Jak postać św franciszka okazała w swoim życiu wierność chrystusowi ( 1 str. )
Misiaaa1493
Wiernym uczniem i naśladowcą Chrystusa był św. Franciszek z Asyżu. Obok tajemnicy Wcielenia Syna Bożego, ogromne wrażenie i piętno na jego życiu wywarła tajemnica cierpienia i śmierci na krzyżu Chrystusa Pana. Pałał on niezmierną miłością do Pana Jezusa Ukrzyżowanego, do którego upodabniał się coraz bardziej aż do otrzymania stygmatów na górze Alwerni na dwa lata przed śmiercią. Franciszek bardzo wiele cierpiał w swoim życiu zarówno fizycznie, gdy chorował przez znaczną część życia m. in. na wątrobę, śledzionę, żołądek, a potem i na oczy, jak również duchowo, psychicznie, stając przed trudnymi do rozwiązania problemami nowo założonego Zakonu. Obok Franciszka śpiewającego i radosnego, spotykamy często także Franciszka cierpiącego i płaczącego. We wrześniu 1224 r. Franciszek na górze Alwerni otrzymał na rękach, nogach i boku stygmaty, czyli blizny męki Pana Jezusa. Można teraz o nim powiedzieć, że stał się ukrzyżowanym sługą Ukrzyżowanego Pana. Nie wiele osób zasłużyło sobie na to, by móc oglądać czy dotykać święte rany Franciszka. „Gdy bowiem pewnego razu brat Rufin – jak opisuje Tomasz z Celano – położył rękę na piersi Świętego, aby zrobić mu masaż, ręka zsunęła mu się na prawy bok…i wówczas przypadkiem dotknął owej rany. Z powodu tego dotknięcia Franciszek poczuł wielki ból i odpychając rękę Rufina od siebie zawołał, by Pan mu przebaczył”. Jednakże z innych źródeł wiemy, iż mąż Boży, mimo wielkiego bólu przeżywanego po ludzku, odczuwał równocześnie wielką słodycz, niewymowną radość i przedziwną rozkosz duchową. Jak to jest możliwe – pytamy dzisiaj? W styczniu 1226 r. św. Franciszek przybył do miejscowości Fontecolombo, by tutaj poddać się operacji oczu, którą zalecali mu kardynał Hugolin i brat Eliasz, ówczesny wikariusz generalny Zakonu. Operacja miała być dokonana przez wypalenie rozżarzonym żelazem kawałka skóry w okolicy między prawą brwią i prawym uchem. Przed operacją, gdy lekarz rozgrzewał żelazne narzędzia, Franciszek prosił brata ogień w imię Pana, aby złagodził swą gorącz w sposób możliwy do zniesienia tak, by nie utracił kontroli nad sobą; potem zrobił znak krzyża nad ogniem i poprosił lekarza o dokonanie wypalenia.
Franciszek bardzo wiele cierpiał w swoim życiu zarówno fizycznie, gdy chorował przez znaczną część życia m. in. na wątrobę, śledzionę, żołądek, a potem i na oczy, jak również duchowo, psychicznie, stając przed trudnymi do rozwiązania problemami nowo założonego Zakonu. Obok Franciszka śpiewającego i radosnego, spotykamy często także Franciszka cierpiącego i płaczącego.
We wrześniu 1224 r. Franciszek na górze Alwerni otrzymał na rękach, nogach i boku stygmaty, czyli blizny męki Pana Jezusa. Można teraz o nim powiedzieć, że stał się ukrzyżowanym sługą Ukrzyżowanego Pana. Nie wiele osób zasłużyło sobie na to, by móc oglądać czy dotykać święte rany Franciszka.
„Gdy bowiem pewnego razu brat Rufin – jak opisuje Tomasz z Celano – położył rękę na piersi Świętego, aby zrobić mu masaż, ręka zsunęła mu się na prawy bok…i wówczas przypadkiem dotknął owej rany. Z powodu tego dotknięcia Franciszek poczuł wielki ból i odpychając rękę Rufina od siebie zawołał, by Pan mu przebaczył”.
Jednakże z innych źródeł wiemy, iż mąż Boży, mimo wielkiego bólu przeżywanego po ludzku, odczuwał równocześnie wielką słodycz, niewymowną radość i przedziwną rozkosz duchową. Jak to jest możliwe – pytamy dzisiaj?
W styczniu 1226 r. św. Franciszek przybył do miejscowości Fontecolombo, by tutaj poddać się operacji oczu, którą zalecali mu kardynał Hugolin i brat Eliasz, ówczesny wikariusz generalny Zakonu. Operacja miała być dokonana przez wypalenie rozżarzonym żelazem kawałka skóry w okolicy między prawą brwią i prawym uchem.
Przed operacją, gdy lekarz rozgrzewał żelazne narzędzia, Franciszek prosił brata ogień w imię Pana, aby złagodził swą gorącz w sposób możliwy do zniesienia tak, by nie utracił kontroli nad sobą; potem zrobił znak krzyża nad ogniem i poprosił lekarza o dokonanie wypalenia.