Mam na zadanie dokończyć opowiadanie, które znajdzie się w gazetce szkolnej. pomóż plis . dam komplet punktów .
Wracam z Warszawy i widziałem się z Gosią i nie uwierzycie... - wyduknoł zdyszany Marek. -Co się stało ? - spytała Barbara. -Gosia widziała się z Napiórkowskim!
Lucjan opuścił nos na szachownicę burcząc coś pod nosem, a Basia łapiąc się za serce przysiadła obok męża. Tylko niczym nie świadomy Kisiel czekał na dalszy ciąg relacji Marka.
- Ponoć ma nowy pomysł na książkę i chciałby się zatrzymać w Grabinie, na kilka miesięcy.. - Coś takiego , czy w tym domu nigdy nie będzie spokoju? - przerwała Markowi Barbara Nie rozumiecie Napiórkowski proponuje bardzo wysokie pieniądze za wynajem pokoju. Ja jestem za oświadczył Marek to z Mjm.
;)
Zgłoś nadużycie!
Słuchaj Mareczku-pieniądze to nie wszystko - mówi Basia. - Ja tam przeciwko niemu nic nie mam, ale pamiętacie, kiedy w zeszłym roku był ten Napiórkowski u was, to wtedy się działo. Ja bym na waszym miejscu z daleka się od niego trzymał - wtrąca Kisiel. - Co ten człowiek chce od naszej Gosi! Nie dosyć, że ją uwiódł, to jeszcze chce u nas nocować! co za bezczelny typ! - Krzyknął Lucjan zrzucając nieopatrznie szachy na podłogę. - Uspokój się, Lucek. jeszcze ataku dostaniesz. A ty Marek, gdzie się wybierasz? Zaraz obiad na stole. - rzecze Barbara. - Mamo. Muszę przecież pojechać załatwić te sprawy dotyczące przetwórni i jeszcze odebrać Mateusza z przedszkola. - No to jedź synku, ale uważaj na siebie. - Basiu! Nie denerwuj się. Wczoraj przecież zmienił opony na zimowe - mówi Lucek. - Dobrze już, dobrze. Idę zawołać dziewczynki. A wy rozłóżcie już talerze. - w progu nakazuje Barbara. - No! A my korzystając z nieobecności Basi wypijemy naleweczki, co? - szepce Lucek. - O! No jak wiśniowa, to bardzo chętnie, bo mnie jakoś tak głowa pobolewa... - No to, na zdrowie! - Lucjan podnosi kieliszeczek w górę. - Twoje zdrowie Lucek! - rzecze kisiel opróżniając kieliszek jednym haustem.
- Ja tam przeciwko niemu nic nie mam, ale pamiętacie, kiedy w zeszłym roku był ten Napiórkowski u was, to wtedy się działo. Ja bym na waszym miejscu z daleka się od niego trzymał - wtrąca Kisiel.
- Co ten człowiek chce od naszej Gosi! Nie dosyć, że ją uwiódł, to jeszcze chce u nas nocować! co za bezczelny typ! - Krzyknął Lucjan zrzucając nieopatrznie szachy na podłogę.
- Uspokój się, Lucek. jeszcze ataku dostaniesz. A ty Marek, gdzie się wybierasz? Zaraz obiad na stole. - rzecze Barbara.
- Mamo. Muszę przecież pojechać załatwić te sprawy dotyczące przetwórni i jeszcze odebrać Mateusza z przedszkola.
- No to jedź synku, ale uważaj na siebie.
- Basiu! Nie denerwuj się. Wczoraj przecież zmienił opony na zimowe - mówi Lucek.
- Dobrze już, dobrze. Idę zawołać dziewczynki. A wy rozłóżcie już talerze. - w progu nakazuje Barbara.
- No! A my korzystając z nieobecności Basi wypijemy naleweczki, co? - szepce Lucek.
- O! No jak wiśniowa, to bardzo chętnie, bo mnie jakoś tak głowa pobolewa...
- No to, na zdrowie! - Lucjan podnosi kieliszeczek w górę.
- Twoje zdrowie Lucek! - rzecze kisiel opróżniając kieliszek jednym haustem.
Mam nadzieję, ze o to mniej więcej chodziło ^^