Hej, muszę zrobić firmę...może ktoś wie jak to zrobić? to musi być na 1strone...może ktoś z Was coś takiego robił? że wypisujesz pracowników i co chcesz sprzedawać np ubrania sportowe i że do jakiego banku chcesz należeć...
multipaulinka
1. WYBIERZ BIURO MAKLERSKIE wyborem biura maklerskiego, w którym chcesz otworzyć rachunek inwestycyjny, nie powinieneś mieć większych problemów. W różnych miejscowościach wybór może być duży lub skromny, radzimy jednak nie uzależniać swojej decyzji od odległości biura maklerskiego od domu czy miejsca pracy. W dobie komputeryzacji odległości przestają mieć znaczenie. Najważniejsze sprawy (złożenie zlecenia) można dziś załatwić przez telefon lub Internet. Wybór biura maklerskiego należy raczej uzależnić od oferty biura i swoich preferencji. 2. POLICZ PIENIĄDZE Ciągle jeszcze pokutuje przekonanie, że inwestowanie na giełdzie to zajęcie dla ludzi bogatych, którzy mają dużo czasu na śledzenie rynku. Wyobrażenie to dotyczy jednak ludzi, którzy nie tyle inwestują na giełdzie, co na niej grają i traktują rynek jako podstawowe źródło dochodów. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby wytrawnym graczem mógł stać się każdy. Generalnie jednak lepiej traktować giełdę jako miejsce do pomnażania oszczędności - przeważnie znacznie bardziej efektywne od lokat bankowych czy obligacji. Jeśli pociąga Cię giełda papierów wartościowych, ale uważasz, że nie masz czasu na zajmowanie się tym tematem, zachęcamy do skorzystania z usług funduszy inwestycyjnych, które zajmują się inwestycjami giełdowymi. W ten sposób uda Ci się prowadzić inwestycje giełdowe, nie poświęcając temu zbyt wiele uwagi. Jeśli jednak wolisz zająć się giełdą bez pośredników, zastanów się poważnie, ile pieniędzy możesz na ten cel poświęcić. Jak pisaliśmy wcześniej, inwestycje giełdowe nie muszą pochłaniać olbrzymich kwot. Na początek wystarczy kapitał, który pozwoli na zwrócenie kosztów prowadzenia rachunku. A więc jeżeli biuro maklerskie pobiera roczną prowizję 100 zł za prowadzenie rachunku, to na początkowy portfel inwestycyjny wystarczy ok. 1000 zł, zakładając, że zysk roczny wyniesie zaledwie 10 proc. (plus koszty prowizji maklerskich). Z drugiej strony, należy się oczywiście liczyć z możliwością poniesienia strat. Z tego powodu odradzamy inwestowanie na giełdzie wszystkich dostępnych środków (a tym bardziej pieniędzy pożyczonych od rodziny i przyjaciół), przynajmniej w okresie początkowym, aż do nabrania odpowiedniego doświadczenia. Kwota przeznaczona na inwestycje giełdowe powinna być jednak na tyle istotna dla domowego budżetu, aby zmusić Cię do systematycznego monitorowania stanu portfela giełdowego (wystarczy przeglądanie notowań i ostatnich informacji).
3. WYBIERZ AKCJE Dla początkujących to nie lada problem. Na warszawskiej giełdzie notowanych jest ponad dwieście spółek i wybrać z nich tę właściwą wydaje się wówczas zadaniem ponad siły. Najpierw z listy spółek należy skreślić te firmy, które działają w branżach, uznawanych są za mało atrakcyjne (obecnie za takie uchodzą sektory: górniczy, tekstylny i spożywczy). Oczywiście warto pamiętać, że w każdej branży znajdzie się jakiś wyjątek. Na początek radzimy wybierać spółki duże (których wartość rynkowa jest duża), najlepiej notowane na rynku podstawowym. W ten sposób zyskuje się gwarancję, że uda się zainwestować w akcje spółki powszechnie znanej na rynku, a dostęp do wszelkich informacji o niej nie sprawi trudności. Unika się w ten sposób ryzyka inwestycji, jakie towarzyszyło np. Universalowi (wykluczony z obrotu giełdowego za prowadzenie interesów, o których nie informował) czy Polisy (ogłoszenie upadłości). Generalnie wszystkie spółki notowane na giełdzie mają status spółki publicznej i są zobowiązane do informowania o wszelkich istotnych dla siebie wydarzeniach. Praktyka pokazuje jednak, że są firmy, które próbują ominąć tę zasadę. Spółki o największej wartości rynkowej są też zwykle spółkami o największej płynności, co pozwala zarówno w razie niepowodzenia szybko pozbyć się ich akcji, jak również łatwo nabyć dużą ich ilość, bez wpływania na kurs. Po wstępnej selekcji należy bliżej przyjrzeć się wytypowanym spółkom. Sprawdzić osiągane przez nie wyniki finansowe, prognozy tych wyników, rekomendacje, które wydają biura maklerskie. Można oczywiście inwestować bez tych działań, na wyczucie, ale prawdopodobieństwo odniesienia sukcesu znacznie wtedy spada. Podstawową zasadą jest kupić tanio i sprzedać drogo. Trudno jednak wycenić coś tak abstrakcyjnego jak akcje i stwierdzić obiektywnie, że są tanie lub drogie. Na początek wystarczy sprawdzić dane historyczne. Po wykresie kursu można zorientować się, czy akcje danej firmy od dłuższego czasu spadają, rosną, stoją w miejscu, czy obecnie kosztują mniej lub więcej niż kiedyś. Da Ci to wstępne wyobrażenie o możliwościach wzrostu lub spadku akcji danej spółki. Jednak nawet jeśli jej akcje od roku drożeją, nie znaczy to, że za rok nie będą jeszcze droższe (wręcz przeciwnie, trendy giełdowe mają większą skłonność do kontynuacji niż do zmiany). W dalszej kolejności pomocna może się okazać analiza wskaźnikowa, przeprowadzana przez analityków na podstawie specjalnych wzorów do obliczania wskaźników rynkowych.
Wskaźnik C/WK Jednym z takich obliczeń jest stosunek giełdowej ceny akcji do wartości księgowej (Cena/ Wartość Księgowa lub Price/ Book Value). Jest to proste porównanie wartości rynkowej akcji do ich wartości księgowej, zapisanej w księgach danej spółki. Na wartość księgową będą się składały np. nieruchomości. Jeśli kupiono je za 1 mln zł, ich wartość księgowa będzie właśnie taka, choć ich wartość rynkowa, może być po kilku latach o wiele wyższa. Jeśli spółka wyceniana jest według wartości księgowej, to stosunek ceny giełdowej do wartości księgowej jest równy 1. Oczywiście wskaźnika tego (ani żadnych innych tego typu) nie trzeba wyliczać samodzielnie - podawany jest on codziennie, wraz z kursem akcji danej spółki. Jeżeli C/WK wynosi poniżej jednego, znaczy to, że spółka jest niedoceniana. Jeśli C/WK spółki X wynosi 0,50 znaczy to, że jedną złotówkę jej majątku można kupić za 50 gr.
Wskaźnik EPS Powyższa metoda jest niestety dosyć zawodna. Przeważnie wycena spółek poniżej ich wartości księgowej odbywa się nie bez powodu: albo działają one w nieatrakcyjnych branżach, albo od wielu lat przynoszą straty, albo ich akcje są mało płynne, albo mają inne kłopoty finansowe, a czasem wszystko razem. Dlatego spółki radzimy również oceniać pod kątem innych wskaźników. Kolejnym jest tzw. EPS (Earning Per Share, czyli zysk na akcję). Jest to po prostu zysk spółki netto, podzielony na wszystkie akcje spółki - mówi nam, ile pieniędzy z zysku netto firmy przypada na jedną jej akcję. Oczywiście im więcej, tym lepiej. Jednakże nadal wszystko jest sprawą względną. Jeśli jedna akcja spółki X kosztuje 100 zł, a EPS wynosi 0,10 gr, to nie jest to wskaźnik najlepszy. Ale zdarza się przecież, że spółki w ogóle nie przynoszą zysków, a ich akcje drożeją w ekspresowym tempie. Dzieje się tak dlatego, że inwestorzy spodziewają się, że w przyszłości, po trudnym okresie, spółki te będą przynosiły ogromne zyski i już zawczasu dyskontują te wydarzenia. W tej sytuacji niestety nie możemy w żaden sposób pomóc. Każdy musi indywidualnie oceniać, czy dana spółka ma szansę rozwoju czy nie.
Wskaźnik C/Z Ostatnim, bodaj najpopularniejszym (ale i najbardziej skomplikowanym z wyżej wymienionych) jest C/Z (Price/Earning czyli Cena/Zysk). To wskaźnik, który liczy stosunek ceny giełdowej akcji do EPS, czyli do zysku przypadającego na jedną akcję. Im niższy jest ten wskaźnik tym atrakcyjniejsze są dane akcje. Aby ustrzec się błędu, należy również porównać C/Z spółki dla średniego C/Z spółek z jej branży. Dopiero wówczas dowiemy się, czy wskaźnik ten rzeczywiście jest wyjątkowo atrakcyjny (lub nieatrakcyjny), czy też jest to charakterystyczne dla danego sektora przemysłu.
4. DYWERSYFIKACJA PORTFELA Jedną z podstawowych zasad inwestora jest ta, by nie inwestować wszystkich środków w akcje jednej spółki. Postępowanie wbrew tej regule znacznie zwiększa ryzyko utraty pieniędzy. Wystarczy nieprzewidziane wydarzenie (np. pożar w fabryce, której akcje kupiliśmy), by stracić. Aby to ryzyko rozkładać, radzimy budować portfel z akcji różnych spółek, reprezentujących różne branże. Bezpiecznym rozwiązaniem jest również zainwestowanie części posiadanych środków w obligacje, czy zamrożenie ich na lokacie bankowej. Portfel zbudowany w 80 proc. z obligacji pozwala ze spokojną głową inwestować pozostałe 20 proc. w instrumenty o najwyższym ryzyku inwestycyjnym, takie jak kontrakty terminowe lub warranty, które być może przyniosą zysk liczony w setkach procent.
5. BĄDŹ CZUJNY Inwestowanie na giełdzie wymaga niestety poświęcenia uwagi. Stanowczo odradzamy bierną postawę wobec rynku - kupić akcje i zapomnieć o nich na kilka lat. Życie niesie ze sobą sporo niespodzianek i giełda nie jest tu wyjątkiem. Tylko dzięki stałemu monitorowaniu wydarzeń giełdowych możliwe jest uzyskanie maksymalnych korzyści z inwestycji giełdowych. Pomaga to zarówno w doborze momentu kupna, jak i sprzedaży akcji. Na początek radzimy po prostu korzystać z naszych usług. Zbuduj swój portfel (wpisz, akcje jakich spółek kupiłeś i ile) i zażądaj przesyłania każdej nowej informacji, która może mieć wpływ na jego wartość . Wraz z informacjami otrzymasz również rekomendacje, wydawane przez największe biura maklerskie w Polsce. I to właściwie wystarczy.
6. UWAŻAJ NA MODĘ Giełda, podobnie jak inne sfery życia, jest bardzo podatna na modę. Zimą 2000 r. modne były spółki z sektora nowych technologii, na czele z Internetem. Wcześniej uwagę wszystkich skupiała walka o przejęcie największych polskich banków, jeszcze wcześniej zjawisko to dotyczyło spółek oponiarskich, browarów i innych. Moda na spółki z określonych sektorów przychodzi do nas najczęściej z zagranicy. Nagle, z niewyjaśnionych do końca powodów, wszyscy zaczynają kupować akcje wybranych firm. Z początku z niedowierzaniem, które szybko przeradza się w wyścig i zaślepienie zyskami (liczonymi nierzadko w setkach i tysiącach procent). Cała sztuka polega na tym, aby takich momentów nie przegapiać i umieć w odpowiednim momencie podjąć ryzyko. Jeśli moment wybrany jest zbyt późno, może się zdarzyć, że kupi się akcje w chwili, kiedy wszyscy inni już sprzedają. Zdarza się to w sytuacjach przełomowych, kiedy dane spółki "wychodzą z mody" tak samo nagle, jak się wcześniej pojawiły.
7. POGÓDŹ SIĘ ZE STRATAMI Najstarsi gracze giełdowi powiadają, że jeśli komuś udaje się 60 proc. inwestycji, to jest dobrym inwestorem. Wynika z tego, że każdemu zdarza się inwestować nieszczęśliwie i realizować straty. Niestety, odsetek ludzi, którzy realizują same zyski, jest bardzo niewielki (jeśli w ogóle ktoś taki istnieje). Kluczem do sukcesu jest samodyscyplina. Kupując akcje spółki X, inwestor powinien oczywiście zakładać, że na niej zarobi, a nie straci. Na wszelki wypadek powinien sobie jednak ustalić jakiś najniższy poziom cenowy, poniżej którego, bez względu na swoje przeczucia, sprzedaje akcje. Najgorsze, co może się zdarzyć, to nie zaakceptować strat i trzymać takie akcje, licząc na odbicie, które nie nadchodzi. Należy raczej sprzedać akcje na wcześniej założonym poziomie i pogodzić się ze stratą, choć może to być bolesne (zwłaszcza jeżeli sprzedane akcje następnego dnia pójdą jednak w górę). Inwestując na giełdzie, trzeba umieć sobie powiedzieć: trudno. Dopiero z nabytym doświadczeniem inwestorzy uczą się wybierać najlepsze momenty do kupna i sprzedaży akcji. Ale tak naprawdę nie to jest najważniejsze. Najważniejsze, to mieć przekonanie do raz obranej przez siebie strategii i nie zmieniać jej zbyt często pod wpływem plotek i głosów innych.
wyborem biura maklerskiego, w którym chcesz otworzyć rachunek inwestycyjny, nie powinieneś mieć większych problemów. W różnych miejscowościach wybór może być duży lub skromny, radzimy jednak nie uzależniać swojej decyzji od odległości biura maklerskiego od domu czy miejsca pracy. W dobie komputeryzacji odległości przestają mieć znaczenie. Najważniejsze sprawy (złożenie zlecenia) można dziś załatwić przez telefon lub Internet. Wybór biura maklerskiego należy raczej uzależnić od oferty biura i swoich preferencji.
2. POLICZ PIENIĄDZE
Ciągle jeszcze pokutuje przekonanie, że inwestowanie na giełdzie to zajęcie dla ludzi bogatych, którzy mają dużo czasu na śledzenie rynku. Wyobrażenie to dotyczy jednak ludzi, którzy nie tyle inwestują na giełdzie, co na niej grają i traktują rynek jako podstawowe źródło dochodów. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, aby wytrawnym graczem mógł stać się każdy. Generalnie jednak lepiej traktować giełdę jako miejsce do pomnażania oszczędności - przeważnie znacznie bardziej efektywne od lokat bankowych czy obligacji.
Jeśli pociąga Cię giełda papierów wartościowych, ale uważasz, że nie masz czasu na zajmowanie się tym tematem, zachęcamy do skorzystania z usług funduszy inwestycyjnych, które zajmują się inwestycjami giełdowymi. W ten sposób uda Ci się prowadzić inwestycje giełdowe, nie poświęcając temu zbyt wiele uwagi.
Jeśli jednak wolisz zająć się giełdą bez pośredników, zastanów się poważnie, ile pieniędzy możesz na ten cel poświęcić.
Jak pisaliśmy wcześniej, inwestycje giełdowe nie muszą pochłaniać olbrzymich kwot. Na początek wystarczy kapitał, który pozwoli na zwrócenie kosztów prowadzenia rachunku. A więc jeżeli biuro maklerskie pobiera roczną prowizję 100 zł za prowadzenie rachunku, to na początkowy portfel inwestycyjny wystarczy ok. 1000 zł, zakładając, że zysk roczny wyniesie zaledwie 10 proc. (plus koszty prowizji maklerskich).
Z drugiej strony, należy się oczywiście liczyć z możliwością poniesienia strat. Z tego powodu odradzamy inwestowanie na giełdzie wszystkich dostępnych środków (a tym bardziej pieniędzy pożyczonych od rodziny i przyjaciół), przynajmniej w okresie początkowym, aż do nabrania odpowiedniego doświadczenia. Kwota przeznaczona na inwestycje giełdowe powinna być jednak na tyle istotna dla domowego budżetu, aby zmusić Cię do systematycznego monitorowania stanu portfela giełdowego (wystarczy przeglądanie notowań i ostatnich informacji).
3. WYBIERZ AKCJE
Dla początkujących to nie lada problem. Na warszawskiej giełdzie notowanych jest ponad dwieście spółek i wybrać z nich tę właściwą wydaje się wówczas zadaniem ponad siły.
Najpierw z listy spółek należy skreślić te firmy, które działają w branżach, uznawanych są za mało atrakcyjne (obecnie za takie uchodzą sektory: górniczy, tekstylny i spożywczy). Oczywiście warto pamiętać, że w każdej branży znajdzie się jakiś wyjątek.
Na początek radzimy wybierać spółki duże (których wartość rynkowa jest duża), najlepiej notowane na rynku podstawowym. W ten sposób zyskuje się gwarancję, że uda się zainwestować w akcje spółki powszechnie znanej na rynku, a dostęp do wszelkich informacji o niej nie sprawi trudności. Unika się w ten sposób ryzyka inwestycji, jakie towarzyszyło np. Universalowi (wykluczony z obrotu giełdowego za prowadzenie interesów, o których nie informował) czy Polisy (ogłoszenie upadłości). Generalnie wszystkie spółki notowane na giełdzie mają status spółki publicznej i są zobowiązane do informowania o wszelkich istotnych dla siebie wydarzeniach. Praktyka pokazuje jednak, że są firmy, które próbują ominąć tę zasadę. Spółki o największej wartości rynkowej są też zwykle spółkami o największej płynności, co pozwala zarówno w razie niepowodzenia szybko pozbyć się ich akcji, jak również łatwo nabyć dużą ich ilość, bez wpływania na kurs.
Po wstępnej selekcji należy bliżej przyjrzeć się wytypowanym spółkom. Sprawdzić osiągane przez nie wyniki finansowe, prognozy tych wyników, rekomendacje, które wydają biura maklerskie. Można oczywiście inwestować bez tych działań, na wyczucie, ale prawdopodobieństwo odniesienia sukcesu znacznie wtedy spada.
Podstawową zasadą jest kupić tanio i sprzedać drogo. Trudno jednak wycenić coś tak abstrakcyjnego jak akcje i stwierdzić obiektywnie, że są tanie lub drogie. Na początek wystarczy sprawdzić dane historyczne. Po wykresie kursu można zorientować się, czy akcje danej firmy od dłuższego czasu spadają, rosną, stoją w miejscu, czy obecnie kosztują mniej lub więcej niż kiedyś. Da Ci to wstępne wyobrażenie o możliwościach wzrostu lub spadku akcji danej spółki. Jednak nawet jeśli jej akcje od roku drożeją, nie znaczy to, że za rok nie będą jeszcze droższe (wręcz przeciwnie, trendy giełdowe mają większą skłonność do kontynuacji niż do zmiany). W dalszej kolejności pomocna może się okazać analiza wskaźnikowa, przeprowadzana przez analityków na podstawie specjalnych wzorów do obliczania wskaźników rynkowych.
Wskaźnik C/WK
Jednym z takich obliczeń jest stosunek giełdowej ceny akcji do wartości księgowej (Cena/ Wartość Księgowa lub Price/ Book Value). Jest to proste porównanie wartości rynkowej akcji do ich wartości księgowej, zapisanej w księgach danej spółki. Na wartość księgową będą się składały np. nieruchomości. Jeśli kupiono je za 1 mln zł, ich wartość księgowa będzie właśnie taka, choć ich wartość rynkowa, może być po kilku latach o wiele wyższa. Jeśli spółka wyceniana jest według wartości księgowej, to stosunek ceny giełdowej do wartości księgowej jest równy 1. Oczywiście wskaźnika tego (ani żadnych innych tego typu) nie trzeba wyliczać samodzielnie - podawany jest on codziennie, wraz z kursem akcji danej spółki. Jeżeli C/WK wynosi poniżej jednego, znaczy to, że spółka jest niedoceniana. Jeśli C/WK spółki X wynosi 0,50 znaczy to, że jedną złotówkę jej majątku można kupić za 50 gr.
Wskaźnik EPS
Powyższa metoda jest niestety dosyć zawodna. Przeważnie wycena spółek poniżej ich wartości księgowej odbywa się nie bez powodu: albo działają one w nieatrakcyjnych branżach, albo od wielu lat przynoszą straty, albo ich akcje są mało płynne, albo mają inne kłopoty finansowe, a czasem wszystko razem.
Dlatego spółki radzimy również oceniać pod kątem innych wskaźników.
Kolejnym jest tzw. EPS (Earning Per Share, czyli zysk na akcję). Jest to po prostu zysk spółki netto, podzielony na wszystkie akcje spółki - mówi nam, ile pieniędzy z zysku netto firmy przypada na jedną jej akcję. Oczywiście im więcej, tym lepiej. Jednakże nadal wszystko jest sprawą względną. Jeśli jedna akcja spółki X kosztuje 100 zł, a EPS wynosi 0,10 gr, to nie jest to wskaźnik najlepszy. Ale zdarza się przecież, że spółki w ogóle nie przynoszą zysków, a ich akcje drożeją w ekspresowym tempie. Dzieje się tak dlatego, że inwestorzy spodziewają się, że w przyszłości, po trudnym okresie, spółki te będą przynosiły ogromne zyski i już zawczasu dyskontują te wydarzenia. W tej sytuacji niestety nie możemy w żaden sposób pomóc. Każdy musi indywidualnie oceniać, czy dana spółka ma szansę rozwoju czy nie.
Wskaźnik C/Z
Ostatnim, bodaj najpopularniejszym (ale i najbardziej skomplikowanym z wyżej wymienionych) jest C/Z (Price/Earning czyli Cena/Zysk). To wskaźnik, który liczy stosunek ceny giełdowej akcji do EPS, czyli do zysku przypadającego na jedną akcję. Im niższy jest ten wskaźnik tym atrakcyjniejsze są dane akcje. Aby ustrzec się błędu, należy również porównać C/Z spółki dla średniego C/Z spółek z jej branży. Dopiero wówczas dowiemy się, czy wskaźnik ten rzeczywiście jest wyjątkowo atrakcyjny (lub nieatrakcyjny), czy też jest to charakterystyczne dla danego sektora przemysłu.
4. DYWERSYFIKACJA PORTFELA
Jedną z podstawowych zasad inwestora jest ta, by nie inwestować wszystkich środków w akcje jednej spółki. Postępowanie wbrew tej regule znacznie zwiększa ryzyko utraty pieniędzy. Wystarczy nieprzewidziane wydarzenie (np. pożar w fabryce, której akcje kupiliśmy), by stracić.
Aby to ryzyko rozkładać, radzimy budować portfel z akcji różnych spółek, reprezentujących różne branże. Bezpiecznym rozwiązaniem jest również zainwestowanie części posiadanych środków w obligacje, czy zamrożenie ich na lokacie bankowej. Portfel zbudowany w 80 proc. z obligacji pozwala ze spokojną głową inwestować pozostałe 20 proc. w instrumenty o najwyższym ryzyku inwestycyjnym, takie jak kontrakty terminowe lub warranty, które być może przyniosą zysk liczony w setkach procent.
5. BĄDŹ CZUJNY
Inwestowanie na giełdzie wymaga niestety poświęcenia uwagi. Stanowczo odradzamy bierną postawę wobec rynku - kupić akcje i zapomnieć o nich na kilka lat. Życie niesie ze sobą sporo niespodzianek i giełda nie jest tu wyjątkiem. Tylko dzięki stałemu monitorowaniu wydarzeń giełdowych możliwe jest uzyskanie maksymalnych korzyści z inwestycji giełdowych. Pomaga to zarówno w doborze momentu kupna, jak i sprzedaży akcji. Na początek radzimy po prostu korzystać z naszych usług. Zbuduj swój portfel (wpisz, akcje jakich spółek kupiłeś i ile) i zażądaj przesyłania każdej nowej informacji, która może mieć wpływ na jego wartość . Wraz z informacjami otrzymasz również rekomendacje, wydawane przez największe biura maklerskie w Polsce. I to właściwie wystarczy.
6. UWAŻAJ NA MODĘ
Giełda, podobnie jak inne sfery życia, jest bardzo podatna na modę. Zimą 2000 r. modne były spółki z sektora nowych technologii, na czele z Internetem. Wcześniej uwagę wszystkich skupiała walka o przejęcie największych polskich banków, jeszcze wcześniej zjawisko to dotyczyło spółek oponiarskich, browarów i innych. Moda na spółki z określonych sektorów przychodzi do nas najczęściej z zagranicy. Nagle, z niewyjaśnionych do końca powodów, wszyscy zaczynają kupować akcje wybranych firm. Z początku z niedowierzaniem, które szybko przeradza się w wyścig i zaślepienie zyskami (liczonymi nierzadko w setkach i tysiącach procent). Cała sztuka polega na tym, aby takich momentów nie przegapiać i umieć w odpowiednim momencie podjąć ryzyko. Jeśli moment wybrany jest zbyt późno, może się zdarzyć, że kupi się akcje w chwili, kiedy wszyscy inni już sprzedają. Zdarza się to w sytuacjach przełomowych, kiedy dane spółki "wychodzą z mody" tak samo nagle, jak się wcześniej pojawiły.
7. POGÓDŹ SIĘ ZE STRATAMI
Najstarsi gracze giełdowi powiadają, że jeśli komuś udaje się 60 proc. inwestycji, to jest dobrym inwestorem. Wynika z tego, że każdemu zdarza się inwestować nieszczęśliwie i realizować straty. Niestety, odsetek ludzi, którzy realizują same zyski, jest bardzo niewielki (jeśli w ogóle ktoś taki istnieje).
Kluczem do sukcesu jest samodyscyplina. Kupując akcje spółki X, inwestor powinien oczywiście zakładać, że na niej zarobi, a nie straci. Na wszelki wypadek powinien sobie jednak ustalić jakiś najniższy poziom cenowy, poniżej którego, bez względu na swoje przeczucia, sprzedaje akcje. Najgorsze, co może się zdarzyć, to nie zaakceptować strat i trzymać takie akcje, licząc na odbicie, które nie nadchodzi. Należy raczej sprzedać akcje na wcześniej założonym poziomie i pogodzić się ze stratą, choć może to być bolesne (zwłaszcza jeżeli sprzedane akcje następnego dnia pójdą jednak w górę).
Inwestując na giełdzie, trzeba umieć sobie powiedzieć: trudno. Dopiero z nabytym doświadczeniem inwestorzy uczą się wybierać najlepsze momenty do kupna i sprzedaży akcji. Ale tak naprawdę nie to jest najważniejsze. Najważniejsze, to mieć przekonanie do raz obranej przez siebie strategii i nie zmieniać jej zbyt często pod wpływem plotek i głosów innych.