Po drugiej wojnie światowej ogólna liczba mniejszości narodowych drastycznie się zmniejszyła. II Rzeczpospolita była państwem wielonarodowym,na jej terenach żyło około 10 milionów osób obcej narodowości. Skład narodowościowy zmienił się po zorganizowanej przez hitlerowców eksterminacji (przede wszystkich Żydów, ale innych nacji również), a także po zmianie naszych granic.Teraz Polska jest krajem jednolitym etnicznie. Nie znaczy to, że obecnie mniejszości narodowych u nas nie ma, stanowią one 3% a nie jak kiedyś 32%. Najliczniej reprezentowani są Niemcy (ok. 700 tys.), Ukraińcy (ok. 250-300 tys.) oraz Białorusini (ok. 250 tys.). Mniej liczne są skupiska Słowaków (25-30 tys.), Litwinów (15-20 tys.), Romów (ok. 10 tys.) i Żydów (ok. 5 tys.). Liczebności Rosjan, Greków i Czechów są znikome.
Trudno jest określić dzisiejszy stosunek Polaków do mniejszości. Wydaje mi się, że jest on nieco zakłamany, gdyż w "dobrym tonie" jest bycie tolerancyjnym w każdej sprawie. W gruncie rzeczy naszym zdaniem na ten temat rządzą pewne stereotypy, np: w XIX wieku rosła niechęć Polaków do Żydów, którzy zajmowali się lichwą czyli pożyczkami na procent. Od lat Żydzi kojarzą się nam z ludźmi bardzo przedsiębiorczymi (więc "należy" im zazdrościć), na kogoś skąpego mówimy :"Ty Żydzie". Nie świadczy to o nas najlepiej. Z badań CBOS przeprowadzonych w 1999roku wynika,że największą sympatią wśród nas cieszą się obywatele polscy pochodzenia czeskiego (43%) i słowackiego (42%). Mniejszą sympatią cieszą się mieszkający w Polsce Litwini, Nimecy, Białorusini i Rosjanie. Co trzecia z ankietowanych osób deklarowała zdecydowaną niechęć do obywateli polskich pochodzenia żydowskiego, romskiego i ukraińskiego. Da się też zauważyć, że Polacy nie lubią tych mniejszości, którzy, jak im się wydaje, są grupą najliczniejszą. Sympatia do obywateli polskich innej narodowości rośnie wraz z wykształceniem badanych. Respondenci mieszkający w miastach, zwłaszcza największych, częściej niż mieszkańcy mniejszych miast i wsi są pozytywnie nastawieni do mniejszości narodowych. Ma to zapewne związek z szerszymi horyzontami umysłowymi ludzi wykształconych.
Po drugiej wojnie światowej ogólna liczba mniejszości narodowych drastycznie się zmniejszyła. II Rzeczpospolita była państwem wielonarodowym,na jej terenach żyło około 10 milionów osób obcej narodowości. Skład narodowościowy zmienił się po zorganizowanej przez hitlerowców eksterminacji (przede wszystkich Żydów, ale innych nacji również), a także po zmianie naszych granic.Teraz Polska jest krajem jednolitym etnicznie. Nie znaczy to, że obecnie mniejszości narodowych u nas nie ma, stanowią one 3% a nie jak kiedyś 32%. Najliczniej reprezentowani są Niemcy (ok. 700 tys.), Ukraińcy (ok. 250-300 tys.) oraz Białorusini (ok. 250 tys.). Mniej liczne są skupiska Słowaków (25-30 tys.), Litwinów (15-20 tys.), Romów (ok. 10 tys.) i Żydów (ok. 5 tys.). Liczebności Rosjan, Greków i Czechów są znikome.
Trudno jest określić dzisiejszy stosunek Polaków do mniejszości. Wydaje mi się, że jest on nieco zakłamany, gdyż w "dobrym tonie" jest bycie tolerancyjnym w każdej sprawie. W gruncie rzeczy naszym zdaniem na ten temat rządzą pewne stereotypy, np: w XIX wieku rosła niechęć Polaków do Żydów, którzy zajmowali się lichwą czyli pożyczkami na procent. Od lat Żydzi kojarzą się nam z ludźmi bardzo przedsiębiorczymi (więc "należy" im zazdrościć), na kogoś skąpego mówimy :"Ty Żydzie". Nie świadczy to o nas najlepiej. Z badań CBOS przeprowadzonych w 1999roku wynika,że największą sympatią wśród nas cieszą się obywatele polscy pochodzenia czeskiego (43%) i słowackiego (42%). Mniejszą sympatią cieszą się mieszkający w Polsce Litwini, Nimecy, Białorusini i Rosjanie. Co trzecia z ankietowanych osób deklarowała zdecydowaną niechęć do obywateli polskich pochodzenia żydowskiego, romskiego i ukraińskiego. Da się też zauważyć, że Polacy nie lubią tych mniejszości, którzy, jak im się wydaje, są grupą najliczniejszą. Sympatia do obywateli polskich innej narodowości rośnie wraz z wykształceniem badanych. Respondenci mieszkający w miastach, zwłaszcza największych, częściej niż mieszkańcy mniejszych miast i wsi są pozytywnie nastawieni do mniejszości narodowych. Ma to zapewne związek z szerszymi horyzontami umysłowymi ludzi wykształconych.