Angielskie słowo „Christmas” to skrót od słów Mass of Christ (msza Chrystusa). Odprawiano ją o dwunastej w nocy z 24 na 25 grudnia. Zgodnie z tradycją największy dzwon w kościele godzinę przed północą odzywa się cztery razy, a punktualnie o północy zaczynają bić wszystkie dzwony - to początek świąt, radość z narodzin Chrystusa.W Anglii Boże Narodzenie obchodzone było już we wczesnym średniowieczu. Wtedy narodziły się pierwsze świąteczne zwyczaje. Często były one nadaniem chrześcijańskiej treści wcześniejszym pogańskim obchodom zimowego przełomu. Niestety później większość tradycji wymarła. Współczesne Boże Narodzenie ma stosunkowo krótką historię - sięga czasów wiktoriańskich. Niektóre zwyczaje, np. choinka i dawanie prezentów przez św. Mikołaja, obchodzone są na całym świecie. Anglia ma też jednak własne, nigdzie nie spotykane praktyki.
Choinka Pierwszą choinkę przywiózł do Anglii książę Albert, mąż królowej Wiktorii. Przystrojone bogato drzewko zjawiło się na zamku Windsor w 1841 r. Bardzo spodobało się królowej. I szybko znalazło się w innych, zwłaszcza bogatych domach arystokratów i zamożnych przedstawicieli klas średnich. Świerkowa choinka to zwyczaj niemiecki, ale rodem z... Anglii. Pochodzący z Devonu św. Bonifacy, żyjący w VIII wieku, wyruszył do Europy, by nieść chrześcijaństwo plemionom germańskim. Wiecznie zielona jodła była w tym czasie uznawana w Anglii za symbol chrześcijaństwa i nieśmiertelnego Boga. Plemiona germańskie czciły dąb, który był bogato dekorowany w czas świąt Zimowego Przełomu. Jak głosi legenda, Bonifacy w geście przeciwstawienia się pogańskiemu świętu ściął dąb, który miał stanowić centrum obchodów. Ku zdziwieniu wszystkich z wyciętego pnia wyrosła jodła. Od tego czasu narodził się w Niemczech zwyczaj dekorowania jodły świeczkami, by także w nocy św. Bonifacy mógł głosić wiarę wśród pogan. Do wnętrza domu pierwsze drzewko przybrane błyszczącymi gwiazdkami przyniósł podobno Marcin Luter. W czasach wiktoriańskich na choince zapalano świece. Pierwsze lampki elektryczne pojawiły się w 1895 r.
W angielskiej tradycji bożonarodzeniowej obecnych jest również wiele innych roślin, tych wiecznie zielonych. Ostrokrzew, bluszcz, jemioła i rozmaryn znane są już we wczesnym średniowieczu. Odganiały złe moce i symbolizowały nowe życie, które odrodzi się na wiosnę.
Ostrokrzew - postrach elfów Ostre liście tej rośliny to symbol korony cierniowej, którą Chrystus miał na głowie przed ukrzyżowaniem. Czerwone jagody są symbolem Jego krwi. Dlatego czasem ostrokrzew nazywany jest krzakiem cierniowym. Najsłynniejsza odmiana rośnie w Glastonbury, gdzie podobno zasadził go św. Józef z Arymatei (wkrótce po ukrzyżowaniu Jezusa miał przybyć do Anglii, by wprowadzać tu chrześcijaństwo). Każdego roku merowie Glastonbury i Somerset oraz wikary miejscowego kościoła św. Jana Chrzciciela odcinają gałązkę krzewu i przesyłają na dwór królewski jako ozdobę stołu. W Szkocji gałązkę ostrokrzewu zawieszano nad drzwiami, by w ten sposób trzymać z daleka niesforne elfy. W środkowej Anglii był natomiast zwyczaj, że chłopcy ranili sobie dłoń ostrym liściem, a liczba kropel upuszczonej krwi mówiła o liczbie lat, jaką mają jeszcze przed sobą.
Bluszcz – szansa dla kobiety Ostrokrzew uznawany jest za symbol męskości. Natomiast bluszcz to symbol kobiecości. Roślina ta nie jest samodzielna, musi się na czymś wspierać. W ten sposób obrazuje słabość człowieka, który powinien polegać na Bogu. Bluszcz pnący się po murze domu miał trzymać z daleka wiedźmy. Gałązka bluszczu - odcięta w wigilię i położona na spodeczku z wodą - wróży pomyślne zbiory w nadchodzącym roku, jeśli przetrwa do święta Trzech Króli. Ani ostrokrzewu, ani bluszczu nie należało wnosić do domu przed świętami – to przynosi nieszczęście. Po tym, która z tych roślin została przyniesiona pierwsza, można wnioskować, kto będzie rządził w domu przez następny rok – kobieta czy mężczyzna.
Rozmaryn – na złe duchy i dziki Ziele to było podobno ulubioną przyprawą Matki Boskiej. Przynosi ochronę przed złymi duchami. Rozmaryn to roślina przyjaźni. Jego wiązkę wrzucano do wnętrza głowy dzika, która po upieczeniu była przysmakiem w bogatych domach średniowiecznych Anglików. Rozmaryn to symbol pamięci – w Boże Narodzenie przypominamy dzień urodzin Jezusa.
Jemioła – jagodowe pocałunki Druidowie wierzyli, że jemioła spadła z nieba i dlatego rośnie na drzewach. W ten sposób łączy to, co niebiańskie i duchowe, z tym, co ziemskie. Symbolizuje więc pojednanie Boga z grzeszną ludzkością. Zwyczaj publicznego całowania się pod jemiołą pochodzi właśnie z Anglii. Należy przedtem urwać z gałązki białą jagodę i wręczyć ją osobie, którą chcemy pocałować. Gdy kończą się jagody, kończą się i pocałunki. Jemioła to także roślina przyjaźni i pojednania. W jednym z kościołów w Yokru odprawiano zimą nabożeństwa jemiołowe. Publiczni grzesznicy mogli wtedy otrzymać rozgrzeszenie.
W Anglii - jak we wszystkich krajach chrześcijańskich – istnieją specjalne potrawy, spożywane tylko w czasie świąt Bożego Narodzenia. Najważniejszym posiłkiem jest nie - jak w Polsce - wieczerza wigilijna, ale obiad podawany wczesnym południem w pierwszy dzień świąt.
Wykwintna trójca - głowa dzika, gęś i indyk Te trzy pieczenie dominowały na bożonarodzeniowych stołach Anglii. Jak głosi legenda, głowa dzika pojawiła się dla uczczenia przygody, która przytrafiła się studentowi Queen’s College z Oxfordu. Otóż w pierwszy dzień świąt został on napadnięty przez dzika. Broniąc się, wrzucił mu do gardła księgę Arystotelesa, którą miał właśnie pod pachą. Nie chciał jednak stracić cennego dzieła. Odciął więc głowę zwierzęcia i przyniósł do college’u - podano ją jako pieczeń na świąteczny obiad. Przez wieki najbardziej popularną świąteczną potrawą była pieczona gęś. Podobno pierwszego indyka, przywiezionego z Francji, zjadł król Henryk VIII. W Szkocji tę pieczeń wprowadził Jakub VI, późniejszy Jakub I, który po prostu nie lubił gęsi. Dziś przed świętami sprzedaje się ok. 10 milionów indyków, z których każdy waży przeciętnie 5 kg. Można więc zrobić posiłek dla co najmniej 16 osób. Indyka nadziewa się jadalnymi mielonymi kasztanami, pieczonymi ziemniakami, brukselką, pieczoną pietruszką ze skórką pomarańczową. W tym samym naczyniu piecze się małe kiełbaski zawinięte w plasterki boczku, które układane są obok indyka na półmisku.
Pudding - płonący przysmak Przygotowanie tego jedynego w swoim rodzaju angielskiego przysmaku to cała ceremonia. W ostatnią niedzielę września do ogromnej kamiennej misy należy wrzucić trzynaście składników, które symbolizują Chrystusa i dwunastu apostołów. Są to: mąka, łój wołowy, migdały, trzy rodzaje rodzynków (raisin, currant i sultana), bułka tarta, cukier, jajka, rum, utarta marchewka, kandyzowane czereśnie i sok z cytryny. Wszystko należy wymieszać drewnianą łyżką, wykonując ruchu ze wschodu na zachód. To dla uczczenia trzech króli (zwanych w Anglii trzema mędrcami), którzy przybyli do Betlejem, by złożyć hołd Jezusowi. Każdy z członków rodziny musi choć raz zamieszać masę, nawet niemowlęta (z pomocą rodziców) - bo to zapewnia powodzenie w nadchodzącym roku. Najlepiej wypowiedzieć wtedy w myślach jakieś życzenie – jeśli nikomu go nie zdradzimy, to na pewno się spełni. Zawartość misy zawija się w bawełniany materiał, gotuje na parze 5-6 godzin, a po zdjęciu z ognia wkłada do spiżarki. Co tydzień należy pudding wyjąć, znowu zamieszać, dolać trochę rumu i ponownie odłożyć w zimne miejsce. Po trzech miesiącach jest gotowy. Z samego rana w pierwszy dzień świąt pudding jeszcze raz gotuje się na parze – tym razem przez 2-3 godziny. Wyjęty na półmisek, polany śmietaną i sherry (lub rumem), przybrany gałązką ostrokrzewu jeszcze gorący wjeżdża na stół. Gasi się wówczas światło, a alkohol i gałązkę podpala – widok prawdziwie niezwykły. Po chwili znowu zapalane są światła i można już delektować się smakołykiem. Do ciasta wrzuca się zawsze monetę - najczęściej srebrną. Szczęśliwy znalazca może być pewny, że następny rok będzie udany. W średniowieczu świąteczny pudding wyglądał zupełnie inaczej. Była to gotowana baranina i wołowina, do której wrzucano rodzynki, suszone śliwki, wino i korzenie. Potrawa konsystencją przypominała gęstą zupę. W XVII wieku coraz częściej na stołach zaczął pojawiać się pudding śliwkowy, ale purytanie uznali to za „zły zwyczaj”. Odrodzenie świątecznego puddingu ogłosił specjalnym dekretem w 1714 r. król Jerzy I. Obecna receptura pochodzi - jak i inne angielskie zwyczaje - z czasów wiktoriańskich.
Crackers – wybuchowe niespodzianki Po zjedzeniu puddingu nadchodzi czas na wystrzelenie crackersów. Ten zwyczaj ma pochodzenie czysto komercyjne. Wymyślił je w 1850 r. Tom Smith, obserwując wznoszące się w górę iskierki ognia i trzaskające kawałki drewna. Wpadł na pomysł, by utrwalić to zjawisko w zabawce – ku uciesze dzieci. Crackers to długie na kilkanaście centymetrów rolki tektury zawinięte w ozdobny papier. Ciągnięte za końce przez dwie osoby strzelają ukrytym w środku kapiszonem. Po rozpadnięciu się na dwie części wypada na stół drobny prezent (jego wartość zależy od ceny krakersów lub hojności gospodarzy), kartka z jakimś żartem nie najwyższego lotu i papierowa korona, którą obowiązkowo należy włożyć na głowę.
Mince Pies – ciasteczkowa kołyska Są to małe okrągłe babeczki nadziewane specjalną masą - głównie ze smażonych rodzynków, pokrojonych drobno jabłek i skórki pomarańczowej. Podaje się je na podwieczorek, czyli tea. Kiedyś miały kształt owalny – dla upamiętnienia kolebki, w której sypiał w stajence Jezus - i nadziewano je mięsem. W okresie Bożego Narodzenia - od pierwszego dnia świąt do Trzech Króli - należy zjeść dwanaście takich ciasteczek. Ma to zapewnić powodzenie w przyszłym roku. W wigilię dzieci stawiają jedną babeczkę z kieliszkiem sherry obok kominka. To dla świętego Mikołaja - by po przyniesieniu prezentów mógł posilić się przed dalszą drogą.
Ale święta to nie tylko czas objadania się przy stole…
Skarpetki przy kominku W czasach wiktoriańskich kominek z palącym się w nim drewnem stanowił centralne miejsce salonu. Przy nim wieczorami zbierała się rodzina. Zwłaszcza podczas adwentu, gdy codziennie wspólnie zapalano poświęconą świecę, odmierzającą dni do świąt. Wzmianka o zawieszonych na prezenty skarpetkach pojawiła się po raz pierwszy w Słowniku Oxfordzkim w 1854 r. Przed świętami dzieci spisywały na kartce wszystkie swoje prośby i wrzucały ją do ognia. Z kształtu dymu Mikołaj odczytywał życzenia malców. Prezenty rozpakowywane są na ogół rano w pierwszy dzień świąt. Wzajemne dawanie sobie prezentów to tylko symbol największego prezentu, jaki otrzymała ludzkość od Boga - Jezusa.
Boxing Day Dzień ten zaczęto świętować już w średniowieczu, ok. 800 lat temu. Opróżniano wtedy w kościołach puszki, czyli boxes, do których wierni wrzucali datki. Pieniądze dzielono między najbiedniejszych parafian. Był to więc dzień jałmużny. Najpopularniejsza kolęda śpiewana tego dnia to „Good King Wencelas”. Opowiada o monarsze celebrującym Boxing Day w chacie biednej rodziny, z którą podzielił się królewskimi smakołykami. W tym dniu w bogatych domach służba miała wolne, a dostarczyciele różnych usług przychodzili, by otrzymać świąteczny napiwek. Z czasem dzień ten stał się wolny od pracy dla wszystkich.
Pantomima To tradycyjne angielskie przedstawienie nie ma nic wspólnego z tym, co po polsku nazywamy pantomimą. Pojawiła się w Anglii w XVIII wieku i nawiązuje formą do włoskiej comedia del’arte. Tradycyjnie to mieszanka bajek, ludowych legend i opowieści arabskich. Widzów zabawiają także klauni i arlekiny. Fabuła jest na ogół bardzo prosta, a na pierwszy plan wysuwa się walka dobra ze złem, przy czym jedną rolę kobiecą gra mężczyzna, a w strój młodego chłopaka przebiera się kobieta. Premiera pantomimy odbywała się w bogatych domach zawsze w Boxing Day. Występowali w niej nie tylko zaproszeni na tę okazję zawodowi aktorzy, ale też młodsi na ogół członkowie rodziny. Podczas drugiej wojny światowej, gdy na terenie zamku Windsor stacjonował oddział Gwardii Królewskiej, w pantomimie z dużym przejęciem grała księżniczka Elżbieta, obecna królowa. Charakter pantomimy zmienił się zasadniczo w drugiej połowie XIX wieku, kiedy to popularne stały się teatry i musicale. Moda na pantomimę ogarnęła wówczas całe społeczeństwo. Dziś biorą w niej udział aktorzy, ale także dzieci i znane osobistości. Choć jest to spektakl przeznaczony głównie dla dzieci, to na użytek dorosłych włączone są wątki współczesne, często nie pozbawione elementów politycznych. Wszystko to jest bardzo głośne i... bardzo jarmarczne.
Kartki świąteczne W 1843 r. Sir Henry Cole, urzędnik państwowy, zastanawiał się, jak upowszechnić wśród zwykłych ludzi niedawno uruchomioną Pocztę Publiczną. Namówił rysownika Johna Horeley’a, by zaprojektował specjalną kartkę z okazji Bożego Narodzenia. W pierwszym roku sprzedano tysiąc kartek po jednym szylingu za każdą. Pierwsze drukowane kartki pojawiły się w 1846 r. Stały się bardzo popularne w latach 60-tych XIX wieku. Otrzymane kartki wieszano z dumą wokół kominka na specjalnych sznureczkach. Ich liczba mówiła o popularności rodziny. Zawieszone nad kominkiem kartki stanowiły część dekoracji domu. Znikały jak cały świąteczny wystrój 6 stycznia - w święto Trzech Króli. Przegapienie tego terminu, a zwłaszcza zostawienie na podłodze choćby jednej igiełki ze świątecznego drzewka, miało przynosić nieszczęście. Pamiętajmy więc, aby noworoczne porządki robić bardzo dokładnie! ;)
Angielskie słowo „Christmas” to skrót od słów Mass of Christ (msza Chrystusa). Odprawiano ją o dwunastej w nocy z 24 na 25 grudnia. Zgodnie z tradycją największy dzwon w kościele godzinę przed północą odzywa się cztery razy, a punktualnie o północy zaczynają bić wszystkie dzwony - to początek świąt, radość z narodzin Chrystusa.W Anglii Boże Narodzenie obchodzone było już we wczesnym średniowieczu. Wtedy narodziły się pierwsze świąteczne zwyczaje. Często były one nadaniem chrześcijańskiej treści wcześniejszym pogańskim obchodom zimowego przełomu. Niestety później większość tradycji wymarła. Współczesne Boże Narodzenie ma stosunkowo krótką historię - sięga czasów wiktoriańskich. Niektóre zwyczaje, np. choinka i dawanie prezentów przez św. Mikołaja, obchodzone są na całym świecie. Anglia ma też jednak własne, nigdzie nie spotykane praktyki.
Choinka
Pierwszą choinkę przywiózł do Anglii książę Albert, mąż królowej Wiktorii. Przystrojone bogato drzewko zjawiło się na zamku Windsor w 1841 r. Bardzo spodobało się królowej. I szybko znalazło się w innych, zwłaszcza bogatych domach arystokratów i zamożnych przedstawicieli klas średnich.
Świerkowa choinka to zwyczaj niemiecki, ale rodem z... Anglii. Pochodzący z Devonu św. Bonifacy, żyjący w VIII wieku, wyruszył do Europy, by nieść chrześcijaństwo plemionom germańskim. Wiecznie zielona jodła była w tym czasie uznawana w Anglii za symbol chrześcijaństwa i nieśmiertelnego Boga. Plemiona germańskie czciły dąb, który był bogato dekorowany w czas świąt Zimowego Przełomu. Jak głosi legenda, Bonifacy w geście przeciwstawienia się pogańskiemu świętu ściął dąb, który miał stanowić centrum obchodów. Ku zdziwieniu wszystkich z wyciętego pnia wyrosła jodła. Od tego czasu narodził się w Niemczech zwyczaj dekorowania jodły świeczkami, by także w nocy św. Bonifacy mógł głosić wiarę wśród pogan.
Do wnętrza domu pierwsze drzewko przybrane błyszczącymi gwiazdkami przyniósł podobno Marcin Luter. W czasach wiktoriańskich na choince zapalano świece. Pierwsze lampki elektryczne pojawiły się w 1895 r.
W angielskiej tradycji bożonarodzeniowej obecnych jest również wiele innych roślin, tych wiecznie zielonych. Ostrokrzew, bluszcz, jemioła i rozmaryn znane są już we wczesnym średniowieczu. Odganiały złe moce i symbolizowały nowe życie, które odrodzi się na wiosnę.
Ostrokrzew - postrach elfów
Ostre liście tej rośliny to symbol korony cierniowej, którą Chrystus miał na głowie przed ukrzyżowaniem. Czerwone jagody są symbolem Jego krwi. Dlatego czasem ostrokrzew nazywany jest krzakiem cierniowym. Najsłynniejsza odmiana rośnie w Glastonbury, gdzie podobno zasadził go św. Józef z Arymatei (wkrótce po ukrzyżowaniu Jezusa miał przybyć do Anglii, by wprowadzać tu chrześcijaństwo). Każdego roku merowie Glastonbury i Somerset oraz wikary miejscowego kościoła św. Jana Chrzciciela odcinają gałązkę krzewu i przesyłają na dwór królewski jako ozdobę stołu.
W Szkocji gałązkę ostrokrzewu zawieszano nad drzwiami, by w ten sposób trzymać z daleka niesforne elfy. W środkowej Anglii był natomiast zwyczaj, że chłopcy ranili sobie dłoń ostrym liściem, a liczba kropel upuszczonej krwi mówiła o liczbie lat, jaką mają jeszcze przed sobą.
Bluszcz – szansa dla kobiety
Ostrokrzew uznawany jest za symbol męskości. Natomiast bluszcz to symbol kobiecości. Roślina ta nie jest samodzielna, musi się na czymś wspierać. W ten sposób obrazuje słabość człowieka, który powinien polegać na Bogu. Bluszcz pnący się po murze domu miał trzymać z daleka wiedźmy. Gałązka bluszczu - odcięta w wigilię i położona na spodeczku z wodą - wróży pomyślne zbiory w nadchodzącym roku, jeśli przetrwa do święta Trzech Króli. Ani ostrokrzewu, ani bluszczu nie należało wnosić do domu przed świętami – to przynosi nieszczęście. Po tym, która z tych roślin została przyniesiona pierwsza, można wnioskować, kto będzie rządził w domu przez następny rok – kobieta czy mężczyzna.
Rozmaryn – na złe duchy i dziki
Ziele to było podobno ulubioną przyprawą Matki Boskiej. Przynosi ochronę przed złymi duchami. Rozmaryn to roślina przyjaźni. Jego wiązkę wrzucano do wnętrza głowy dzika, która po upieczeniu była przysmakiem w bogatych domach średniowiecznych Anglików. Rozmaryn to symbol pamięci – w Boże Narodzenie przypominamy dzień urodzin Jezusa.
Jemioła – jagodowe pocałunki
Druidowie wierzyli, że jemioła spadła z nieba i dlatego rośnie na drzewach. W ten sposób łączy to, co niebiańskie i duchowe, z tym, co ziemskie. Symbolizuje więc pojednanie Boga z grzeszną ludzkością. Zwyczaj publicznego całowania się pod jemiołą pochodzi właśnie z Anglii. Należy przedtem urwać z gałązki białą jagodę i wręczyć ją osobie, którą chcemy pocałować. Gdy kończą się jagody, kończą się i pocałunki. Jemioła to także roślina przyjaźni i pojednania. W jednym z kościołów w Yokru odprawiano zimą nabożeństwa jemiołowe. Publiczni grzesznicy mogli wtedy otrzymać rozgrzeszenie.
W Anglii - jak we wszystkich krajach chrześcijańskich – istnieją specjalne potrawy, spożywane tylko w czasie świąt Bożego Narodzenia. Najważniejszym posiłkiem jest nie - jak w Polsce - wieczerza wigilijna, ale obiad podawany wczesnym południem w pierwszy dzień świąt.
Wykwintna trójca - głowa dzika, gęś i indyk
Te trzy pieczenie dominowały na bożonarodzeniowych stołach Anglii.
Jak głosi legenda, głowa dzika pojawiła się dla uczczenia przygody, która przytrafiła się studentowi Queen’s College z Oxfordu. Otóż w pierwszy dzień świąt został on napadnięty przez dzika. Broniąc się, wrzucił mu do gardła księgę Arystotelesa, którą miał właśnie pod pachą. Nie chciał jednak stracić cennego dzieła. Odciął więc głowę zwierzęcia i przyniósł do college’u - podano ją jako pieczeń na świąteczny obiad.
Przez wieki najbardziej popularną świąteczną potrawą była pieczona gęś. Podobno pierwszego indyka, przywiezionego z Francji, zjadł król Henryk VIII. W Szkocji tę pieczeń wprowadził Jakub VI, późniejszy Jakub I, który po prostu nie lubił gęsi. Dziś przed świętami sprzedaje się ok. 10 milionów indyków, z których każdy waży przeciętnie 5 kg. Można więc zrobić posiłek dla co najmniej 16 osób. Indyka nadziewa się jadalnymi mielonymi kasztanami, pieczonymi ziemniakami, brukselką, pieczoną pietruszką ze skórką pomarańczową. W tym samym naczyniu piecze się małe kiełbaski zawinięte w plasterki boczku, które układane są obok indyka na półmisku.
Pudding - płonący przysmak
Przygotowanie tego jedynego w swoim rodzaju angielskiego przysmaku to cała ceremonia. W ostatnią niedzielę września do ogromnej kamiennej misy należy wrzucić trzynaście składników, które symbolizują Chrystusa i dwunastu apostołów. Są to: mąka, łój wołowy, migdały, trzy rodzaje rodzynków (raisin, currant i sultana), bułka tarta, cukier, jajka, rum, utarta marchewka, kandyzowane czereśnie i sok z cytryny. Wszystko należy wymieszać drewnianą łyżką, wykonując ruchu ze wschodu na zachód. To dla uczczenia trzech króli (zwanych w Anglii trzema mędrcami), którzy przybyli do Betlejem, by złożyć hołd Jezusowi. Każdy z członków rodziny musi choć raz zamieszać masę, nawet niemowlęta (z pomocą rodziców) - bo to zapewnia powodzenie w nadchodzącym roku. Najlepiej wypowiedzieć wtedy w myślach jakieś życzenie – jeśli nikomu go nie zdradzimy, to na pewno się spełni. Zawartość misy zawija się w bawełniany materiał, gotuje na parze 5-6 godzin, a po zdjęciu z ognia wkłada do spiżarki.
Co tydzień należy pudding wyjąć, znowu zamieszać, dolać trochę rumu i ponownie odłożyć w zimne miejsce. Po trzech miesiącach jest gotowy. Z samego rana w pierwszy dzień świąt pudding jeszcze raz gotuje się na parze – tym razem przez 2-3 godziny. Wyjęty na półmisek, polany śmietaną i sherry (lub rumem), przybrany gałązką ostrokrzewu jeszcze gorący wjeżdża na stół. Gasi się wówczas światło, a alkohol i gałązkę podpala – widok prawdziwie niezwykły. Po chwili znowu zapalane są światła i można już delektować się smakołykiem. Do ciasta wrzuca się zawsze monetę - najczęściej srebrną. Szczęśliwy znalazca może być pewny, że następny rok będzie udany.
W średniowieczu świąteczny pudding wyglądał zupełnie inaczej. Była to gotowana baranina i wołowina, do której wrzucano rodzynki, suszone śliwki, wino i korzenie. Potrawa konsystencją przypominała gęstą zupę. W XVII wieku coraz częściej na stołach zaczął pojawiać się pudding śliwkowy, ale purytanie uznali to za „zły zwyczaj”. Odrodzenie świątecznego puddingu ogłosił specjalnym dekretem w 1714 r. król Jerzy I. Obecna receptura pochodzi - jak i inne angielskie zwyczaje - z czasów wiktoriańskich.
Crackers – wybuchowe niespodzianki
Po zjedzeniu puddingu nadchodzi czas na wystrzelenie crackersów. Ten zwyczaj ma pochodzenie czysto komercyjne. Wymyślił je w 1850 r. Tom Smith, obserwując wznoszące się w górę iskierki ognia i trzaskające kawałki drewna. Wpadł na pomysł, by utrwalić to zjawisko w zabawce – ku uciesze dzieci. Crackers to długie na kilkanaście centymetrów rolki tektury zawinięte w ozdobny papier. Ciągnięte za końce przez dwie osoby strzelają ukrytym w środku kapiszonem. Po rozpadnięciu się na dwie części wypada na stół drobny prezent (jego wartość zależy od ceny krakersów lub hojności gospodarzy), kartka z jakimś żartem nie najwyższego lotu i papierowa korona, którą obowiązkowo należy włożyć na głowę.
Mince Pies – ciasteczkowa kołyska
Są to małe okrągłe babeczki nadziewane specjalną masą - głównie ze smażonych rodzynków, pokrojonych drobno jabłek i skórki pomarańczowej. Podaje się je na podwieczorek, czyli tea. Kiedyś miały kształt owalny – dla upamiętnienia kolebki, w której sypiał w stajence Jezus - i nadziewano je mięsem.
W okresie Bożego Narodzenia - od pierwszego dnia świąt do Trzech Króli - należy zjeść dwanaście takich ciasteczek. Ma to zapewnić powodzenie w przyszłym roku. W wigilię dzieci stawiają jedną babeczkę z kieliszkiem sherry obok kominka. To dla świętego Mikołaja - by po przyniesieniu prezentów mógł posilić się przed dalszą drogą.
Ale święta to nie tylko czas objadania się przy stole…
Skarpetki przy kominku
W czasach wiktoriańskich kominek z palącym się w nim drewnem stanowił centralne miejsce salonu. Przy nim wieczorami zbierała się rodzina. Zwłaszcza podczas adwentu, gdy codziennie wspólnie zapalano poświęconą świecę, odmierzającą dni do świąt.
Wzmianka o zawieszonych na prezenty skarpetkach pojawiła się po raz pierwszy w Słowniku Oxfordzkim w 1854 r. Przed świętami dzieci spisywały na kartce wszystkie swoje prośby i wrzucały ją do ognia. Z kształtu dymu Mikołaj odczytywał życzenia malców. Prezenty rozpakowywane są na ogół rano w pierwszy dzień świąt. Wzajemne dawanie sobie prezentów to tylko symbol największego prezentu, jaki otrzymała ludzkość od Boga - Jezusa.
Boxing Day
Dzień ten zaczęto świętować już w średniowieczu, ok. 800 lat temu. Opróżniano wtedy w kościołach puszki, czyli boxes, do których wierni wrzucali datki. Pieniądze dzielono między najbiedniejszych parafian. Był to więc dzień jałmużny. Najpopularniejsza kolęda śpiewana tego dnia to „Good King Wencelas”. Opowiada o monarsze celebrującym Boxing Day w chacie biednej rodziny, z którą podzielił się królewskimi smakołykami.
W tym dniu w bogatych domach służba miała wolne, a dostarczyciele różnych usług przychodzili, by otrzymać świąteczny napiwek. Z czasem dzień ten stał się wolny od pracy dla wszystkich.
Pantomima
To tradycyjne angielskie przedstawienie nie ma nic wspólnego z tym, co po polsku nazywamy pantomimą. Pojawiła się w Anglii w XVIII wieku i nawiązuje formą do włoskiej comedia del’arte. Tradycyjnie to mieszanka bajek, ludowych legend i opowieści arabskich. Widzów zabawiają także klauni i arlekiny. Fabuła jest na ogół bardzo prosta, a na pierwszy plan wysuwa się walka dobra ze złem, przy czym jedną rolę kobiecą gra mężczyzna, a w strój młodego chłopaka przebiera się kobieta. Premiera pantomimy odbywała się w bogatych domach zawsze w Boxing Day.
Występowali w niej nie tylko zaproszeni na tę okazję zawodowi aktorzy, ale też młodsi na ogół członkowie rodziny. Podczas drugiej wojny światowej, gdy na terenie zamku Windsor stacjonował oddział Gwardii Królewskiej, w pantomimie z dużym przejęciem grała księżniczka Elżbieta, obecna królowa.
Charakter pantomimy zmienił się zasadniczo w drugiej połowie XIX wieku, kiedy to popularne stały się teatry i musicale. Moda na pantomimę ogarnęła wówczas całe społeczeństwo. Dziś biorą w niej udział aktorzy, ale także dzieci i znane osobistości. Choć jest to spektakl przeznaczony głównie dla dzieci, to na użytek dorosłych włączone są wątki współczesne, często nie pozbawione elementów politycznych. Wszystko to jest bardzo głośne i... bardzo jarmarczne.
Kartki świąteczne
W 1843 r. Sir Henry Cole, urzędnik państwowy, zastanawiał się, jak upowszechnić wśród zwykłych ludzi niedawno uruchomioną Pocztę Publiczną. Namówił rysownika Johna Horeley’a, by zaprojektował specjalną kartkę z okazji Bożego Narodzenia. W pierwszym roku sprzedano tysiąc kartek po jednym szylingu za każdą.
Pierwsze drukowane kartki pojawiły się w 1846 r. Stały się bardzo popularne w latach 60-tych XIX wieku. Otrzymane kartki wieszano z dumą wokół kominka na specjalnych sznureczkach. Ich liczba mówiła o popularności rodziny. Zawieszone nad kominkiem kartki stanowiły część dekoracji domu. Znikały jak cały świąteczny wystrój 6 stycznia - w święto Trzech Króli. Przegapienie tego terminu, a zwłaszcza zostawienie na podłodze choćby jednej igiełki ze świątecznego drzewka, miało przynosić nieszczęście.
Pamiętajmy więc, aby noworoczne porządki robić bardzo dokładnie! ;)