Gdy Jezus przyszedł na Górę Oliwną zostawił uczniów i modlił się do Boga słowami: "Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode mnie ten kielich. Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie." W czasie tej modlitwy zjawił się tłum żołnierzy, a na ich czele stał Judasz, jeden z dwunastu apostołów. On zdradliwym pocałunkiem wydał Jezusa w ręce Żydów. W niedługim czasie Jezus stanął przed Wysoką Radą Żydowską. Starszyzna ludu wydała na Niego wyrok śmierci, ponieważ powiedział o sobie, że jest Synem Bożym. Żydzi nie mogli zabijać, dlatego oddali Jezusa w ręce Poncjusza Piłata mówiąc: "Stwierdziliśmy, że ten człowiek podburza nasz naród, że odwodzi od płacenia podatków Cezarowi, że siebie podaje za Mesjasza Króla". Piłat nie znalazł w Nim żadnej winy. Niewinnym uznał Go również Herod - król Galilei. Żydzi jednak nie chcieli ustąpić. W czasie drugiego sądu skazali Jezusa na śmierć krzyżową. Przed śmiercią wychłostali Go i nałożyli Mu na głowę koronę z cierni, do ręki dali Mu trzcinę, kłaniali się i wyśmiewali, i wśród okrzyków śmiechu nazywali Jezusa Królem Żydowskim. Pomyśl: Ile razy postępujemy źle, stajemy się podobni do tych co nie chcieli, żeby Pan Jezus chodził po ziemi wśród nas.
Podczas drogi krzyżowej Pan Jezus spotkał zapłakaną Matkę, ale Ona nie mogła Mu pomóc. W niesieniu krzyża pomógł Jezusowi Szymon z Cyreny. I my powinniśmy pomagać bliźnim w ich problemach i kłopotach - w dźwiganiu krzyża. Teraz na drodze stanęła Weronika. Otarła Jezusowi umęczoną twarz, za co spotkała ją nagroda w postaci wizerunku Jezusa odbitego na chuście. Była odważna i współczująca. Krzyż był bardzo ciężki, ale Pan Jezus nie bał się go dźwigać. Upadał pod nim trzykrotnie, ale nie skarżył się i nie narzekał. Powstawał. Każdy z nas ma swój krzyż, który powinien nieść. Nigdy nie jesteśmy sami niosąc go, bo jest przy nas Pan, który nas umacnia, jeśli Mu wierzymy i ufamy.
Gdy Jezus dotarł na Golgotę, czyli Miejsce Czaszki, żołnierze rozdarli szaty Jezusa i rozdzielili je między siebie. Następnie przybili Go do krzyża między dwoma złoczyńcami. Jeden z nich wisząc na krzyżu przy Jezusie żałował za grzechy i nawrócił się.
Około godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Jezus umierał wołając: "Ojcze, W Twoje ręce powierzam ducha mojego". Tak Pan Bóg kocha wszystkich ludzi, że posłał swego syna na okrutną mękę i śmierć, abyśmy byli zbawieni. Jezus umarł za nas na krzyżu.
Ludzie ulitowali się nad Nim, zdjęli Jego ciało z krzyża i złożyli na ręce Matki Bolesnej. Wkrótce Józef z Arymatei złożył Jezusa w swoim grobie, by po trzech dniach zmartwychwstał, jak to zapowiedział.
Pogrzeb Jezusa był tylko przejściem przez grób do życia wiecznego.
Gdy Jezus przyszedł na Górę Oliwną zostawił uczniów i modlił się do Boga słowami: "Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode mnie ten kielich. Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie." W czasie tej modlitwy zjawił się tłum żołnierzy, a na ich czele stał Judasz, jeden z dwunastu apostołów. On zdradliwym pocałunkiem wydał Jezusa w ręce Żydów. W niedługim czasie Jezus stanął przed Wysoką Radą Żydowską. Starszyzna ludu wydała na Niego wyrok śmierci, ponieważ powiedział o sobie, że jest Synem Bożym. Żydzi nie mogli zabijać, dlatego oddali Jezusa w ręce Poncjusza Piłata mówiąc:
"Stwierdziliśmy, że ten człowiek podburza nasz naród, że odwodzi od płacenia podatków Cezarowi, że siebie podaje za Mesjasza Króla". Piłat nie znalazł w Nim żadnej winy. Niewinnym uznał Go również Herod - król Galilei. Żydzi jednak nie chcieli ustąpić. W czasie drugiego sądu skazali Jezusa na śmierć krzyżową. Przed śmiercią wychłostali Go i nałożyli Mu na głowę koronę z cierni, do ręki dali Mu trzcinę, kłaniali się i wyśmiewali, i wśród okrzyków śmiechu nazywali Jezusa Królem Żydowskim.
Pomyśl: Ile razy postępujemy źle, stajemy się podobni do tych co nie chcieli, żeby Pan Jezus chodził po ziemi wśród nas.
Podczas drogi krzyżowej Pan Jezus spotkał zapłakaną Matkę, ale Ona nie mogła Mu pomóc. W niesieniu krzyża pomógł Jezusowi Szymon z Cyreny. I my powinniśmy pomagać bliźnim w ich problemach i kłopotach - w dźwiganiu krzyża. Teraz na drodze stanęła Weronika. Otarła Jezusowi umęczoną twarz, za co spotkała ją nagroda w postaci wizerunku Jezusa odbitego na chuście. Była odważna i współczująca. Krzyż był bardzo ciężki, ale Pan Jezus nie bał się go dźwigać. Upadał pod nim trzykrotnie, ale nie skarżył się i nie narzekał. Powstawał. Każdy z nas ma swój krzyż, który powinien nieść. Nigdy nie jesteśmy sami niosąc go, bo jest przy nas Pan, który nas umacnia, jeśli Mu wierzymy i ufamy.
Gdy Jezus dotarł na Golgotę, czyli Miejsce Czaszki, żołnierze rozdarli szaty Jezusa i rozdzielili je między siebie. Następnie przybili Go do krzyża między dwoma złoczyńcami. Jeden z nich wisząc na krzyżu przy Jezusie żałował za grzechy i nawrócił się.
Około godziny szóstej mrok ogarnął całą ziemię, aż do godziny dziewiątej. Jezus umierał wołając: "Ojcze, W Twoje ręce powierzam ducha mojego". Tak Pan Bóg kocha wszystkich ludzi, że posłał swego syna na okrutną mękę i śmierć, abyśmy byli zbawieni. Jezus umarł za nas na krzyżu.
Ludzie ulitowali się nad Nim, zdjęli Jego ciało z krzyża i złożyli na ręce Matki Bolesnej. Wkrótce Józef z Arymatei złożył Jezusa w swoim grobie, by po trzech dniach zmartwychwstał, jak to zapowiedział.
Pogrzeb Jezusa był tylko przejściem przez grób do życia wiecznego.