z nich zostali zaproszeni w dniu Pięćdziesiątnicy, podlegają osądzeniu podczas swego chrześcijańskiego życia (1Pt 4:17). Są „niejako [dosł. „jakimiś”] pierwocinami” (Jak 1:18, ; Obj 14:4). Jezusa Chrystusa można przyrównać do pierwocin jęczmienia, składanych w ofierze przez Izraelitów w dniu 16 Nisan („Chrystus jako pierwocina”), a jego duchowych braci („jakieś pierwociny”) — do pierwocin pszenicy, ofiarowywanych w dniu Pięćdziesiątnicy, przypadającym 50 dnia po 16 Nisan (Kpł 23:4-12, 15-20).
...........
Jezus wykazał członkom sekty saduceuszy, niewierzącym w zmartwychwstanie, iż zamieszczone w Pismach Hebrajskich księgi Mojzesza (które znali i w które rzekomo wierzyli) potwierdzają realność tej nadziei. Argumentował, że Jahwe „nie jest (...) Bogiem umarłych, lecz żywych”, a skoro sam przedstawił się jako „Bóg Abrahama i Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba” (którzy podówczas już nie zyli), to uwazał ich za żywych, ponieważ zamierza ich wskrzesić. Dzięki swej mocy Bóg „ozywia umarłych i (...) nazywa rzeczy nie istniejące, jak gdyby istniały” — oznajmił Paweł, omawiając wiarę Abrahama (Mt 22:23, 31-33; Rz 4:17).
Dlaczego zmartwychwstanie stało się potrzebne? bo na samym początku dziejów ludzkich zmartwychwstanie nie było potrzebne. Nie wchodziło w skład pierwotnego zamierzenia Bożego wobec mieszkańców naszej planety, ponieważ śmierć nie była dla człowieka czymś naturalnym i nieuchronnym. Przeciwnie, Bóg dał do zrozumienia, że ziemia miała być napełniona zywymi ludźmi, a nie degenerującymi się, umierającymi istotami. Jego dzieło było doskonałe, a więc wolne od skaz, ułomności czy chorób (Pwt 32:4). Bóg pobłogosławił pierwszą parę ludzką i polecił jej rozmnażać się i napełnić ziemię (Rdz 1:28). Takie błogosławieństwo z całą pewnością wykluczało choroby i śmierć. Bóg nie ograniczył czasu życia człowieka, lecz oświadczył Adamowi, że śmierć będzie karą za nieposłuszeństwo. A zatem człowiek mógł żyć wiecznie. Gdyby jednak wypowiedział Bogu posłuszeństwo, utraciłby Jego uznanie i błogosławieństwa i ściągnął na siebie przekleństwo (Rdz 2:17; 3:17-19).
.
Cel zmartwychwstania. Zmartwychwstanie nie tylko ukazuje nieograniczoną potęgę i mądrość oraz miłość i miłosierdzie Boga, ale też potwierdza, że jest On Bogiem, który swych sług „zachowuje przy życiu” (1Sm 2:6). Ponieważ potrafi ich wskrzesić, może dopuścić do tego, żeby ich wierność wypróbowywano aż do śmierci. W ten sposób może udzielić odpowiedzi Szatanowi, który bezskutecznie usiłuje udowodnić swój fałszywy zarzut: „Skórę za skórę — i wszystko, co człowiek ma, da za swą duszę” (Hi 2:4). Bóg czasami pozwala, by Szatan posunął się do ostateczności i nawet zadał śmierć niektórym ludziom (Mt 24:9; Obj 2:10; 6:11). Gotowość czcicieli Boga do oddania życia w służbie dla Niego stanowi dowód, że nie pełnią jej dla korzyści, lecz z miłości (Obj 12:11). Poświadcza też, że uznają Go za Władcę Wszechświata, za wszechmocnego i pełnego miłości Boga, który potrafi ich wskrzesić. Pokazuje, że są oddani wyłącznie bogu ze względu na Jego cudowne przymioty, nie zaś z samolubnych, materialistycznych pobudek. (Warto przeanalizować niektóre wypowiedzi sług Bożych, zanotowane np. w Rz 11:33-36 i Obj 4:11; 7:12). Zmartwychwstanie jest również narzędziem, za pomocą którego Bóg urzeczywistni swe zamierzenie wobec ziemi, oznajmione już Adamowi (Rdz 1:28).
...
Jezusa odsyłano od jednego dostojnika do drugiego, aż w końcu namiestnik rzymski Poncjusz Piłat pod naciskiem rozfanatyzowanego tłumu poszedł po linii najmniejszego oporu i wydał wyrok śmierci. Jezus poniósł haniebną śmierć na palu, po czym jego ciało złożono w grobowcu. Ale trzeciego dnia wydarzyło się coś, co przeobraziło jego zrozpaczonych uczniów w rozradowanych i gorliwych ewangelizatorów, przepełnionych silną wiarą (Jana 19:16-22; Galacjan 3:13).
Przywódcy religijni podejrzewali, że uczniowie Jezusa mogą się dopuścić oszustwa, toteż zwrócili się do Piłata z następującą prośbą: „Panie, przypomnieliśmy sobie, że ten zwodziciel jeszcze za życia powiedział: Po trzech dniach zmartwychwstanę. Rozkaż więc zabezpieczyć grób aż do trzeciego dnia, żeby czasem uczniowie jego nie przyszli, nie ukradli go i nie powiedzieli ludowi: Powstał z martwych. I będzie ostatnie oszustwo gorsze niż pierwsze. Rzekł im Piłat: Macie straż, idźcie, zabezpieczcie, jak umiecie. Poszli więc i zabezpieczyli grób, pieczętując kamień i zaciągając straż” (Mateusza 27:62-66).
Trzeciego dnia po śmierci Jezusa do jego grobu udały się trzy kobiety, chcąc namaścić ciało wonnościami. Co zobaczyły? „Bardzo rano, skoro wzeszło słońce, pierwszego dnia tygodnia, przyszły do grobu. I mówiły do siebie: Któż nam odwali kamień od drzwi grobu? Ale gdy spojrzały, zauważyły, że kamień był odwalony, był bowiem bardzo wielki. A gdy weszły do grobu, ujrzały młodzieńca siedzącego po prawej stronie, odzianego w białą szatę i zdumiały się bardzo. On zaś rzekł do nich: Nie trwóżcie się! Jezusa szukacie Nazareńskiego, ukrzyżowanego; wstał z martwych, nie ma go tu, oto miejsce, gdzie go złożono. Ale idźcie i powiedzcie uczniom jego i Piotrowi, że was poprzedza do Galilei; tam go ujrzycie, jak wam powiedział” (Marka 16:1-7; Łukasza 24:1-12). Mimo iż przywódcy religijni postawili specjalne straże, Jezus został wskrzeszony przez swego Ojca.
..........
W niedzielę o świcie Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, jak również Salome, Joanna i inne kobiety idą z wonnościami do grobu, by namaścić ciało Jezusa. Po drodze rozmawiają ze sobą: „Kto nam odtoczy kamień od wejścia do grobowca pamięci?” Ale na miejscu okazuje się, że nastąpiło trzęsienie ziemi i że anioł Boga odsunął kamień. Strażników nie ma, a grobowiec jest pusty.
KIEDY kobiety stwierdzają, że grobowiec Jezusa jest pusty, Maria Magdalena biegnie powiadomić o tym Piotra i Jana. Pozostałe najwidoczniej nie odchodzą od grobu. Wkrótce potem pojawia się anioł i zaprasza je do środka.
Kobiety widzą tu drugiego anioła; jeden z nich oznajmia: „Nie bójcie się, gdyż wiem, że szukacie Jezusa, którego przybito do pala. Nie ma go tutaj, bo tak jak mówił, został wskrzeszony. Chodźcie, obejrzyjcie miejsce, gdzie leżał. Idźcie szybko i powiedzcie jego uczniom, że jest wskrzeszony z martwych”. Odbiegają nieco przestraszone, lecz rozradowane.
W tym czasie Maria odnajduje Piotra i Jana i powiadamia ich: „Wzięli Pana z grobu i nie wiemy, gdzie go położyli”. Obaj apostołowie natychmiast tam biegną. Jan, jako młodszy, jest szybszy i pierwszy dociera do grobowca. Kobiety już odeszły, w pobliżu nie ma więc nikogo. Jan pochyla się, zagląda do grobu i dostrzega bandaże, ale zostaje na zewnątrz.
Piotr, przybywszy na miejsce, bez wahania wchodzi do środka. Widzi leżące opaski oraz zwiniętą osobno chustę, którą okryto głowę Jezusa. Teraz również Jan wchodzi do grobowca i zaczyna wierzyć słowom Marii. Jednak żaden z nich nie pojmuje, że Jezus został wskrzeszony, mimo iż nieraz im to zapowiadał. Zaintrygowani idą do domu, natomiast Maria, która wróciła do grobowca, zostaje.
Tymczasem pozostałe kobiety zgodnie z poleceniem aniołów śpieszą przekazać uczniom wiadomość o zmartwychwstaniu Jezusa. Biegnąc co sił, spotykają Jezusa, który mówi: „Witajcie!” Padają mu do stóp i składają pokłon. Wtedy Jezus poleca: „Nic się nie bójcie! Idźcie, zawiadomcie moich braci, żeby poszli do Galilei, a tam mnie zobaczą”.
Wcześniej, gdy nastąpiło trzęsienie ziemi i zjawili się aniołowie, żołnierze pilnujący grobu osłupieli i stali się jak nieżywi. Oprzytomniawszy, bezzwłocznie udali się do miasta, by opowiedzieć naczelnym kapłanom, co się wydarzyło. Ci odbyli naradę ze „starszymi” żydowskimi i postanowili dla zatuszowania sprawy przekupić żołnierzy. Pouczyli ich: „Mówcie: ‛Uczniowie jego przyszli w nocy i wykradli go, gdyśmy spali’”.
Za zaśnięcie na posterunku żołnierze rzymscy mogliby być ukarani śmiercią, toteż kapłani przyrzekli: „Jeśli to [wiadomość, że zasnęliście] dojdzie do uszu namiestnika, przekonamy go i uwolnimy was z kłopotu”. Łapówka była na tyle wysoka, że żołnierze postąpili zgodnie z ich wskazówkami. W rezultacie wśród Żydów rozeszła się fałszywa pogłoska o wykradzeniu ciała Jezusa.
Maria Magdalena pozostaje przy grobie pogrążona w smutku. Gdzie też jest Jezus? Nachyla się, by zajrzeć do grobowca, i dostrzega, że znowu zjawili się dwaj aniołowie w bieli! Siedzą tam, gdzie leżało ciało Jezusa — jeden w miejcu głowy, drugi w miejscu nóg. „Niewiasto! Czemu płaczesz?” — pytają.
„Wzięli Pana mego, a nie wiem, gdzie go położyli” — odpowiada Maria. Potem odwraca się i widzi kogoś, kto ponawia pytanie: „Niewiasto! Czemu płaczesz?”, po czym dodaje: „Kogo szukasz?”
Sądząc, że to człowiek pielęgnujący ogród, w którym znajduje się grobowiec, Maria prosi: „Panie! Jeśli ty go wziąłeś, powiedz mi, gdzie go położyłeś, a ja go wezmę”.
Mario!” — słyszy w odpowiedzi. Po charakterystycznym sposobie mówienia Maria od razu rozpoznaje Jezusa. „Rabbuni!” (to znaczy „Nauczycielu!”) — wykrzykuje i chwyta go, nie posiadając się z radości. Ale Jezus mówi: „Nie dotykaj mnie, bo jeszcze nie wstąpiłem do Ojca; ale idź do braci moich i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, do Boga mego i Boga waszego”.
Maria biegnie na miejsce spotkania apostołów i uczniów. Jej opowiadanie potwierdza wcześniejszą relację innych kobiet o spotkaniu zmartwychwstałego Jezusa. Jednakże zebrani nie uwierzyli im i najwyraźniej nie wierzą też Marii. Mateusza28:3-15;Marka16:5-8;Łukasza24:4-12;Jana20:2-18,
UCZNIOWIE w dalszym ciągu są przygnębieni. Nie pojmują, co oznacza pusty grobowiec, ani nie dają wiary wieściom przyniesionym przez kobiety. Toteż jeszcze w niedzielę Kleofas z drugim uczniem udają się z Jeruzalem do Emaus, oddalonego o ponad 10 kilometrów.
Kiedy idąc rozmawiają o wydarzeniach dnia, przyłącza się do nich jakiś nieznajomy i pyta: „O czym to rozprawiacie ze sobą po drodze?”
Zasmuceni uczniowie przystają, a Kleofas dziwi się: „Czy samotnie mieszkasz jako cudzoziemiec w Jeruzalem, że nie wiesz, co się tam wydarzyło w tych dniach?” „Cóż takiego?” — dopytuje się tamten.
„To, co dotyczy Jezusa Nazarejczyka” — odpowiadają. „Nasi naczelni kapłani i władcy wydali na niego wyrok śmierci i przybili go do pala. A myśmy się spodziewali, że jest to ten, który ma wyzwolić Izraela”.
Kleofas i jego współtowarzysz opowiadają o zdumiewających wypadkach, które zaszły tego dnia — o nadprzyrodzonym pojawieniu się aniołów i o pustym grobowcu — ale potem okazuje się, że nie bardzo wiedzą, co to znaczy. Nieznajomy strofuje ich: „O bezrozumni i nieskorzy w sercu do uwierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czy Chrystus nie musiał tego wycierpieć i wejść do swej chwały?” Następnie objaśnia im fragmenty świętych pism odnoszące się do Chrystusa.
Zbliżają się już do Emaus i wygląda na to, że nieznajomy zamierza iść dalej. Uczniowie chcą go jeszcze posłuchać, toteż nalegają: „Zostań z nami, bo ma się ku wieczorowi i dzień przygasa”. Zatrzymuje się więc na posiłek, a gdy się modli, łamie chleb i podaje im, poznają, że ich rozmówcą jest sam Jezus w zmaterializowanym ciele ludzkim. Jednakże zaraz potem znika im z oczu.
Teraz rozumieją, dlaczego nieznajomy tyle wiedział! „Czy nasze serca nie pałały”, pytają, „gdy po drodze mówił do nas i w pełni otwierał przed nami Pisma?” Natychmiast wstają, pośpiesznie wracają do Jeruzalem i odszukują apostołów oraz tych, którzy są z nimi. Zanim zdążyli się odezwać, tamci podnieceni mówią: „Pan rzeczywiście został wskrzeszony i ukazał się Szymonowi!” Wtedy Kleofas z drugim uczniem opowiadają, że oni też widzieli Jezusa. W sumie tego dnia ukazał się uczniom czterokrotnie, za każdym razem komu innemu.
Chociaż z obawy przed Żydami uczniowie zamknęli drzwi, Jezus nieoczekiwanie pojawia się po raz piąty. Staje wśród nich i mówi: „Pokój wam”. Są przerażeni, ponieważ biorą go za ducha. Jezus wyjaśnia im, że nie jest zjawą: „Dlaczego się niepokoicie i dlaczego w waszych sercach powstają wątpliwości? Spójrzcie na moje ręce i stopy, że to ja sam; dotknijcie mnie i obejrzyjcie, bo duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że ja mam”. Oni jednak wciąż nie chcą wierzyć, że Jezus żyje.
Chcąc im uzmysłowić, że to naprawdę on, Jezus pyta: „Czy macie tu coś do jedzenia?” Bierze kawałek pieczonej ryby, zjada go i zaczyna nauczać: „To są słowa moje, które mówiłem wam, gdy jeszcze byłem z wami [zanim umarłem], że musi się wypełnić wszystko, co napisano o mnie w prawie Mojżeszowym i w Prorokach, i w Psalmach”.
Jezus dalej ciągnie to swoiste studium Biblii, mówiąc: „W ten sposób napisano, że Chrystus miał cierpieć i na trzeci dzień powstać spośród umarłych, a na podstawie jego imienia miała być wszystkim narodom głoszona skrucha ku przebaczeniu grzechów — począwszy od Jeruzalem, wy macie być tego świadkami”.
Z jakiejś przyczyny na tym znamiennym spotkaniu w niedzielę wieczorem nie ma Tomasza. Któregoś dnia pozostali mówią mu więc z radością: „Widzieliśmy Pana!”
„Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę” — oponuje Tomasz.
Po ośmiu dniach uczniowie znów się zbierają. Tym razem Tomasz też jest obecny. Mimo iż drzwi są zamknięte, Jezus ponownie staje wśród nich i mówi: „Pokój wam!” Potem zwraca się do Tomasza i zachęca: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym”.
„Pan mój i Bóg mój!” — wykrzykuje Tomasz.
„Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś?” — pyta Jezus. „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Łukasza24:11,13-48;Jana20:19-29,BT
JEZUS umówił spotkanie ze wszystkimi jedenastoma apostołami na pewnej górze w Galilei. Widocznie powiadomiono o tym także innych uczniów, gdyż zbiera się w sumie przeszło 500 osób. Jakże się cieszą, gdy ukazuje się im Jezus i zaczyna nauczać.
Tej sporej rzeszy wyjaśnia między innymi, że Bóg dał mu wszelką władzę w niebie i na ziemi. „Idźcie więc”, poleca słuchaczom, „i pozyskujcie uczniów wśród ludzi ze wszystkich narodów, chrzcząc ich w imię Ojca i Syna, i ducha świętego, ucząc ich przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem”.
Pomyśl tylko! Wszyscy — mężczyźni, kobiety i dzieci — otrzymują ten sam nakaz: mają uczestniczyć w dziele pozyskiwania uczniów. Przeciwnicy będą usiłowali powstrzymać ich od głoszenia i nauczania, ale Jezus dodaje im otuchy: „Oto jestem z wami po wszystkie dni, aż do zakończenia systemu rzeczy”. Pozostaje ze swymi naśladowcami za pośrednictwem ducha świętego, by im pomóc w pełnieniu służby.
Po zmartwychwstaniu Jezus przez 40 dni ukazuje się uczniom na dowód, że żyje. Naucza ich o Królestwie Bożym i wyjaśnia, na czym polegają obowiązki jego naśladowców. Pewnego razu ukazuje się nawet swemu niewierzącemu bratu przyrodniemu Jakubowi i przekonuje go, że naprawdę jest Chrystusem.
Najwyraźniej jeszcze w Galilei Jezus każe apostołom wrócić do Jeruzalem. Spotkawszy się tam z nimi, mówi: „Nie odchodźcie z Jeruzalem, lecz czekajcie na to, co Ojciec obiecał, o czym słyszeliście ode mnie; Jan bowiem chrzcił wodą, ale wy po niewielu dniach będziecie ochrzczeni w duchu świętym”.
Później Jezus ponownie spotyka się z apostołami i wyprowadza ich za miasto aż do Betanii, położonej na wschodnim stoku Góry Oliwnej. I choć tyle razy mówił o swym rychłym odejściu do nieba, to uczniowie — o dziwo — dalej wierzą, że ustanowi swe Królestwo na ziemi. Dlatego dopytują się: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraelowi?”
Jezus nie próbuje kolejny raz korygować ich błędnego rozumowania, lecz po prostu odpowiada: „Nie do was należy poznanie czasów i pór, które Ojciec umieścił we własnym zakresie uprawnień”. Następnie ponownie kieruje uwagę na dzieło, które mają wykonać: „Otrzymacie moc, gdy duch święty zstąpi na was, i będziecie mi świadkami tak w Jeruzalem, jak w całej Judei i Samarii, i aż do najodleglejszego miejsca na ziemi”.
Kiedy jeszcze patrzą na niego, Jezus zaczyna się unosić w górę, a potem znika im z oczu za obłokiem. Fizyczne ciało Jezusa dematerializuje się, on zaś wstępuje do niebios jako osoba duchowa. Jedenastu apostołów ciągle jeszcze wpatruje się w niebo, gdy pojawia się przy nich dwóch mężów w białych szatach. To zmaterializowani aniołowie, którzy pytają: „Mężowie galilejscy, dlaczego stoicie patrząc w niebo? Ten Jezus, który został wzięty od was do nieba, przyjdzie w ten sposób, jak go widzieliście idącego do nieba”.
Jezus odszedł z ziemi bez rozgłosu, widziany jedynie przez wiernych naśladowców. Powróci więc w podobny sposób — nie będzie temu towarzyszył rozgłos i tylko wierni naśladowcy dostrzegą, że przyszedł i jest już obecny jako władca Królestwa.
Apostołowie schodzą z Góry Oliwnej, przecinają dolinę Cedron i wracają do Jeruzalem, gdzie pozostają zgodnie z poleceniem Jezusa. Po dziesięciu dniach, podczas żydowskiego święta Pięćdziesiątnicy 33 roku, około 120 uczniów zgromadza się w górnej sali w Jeruzalem. Nagle cały dom zostaje napełniony jakby szumem gwałtownego wiatru. Ukazują się języki jakby z ognia, które pojedynczo siadają na każdym z obecnych, a uczniowie zaczynają mówić różnymi językami. Jest to obiecane przez Jezusa wylanie ducha świętego! Mateusza28:16-20;Łukasza24:49-52;1Koryntian15:5-7;DziejeApostolskie1:3-15;2:1-4.
Jezusa Chrystusa nazwano „pierworodnym z umarłych” (Kol 1:18). Był on pierwszą istotą wskrzeszoną do zycia wiecznego. Prócz tego zmartwychwstał „w duchu” — do życia w niebie (1Pt 3:18). Nie dość na tym: został wyniesiony do wyzsszej formy życia i na wyzszą pozycję niż podczas wcześniejszego pobytu w niebie, przed przyjściem na ziemię. Otrzymał nieśmiertelność i nieskazoność, które są niedostępne dla stworzeń cielesnych, i został „wywyższony ponad niebiosa” — w całym wszechświecie ustępuje rangą tylko Bogu . I to sam Bóg wskrzesił go z umarłych (Dz 3:15; 5:30; Rz 4:24; 10:9).
Jednakże przez 40 dni po zmartwychwstaniu Jezus ukazywał się swym uczniom w róznych materialnych ciałach, podobnie jak w starożytności pokazywali się ludziom aniołowie. Tak samo jak oni mógł w dowolnej chwili materializować i dematerializować ludzkie ciało, by dostarczyć namacalnego dowodu, że został wskrzeszony (Rdz 18:1, 2; 19:1; Joz 5:13-15; Sdz 6:11, 12; 13:3, 13; Mt 28:8-10, 16-20; Łk 24:13-32, 36-43; Jn 20:14-29). Wielokrotnie ukazywał się ludziom, kiedyś nawet ponad 500 osobom naraz, co niezbicie poświadczało, że naprawdę zmartwychwstał (1Ko 15:3-8). Tak dobitnie potwierdzone zmartwychwstanie jest ‛gwarancją dla wszystkich ludzi’, iż na pewno nadejdzie zapowiedziany przez Boga dzień sądu, czyli rozrachunku (Dz 17:31).
Apostoł Piotr napisał do współchrześcijan: „Błogosławiony niech będzie Bóg i Ojciec naszego Pana, Jezusa Chrystusa, gdyż stosownie do swego wielkiego miłosierdzia dał nam — przez zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa spośród umarłych — nowe zrodzenie do żywej nadziei, do dziedzictwa niezniszczalnego i nieskalanego, i niewiędnącego. Jest ono w niebiosach zachowane dla was” (1Pt 1:3, 4).
Jezus Chrystus złożył swe człowiecze zycie w ofierze jako okup za ludzkość. Natchniony pisarz Listu do Hebrajczyków odniósł do niego Psalm 40, gdzie Mesjasz posłany przez Boga „na ten świat” oznajmia: „Ofiary i daru ofiarnego nie chciałeś, lecz przygotowałeś mi ciało” (Heb 10:5). Sam Jezus powiedział: „Chlebem zaś, który ja dam, jest moje ciało za życie świata” (Jn 6:51). Chrystus nie mógł więc po zmartwychwstaniu odzyskać poprzedniego ciała, gdyż w ten sposób odebrałby ofiarę złożoną Bogu za rodzaj ludzki. Ponadto nie miał już mieszkać na ziemi. Jego „domem” są niebiosa, gdzie przebywa jego Ojciec, który nie jest bytem materialnym, lecz duchowym (Jn 14:3; 4:24). A zatem Jezus Chrystus otrzymał chwalebne, nieśmiertelne i nieskażone ciało, ponieważ „jest odbiciem chwały Boga i dokładnym wyobrażeniem samej jego istoty, on też podtrzymuje wszystko słowem jego mocy, a dokonawszy oczyszczenia za nasze grzechy, zasiadł po prawicy Majestatu w miejscach wyniosłych. O tyle zatem stał się lepszy od aniołów [którzy także są potężnymi osobami duchowymi], o ile odziedziczył imię wspanialsze od ich imienia” (Heb 1:3, 4; 10:12, 13).
Paweł nazwał Jezusa „pierwociną tych, którzy zapadli w sen śmierci”. Potem dodał, że każdy zostanie wskrzeszony „we własnym szeregu: Chrystus jako pierwocina, potem ci, którzy nalezom do Chrystusa, podczas jego obecności” (1Ko 15:20, 23). Należący do „domu Bożego”, do którego pierwsi z nich zostali zaproszeni w dniu Pięćdziesiątnicy, podlegają osądzeniu podczas swego chrześcijańskiego życia (1Pt 4:17). Są „niejako [dosł. „jakimiś”] pierwocinami” (Jak 1:18, ; Obj 14:4). Jezusa Chrystusa można przyrównać do pierwocin jęczmienia, składanych w ofierze przez Izraelitów w dniu 16 Nisan („Chrystus jako pierwocina”), a jego duchowych braci („jakieś pierwociny”) — do pierwocin pszenicy, ofiarowywanych w dniu Pięćdziesiątnicy, przypadającym 50 dnia po 16 Nisan (Kpł 23:4-12, 15-20).
...........
Jezus wykazał członkom sekty saduceuszy, niewierzącym w zmartwychwstanie, iż zamieszczone w Pismach Hebrajskich księgi Mojzesza (które znali i w które rzekomo wierzyli) potwierdzają realność tej nadziei. Argumentował, że Jahwe „nie jest (...) Bogiem umarłych, lecz żywych”, a skoro sam przedstawił się jako „Bóg Abrahama i Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba” (którzy podówczas już nie zyli), to uwazał ich za żywych, ponieważ zamierza ich wskrzesić. Dzięki swej mocy Bóg „ozywia umarłych i (...) nazywa rzeczy nie istniejące, jak gdyby istniały” — oznajmił Paweł, omawiając wiarę Abrahama (Mt 22:23, 31-33; Rz 4:17).
Dlaczego zmartwychwstanie stało się potrzebne? bo na samym początku dziejów ludzkich zmartwychwstanie nie było potrzebne. Nie wchodziło w skład pierwotnego zamierzenia Bożego wobec mieszkańców naszej planety, ponieważ śmierć nie była dla człowieka czymś naturalnym i nieuchronnym. Przeciwnie, Bóg dał do zrozumienia, że ziemia miała być napełniona zywymi ludźmi, a nie degenerującymi się, umierającymi istotami. Jego dzieło było doskonałe, a więc wolne od skaz, ułomności czy chorób (Pwt 32:4). Bóg pobłogosławił pierwszą parę ludzką i polecił jej rozmnażać się i napełnić ziemię (Rdz 1:28). Takie błogosławieństwo z całą pewnością wykluczało choroby i śmierć. Bóg nie ograniczył czasu życia człowieka, lecz oświadczył Adamowi, że śmierć będzie karą za nieposłuszeństwo. A zatem człowiek mógł żyć wiecznie. Gdyby jednak wypowiedział Bogu posłuszeństwo, utraciłby Jego uznanie i błogosławieństwa i ściągnął na siebie przekleństwo (Rdz 2:17; 3:17-19).
.
Cel zmartwychwstania. Zmartwychwstanie nie tylko ukazuje nieograniczoną potęgę i mądrość oraz miłość i miłosierdzie Boga, ale też potwierdza, że jest On Bogiem, który swych sług „zachowuje przy życiu” (1Sm 2:6). Ponieważ potrafi ich wskrzesić, może dopuścić do tego, żeby ich wierność wypróbowywano aż do śmierci. W ten sposób może udzielić odpowiedzi Szatanowi, który bezskutecznie usiłuje udowodnić swój fałszywy zarzut: „Skórę za skórę — i wszystko, co człowiek ma, da za swą duszę” (Hi 2:4). Bóg czasami pozwala, by Szatan posunął się do ostateczności i nawet zadał śmierć niektórym ludziom (Mt 24:9; Obj 2:10; 6:11). Gotowość czcicieli Boga do oddania życia w służbie dla Niego stanowi dowód, że nie pełnią jej dla korzyści, lecz z miłości (Obj 12:11). Poświadcza też, że uznają Go za Władcę Wszechświata, za wszechmocnego i pełnego miłości Boga, który potrafi ich wskrzesić. Pokazuje, że są oddani wyłącznie bogu ze względu na Jego cudowne przymioty, nie zaś z samolubnych, materialistycznych pobudek. (Warto przeanalizować niektóre wypowiedzi sług Bożych, zanotowane np. w Rz 11:33-36 i Obj 4:11; 7:12). Zmartwychwstanie jest również narzędziem, za pomocą którego Bóg urzeczywistni swe zamierzenie wobec ziemi, oznajmione już Adamowi (Rdz 1:28).
...
Jezusa odsyłano od jednego dostojnika do drugiego, aż w końcu namiestnik rzymski Poncjusz Piłat pod naciskiem rozfanatyzowanego tłumu poszedł po linii najmniejszego oporu i wydał wyrok śmierci. Jezus poniósł haniebną śmierć na palu, po czym jego ciało złożono w grobowcu. Ale trzeciego dnia wydarzyło się coś, co przeobraziło jego zrozpaczonych uczniów w rozradowanych i gorliwych ewangelizatorów, przepełnionych silną wiarą (Jana 19:16-22; Galacjan 3:13).
Przywódcy religijni podejrzewali, że uczniowie Jezusa mogą się dopuścić oszustwa, toteż zwrócili się do Piłata z następującą prośbą: „Panie, przypomnieliśmy sobie, że ten zwodziciel jeszcze za życia powiedział: Po trzech dniach zmartwychwstanę. Rozkaż więc zabezpieczyć grób aż do trzeciego dnia, żeby czasem uczniowie jego nie przyszli, nie ukradli go i nie powiedzieli ludowi: Powstał z martwych. I będzie ostatnie oszustwo gorsze niż pierwsze. Rzekł im Piłat: Macie straż, idźcie, zabezpieczcie, jak umiecie. Poszli więc i zabezpieczyli grób, pieczętując kamień i zaciągając straż” (Mateusza 27:62-66).
Trzeciego dnia po śmierci Jezusa do jego grobu udały się trzy kobiety, chcąc namaścić ciało wonnościami. Co zobaczyły? „Bardzo rano, skoro wzeszło słońce, pierwszego dnia tygodnia, przyszły do grobu. I mówiły do siebie: Któż nam odwali kamień od drzwi grobu? Ale gdy spojrzały, zauważyły, że kamień był odwalony, był bowiem bardzo wielki. A gdy weszły do grobu, ujrzały młodzieńca siedzącego po prawej stronie, odzianego w białą szatę i zdumiały się bardzo. On zaś rzekł do nich: Nie trwóżcie się! Jezusa szukacie Nazareńskiego, ukrzyżowanego; wstał z martwych, nie ma go tu, oto miejsce, gdzie go złożono. Ale idźcie i powiedzcie uczniom jego i Piotrowi, że was poprzedza do Galilei; tam go ujrzycie, jak wam powiedział” (Marka 16:1-7; Łukasza 24:1-12). Mimo iż przywódcy religijni postawili specjalne straże, Jezus został wskrzeszony przez swego Ojca.
..........
W niedzielę o świcie Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, jak również Salome, Joanna i inne kobiety idą z wonnościami do grobu, by namaścić ciało Jezusa. Po drodze rozmawiają ze sobą: „Kto nam odtoczy kamień od wejścia do grobowca pamięci?” Ale na miejscu okazuje się, że nastąpiło trzęsienie ziemi i że anioł Boga odsunął kamień. Strażników nie ma, a grobowiec jest pusty.
KIEDY kobiety stwierdzają, że grobowiec Jezusa jest pusty, Maria Magdalena biegnie powiadomić o tym Piotra i Jana. Pozostałe najwidoczniej nie odchodzą od grobu. Wkrótce potem pojawia się anioł i zaprasza je do środka.
Kobiety widzą tu drugiego anioła; jeden z nich oznajmia: „Nie bójcie się, gdyż wiem, że szukacie Jezusa, którego przybito do pala. Nie ma go tutaj, bo tak jak mówił, został wskrzeszony. Chodźcie, obejrzyjcie miejsce, gdzie leżał. Idźcie szybko i powiedzcie jego uczniom, że jest wskrzeszony z martwych”. Odbiegają nieco przestraszone, lecz rozradowane.
W tym czasie Maria odnajduje Piotra i Jana i powiadamia ich: „Wzięli Pana z grobu i nie wiemy, gdzie go położyli”. Obaj apostołowie natychmiast tam biegną. Jan, jako młodszy, jest szybszy i pierwszy dociera do grobowca. Kobiety już odeszły, w pobliżu nie ma więc nikogo. Jan pochyla się, zagląda do grobu i dostrzega bandaże, ale zostaje na zewnątrz.
Piotr, przybywszy na miejsce, bez wahania wchodzi do środka. Widzi leżące opaski oraz zwiniętą osobno chustę, którą okryto głowę Jezusa. Teraz również Jan wchodzi do grobowca i zaczyna wierzyć słowom Marii. Jednak żaden z nich nie pojmuje, że Jezus został wskrzeszony, mimo iż nieraz im to zapowiadał. Zaintrygowani idą do domu, natomiast Maria, która wróciła do grobowca, zostaje.
Tymczasem pozostałe kobiety zgodnie z poleceniem aniołów śpieszą przekazać uczniom wiadomość o zmartwychwstaniu Jezusa. Biegnąc co sił, spotykają Jezusa, który mówi: „Witajcie!” Padają mu do stóp i składają pokłon. Wtedy Jezus poleca: „Nic się nie bójcie! Idźcie, zawiadomcie moich braci, żeby poszli do Galilei, a tam mnie zobaczą”.
Wcześniej, gdy nastąpiło trzęsienie ziemi i zjawili się aniołowie, żołnierze pilnujący grobu osłupieli i stali się jak nieżywi. Oprzytomniawszy, bezzwłocznie udali się do miasta, by opowiedzieć naczelnym kapłanom, co się wydarzyło. Ci odbyli naradę ze „starszymi” żydowskimi i postanowili dla zatuszowania sprawy przekupić żołnierzy. Pouczyli ich: „Mówcie: ‛Uczniowie jego przyszli w nocy i wykradli go, gdyśmy spali’”.
Za zaśnięcie na posterunku żołnierze rzymscy mogliby być ukarani śmiercią, toteż kapłani przyrzekli: „Jeśli to [wiadomość, że zasnęliście] dojdzie do uszu namiestnika, przekonamy go i uwolnimy was z kłopotu”. Łapówka była na tyle wysoka, że żołnierze postąpili zgodnie z ich wskazówkami. W rezultacie wśród Żydów rozeszła się fałszywa pogłoska o wykradzeniu ciała Jezusa.
Maria Magdalena pozostaje przy grobie pogrążona w smutku. Gdzie też jest Jezus? Nachyla się, by zajrzeć do grobowca, i dostrzega, że znowu zjawili się dwaj aniołowie w bieli! Siedzą tam, gdzie leżało ciało Jezusa — jeden w miejcu głowy, drugi w miejscu nóg. „Niewiasto! Czemu płaczesz?” — pytają.
„Wzięli Pana mego, a nie wiem, gdzie go położyli” — odpowiada Maria. Potem odwraca się i widzi kogoś, kto ponawia pytanie: „Niewiasto! Czemu płaczesz?”, po czym dodaje: „Kogo szukasz?”
Sądząc, że to człowiek pielęgnujący ogród, w którym znajduje się grobowiec, Maria prosi: „Panie! Jeśli ty go wziąłeś, powiedz mi, gdzie go położyłeś, a ja go wezmę”.
Mario!” — słyszy w odpowiedzi. Po charakterystycznym sposobie mówienia Maria od razu rozpoznaje Jezusa. „Rabbuni!” (to znaczy „Nauczycielu!”) — wykrzykuje i chwyta go, nie posiadając się z radości. Ale Jezus mówi: „Nie dotykaj mnie, bo jeszcze nie wstąpiłem do Ojca; ale idź do braci moich i powiedz im: Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego, do Boga mego i Boga waszego”.
Maria biegnie na miejsce spotkania apostołów i uczniów. Jej opowiadanie potwierdza wcześniejszą relację innych kobiet o spotkaniu zmartwychwstałego Jezusa. Jednakże zebrani nie uwierzyli im i najwyraźniej nie wierzą też Marii. Mateusza28:3-15;Marka16:5-8;Łukasza24:4-12;Jana20:2-18,
UCZNIOWIE w dalszym ciągu są przygnębieni. Nie pojmują, co oznacza pusty grobowiec, ani nie dają wiary wieściom przyniesionym przez kobiety. Toteż jeszcze w niedzielę Kleofas z drugim uczniem udają się z Jeruzalem do Emaus, oddalonego o ponad 10 kilometrów.
Kiedy idąc rozmawiają o wydarzeniach dnia, przyłącza się do nich jakiś nieznajomy i pyta: „O czym to rozprawiacie ze sobą po drodze?”
Zasmuceni uczniowie przystają, a Kleofas dziwi się: „Czy samotnie mieszkasz jako cudzoziemiec w Jeruzalem, że nie wiesz, co się tam wydarzyło w tych dniach?” „Cóż takiego?” — dopytuje się tamten.
„To, co dotyczy Jezusa Nazarejczyka” — odpowiadają. „Nasi naczelni kapłani i władcy wydali na niego wyrok śmierci i przybili go do pala. A myśmy się spodziewali, że jest to ten, który ma wyzwolić Izraela”.
Kleofas i jego współtowarzysz opowiadają o zdumiewających wypadkach, które zaszły tego dnia — o nadprzyrodzonym pojawieniu się aniołów i o pustym grobowcu — ale potem okazuje się, że nie bardzo wiedzą, co to znaczy. Nieznajomy strofuje ich: „O bezrozumni i nieskorzy w sercu do uwierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czy Chrystus nie musiał tego wycierpieć i wejść do swej chwały?” Następnie objaśnia im fragmenty świętych pism odnoszące się do Chrystusa.
Zbliżają się już do Emaus i wygląda na to, że nieznajomy zamierza iść dalej. Uczniowie chcą go jeszcze posłuchać, toteż nalegają: „Zostań z nami, bo ma się ku wieczorowi i dzień przygasa”. Zatrzymuje się więc na posiłek, a gdy się modli, łamie chleb i podaje im, poznają, że ich rozmówcą jest sam Jezus w zmaterializowanym ciele ludzkim. Jednakże zaraz potem znika im z oczu.
Teraz rozumieją, dlaczego nieznajomy tyle wiedział! „Czy nasze serca nie pałały”, pytają, „gdy po drodze mówił do nas i w pełni otwierał przed nami Pisma?” Natychmiast wstają, pośpiesznie wracają do Jeruzalem i odszukują apostołów oraz tych, którzy są z nimi. Zanim zdążyli się odezwać, tamci podnieceni mówią: „Pan rzeczywiście został wskrzeszony i ukazał się Szymonowi!” Wtedy Kleofas z drugim uczniem opowiadają, że oni też widzieli Jezusa. W sumie tego dnia ukazał się uczniom czterokrotnie, za każdym razem komu innemu.
Chociaż z obawy przed Żydami uczniowie zamknęli drzwi, Jezus nieoczekiwanie pojawia się po raz piąty. Staje wśród nich i mówi: „Pokój wam”. Są przerażeni, ponieważ biorą go za ducha. Jezus wyjaśnia im, że nie jest zjawą: „Dlaczego się niepokoicie i dlaczego w waszych sercach powstają wątpliwości? Spójrzcie na moje ręce i stopy, że to ja sam; dotknijcie mnie i obejrzyjcie, bo duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że ja mam”. Oni jednak wciąż nie chcą wierzyć, że Jezus żyje.
Chcąc im uzmysłowić, że to naprawdę on, Jezus pyta: „Czy macie tu coś do jedzenia?” Bierze kawałek pieczonej ryby, zjada go i zaczyna nauczać: „To są słowa moje, które mówiłem wam, gdy jeszcze byłem z wami [zanim umarłem], że musi się wypełnić wszystko, co napisano o mnie w prawie Mojżeszowym i w Prorokach, i w Psalmach”.
Jezus dalej ciągnie to swoiste studium Biblii, mówiąc: „W ten sposób napisano, że Chrystus miał cierpieć i na trzeci dzień powstać spośród umarłych, a na podstawie jego imienia miała być wszystkim narodom głoszona skrucha ku przebaczeniu grzechów — począwszy od Jeruzalem, wy macie być tego świadkami”.
Z jakiejś przyczyny na tym znamiennym spotkaniu w niedzielę wieczorem nie ma Tomasza. Któregoś dnia pozostali mówią mu więc z radością: „Widzieliśmy Pana!”
„Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej do boku Jego, nie uwierzę” — oponuje Tomasz.
Po ośmiu dniach uczniowie znów się zbierają. Tym razem Tomasz też jest obecny. Mimo iż drzwi są zamknięte, Jezus ponownie staje wśród nich i mówi: „Pokój wam!” Potem zwraca się do Tomasza i zachęca: „Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż ją do mego boku, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym”.
„Pan mój i Bóg mój!” — wykrzykuje Tomasz.
„Uwierzyłeś dlatego, ponieważ Mnie ujrzałeś?” — pyta Jezus. „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Łukasza24:11,13-48;Jana20:19-29,BT
JEZUS umówił spotkanie ze wszystkimi jedenastoma apostołami na pewnej górze w Galilei. Widocznie powiadomiono o tym także innych uczniów, gdyż zbiera się w sumie przeszło 500 osób. Jakże się cieszą, gdy ukazuje się im Jezus i zaczyna nauczać.
Tej sporej rzeszy wyjaśnia między innymi, że Bóg dał mu wszelką władzę w niebie i na ziemi. „Idźcie więc”, poleca słuchaczom, „i pozyskujcie uczniów wśród ludzi ze wszystkich narodów, chrzcząc ich w imię Ojca i Syna, i ducha świętego, ucząc ich przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem”.
Pomyśl tylko! Wszyscy — mężczyźni, kobiety i dzieci — otrzymują ten sam nakaz: mają uczestniczyć w dziele pozyskiwania uczniów. Przeciwnicy będą usiłowali powstrzymać ich od głoszenia i nauczania, ale Jezus dodaje im otuchy: „Oto jestem z wami po wszystkie dni, aż do zakończenia systemu rzeczy”. Pozostaje ze swymi naśladowcami za pośrednictwem ducha świętego, by im pomóc w pełnieniu służby.
Po zmartwychwstaniu Jezus przez 40 dni ukazuje się uczniom na dowód, że żyje. Naucza ich o Królestwie Bożym i wyjaśnia, na czym polegają obowiązki jego naśladowców. Pewnego razu ukazuje się nawet swemu niewierzącemu bratu przyrodniemu Jakubowi i przekonuje go, że naprawdę jest Chrystusem.
Najwyraźniej jeszcze w Galilei Jezus każe apostołom wrócić do Jeruzalem. Spotkawszy się tam z nimi, mówi: „Nie odchodźcie z Jeruzalem, lecz czekajcie na to, co Ojciec obiecał, o czym słyszeliście ode mnie; Jan bowiem chrzcił wodą, ale wy po niewielu dniach będziecie ochrzczeni w duchu świętym”.
Później Jezus ponownie spotyka się z apostołami i wyprowadza ich za miasto aż do Betanii, położonej na wschodnim stoku Góry Oliwnej. I choć tyle razy mówił o swym rychłym odejściu do nieba, to uczniowie — o dziwo — dalej wierzą, że ustanowi swe Królestwo na ziemi. Dlatego dopytują się: „Panie, czy w tym czasie przywrócisz królestwo Izraelowi?”
Jezus nie próbuje kolejny raz korygować ich błędnego rozumowania, lecz po prostu odpowiada: „Nie do was należy poznanie czasów i pór, które Ojciec umieścił we własnym zakresie uprawnień”. Następnie ponownie kieruje uwagę na dzieło, które mają wykonać: „Otrzymacie moc, gdy duch święty zstąpi na was, i będziecie mi świadkami tak w Jeruzalem, jak w całej Judei i Samarii, i aż do najodleglejszego miejsca na ziemi”.
Kiedy jeszcze patrzą na niego, Jezus zaczyna się unosić w górę, a potem znika im z oczu za obłokiem. Fizyczne ciało Jezusa dematerializuje się, on zaś wstępuje do niebios jako osoba duchowa. Jedenastu apostołów ciągle jeszcze wpatruje się w niebo, gdy pojawia się przy nich dwóch mężów w białych szatach. To zmaterializowani aniołowie, którzy pytają: „Mężowie galilejscy, dlaczego stoicie patrząc w niebo? Ten Jezus, który został wzięty od was do nieba, przyjdzie w ten sposób, jak go widzieliście idącego do nieba”.
Jezus odszedł z ziemi bez rozgłosu, widziany jedynie przez wiernych naśladowców. Powróci więc w podobny sposób — nie będzie temu towarzyszył rozgłos i tylko wierni naśladowcy dostrzegą, że przyszedł i jest już obecny jako władca Królestwa.
Apostołowie schodzą z Góry Oliwnej, przecinają dolinę Cedron i wracają do Jeruzalem, gdzie pozostają zgodnie z poleceniem Jezusa. Po dziesięciu dniach, podczas żydowskiego święta Pięćdziesiątnicy 33 roku, około 120 uczniów zgromadza się w górnej sali w Jeruzalem. Nagle cały dom zostaje napełniony jakby szumem gwałtownego wiatru. Ukazują się języki jakby z ognia, które pojedynczo siadają na każdym z obecnych, a uczniowie zaczynają mówić różnymi językami. Jest to obiecane przez Jezusa wylanie ducha świętego! Mateusza28:16-20;Łukasza24:49-52;1Koryntian15:5-7;DziejeApostolskie1:3-15;2:1-4.
......
po swojemu mozesz sobie złozyć.