W kilka dni po Zwiastowaniu św. Józef powrócił do Nazaretu. Musiał wszystko przysposobić tak, by mógł zacząć pracować jako cieśla w nowym miejscu. Nie wiedział nic o wcieleniu Słowa w łonie Maryi; Maryja była Matką Boga, lecz nie przestała być także Jego służebnicą, dlatego pokornym milczeniem okrywała swą tajemnicę. Skoro uczuła w sobie obecność Słowa Przedwiecznego, zapragnęła udać się niezwłocznie do Jutty, by odwiedzić swą krewną Elżbietę, brzemienną od sześciu miesięcy, o czym Maryję powiadomił Anioł. Elżbieta była już w podeszłym wieku. Była wysoka, o ładnych, regularnych rysach twarzy, cnotliwa i bogobojna. Dotąd znała Najświętszą Pannę tylko ze słyszenia. Maryja ujrzawszy ją z daleka, wiedziała zaraz, że to ona i pospieszyła ją powitać. To szczęśliwe spotkanie miało miejsce przy drodze wiodącej do Jerozolimy, a więc na oczach licznych podróżnych. Wszyscy byli uderzeni przedziwną pięknością i nadziemską powagą Maryi, ustępowali z drogi z głębokim uszanowaniem. Maryja powitała Elżbietę uściśnięciem ręki, a w tym momencie promień światła z najczystszego Serca Niepokalanej Dziewicy, Matki Syna Bożego, przeniknął wnętrze Elżbiety i napełnił ją niewypowiedzianym uczuciem. Trzymając się za ręce obie kobiety szybko zeszły z zatłoczonego gościńca. Kiedy dotarły do podwoi domu Elżbiety, ta znowu pozdrowiła Maryję i razem weszły do środka. Tymczasem Maryja z Elżbietą, trzymając się w objęciach ucałowały się na znak świętej miłości. W tym momencie znowu jasność promienna bijąca od Maryi zstąpiła na serce Elżbiety i napełniła je takim światłem i pociechą, że ta zrobiła krok w tył i podniósłszy rękę, w radosnym i pokornym uniesieniu zawołała: "Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony Owoc żywota Twojego. Skądże mi to, że Matka Pana mojego przychodzi do mnie? Jak tylko głos Twój wdzięczny zabrzmiał w moich uszach, natychmiast podskoczyło radośnie dzieciątko w moim łonie. Błogosławionaś, żeś uwierzyła, że to się spełni, co Ci było powiedziane od Pana". Maryja przez trzy miesiące towarzyszyła Elżbiecie i była obecna przy narodzeniu Jana. Najświętsza Panna wkrótce po narodzeniu Jana, a jeszcze przed jego obrzezaniem powróciła do Nazaretu. Józef wyszedł Jej na spotkanie, a gdy przybyli do domu, spostrzegł, iż jest brzemienna. Ponieważ zaś nie wiedział o poselstwie anielskim, ogarnął go strach i najokropniejsze wątpliwości, ale nic nie dał poznać po sobie i w milczeniu walczył ze straszną niepewnością. Maryja była poważna i zamyślona, co tylko zwiększało niepokój Józefa. Gdy udręczony ponad miarę chciał potajemnie opuścić Maryję ukazał mu się we śnie anioł, który go pocieszył i uspokoił.
W kilka dni po Zwiastowaniu św. Józef powrócił do Nazaretu. Musiał wszystko przysposobić tak, by mógł zacząć pracować jako cieśla w nowym miejscu. Nie wiedział nic o wcieleniu Słowa w łonie Maryi; Maryja była Matką Boga, lecz nie przestała być także Jego służebnicą, dlatego pokornym milczeniem okrywała swą tajemnicę. Skoro uczuła w sobie obecność Słowa Przedwiecznego, zapragnęła udać się niezwłocznie do Jutty, by odwiedzić swą krewną Elżbietę, brzemienną od sześciu miesięcy, o czym Maryję powiadomił Anioł. Elżbieta była już w podeszłym wieku. Była wysoka, o ładnych, regularnych rysach twarzy, cnotliwa i bogobojna. Dotąd znała Najświętszą Pannę tylko ze słyszenia. Maryja ujrzawszy ją z daleka, wiedziała zaraz, że to ona i pospieszyła ją powitać. To szczęśliwe spotkanie miało miejsce przy drodze wiodącej do Jerozolimy, a więc na oczach licznych podróżnych. Wszyscy byli uderzeni przedziwną pięknością i nadziemską powagą Maryi, ustępowali z drogi z głębokim uszanowaniem. Maryja powitała Elżbietę uściśnięciem ręki, a w tym momencie promień światła z najczystszego Serca Niepokalanej Dziewicy, Matki Syna Bożego, przeniknął wnętrze Elżbiety i napełnił ją niewypowiedzianym uczuciem. Trzymając się za ręce obie kobiety szybko zeszły z zatłoczonego gościńca. Kiedy dotarły do podwoi domu Elżbiety, ta znowu pozdrowiła Maryję i razem weszły do środka. Tymczasem Maryja z Elżbietą, trzymając się w objęciach ucałowały się na znak świętej miłości. W tym momencie znowu jasność promienna bijąca od Maryi zstąpiła na serce Elżbiety i napełniła je takim światłem i pociechą, że ta zrobiła krok w tył i podniósłszy rękę, w radosnym i pokornym uniesieniu zawołała: "Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony Owoc żywota Twojego. Skądże mi to, że Matka Pana mojego przychodzi do mnie? Jak tylko głos Twój wdzięczny zabrzmiał w moich uszach, natychmiast podskoczyło radośnie dzieciątko w moim łonie. Błogosławionaś, żeś uwierzyła, że to się spełni, co Ci było powiedziane od Pana". Maryja przez trzy miesiące towarzyszyła Elżbiecie i była obecna przy narodzeniu Jana. Najświętsza Panna wkrótce po narodzeniu Jana, a jeszcze przed jego obrzezaniem powróciła do Nazaretu. Józef wyszedł Jej na spotkanie, a gdy przybyli do domu, spostrzegł, iż jest brzemienna. Ponieważ zaś nie wiedział o poselstwie anielskim, ogarnął go strach i najokropniejsze wątpliwości, ale nic nie dał poznać po sobie i w milczeniu walczył ze straszną niepewnością. Maryja była poważna i zamyślona, co tylko zwiększało niepokój Józefa. Gdy udręczony ponad miarę chciał potajemnie opuścić Maryję ukazał mu się we śnie anioł, który go pocieszył i uspokoił.
Była bardzo zaskoczona .
Nikomu o tym nie mówiła .
Nie wiedziała co robić .
Z jednej strony cieszyła się bo stał się cud a z drugiej była zaskocznona czemu ona? Czemu ona urodzi Jezusa?