Nazywam się Amra,mam 13 lat.Pochodze z bośniackiego miasta leżącego 30 km od Djakova.Mam siostrę Zelme,ktora ma 6 lat.Ale w Chorwacji mam jeszcze jedną siostre Elme,ktora ma 9 lat.Nie wiemy,gdzie ona sie znajduje.Bardzo sie o nia martwimy.Poniewaz nie mielismy jedzenia,moj ojciec i Elma poszli do domu mojego dziadka.Kiedy tam byli,okazało się,ze przyszli zolnierze i oni musieli uciekac do Chorwacji.Do Elmy nie mogliśmy się juz dostać,ponieważ wysadzono most. Po długiej podróży statkiem i pociągiem trafiłysmy do centrum dla uchodzców.Miedzkalysmy tam 2 miesiace. Obecnie mieszkam w Ilanz w Szwajcarii.Jest tu około 70 osób z całej Bośni.Moja mama nie może pracować.Służby socjalne dają nam troche pieniędzy,ale my wolelibyśmy być niezależni.Poza tym cały czas bardzo martwimy się o moją siostrę.
Polecenie : Było to kilka lat temu - w życiu Amry na pewno sporo się od tego czasu zmieniło.Po zakończeniu wojny wielu uchodzców z Bosni powróciło do swoich domow.Wymysl szczesliwe zakonczenie historii Amry. Uwzględnij rolę, jaką mogły tu odegrać organizacje międzynarodowe np . Wysoki Komisarz Narodów Zjednoczonych ds.uchodzców,Czerwony Krzyz, organizacje pozarządowe.
DareDevilAgain
To bylo kilka lat temu. Pamietam ten paralizujacy strach i obawy przed niepewnym jutrem . Na pomoc musielismy czekac dosc dlugo . Mieszkalismy w polobozach gdzie nie bylo podstawowych srodkow higieny ani jedzenia. Na szczescie otrzymalismy paczki zorganizowane przez Czerwony Krzyz , ktore jakos pomogly nam przetrwac. W koncu Organizacja ds.uchodzcow dala nam wiy do "lepszego swiata". To bylo kiedys. Dzis jestem szczesliwa mezatka,mam dwojke wspanialych dzieci. Ojciec moj zmarl rok temu po dlugiej walce z rakiem . W sobote ide na wesele mojej siostry. Tak niewiele brakowalo abysmy nie doczekali tego dnia. Jednak Bog nas nami czuwa, dal nam jeszcze jedna szanse. Nie zmarnujemy jej.
Na pomoc musielismy czekac dosc dlugo .
Mieszkalismy w polobozach gdzie nie bylo podstawowych srodkow higieny ani jedzenia.
Na szczescie otrzymalismy paczki zorganizowane przez Czerwony Krzyz , ktore jakos pomogly nam przetrwac.
W koncu Organizacja ds.uchodzcow dala nam wiy do "lepszego swiata".
To bylo kiedys.
Dzis jestem szczesliwa mezatka,mam dwojke wspanialych dzieci.
Ojciec moj zmarl rok temu po dlugiej walce z rakiem .
W sobote ide na wesele mojej siostry.
Tak niewiele brakowalo abysmy nie doczekali tego dnia. Jednak Bog nas nami czuwa, dal nam jeszcze jedna szanse.
Nie zmarnujemy jej.