SkrzatGdzie
Pewnego dnia wybrałem się do mojej koleżanki, ponieważ dawno jej nie odwiedzałem. Zapukałem, wtedy mnie zaprosiła do środka, było wtedy dość pochmurnie, a z nieba leciała mżawka. Pozwoliła mi się rozgościć. Usiadła ona na kanapie i czytała baśnie. Ujrzałem również stos bajek na stole. Spytałem, czy jeszcze z tego nie wyrosła, na co odparła mi, że bardzo lubi czytać takiego rodzaju opowiadania. Wypiliśmy kawę, Sylwia (bo tak miała na imię) upiekła kilka dni temu ciasto i podała z blachy kawałek dla mnie. Trzeba przyznać, że piecze świetnie. Gdy rozpogodziło się, z trudem udało mi się ją namówić na spacer. Uznaliśmy, że skoro mieszkamy nieopodal podnóży gór, powinniśmy wybrać się właśnie tam na krótki spacer po ścieżkach górskich. W pewnym momencie było dosyć stromo i wtedy Sylwia ześlizgnęła się po górce. Była ona dosyć wysoka, lekko stroma. Biegłem, na dół aby ją opatrzyć. Doznała bardzo dużych ran. Opatrzyłem ją, po drodze zauważyłem starszego człowieka. Dał mi kubek w którym pobiegłem napełnić go zimną wodą. Oblałem jej buzię, po czym ocknęła się. Zadawała mi pytania skąd tu się wzięła i kim jest. Zdziwiony byłem nieco, ale potem domyśliłem się, że to tylko kawał więc powiedziałem, że jest gwiazdą rocka. Gdy tylko to usłyszała zachowywała się dokładnie jak gwiazda. Kazała się służyć i tak dalej. Zaprowadziłem ją do domu gdzie mieszkają moi rodzice, by dowiedzieć się jak wyjaśnić tą sytuacje. Doszliśmy do wniosku, że straciła pamięć i tylko ponowne uderzenie w głowę sprawi, że znowu wróci do siebie. Nikt nie chciał jej specjalnie uderzać, kiedy nagle usłyszeliśmy huk na górze, w pokoju gdzie czasem nocuje Sylwia. Leżała na ziemi. Prawdopodobnie uderzyła się starą gitarą ojca. Wówczas wróciła do siebie, jednak dosyć długo bolała ją głowa. To było jedna z ciekawszych przygód mojego życia.
Zapukałem, wtedy mnie zaprosiła do środka, było wtedy dość pochmurnie, a z nieba leciała mżawka.
Pozwoliła mi się rozgościć. Usiadła ona na kanapie i czytała baśnie. Ujrzałem również stos bajek na stole.
Spytałem, czy jeszcze z tego nie wyrosła, na co odparła mi, że bardzo lubi czytać takiego rodzaju opowiadania. Wypiliśmy kawę, Sylwia (bo tak miała na imię) upiekła kilka dni temu ciasto i podała z blachy kawałek dla mnie. Trzeba przyznać, że piecze świetnie.
Gdy rozpogodziło się, z trudem udało mi się ją namówić na spacer. Uznaliśmy, że skoro mieszkamy nieopodal podnóży gór, powinniśmy wybrać się właśnie tam na krótki spacer po ścieżkach górskich. W pewnym momencie było dosyć stromo i wtedy Sylwia ześlizgnęła się po górce. Była ona dosyć wysoka, lekko stroma.
Biegłem, na dół aby ją opatrzyć.
Doznała bardzo dużych ran. Opatrzyłem ją, po drodze zauważyłem starszego człowieka. Dał mi kubek w którym pobiegłem napełnić go zimną wodą. Oblałem jej buzię, po czym ocknęła się. Zadawała mi pytania skąd tu się wzięła i kim jest. Zdziwiony byłem nieco, ale potem domyśliłem się, że to tylko kawał więc powiedziałem, że jest gwiazdą rocka.
Gdy tylko to usłyszała zachowywała się dokładnie jak gwiazda.
Kazała się służyć i tak dalej. Zaprowadziłem ją do domu gdzie mieszkają moi rodzice, by dowiedzieć się jak wyjaśnić tą sytuacje. Doszliśmy do wniosku, że straciła pamięć i tylko ponowne uderzenie w głowę sprawi, że znowu wróci do siebie.
Nikt nie chciał jej specjalnie uderzać, kiedy nagle usłyszeliśmy huk na górze, w pokoju gdzie czasem nocuje Sylwia.
Leżała na ziemi. Prawdopodobnie uderzyła się starą gitarą ojca.
Wówczas wróciła do siebie, jednak dosyć długo bolała ją głowa.
To było jedna z ciekawszych przygód mojego życia.
Poproszę o naj :) ®