System prezydencki, występujący w USA, polega na tym, że władzę wykonawczą sprawuje prezydent i to on kieruje rządem. System parlamentarny polega na tym, że (w praktyce) rząd jest wybierany przez szefa partii/szefów koalicji która wygrała wybory. W cywilizowanym państwie ów szef zostaje premierem, chyba, ze jest niemedialnym pokurczem i woli używać marionetki.
Jak dla mnie system prezydencki ma większy sens, choćby tylko dlatego, że wybory prezydenckie interesują zawsze większą grupę ludzi. Ludzie też nie mają złudzenia, gdyż facet na którego głosują i od którego wymagają FAKTYCZNIE ma władzę i rządzi, a nie jest tylko antropomorficzną personifikacją kraju.
System prezydencki, występujący w USA, polega na tym, że władzę wykonawczą sprawuje prezydent i to on kieruje rządem. System parlamentarny polega na tym, że (w praktyce) rząd jest wybierany przez szefa partii/szefów koalicji która wygrała wybory. W cywilizowanym państwie ów szef zostaje premierem, chyba, ze jest niemedialnym pokurczem i woli używać marionetki.
Jak dla mnie system prezydencki ma większy sens, choćby tylko dlatego, że wybory prezydenckie interesują zawsze większą grupę ludzi. Ludzie też nie mają złudzenia, gdyż facet na którego głosują i od którego wymagają FAKTYCZNIE ma władzę i rządzi, a nie jest tylko antropomorficzną personifikacją kraju.