czy w książce szekspira pt JAK WAM SIĘ PODOBA występuje motyw zdrady
jeśli tak podaj fragment z utowru z którego aktu i sceny gdzie ten motyw występuje
(prześlij fragment tekstu)
za najszybsza i poprawna dam naj!
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Powiedzcie teraz, bracia na wygnaniu,
Czy przywyknieniem życie nasze nie jest
360Nad malowany przepych dworu słodsze,
Lasy mniej groźne niż dwór podejrzliwy?
Tu z Adamowej uczuwamy kary
Tylko pór zmianę: lecz gdy wiatr zimowy
Szczypie nam ciało lodowatym tchnieniem,
365Skostniały cały z uśmiechem powtarzam:
To nie pochlebstwo, szczery to przyjaciel,
Który dobitnie mówi mi, czym jestem.
Przeciwność słodkie wydaje owoce,
Jak jadowita i szpetna ropucha
370Kosztowny klejnot w głowie swojej nosi.
Tu życie wolne od tłumnych zbiegowisk,
W strumieniu księgi, w drzewach ma języki,
Kazania w skałach, a korzyść we wszystkim.
AMIENSNie pragnę zmiany. Błogo ci, o książę!
375Gdy możesz gniewy zawziętej fortuny
Tłumaczyć stylem słodkiego pokoju.
KSIĄŻĘPójdziemyż[15] teraz ubić co dziczyzny?
Wyznaję przecie, że serce mnie boli
Gdy cętkowane, biedne te głupiątka,
380Tych państw samotnych pierwsi właściciele,
W granicach własnych pod strzał naszych ostrzem
Okrągłe biodra krwią własną rumienią.
1 PANPosępny Jakub ten sam czuje smutek,
Klnie się, że gorsze twoje przywłaszczenie
385Niż brata, który wygnał cię z twej ziemi.
Dziś ja i Amiens zaszliśmy ukradkiem,
Gdzie w cieniu dębu leżał zadumany;
Drzewo nurzało stare swe korzenie
W wodach potoku szumiących śród boru;
390Tam właśnie jeleń samotny, przez strzelca
Ciężko raniony przywlókł biedne ciało
I śmierci czekał; a prawdziwie, książę,
Z bólu tak ciężkie wydawał westchnienia,
Że wzdęta skóra na jego się bokach
395Pękać zdawała; łzy wielkie, okrągłe,
Kropla za kroplą, po niewinnym pysku
Smutnie ściekały; kosmate głupiątko
Mierzone wzrokiem posępnym Jakuba
Stało nad brzegiem i wody potoku
400Łzami zwiększało.
KSIĄŻĘA Jakub co na to?
Czy na ten widok nie prawił morałów?
1 PANO książę, tysiąc znalazł tam porównań.
Naprzód, gdy krople ciekły w zdrój obfity,
405«Biedny jeleniu — mówił — twój testament
Piszesz jak wszyscy światowi panowie:
Zbyt już bogatym skarb twój przekazujesz».
Potem, gdy widział, że jeleń samotny,
Przez aksamitnych opuszczony braci,
410«Tak bywa zawsze — zawołał — niedola
Rozgania tłumy mnogich przyjacieli[16]».
Nadbiegło stado opasłych jeleni,
Lecz żaden, żaden nie wstrzymał racicy,
Pozdrowić brata: «O — zawołał Jakub —
415O, lećcie kraśni[17], pustyni[18] mieszkańce[19],
To moda dzisiaj; co macie poglądać
Na ubogiego konanie bankruta?»
Tak szczypiącymi wyszydzał słowami
Dwór, miasta, kraje i nasze tu życie.
420Klął się, że wszyscy w lesie tym jesteśmy
Bandą tyranów i przywłaszczycieli,
Gdy siejem trwogę i śmierć wśród dziczyzny
W dziedzinach, które dała jej natura.
KSIĄŻĘI zostawiłeś go śród tych rozmyślań?
2 PAN425Wśród łez i uwag nad biednego zwierza
Ciężkim konaniem.
KSIĄŻĘProwadź mnie do niego;
Lubię go widzieć w takich paroksyzmach,
Bo wtedy pełny głębokich jest myśli.
1 PAN430Nietrudno, książę, znaleźć nam go będzie.
Wychodzą. SCENA II Pokój w pałacu. Książę Fryderyk, Panowie i Służba. KSIĄŻĘ FRYDERYKJak to być może, by ich nikt nie widział?
To niepodobna albo na mym dworze
Muszą być zdrajcy, spisku uczestnicy.
1 PANNikt jej nie widział, zapewniam cię, książę.
435Dworskie jej damy widziały ją w łóżku,
Nad rankiem łóżko znalazły bez pani.
2 PANParszywy błazen, z którego tak często
śmiałeś się, panie, zniknął także dzisiaj.
Hesperia, dama księżniczki, zeznaje,
440Że podsłuchała, jak córka twa, książę,
I jej kuzynka z zapałem mówiły
O zapaśnika cnotach i przymiotach,
Co barczystego powalił Karola;
Zdaniem jej, młokos zbiegom towarzyszy,
445Gdziekolwiek swoje obróciły kroki.
KSIĄŻĘ FRYDERYKPosłać do brata, aresztować gacha;
Jeżeli zniknął, brata przyprowadzić,
On mi go znajdzie; zrobić to natychmiast,
Póty nie szczędzić zachodów i pracy,
450Póki szalonych nie schwytamy zbiegów.
Kto tam?
ADAMMój panie, młody, dobry panie,
Żywy obrazie starego Rolanda,
455Po co do tego wracasz znowu domu?
Na co masz cnotę? Na co ludzką miłość?
Na co masz dobroć, siłę i odwagę?
Skąd ci myśl przyszła powalić o ziemię
Kościste ciało zapaśnika księcia?
460Wieść twojej chwały zbyt cię wyprzedziła.
Czy nie wiesz, że są ludzie, którym cnota,
Własna ich cnota jest nieprzyjacielem?
I ty należysz do liczby tych ludzi,
Dla ciebie także wszystkie twoje cnoty
465Uświęconymi są tylko zdrajcami.
O, świat przeklęty, gdzie wszystko, co dobre,
Dla posiadacza trucizną jest tylko!
ORLANDOCo się to znaczy?
ADAMOd drzwi tych uciekaj,
470Biedny młodzieńcze! Pod dachem tym żyje
Wszystkich przymiotów twoich nieprzyjaciel.
Twój brat — nie, nie brat, syn przecie — nie, nie syn —
Bo nie chcę, nie chcę nazywać go synem
Męża, którego ojcem nazwać chciałem —
475Wie już o wszystkim, słyszał o twej chwale
I chce tej nocy w izbie tej cię spalić;
Jeśli to chybi, inne znajdzie środki,
Jak by cię zgubić, bo go podsłuchałem,
Jak z wspólnikami knuł na ciebie spiski.
480Dom ten dla ciebie na jatki się zmienił:
Strzeż się! Przeklętych nie przestępuj progów!
ORLANDOGdzież chcesz, Adamie, bym kroki obrócił?
ADAMO, wszędzie, wszędzie, byleś tu nie został!
ORLANDOCzy chcesz, bym poszedł o żebranym chlebie?
485Czy chcesz, bym podłą i zbrodniczą ręką
Rozbijał ludzi na wielkim gościńcu?
Bo co mam zrobić, gdy tego nie zrobię?
A tego nie chcę, cokolwiek mnie czeka;
Lecz wolę raczej smutną paść ofiarą
490Krwi mej wyrodnej i krwawego brata.
ADAMNie, nie rób tego. Mam pięćset talarów,
Którem uciułał za twojego ojca;
Myślałem, że to kawał da mi chleba,
Kiedy wiek członki me z siły obedrze,
495Gdy starca ludzie odepchną z pogardą.
Weź je, a starość moją niech pocieszy
Ten, który krukom daje pożywienie,
I wróblich piskląt w gnieździe nie opuszcza!
Oto jest złoto — wszystko ci oddaję.
500A teraz pozwól, bym sługą był twoim.
Mam starca minę, ale jestem czerstwy,
Bo za lat młodych krwi nie przepalałem
Gorących trunków zdradliwą trucizną,
Ni się z bezwstydnym czołem uganiałem
505Za tym, co daje chorobę i niemoc.
Starość też moja jest jak czerstwa zima:
Chłodna, lecz świeża. Weź mnie z sobą, panie,
We wszystkich twoich sprawach i przygodach
Będę ci służył jak młodszy ode mnie.
ORLANDO510O, dobry starcze! Ty piękny obrazie
Sług starej daty! Gdy sługa pracował
Nie dla zarobku, ale z powinności!
Nie dla dzisiejszych rodziłeś się czasów!
Dziś w pracy każdy wyniesienia szuka,
515A gdy je znajdzie, żegnaj, wierna służbo!
To nie twój zwyczaj. Ale, biedny starcze,
Spróchniałe tylko hodować chcesz drzewo,
Które w nagrodę pracy twej i trudu
Nie wyda nawet ubogiego kwiatka.
520Lecz mniejsza o to, idźmy razem w drogę!
A nim ostatni twój szeląg wydamy,
Może gdzie ciche szczęście napotkamy.
ADAMWięc w drogę! Wszędzie pójdę z tobą, panie,
Wiernie, uczciwie, póki ducha stanie.
525Od lat siedmnastu służyłem w tym domu,
Z ósmym krzyżykiem rzucam go bez sromu.
Młodemu wolno w drzwi fortuny pukać,
Z ósmym krzyżykiem nie czas szczęścia szukać.
Próśb moich wszystkich fortuna wysłucha,
530Gdy ci niedłużny w Bogu oddam ducha.
Wychodzą.