Jak zachowam sie wiedząc że Jezus-ogrodnik daje mi jako drzewu tyle możliwości przynoszenia owoców.
tak niecała strona wystarczy
pomóżcie proszę mam to na jutro i to ma być na ocenę xD;]
kasia1317
Kiedy znajdzie się okazja żeby jako "drzewo" przynieść "owoc" to postaram jak najpełniej wykonać swoje zadanie żeby było widać mój wkład, ciężką pracę i ten "owoc". Spróbuję jak najlepiej wykorzystać szansę.
0 votes Thanks 0
Zgłoś nadużycie!
Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który go uprawia. Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy. Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami (J 15,1-2.5).”
W wypowiedzi Jezusa są ukazane trzy możliwości czy trzy sposoby przeżywania relacji człowieka-ucznia Jezusa jako latorośli do samego Jezusa, jako winnego krzewu. Te różne sposoby relacji uzewnętrzniają się w przynoszeniu stosownego owocu. 1. Latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu Pierwsza kategoria to latorośl, która jest związana z Jezusem, ale nie przynosi owocu. Można jednak dostrzec w tym sformułowaniu nie tylko sytuację braku jakiegokolwiek owocu, lecz także taką, która nie wykluczałaby przynoszenia jakiegoś owocu, ale byłby to owoc nie w Jezusie. Byłoby to – tak można sformułować – nie tyle trwanie w Jezusie i życie w komunii z Nim, lecz pewne jakby pasożytnicze tkwienie w Nim. Byłaby to próba czerpania z Niego żywotnych soków nie dla życia zgodnego z Jego duchem, lecz dla życia dla siebie. Byłoby to swoiste nadużywanie relacji z Jezusem i także ze wspólnotą pozostałych latorośli. Możemy powiedzieć, że w takim przypadku mamy do czynienia z latoroślą, która nie trwa aktywnie w Jezusie jako winnym krzewie, lecz tkwi w Nim na swój sposób, jako obca i w pewnym sensie pasożytnicza. 2. Latorośl, która przynosi owoc Druga kategoria to latorośle, które przynoszą owoc. Chodzi o prawdziwy owoc uczynków, które świadczą o trwaniu w Jezusie, o czerpaniu z Niego życiodajnych soków i o byciu z Nim w komunii działania. Naturalnie to przynoszenie owocu nie zawsze jest od razu doskonałe. Dlatego ma miejsce oczyszczanie, czyli przycinanie, tak, aby owoc był jak najbardziej obfity i dorodny. By uczynki wynikające z trwania w Jezusie świadczył o Jego życiodajnej mocy. Możemy tutaj myśleć o wszystkich członkach wspólnoty, którzy świadomi przynależności do Jezusa zmagają się stale w sobie z tym, by w konkretnych warunkach i okolicznościach życia dać duchowi Jezusa Chrystusa w sobie jak najwięcej miejsca. Dokonuje się to w stałym procesie nawracania się, czyli zwracania się człowieka, ucznia Jezusa, do tego wszystkiego, co z Jezusa wypływa. Jest to proces oczyszczania. Dokonuje się ten proces szczególnie przez działanie Słowa. Tylko w posłuszeństwie Słowu i Duchowi Jezusa Chrystusa człowiek, stając się uczeniem Jezusa, może przynieść owoce na miarę obwieszczonej przez Jezusa Ewangelii, o których wspomnieliśmy wyżej. O tym Jezus mówi wprost zwracając się do swoich uczniów, jako oczyszczonym. 3. Latorośl oczyszczona przez Słowo Dochodzimy wreszcie do trzeciego stanu czy sposobu bycia latoroślą. Jest to stan oczyszczenia przez Słowo. To Słowo to Słowo Ojca. Jezus, jako całkowicie przynależny do Ojca o objawiający się swoim uczniom. To Ojciec prze Niego działa. Dlatego Jezus mówi: Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Zachęca dalej: Trwajcie we mnie, a Ja w was. Zwracam uwagę na to, że tutaj nie chodzi tylko ani przede wszystkim o wytrwanie, jako wyraz wytrwałości ze strony człowieka , ile raczej w ogóle o trwanie, jako wyraz całkowitej i bezwarunkowej jedności z Jezusem, czyli całkowite poddanie się Jemu jako Słowo Boga Ojca. Oczywiście te dwa aspekty nie sprzeciwiają się sobie. Jednak na pierwszym planie winien stać aspekt jedności z Jezusem niż wytrwałości człowieka. Tylko pełne trwanie w Jezusie jako winnym krzewie uzdalnia Jego ucznia do przynoszenia uczynków życia wiecznego. Są to takie uczynki, które już tutaj przechodzą przez probierz śmierci, czyli umierania dla siebie. Są to uczynki w których dzięki mocy Boga płynącej przez Jezusa Chrystusa, człowiek potrafi kochać uczestnicząc w miłości Boga, który kocha człowieka. Takim krzewem winnym jest Jezus i takim jest Ojciec który Go “uprawia”. W taki krzew jesteśmy wszczepiani i w Nim trwamy, o latorośle. Słowo Ojca, czyli sam Jezus jest tym, kto sprawia, że latorośli przynosi prawdziwy i obfity owoc, naturalnie jeśli trwa w jedności z Jezusem. Dalej Jezus mówi: Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Owoc, jaki się dostaje w latorośli oczyszczonej przez Słowo, to nie działanie człowieka, ale doświadczenie człowieka, że Pan Bóg w nim spełnia to, o co człowiek prosi zgodnie z duchem Jezusa Chrystusa. Oczywiście chodzi o człowieka, który trwa w Jezusie, a więc ma w sobie takiego samego ducha co Jezus, ma w sobie taką samą mentalność co Jezus – czyli jest tym, kto nie żyje dla siebie, lecz po to, aby w nim objawiło się dzieło Boga, które ukonkretni się w dobrych czynach. Tych uczynków uczeń Jezusa - latorośl, która trwa w winnym krzewie, nie przypisze sobie, ale Jezusowi na chwałę Ojca. Jezus wprost mówi: Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami.
Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy.
Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami (J 15,1-2.5).”
W wypowiedzi Jezusa są ukazane trzy możliwości czy trzy sposoby przeżywania relacji człowieka-ucznia Jezusa jako latorośli do samego Jezusa, jako winnego krzewu. Te różne sposoby relacji uzewnętrzniają się w przynoszeniu stosownego owocu.
1. Latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu
Pierwsza kategoria to latorośl, która jest związana z Jezusem, ale nie przynosi owocu. Można jednak dostrzec w tym sformułowaniu nie tylko sytuację braku jakiegokolwiek owocu, lecz także taką, która nie wykluczałaby przynoszenia jakiegoś owocu, ale byłby to owoc nie w Jezusie. Byłoby to – tak można sformułować – nie tyle trwanie w Jezusie i życie w komunii z Nim, lecz pewne jakby pasożytnicze tkwienie w Nim. Byłaby to próba czerpania z Niego żywotnych soków nie dla życia zgodnego z Jego duchem, lecz dla życia dla siebie. Byłoby to swoiste nadużywanie relacji z Jezusem i także ze wspólnotą pozostałych latorośli. Możemy powiedzieć, że w takim przypadku mamy do czynienia z latoroślą, która nie trwa aktywnie w Jezusie jako winnym krzewie, lecz tkwi w Nim na swój sposób, jako obca i w pewnym sensie pasożytnicza.
2. Latorośl, która przynosi owoc
Druga kategoria to latorośle, które przynoszą owoc. Chodzi o prawdziwy owoc uczynków, które świadczą o trwaniu w Jezusie, o czerpaniu z Niego życiodajnych soków i o byciu z Nim w komunii działania. Naturalnie to przynoszenie owocu nie zawsze jest od razu doskonałe. Dlatego ma miejsce oczyszczanie, czyli przycinanie, tak, aby owoc był jak najbardziej obfity i dorodny. By uczynki wynikające z trwania w Jezusie świadczył o Jego życiodajnej mocy.
Możemy tutaj myśleć o wszystkich członkach wspólnoty, którzy świadomi przynależności do Jezusa zmagają się stale w sobie z tym, by w konkretnych warunkach i okolicznościach życia dać duchowi Jezusa Chrystusa w sobie jak najwięcej miejsca. Dokonuje się to w stałym procesie nawracania się, czyli zwracania się człowieka, ucznia Jezusa, do tego wszystkiego, co z Jezusa wypływa. Jest to proces oczyszczania. Dokonuje się ten proces szczególnie przez działanie Słowa. Tylko w posłuszeństwie Słowu i Duchowi Jezusa Chrystusa człowiek, stając się uczeniem Jezusa, może przynieść owoce na miarę obwieszczonej przez Jezusa Ewangelii, o których wspomnieliśmy wyżej. O tym Jezus mówi wprost zwracając się do swoich uczniów, jako oczyszczonym.
3. Latorośl oczyszczona przez Słowo
Dochodzimy wreszcie do trzeciego stanu czy sposobu bycia latoroślą. Jest to stan oczyszczenia przez Słowo. To Słowo to Słowo Ojca. Jezus, jako całkowicie przynależny do Ojca o objawiający się swoim uczniom. To Ojciec prze Niego działa. Dlatego Jezus mówi: Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was. Zachęca dalej: Trwajcie we mnie, a Ja w was. Zwracam uwagę na to, że tutaj nie chodzi tylko ani przede wszystkim o wytrwanie, jako wyraz wytrwałości ze strony człowieka , ile raczej w ogóle o trwanie, jako wyraz całkowitej i bezwarunkowej jedności z Jezusem, czyli całkowite poddanie się Jemu jako Słowo Boga Ojca. Oczywiście te dwa aspekty nie sprzeciwiają się sobie. Jednak na pierwszym planie winien stać aspekt jedności z Jezusem niż wytrwałości człowieka.
Tylko pełne trwanie w Jezusie jako winnym krzewie uzdalnia Jego ucznia do przynoszenia uczynków życia wiecznego. Są to takie uczynki, które już tutaj przechodzą przez probierz śmierci, czyli umierania dla siebie. Są to uczynki w których dzięki mocy Boga płynącej przez Jezusa Chrystusa, człowiek potrafi kochać uczestnicząc w miłości Boga, który kocha człowieka. Takim krzewem winnym jest Jezus i takim jest Ojciec który Go “uprawia”. W taki krzew jesteśmy wszczepiani i w Nim trwamy, o latorośle.
Słowo Ojca, czyli sam Jezus jest tym, kto sprawia, że latorośli przynosi prawdziwy i obfity owoc, naturalnie jeśli trwa w jedności z Jezusem. Dalej Jezus mówi: Jeżeli we Mnie trwać będziecie, a słowa moje w was, poproście, o cokolwiek chcecie, a to wam się spełni. Owoc, jaki się dostaje w latorośli oczyszczonej przez Słowo, to nie działanie człowieka, ale doświadczenie człowieka, że Pan Bóg w nim spełnia to, o co człowiek prosi zgodnie z duchem Jezusa Chrystusa. Oczywiście chodzi o człowieka, który trwa w Jezusie, a więc ma w sobie takiego samego ducha co Jezus, ma w sobie taką samą mentalność co Jezus – czyli jest tym, kto nie żyje dla siebie, lecz po to, aby w nim objawiło się dzieło Boga, które ukonkretni się w dobrych czynach. Tych uczynków uczeń Jezusa - latorośl, która trwa w winnym krzewie, nie przypisze sobie, ale Jezusowi na chwałę Ojca. Jezus wprost mówi: Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami.
Mam nadzieję,że się przyda