Musimy z koleżanką na piątek odegrać scenkę z mitologii. I nie mamy pomysłu kim możemy być. Trzeba też przedstawić swoją postać w 4-5 zdaniach. Proszę o jak najszybszą odpowiedź. Daję naj.
michallo4321
Było trzech braci: Zeus, Posejdon i Hades. Po zwycięstwie nad Kronosem i tytanami bracia podzielili się władzą i żeby wszystko odbyło się sprawiedliwie, ciągnęli losy. P o s e j d o n dostał królestwo morza, ale to mu nie wystarczało. Twierdził, że jest starszy i że należy mu się najwyższe stanowisko w świecie bogów. Zeusa nazywał publicznie uzurpatorem i wcale go nie chciał słuchać. Zeus kazał przed nim zamknąć bramy Olimpu i zagroził mu piorunem, jeśli ośmieli się stanąć na progu niebios. Musiał więc iść na wygnanie między ludzi i wstąpił na służbę u króla trojańskiego, Laomedonta. Pracował jako prosty murarz przy budowie murów obronnych. Po dziesięciu latach robota była skończona, a Zeus dał się przeprosić i pozwolił mu wrócić do pałacu bogów.
Posejdon mógł się więc ożenić. Chciał tego bardzo, bowiem się zakochał. Był pewnego razu na wyspie Naksos, na przyjęciu, które wydawał stary bóg wodny Okeanos, podczas przyjęcia tańczyły córki Okeanosa, a z nich najpiękniejsza była A m f i t r y t a o jasnych warkoczach. Posejdon oświadczył się ojcu o jej rękę i został przyjęty. Niestety panna go nie chciała, czuła do niego odrazę. Posejdon nie był brzydki, ale pomimo potężnej budowy ciała nie mógł uchodzić za ideał piękności. Miał śniadą cerę, włosy zwichrzone i nadmiernie bujne, brodę wiecznie wilgotną i pełną mułu, a oczy jego, palące się złowrogo pod krzaczastymi brwiami, budziły przestrach w lękliwym sercu dziewczyny.
Smutny wrócił Posejdon do swego samotnego pałacu w głębinach morza. Wówczas podpłynął ku niemu delfin, najmądrzejszy ze stworzeń zamieszkujących przestworza wód i obiecał Posejdonowi, że sam wszystko pomyślnie załatwi. Nazajutrz był u Amfitryty i opowiadał jej o niezmiernych bogactwach wszechwładnego pana wodnego żywiołu, o jego posiadłościach, które zdają się nie mieć granic, o dziwnych mieszkańcach morza, co legnie całe u jej stóp i będzie jej cześć oddawało jako swej królowej. Nimfa zamyśliła się, potem zapytała jeszcze o to i owo, a w kilka dni później zasiadła na szmaragdowym tronie obok Posejdona jako królowa morza. Na głowę włożyła diadem z morskich roślinek świecących. Delfin nie kłamał. Życie Amfitryty było naprawdę rozkoszne. Otaczał ją dwór tak wspaniały, jakiego nie miała Hera, królowa nieba. Zbiegły się do niej wszystkie siostry, o k e a n i d y, córki starca morskiego Okeanosa. A było ich trzy tysiące. Gdy płynęły dokona jej rydwanu, fale okrywały się białą pianą, jak gdyby wszystkie srebrne obłoki spadły z nieba na wodę. Służyło jej pięćdziesiąt n e r e i d. Były to boginki wesołe, które witały swą panią śpiewem i zapraszały do tańca. Lecz Amfitrycie nie wypadało tańczyć, więc tylko siadała w ich gronie na jakiejś skale, a one rozłożywszy się u jej stóp, czesały swe zielone włosy. Wtedy wychodził z kryształowego pałacu ojciec N e r e u s i opowiadał przedziwne historie o czasach, kiedy jeszcze bogów nie było na świecie. Przeszkadzały mu w tym trytony o rybich ogonach, niesforne łobuzy morskie, które straszyły nimfy zgrzytliwym graniem na wydrążonych muszlach lub tarzały się w białej pianie wzburzonych bałwanów. Pod wieczór przyjeżdżał Posejdon i zabierał swą małżonkę na Olimp, gdzie zasiadali wśród najwyższych bogów przy stole biesiadnym.
Nad morzem panuje wszechwładna wola Posejdona. W głębi swego podmorskiego pałacu wie wszystko, co się dzieje na ruchliwej powierzchni. Gdy wiatry nieopatrznie wzburzą fale, zjawia się Posejdon i jednym spojrzeniem ciemnych oczu uśmierza bałwany, a burze niesforne precz rozpędza. Trójzębem dźwiga okręty uwięzione wśród skał lub osiadłe na mieliznach, a rozbitkom posyła wartkie prądy, które ich niosą do bezpiecznych brzegów. Przed jego gniewem drży ziemia, morze i człowiek rzucony w lichej łupinie na wodne obszary, a on pamięta o malutkim ptaszku, zimorodku. Po słotach listopadowych nastają w grudniu dni ciepłe i łagodne, właśnie w czasie, kiedy samiczka zimorodka wysiaduje jajka w gnieździe pływającym. Dla jej spokoju Posejdon wygładza fale i poskramia wiatry, a okręty burzą zimową zatrzymane w obcych przystaniach, wracają do domów.
Posejdonowi podlegały razem z morzem wyspy, nadbrzeża, przystanie. Straszliwym trójzębem poszarpał lądy i worał się głęboko w ich ciało tworząc zatoki i cieśniny. Trzęsienia ziemi były objawami jego gniewu.
Cały świat grecki czcił tego boga. W miastach portowych, które żyły z handlu morskiego, miał okazałe świątynie, na wyspach, górach nadbrzeżnych, na przylądkach stały poświęcone jemu kaplice, ołtarze i posągi, aby żeglarze nie tracili ich z oczu wśród walk
Zwyczajnie składano mu w ofierze konia - białego lub delfina. Ku jego czci odbywały się igrzyska.
Przedstawiano Posejdona jako silnego starca o szerokich barach. Z rysów twarzy podobny do Zeusa, miał ten sam majestat w oczach, lecz bardziej groźny. Włosy i broda wyglądały, jakby wiecznie były wilgotne i pełne muszli. W ręce trzymał trójząb.
Posejdon mógł się więc ożenić. Chciał tego bardzo, bowiem się zakochał. Był pewnego razu na wyspie Naksos, na przyjęciu, które wydawał stary bóg wodny Okeanos, podczas przyjęcia tańczyły córki Okeanosa, a z nich najpiękniejsza była A m f i t r y t a o jasnych warkoczach. Posejdon oświadczył się ojcu o jej rękę i został przyjęty. Niestety panna go nie chciała, czuła do niego odrazę. Posejdon nie był brzydki, ale pomimo potężnej budowy ciała nie mógł uchodzić za ideał piękności. Miał śniadą cerę, włosy zwichrzone i nadmiernie bujne, brodę wiecznie wilgotną i pełną mułu, a oczy jego, palące się złowrogo pod krzaczastymi brwiami, budziły przestrach w lękliwym sercu dziewczyny.
Smutny wrócił Posejdon do swego samotnego pałacu w głębinach morza. Wówczas podpłynął ku niemu delfin, najmądrzejszy ze stworzeń zamieszkujących przestworza wód i obiecał Posejdonowi, że sam wszystko pomyślnie załatwi. Nazajutrz był u Amfitryty i opowiadał jej o niezmiernych bogactwach wszechwładnego pana wodnego żywiołu, o jego posiadłościach, które zdają się nie mieć granic, o dziwnych mieszkańcach morza, co legnie całe u jej stóp i będzie jej cześć oddawało jako swej królowej. Nimfa zamyśliła się, potem zapytała jeszcze o to i owo, a w kilka dni później zasiadła na szmaragdowym tronie obok Posejdona jako królowa morza. Na głowę włożyła diadem z morskich roślinek świecących. Delfin nie kłamał. Życie Amfitryty było naprawdę rozkoszne. Otaczał ją dwór tak wspaniały, jakiego nie miała Hera, królowa nieba. Zbiegły się do niej wszystkie siostry, o k e a n i d y, córki starca morskiego Okeanosa. A było ich trzy tysiące. Gdy płynęły dokona jej rydwanu, fale okrywały się białą pianą, jak gdyby wszystkie srebrne obłoki spadły z nieba na wodę. Służyło jej pięćdziesiąt n e r e i d. Były to boginki wesołe, które witały swą panią śpiewem i zapraszały do tańca. Lecz Amfitrycie nie wypadało tańczyć, więc tylko siadała w ich gronie na jakiejś skale, a one rozłożywszy się u jej stóp, czesały swe zielone włosy. Wtedy wychodził z kryształowego pałacu ojciec N e r e u s i opowiadał przedziwne historie o czasach, kiedy jeszcze bogów nie było na świecie. Przeszkadzały mu w tym trytony o rybich ogonach, niesforne łobuzy morskie, które straszyły nimfy zgrzytliwym graniem na wydrążonych muszlach lub tarzały się w białej pianie wzburzonych bałwanów. Pod wieczór przyjeżdżał Posejdon i zabierał swą małżonkę na Olimp, gdzie zasiadali wśród najwyższych bogów przy stole biesiadnym.
Nad morzem panuje wszechwładna wola Posejdona. W głębi swego podmorskiego pałacu wie wszystko, co się dzieje na ruchliwej powierzchni. Gdy wiatry nieopatrznie wzburzą fale, zjawia się Posejdon i jednym spojrzeniem ciemnych oczu uśmierza bałwany, a burze niesforne precz rozpędza. Trójzębem dźwiga okręty uwięzione wśród skał lub osiadłe na mieliznach, a rozbitkom posyła wartkie prądy, które ich niosą do bezpiecznych brzegów. Przed jego gniewem drży ziemia, morze i człowiek rzucony w lichej łupinie na wodne obszary, a on pamięta o malutkim ptaszku, zimorodku. Po słotach listopadowych nastają w grudniu dni ciepłe i łagodne, właśnie w czasie, kiedy samiczka zimorodka wysiaduje jajka w gnieździe pływającym. Dla jej spokoju Posejdon wygładza fale i poskramia wiatry, a okręty burzą zimową zatrzymane w obcych przystaniach, wracają do domów.
Posejdonowi podlegały razem z morzem wyspy, nadbrzeża, przystanie. Straszliwym trójzębem poszarpał lądy i worał się głęboko w ich ciało tworząc zatoki i cieśniny. Trzęsienia ziemi były objawami jego gniewu.
Cały świat grecki czcił tego boga. W miastach portowych, które żyły z handlu morskiego, miał okazałe świątynie, na wyspach, górach nadbrzeżnych, na przylądkach stały poświęcone jemu kaplice, ołtarze i posągi, aby żeglarze nie tracili ich z oczu wśród walk
Zwyczajnie składano mu w ofierze konia - białego lub delfina. Ku jego czci odbywały się igrzyska.
Przedstawiano Posejdona jako silnego starca o szerokich barach. Z rysów twarzy podobny do Zeusa, miał ten sam majestat w oczach, lecz bardziej groźny. Włosy i broda wyglądały, jakby wiecznie były wilgotne i pełne muszli. W ręce trzymał trójząb.