Gromadą bratków z głębi cmentarza wschodzą umarli. strojni w kolory, które trumiennym sukniom wydarli.
Karmią się słońcem, łzami o zmroku, rosą nad ranem - jeszcze grymasem niedawnej śmierci powyrzywiani.
Umarali, których dusze są między nami, którzy wschodzą nad ich teraźniejszy dom, cmentarz, ich postacie mają na sobie ciemne, ponure kolory, tak ponure jak ponura jest śmierć. Chłoną świat, czerpią z jego piękna. Teraz już nie potrzeba im do istnienia niczego. Są bliżej natury, rzeczy, które pomijamy. Dostrzegają piękno detali. Nie potrafią przyjąć do wiadomości, że nie są już pośród żywych. Śmierć, przewrotna i okrutna zaskoczyła ich. Nie byli na nią przygotowani. Moim zdaniem autorka mówi o tym jak mało dostrzegamy świata dookoła nas. Jak go pomijamy. I, że dopiero kiedy odchodzimy, zaczynamy uczyć się doceniać to co tworzy nasz świat. To, co go buduje i ulirycznia. Tak o, na szybcika :) Mam nadzieję, że pomogłam :P
Gromadą bratków z głębi cmentarza
wschodzą umarli.
strojni w kolory, które trumiennym
sukniom wydarli.
Karmią się słońcem, łzami o zmroku,
rosą nad ranem -
jeszcze grymasem niedawnej śmierci
powyrzywiani.
Umarali, których dusze są między nami, którzy wschodzą nad ich teraźniejszy dom, cmentarz, ich postacie mają na sobie ciemne, ponure kolory, tak ponure jak ponura jest śmierć.
Chłoną świat, czerpią z jego piękna. Teraz już nie potrzeba im do istnienia niczego. Są bliżej natury, rzeczy, które pomijamy. Dostrzegają piękno detali. Nie potrafią przyjąć do wiadomości, że nie są już pośród żywych. Śmierć, przewrotna i okrutna zaskoczyła ich. Nie byli na nią przygotowani.
Moim zdaniem autorka mówi o tym jak mało dostrzegamy świata dookoła nas. Jak go pomijamy. I, że dopiero kiedy odchodzimy, zaczynamy uczyć się doceniać to co tworzy nasz świat. To, co go buduje i ulirycznia.
Tak o, na szybcika :) Mam nadzieję, że pomogłam :P