Wzorując się na znanych ci opowiadaniach, napisz własne.
lilicia1250
W zeszłym roku byłem na wakacjach na pewnej niewielkiej greckiej wysepce. Pewnego popołudnia spotkało mnie coś niezwykłego. Pogoda sprawiła, że około południa ulice się wyludniły. W całym miasteczku panowała senna atmosfera, rozgrzane powietrze falowało. Postanowiłem, że ochłodzę się w morzu. Brzegi wyspy nie zachęcały turystów do spędzania na nich wolnego czasu, bo było tam zaledwie kilka metrów piaszczystej plaży. Większą część wybrzeża stanowiły skalne klify, żwir i kamienie. Ale za to łatwo było tam o samotność.W moim ulubionym miejscu była skała, zupełnie płaska na górze. Rozłożyłem na niej ręcznik jak na stole i zostawiłem rzeczy, a sam poszedłem popływać. Uwielbiałem nurkować w przezroczystej wodzie, czasem udało mi się znaleźć piękną muszlę albo oryginalny kamień. Kiedy już napływałem się do woli, wróciłem na swój ręcznik i zasnąłem na chwilę. Gdy otworzyłem oczy, obok mnie siedziała dziewczyna. Miała ładną twarz, trochę zadarty nos, ładne usta, trochę piegów i ciemne, długie rzęsy. Na szyi nosiła naszyjnik z wyjątkowo pięknych muszli. Najbardziej zdumiewającą rzeczą w jej wyglądzie były zielone włosy. Choć miałem ogromną ochotę zapytać o ten niespotykany kolor włosów, wydukałem tylko: - Jak masz na imię? Nie odpowiedziała mi od razu, dlatego powtórzyłem pytanie po angielsku, a potem po grecku. I wtedy się roześmiała. -Dafne, a ty? Już po chwili rozmawialiśmy jak starzy przyjaciele. Zupełnie swobodnie opowiadałem jej o nurkowaniu, o moim zachwycie podwodnym światem i o mojej pasji zbieracza morskich muszli. Dotąd nie spotkałem dziewczyny, która nie tylko nie była znudzona moimi zainteresowaniami, ale zdawała się je podzielać. Opowiadała mi o rybach, które pływały w Morzu Egejskim. Robiła to w taki sposób, że zdawało się, że przebywa z nimi, na co dzień. Nie tylko potrafiła opisać ich kolor, kształt, czy podać nazwę, ale także barwnie przedstawić zwyczaje i sposób życia. - Czy jesteś ichtiologiem? - zapytałem, kiedy uświadomiłem sobie, jak duża jest jej wiedza. - Ichtiologiem? Tak - rzekła z namysłem - kimś takim. Była niezwykła; zapytałem, gdzie mieszka. - Tutaj - ręką wskazała na morze. - Nie rozumiem. - Może pójdziemy trochę popływać - zaproponowała zmieniając temat. - Jasne. Nurkowaliśmy z przerwami chyba ponad dwie godziny. Tak mnie to zmęczyło, że postanowiłem już wracać na brzeg, gdy nagle coś błysnęło na dnie. Pokazałem Dafne, że chcę się temu bliżej przyjrzeć. Pokręciła przecząco głową. Byłem jednak uparty. Przeliczyłem się; dno było głębiej niż przypuszczałem, a ja na tyle zmęczony, że nagle poczułem, że brakuje mi powietrza. Zacząłem się dusić. Nerwowo zamachałem rękami i nogami, żeby szybciej wypłynąć na powierzchnię. Spojrzałem na swoją towarzyszkę i wtedy zdało mi się, że zamiast nóg ma rybi ogon, ale było coś jeszcze dziwniejszego - ona oddychała pod wodą! Ostatnim, co zobaczyłem, były poruszające się na jej szyi skrzela. Potem straciłem przytomność. Obudziłem się na brzegu prawie bez sił. Obok mnie leżała srebrna moneta. Był to ten błyszczący przedmiot z dna, który wzbudził moją ciekawość. Nagle usłyszałem głos Dafne. Wołała z morza. - Hej, hej - to prezent ode mnie! Do zobaczenia! - pomachała do mnie ręka i zanurkowała; zobaczyłem zielony syreni ogon, który zniknął pośród fal. Mimo że przychodziłem w to miejsce jeszcze kilka razy, nie spotkałem już zielonowłosej dziewczyny. Na monecie, którą przywiozłem do Polski pewien profesor od mitologii greckiej rozpoznał Posejdona, boga mórz w otoczeniu pół kobiet - pół ryb i przetłumaczył mi napis: Córy Posejdona, raz na sto lat wychodzą z morza, aby... W tym momencie napis został zatarty. Pewnie nigdy nie dowiem się, dlaczego, ale czasem chcę myśleć, że po to, abym mógł poczuć się Odysem zwiedzionym jej urodą i słodkim głosem.
Pewnego dnia w szkole zdarzyła się niemiła sytuacja, ktoś zrzucił z góry Staszkowi Burskiemu na głowę doniczkę. Musiał on pojechać do szpitala. Adaś chciał spłacić Staszkowi dług, więc postanowił ustalić sprawcę tego wypadku. Pomyślał, aby popytać kolegów którzy mieli wtedy na górze lekcje. Ale żaden z nich nic nie wiedział. Gdy skończyły się lekcje Adaś poszedł do domu. Na wycieraczce zauważył kopertę na której było napisane-?dla Adama?. Adaś nie codziennie dostawał listy. Był tym faktem zdziwiony i lekko przestraszony. Usiadł w swoim pokoju na krześle i zaczął cichutko czytać: -Choć jesteś sprytny i przebiegły tej zagadki nie rozwiążesz. To wszystko nie ma sensu. Nie trudź się, bo i tak wygram. Adaś złapał się za głowę i zaczął rozmyślać. Poszedł do szpitala odwiedzić Staszka. Był przytomny, więc Adaś opowiedział mu o tajemniczym liście. Spytał się też czy wie kto to zrobił. Lecz Staszek nic nie pamiętał. Po odwiedzinach Adaś poszedł do domu. Gdy wrócił mama mu powiedziała, że ktoś pytał o jakiś list. Adaś zdenerwował się, bo jego wtedy nie było, a sprawa mogła się wyjaśnić. Adaś postanowił czatować na sprawcę. Schował się za drzewem i wypatrywał czy ktoś nie idzie. W końcu pojawił się ktoś. Był to gruby niewysoki chłopak. Adaś zauważył, że ten podkłada jakiś list i ucieka. Adaś pobiegł za nim. Dogonił go i poszarpali się. Adaś przyprowadził go do domu, aby wezwać policję. Policja przyjechała i Adaś złożył zeznania. Poczym poszedł do Staszka i opowiedział mu wszystko. Tydzień później Staszek wyszedł ze szpitala, a sprawce wypadku zawiesili w szkole, sąd uznał go za winnego. Poszedł on do wiezienia.
- Jak masz na imię?
Nie odpowiedziała mi od razu, dlatego powtórzyłem pytanie po angielsku, a potem po grecku. I wtedy się roześmiała.
-Dafne, a ty?
Już po chwili rozmawialiśmy jak starzy przyjaciele. Zupełnie swobodnie opowiadałem jej o nurkowaniu, o moim zachwycie podwodnym światem i o mojej pasji zbieracza morskich muszli. Dotąd nie spotkałem dziewczyny, która nie tylko nie była znudzona moimi zainteresowaniami, ale zdawała się je podzielać. Opowiadała mi o rybach, które pływały w Morzu Egejskim. Robiła to w taki sposób, że zdawało się, że przebywa z nimi, na co dzień. Nie tylko potrafiła opisać ich kolor, kształt, czy podać nazwę, ale także barwnie przedstawić zwyczaje i sposób życia.
- Czy jesteś ichtiologiem? - zapytałem, kiedy uświadomiłem sobie, jak duża jest jej wiedza.
- Ichtiologiem? Tak - rzekła z namysłem - kimś takim.
Była niezwykła; zapytałem, gdzie mieszka.
- Tutaj - ręką wskazała na morze.
- Nie rozumiem.
- Może pójdziemy trochę popływać - zaproponowała zmieniając temat.
- Jasne.
Nurkowaliśmy z przerwami chyba ponad dwie godziny. Tak mnie to zmęczyło, że postanowiłem już wracać na brzeg, gdy nagle coś błysnęło na dnie. Pokazałem Dafne, że chcę się temu bliżej przyjrzeć. Pokręciła przecząco głową. Byłem jednak uparty. Przeliczyłem się; dno było głębiej niż przypuszczałem, a ja na tyle zmęczony, że nagle poczułem, że brakuje mi powietrza. Zacząłem się dusić. Nerwowo zamachałem rękami i nogami, żeby szybciej wypłynąć na powierzchnię. Spojrzałem na swoją towarzyszkę i wtedy zdało mi się, że zamiast nóg ma rybi ogon, ale było coś jeszcze dziwniejszego - ona oddychała pod wodą!
Ostatnim, co zobaczyłem, były poruszające się na jej szyi skrzela. Potem straciłem przytomność. Obudziłem się na brzegu prawie bez sił. Obok mnie leżała srebrna moneta. Był to ten błyszczący przedmiot z dna, który wzbudził moją ciekawość. Nagle usłyszałem głos Dafne. Wołała z morza.
- Hej, hej - to prezent ode mnie! Do zobaczenia! - pomachała do mnie ręka i zanurkowała; zobaczyłem zielony syreni ogon, który zniknął pośród fal. Mimo że przychodziłem w to miejsce jeszcze kilka razy, nie spotkałem już zielonowłosej dziewczyny. Na monecie, którą przywiozłem do Polski pewien profesor od mitologii greckiej rozpoznał Posejdona, boga mórz w otoczeniu pół kobiet - pół ryb i przetłumaczył mi napis: Córy Posejdona, raz na sto lat wychodzą z morza, aby... W tym momencie napis został zatarty. Pewnie nigdy nie dowiem się, dlaczego, ale czasem chcę myśleć, że po to, abym mógł poczuć się Odysem zwiedzionym jej urodą i słodkim głosem.
Pewnego dnia w szkole zdarzyła się niemiła sytuacja, ktoś zrzucił z góry Staszkowi Burskiemu na głowę doniczkę.
Musiał on pojechać do szpitala. Adaś chciał spłacić Staszkowi dług, więc postanowił ustalić sprawcę tego wypadku. Pomyślał, aby popytać kolegów którzy mieli wtedy na górze lekcje. Ale żaden z nich nic nie wiedział. Gdy skończyły się lekcje Adaś poszedł do domu. Na wycieraczce zauważył kopertę na której było napisane-?dla Adama?. Adaś nie codziennie dostawał listy. Był tym faktem zdziwiony i lekko przestraszony. Usiadł w swoim pokoju na krześle i zaczął cichutko czytać:
-Choć jesteś sprytny i przebiegły tej zagadki nie rozwiążesz. To wszystko nie ma sensu. Nie trudź się, bo i tak wygram.
Adaś złapał się za głowę i zaczął rozmyślać. Poszedł do szpitala odwiedzić Staszka. Był przytomny, więc Adaś opowiedział mu o tajemniczym liście. Spytał się też czy wie kto to zrobił. Lecz Staszek nic nie pamiętał. Po odwiedzinach Adaś poszedł do domu. Gdy wrócił mama mu powiedziała, że ktoś pytał o jakiś list. Adaś zdenerwował się, bo jego wtedy nie było, a sprawa mogła się wyjaśnić. Adaś postanowił czatować na sprawcę. Schował się za drzewem i wypatrywał czy ktoś nie idzie. W końcu pojawił się ktoś. Był to gruby niewysoki chłopak. Adaś zauważył, że ten podkłada jakiś list i ucieka. Adaś pobiegł za nim. Dogonił go i poszarpali się. Adaś przyprowadził go do domu, aby wezwać policję. Policja przyjechała i Adaś złożył zeznania. Poczym poszedł do Staszka i opowiedział mu wszystko.
Tydzień później Staszek wyszedł ze szpitala, a sprawce wypadku zawiesili w szkole, sąd uznał go za winnego. Poszedł on do wiezienia.