Zdobycie przez Turków w 1453 roku Konstantynopola, ostatniego bastionu bizantyjskiego, długo uznawane było przez historyków jako data określająca koniec wieków średnich i początek czasów nowożytnych. Wiemy już, że dzisiaj ta cezura nie jest traktowana tak jednoznacznie, ale pozostała znaczącym momentem w dziejach powszechnych. Konstantynopol stał się stolicą imperium tureckiego, a jego zdobycie odskocznią do dalszego rozszerzania jego granic. Ekspansja Turków osmańskich rozwijała się w trzech kierunkach: europejskim, azjatyckim i afrykańskim.
Ekspansja turecka na trzy kontynenty w XVI wieku.
Już w drugiej połowie XV stulecia zdobycze tureckie objęły całą Anatolię w Azji Mniejszej, kolejne obszary Bałkanów, Peloponez, wybrzeża Morza Czarnego z Mołdawią i Wołoszczyzną (jako ziemiami lennymi). Turcy podporządkowali też sobie (zależnością wasalną) chanat krymski. Ich granice sąsiadowały z posiadłościami monarchii Jagiellonów. Na początku XVI wieku politykę trójkierunkowej ekspansji Porty Ottomańskiej wznowił Selim I (1512-1520), który wpierw skierował się przeciw Persom, pobił ich w Kurdystanie i rozszerzył znacznie na wschód granice Turcji. Persja nie została jednak pokonana, a wrogość persko-turecka stanie się w XVI i XVII wieku czynnikiem, który państwa europejskie (również Polska) będą starały się wygrywać w stosunkach międzynarodowych, utrzymując Portę w poczuciu zagrożenia ze strony wschodniego sąsiada. Niemniej teraz Turcy mogli ruszyć do północnej Afryki przeciw państwu Mameluków i wkrótce opanowali Syrię, Palestynę i Egipt (1516-1517). Sułtan turecki stał się de facto zwierzchnikiem świata islamu. Sulejman II zwany w Europie Wspaniałym, a przez Turków Kanuni - Prawodawcą (1520-1566), jeden z najznaczniejszych władców w dziejach imperium osmańskiego, rozszerzył podboje na Bałkanach zdobywając w 1521 roku Belgrad. Umocnił panowanie Turcji we wschodniej części Morza Śródziemnego, zajmując rok później wyspę Rodos. Atak na Węgry w 1526 roku doprowadził do brzemiennej w skutki bitwy pod Mohaczem. Wojska węgierskie poniosły klęskę, zginął młody władca Ludwik II Jagiellończyk, a tron Węgier wraz z północno-zachodnią częścią królestwa, zgodnie z wcześniejszymi układami małżeńskimi (Wiedeń, 1515), dostał się w ręce domu austriackiego – Habsburgów. Panujący w pozostałej części Węgier król narodowy Jan Zpolya musiał uznać się lennikiem sułtana. Zarysował się nowy układ sił politycznych w Europie środkowo-wschodniej. Oddzielone dotąd posiadłościami jagiellońskimi monarchia habsburska i imperium osmańskie – sąsiadowały teraz ze sobą bezpośrednio. Odtąd Habsburgowie staną się pierwszym wrogiem Porty. Francja, pozostająca w konflikcie z domem austriackim, sprzyjała jego wrogom – Turcji i Zpolyi (zob. rozdział VIII). Te antyhabsburskie zasady współpracy sojuszniczej Francji z Turcją, a także z walczącymi z domem austriackim narodowymi władcami Węgier, aktualne będą w polityce europejskiej przez następne dwa i pół stulecia. Wyprawy tureckie przeciw Habsburgom w latach 1529 (bezskutecznie oblegali Wiedeń) i 1532 zakończyły się rozejmem z cesarzem, ustaleniem równorzędnych sfer wpływów na Węgrzech i chwilowym zahamowaniem wypraw tureckich w tej części Europy. Pokojowe stosunki z Imperium Ottomańskim potwierdzone traktatami chciały utrzymywać i inne państwa zagrożone przez Turcję: Wenecja, starająca się zachować neutralność Polska (1533), sprzymierzona Francja (1536). Ta ostatnia już rok wcześniej utrzymywała w Konstantynopolu swego stałego przedstawiciela, uzyskała prawa prowadzenia w posiadłościach tureckich wolnej wymiany towarów (tzw. kapitulacje), co wzmacniało jej pozycję w całym handlu lewantyńskim; z kolei Turcy swą flotą wspierali antyhabsburskie działania na Morzu Śródziemnym i mogli korzystać z bazy sojuszników w porcie w Tulonie. Francja złamała więc, w imię własnych interesów, ideę jedności chrześcijańskiej Europy, w której pobrzmiewały, lansowane przez papiestwo od początku XVI stulecia hasła zdobycia Konstantynopola, a nawet wyzwolenia grobu Chrystusowego - czyli krucjaty antytureckiej. Głównym sprzymierzeńcem tego przedsięwzięcia była (a raczej – miała być) Wenecja, ale Ligi zbudować się nie udawało. Zauważmy, że również Polska przez niemal cały wiek XVI (nie licząc chwilowych i dyskusyjnych planów Stefana Batorego) nie dała się wciągnąć do realizacji tych zamiarów. Na Zachodzie państwo panów polskich było wręcz uważane za sprzymierzeńca Porty. Nawet jeśli były to opinie przesadzone, pozostaje faktem, że po upadku Konstantynopola i w miarę posuwania się ekspansji tureckiej na Bałkanach, stosunki Polski z imperium osmańskim nabrały nowego znaczenia. Do utrzymania pokoju z Turkiem skłaniały Polaków i intensywne wzajemne kontakty handlowe, i świadomość realnej siły militarnej Porty, i poczucie, że w przypadku konfrontacji zbrojnej nie będzie można liczyć na deklarowaną pomoc innych państw chrześcijańskiej Europy. Teraz polscy Jagiellonowie z uwagą śledzili rozwój sytuacji na Węgrzech, tym bardziej, że od 1539 roku Jan Zpolya ożeniony był z córką Zygmunta I Starego, Izabelą. Kiedy rok później owdowiała, Węgry stały się obiektem habsburskiej interwencji, gdyż doprowadziła ona do wyboru swego nowonarodzonego syna na króla, a w myśl wcześniejszego układu Zpolyi z Habsburgami po jego śmierci to dom austriacki miał odziedziczyć koronę węgierską. Zareagował też szybko Sulejman II; jego wyprawa przeciw cesarzowi w 1541 roku przyniosła mu zwycięstwo i przesądziła o trójpodziale Węgier: niewielką część północno-zachodnią zatrzymał Ferdynand Habsburg, największa, centralna połać kraju z Budą włączona została do imperium tureckiego, Siedmiogród zaś, pod władztwem Izabeli i jej młodziutkiego syna Jana Zygmunta Zpolyi, stanowił królestwo lenne zależne od Turcji. Sulejman II do końca swego panowania, uznawanego za okres największego rozkwitu państwa osmańskiego, wyprawiał się na Węgry przeciw Habsburgom, ale utrzymywało się tam – skądinąd korzystne dla Porty – status quo. Turcy mocno usadowili się w tym kraju. Dodajmy tu, że 20 lat później tenże Jan Zygmunt Zpolya, siostrzeniec Zygmunta II Augusta, króla Polski, wobec spodziewanej bezpotomnej śmierci swego wuja i elekcyjności tronu w Rzeczypospolitej, stanie się poważnym kandydatem do korony polskiej. Planom tym stanie na przeszkodzie jego wczesny zgon (1571). Za Sulejmana II Turcja kontynuowała również azjatycki kierunek ekspansji. Wojny z Persją w latach 30-ych XVI wieku przyniosły jej opanowanie całego Azerbejdżanu, zajęcie Bagdadu, Jemenu i dotarcie do Zatoki Perskiej. Usadowili się też na Kaukazie. Sukcesem zakończyły się także starania Porty o rozszerzenie jej władztwa na południowych wybrzeżach Morza Śródziemnego. Flota turecka, wspomagana przez pozostających w jej służbie korsarzy, nie tylko wyprawiała się na wybrzeża hiszpańskie i włoskie i łupiła statki, ale po walkach z flotą hiszpańskich Habsburgów w ciągu trzeciego ćwierćwiecza XVI stulecia opanowała całą północną Afrykę. Imperium osmańskie łączyło zatem teraz w swych granicach ziemie na trzech kontynentach, dawne posiadłości Cesarstwa Bizantyjskiego i Kalifatu Bagdadzkiego, sięgało Morza Śródziemnego, Morza Czerwonego i Zatoki Perskiej. Turcy ekspandowali w kierunku Europy Wschodniej i Azji Centralnej (projektowali budowę kanału Wołga-Don). Swymi wpływami sięgali jeszcze dalej, w rejon Oceanu Indyjskiego - Turcja wspomagała radżów indyjskich w ich oporze przeciw portugalskim kolonizatorom (z którymi sama walczyła w Abisynii), Turcy obecni byli na Oceanie Spokojnym – mieli kolonie w Indonezji (Sumatra). Sukcesów Porty Ottomańskiej w basenie Morza Śródziemnego nie umniejszyła i nie przerwała nawet ich wielka klęska militarna. W 1570 roku zdobyli oni na Wenecjanach Cypr. Dla Wenecji i papieża Piusa V stanowiło to dodatkowy bodziec do zorganizowania antytureckiej Ligi Świętej. Udało się połączyć siły Wenecji, Hiszpanii, papiestwa, kilku księstw włoskich i Malty, które z subwencji stolicy apostolskiej wystawiły potężną flotę pod dowództwem brata króla hiszpańskiego Filipa II, księcia Juana dłAustria. W 1571 roku w cieśninie korynckiej pod Lepanto w wielkiej bitwie morskiej rozbiła ona flotę muzułmanów, którzy stracili 200 okrętów. Podnosi się często w różnych opracowaniach historycznych ogromną rolę tego „zwycięstwa chrześcijan” w dziejach powszechnych. To prawda, że wieść o jej wyniku zrobiła wówczas wielkie wrażenie i w Turcji i w Europie, ale w istocie – poza militarnym osłabieniem Osmanów na morzu - rezultaty polityczne tej bitwy były nikłe. Lidze nie udało się zająć żadnej z okupowanych przez Turków wysp. Wenecja zawarła z Portą korzystny dla niej pokój (1573), Cypr pozostał w rękach Osmanów, podobnie stało się ze zdobytym chwilowo przez Hiszpanów Tunisem, a Filip II wkrótce zawarł z Turcją rozejm (1579). Liga Święta, w wyniku braku porozumienia między jej członkami, przestała faktycznie istnieć.
Organizacja Imperium Ottomańskiego.
Państwo tureckie miało charakter feudalnej (ze specyfiką muzułmańską), scentralizowanej monarchii absolutnej z sułtanem na czele, posiadającym nieograniczoną władzę, bezapelacyjnie decydującym w kwestiach prawodawstwa, sądownictwa, najwyższym zwierzchnikiem religijnym. Ciałem doradczym, ale wyłącznie doradczym, była rada sułtańska – dywan. Pomocnicze funkcje administracyjne sprawowała tzw. Wysoka Porta, rodzaj rządu, składająca się z mianowanych i odwoływanych przez sułtana ministrów pod zwierzchnością bardzo wpływowego wielkiego wezyra, kierującego polityką zagraniczną państwa, a w czasie wojny dowodzącego armią. Stolicą rozległego (w drugiej połowie XVI wieku – 8 mln km2) imperium osmańskiego był Konstantynopol (Stambuł), siedziba dworu sułtańskiego. Państwo było wielonarodowościowe, składało się z ludności różnych ras i religii. Wśród ludów podbitych dużą grupę stanowili chrześcijanie: Grecy, Serbowie, Bułgarzy, Wołosi. Politykę turecką cechowała relatywna tolerancja religijna, co nie znaczy, że nie stosowali presji wyznaniowej - proces islamizacji postępował stopniowo; najwcześniej, obok ludów Bośni, uległy mu plemiona albańskie. W XVII wieku Albańczycy zaczęli osiedlać się w Kosowie. Imperium Ottomańskie podzielone było na prowincje czyli ejalety. Liczba ich ulegała wahaniom; w połowie XVI wieku wynosiła około 30. Różniły się one wielkością i ranga ich nie była identyczna. Najwyżej w hierarchii stały trzy prowincje, ukształtowane jeszcze w XIV wieku: Rumelia (na Półwyspie Bałkańskim), Anatolia oraz Rum (obie w Azji Mniejszej, ta druga w jej wschodniej części). Prowincje (ejalety) zarządzane były przez namiestników – bejlerbejów. Kolejną jednostką były okręgi administracyjno-wojskowe, stanowiące część ejaletu, zwane sandżakami (chorągwiami). Niektóre prowincje w północnej Afryce (również Egipt), na Bliskim Wschodzie, a także odrębne państwa wasalne - chanat krymski, Mołdawia, Wołoszczyzna, Siedmiogród, miały osobny status, pewne przywileje lub autonomię. Ustrój państwa tureckiego podporządkowany był polityce ekspansji, było ono oparte na sile wojskowej. Zasadniczą część armii stanowiły znakomicie wyćwiczone, dobrze uzbrojone, karne, oddziały piechoty, tzw. janczarów; składały się one z poturczeńców, dzieci chrześcijańskich rodziców (brańców lub poddanych sułtana pochodzenia nietureckiego), wychowywanych w ślepym posłuszeństwie i fanatycznym oddaniu nakazom islamu. Tworzyli oni osobny, cechujący się surową dyscypliną (obowiązywał celibat), elitarny korpus w armii. Pobierali stały, wysoki żołd i korzystali z szeregu przywilejów. W XVII wieku składały się nań również oddziały muzułmanów. Już wcześniej dochodziło do mieszania się janczarów do polityki wewnętrznej państwa, organizowania buntów, spisków i wpływania przez nich na usuwanie i obieranie sułtanów. Podstawą jazdy były – tracące na znaczeniu - oddziały spahisów. Turcy posiadali (dzięki Włochom) świetną artylerię, osobne korpusy saperskie, dywersyjne, ochotników, a przy tym możliwość szybkiego powiększenia armii w czasie wojny oddziałami dostarczanymi przez wasali oraz ludnością poszczególnych ziem rekrutowaną jako pospolite ruszenie. Rozbudowywali też flotę, chociaż posługiwali się także często okrętami korsarskimi. Zgodnie z zasadami religii muzułmańskiej ziemia należała do Allaha, czyli w praktyce do państwa. Feudalna gospodarka opierała się przede wszystkim na świadczeniach poddanych chłopów pracujących w dobrach lennych i beneficjach dygnitarzy; oprócz tego istniała też własność chłopska (plonów, ale nie ziemi). Korzystano również z siły roboczej niewolników (pochodzących z wojen, z branek, z handlu); „zdobyte” lub kupione białogłowy wędrowały do haremów. Władcy lenni przysyłali haracz w pieniądzu i w produktach. Zachowawczy, feudalny system gospodarki przyczynił się do kryzysu imperium tureckiego w XVII i XVIII wieku.
Osłabienie znaczenia państwa osmańskiego w XVII stuleciu.
Od końca XVI stulecia potęga turecka zaczęła słabnąć. Mnożyły się bunty wewnątrz imperium, spiski i przewroty z udziałem janczarów osłabiały pozycję sułtanów, coraz mniej było sukcesów w polityce zewnętrznej. Co prawda na początku XVII wieku Turcy odnosili jeszcze zwycięstwa w walkach z Persją, dbali o swe wpływy w księstwach naddunajskich, rywalizowali z Habsburgami na Węgrzech, gdzie popierali przeciwko nim swego sojusznika, księcia siedmiogrodzkiego Gabriela (Gbora) Bethlena. Kiedy król polski Zygmunt III Waza udzielił wsparcia cesarzowi oblężonemu przez jego wojska w Wiedniu (dywersja „lisowczyków” na Węgrzech, 1619), a Polska wkroczyła w sferę tureckich interesów w Mołdawii, doszło do zerwania pokojowych dotąd stosunków z Rzecząpospolitą. Turcy rozpoczęli wojnę; wojsko polskie doznało klęski pod Cecorą (1620). Dopiero opór Polaków pod Chocimiem w następnym roku, umożliwił zawarcie pokoju polsko-tureckiego (ustalono granicę na Dniestrze, a Polska zrezygnowała z praw do Mołdawii). Wobec postępującego rozkładu wewnętrznego państwa, do którego przyczyniał się i zastój gospodarczy i konflikty wewnętrzne, w tym rywalizacja o władzę, coraz trudniej było o powodzenie działań na frontach zewnętrznych. Mimo że odebrano Persom (1638) utracony wcześniej Bagdad, nie udało się zdobyć Turkom bronionej wytrwale przez Wenecjan (1645-1649) Krety. Degradacja państwa tureckiego została zahamowana na krótko podczas rządów wielkich wezyrów z rodu Mehmeda i Ahmeda (1656-1678). Dokonała się wtedy reforma skorumpowanej administracji, finansów, poskromiono bunty wewnętrzne. Turcy interweniowali ponownie na Węgrzech (1661-1664), zdobyli zamek-twierdzę jvar, w 1669 roku opanowali wreszcie Kandię na Krecie i zawładnęli tą wyspą, na Polakach zdobyli należącą do nich Ukrainę z Podolem i twierdzą kamieniecką (1672). Ukraina stała się lennem Turcji, a północne rubieże Porty sięgnęły najdalej w jej dziejach. Mimo zwycięstwa polskiego pod Chocimiem w kolejnym roku, granice te utrzymały się. Kolejny wielki wezyr z rodu Kstafa Pasza, wpierw wyprawił się (z połowicznym sukcesem) na Ukrainę przeciw Rosji (1677-1678). Następnie, wspierając antyhabsburskie powstanie na Węgrzech, dowodzone przez władającego tam sprzymierzeńca (i wasala) Porty Emeryka (Imre) Thył w 1683 roku ku położonym w Europie Środkowej posiadłościom domu austriackiego i „zapędził się” aż pod Wiedeń. Wiemy dobrze, że armia turecka obległa stolicę Habsburgów, ale wraz z nadejściem odsieczy wezwanego na pomoc króla polskiego Jana III Sobieskiego doznała pod Kahlenbergiem sromotnej klęski. Turcy znaleźli się w odwrocie, ekspansja Osmanów została zahamowana, posiadłości tureckie zaczęły się kurczyć. Sam Kara Mustafa jako winowajca klęski został na rozkaz sułtana uduszony w Belgradzie. Przy okazji „wiktorii wiedeńskiej” podkreśla się często „chwałę oręża polskiego”. Trzeba by tu zauważyć, że jest to bardzo polska perspektywa spojrzenia na tę bitwę. W historiografii zachodniej (by przywołać np. „wielkiego” Ludwika Pastora) rola Sobieskiego, znaczna przecież, nie jest tak eksponowana jak w naszej tradycji. Podkreśla się jego współudział w walce razem z armią cesarską, podnosi znaczenie i innych postaci. A tak w ogóle – czy był to polityczny sukces Rzeczypospolitej? Czy leżało w polskim interesie ratowanie cesarza? Jeśli założymy, że kolejnym obiektem ataku Kara Mustafy (niesubordynowanego skądinąd wobec sułtana) miałby być Kraków – to zgoda. Ale jeśli Sobieski poszedł na tę wyprawę, bo subsydia papieża Innocentego XI nakazywały tę chrześcijańską pomoc, to uratowanie cesarza – nieprzychylnie przyjęte przez obóz antyhabsburski z Francją na czele – unicestwiało możliwość zorientowania politycznego Rzeczypospolitej na sojusz z monarchią Burbonów i „skazywało” ją na alians z Wiedniem i w gruncie rzeczy podporządkowanie interesom domu austriackiego. Król Polski odczuje to w następnych latach. A uratowana w 1683 roku Austria „zrewanżuje się” Polsce za niecałe 90 lat udziałem w rozbiorze jej ziem. Czy nie jest to temat do refleksji? Po zwycięstwie wiedeńskim stanęła przed państwami chrześcijańskimi kwestia zespolenia sił dla odzyskania ziem okupowanych przez Turcję. Temu celowi służyć miała zawiązana w 1684 roku przez cesarza, Polskę, Wenecję i papiestwo tzw. Święta Liga. Dwa lata później dołączyła do niej Rosja. Działania członków Ligi były jednak niespójne. Polska w Mołdawii, a Rosja na Krymie nie odnosiły sukcesów. Działania Jana III miały służyć w istocie interesowi cesarza, jego polityka znalazła się – jak to określono w historiografii – „w jarzmie Ligi Świętej”. Zresztą z aktywności całej Ligi najwięcej korzyści czerpał cesarz Leopold I. W rok po zdobyciu na Turkach Budy (1686), na Węgrzech utrwaliło się dziedziczne władztwo Habsburgów. Wkrótce Rosja, rządzona przez nowego, prężnego cara Piotra I, zdobyła twierdzę turecką Azow u ujścia Donu (1696); w następnym roku na Węgrzech (pod Zentą) pobił „niewiernych” znakomity wódz wojsk cesarskich książę Eugeniusz Sabaudzki. Wenecjanie atakowali na Peloponezie. W tej sytuacji Turcy zdecydowali się na negocjacje pokojowe z państwami Ligi w Karłowicach. Zawarty tam w 1699 roku pokój oddawał Habsburgom Węgry z Siedmiogrodem, Polsce Podole i część Ukrainy (przywrócenie stanu z 1672 r.), Wenecji dawał zdobycze na Peloponezie, Rosji – Azow. Pokój karłowicki, ważna cezura w historii powszechnej, oznaczał złamanie po niemal trzech stuleciach ekspansywności imperium osmańskiego w Europie. Turcja stawała się od tego momentu z podmiotu – przedmiotem gry w stosunkach międzynarodowych. Nie przestała jednak istnieć; powstała w ten sposób – aktualna aż do XX wieku – tzw. kwestia wschodnia: problem podziału spadku po upadającym Imperium Ottomańskim.
Turcja w stosunkach międzynarodowych w XVIII wieku.
Głównym wrogiem Porty w XVIII wieku stała się rosnąca w siłę Rosja. Mimo niepokojów wewnętrznych, przewrotów pałacowych i – przede wszystkim – buntów ludów podbitych, w pierwszej połowie tego stulecia udawało się jeszcze Turkom utrzymać zajmowane pozycje (wojna z Rosją 1710-1711, dwie wojny z Austrią 1715-1718, 1736-1739). Ale kolejne starcia zbrojne przynoszą im porażki. W stosunkach turecko-rosyjskich kluczem stały się teraz sprawy polskie; Porta energicznie protestowała przeciwko interwencji rosyjskiej w Rzeczypospolitej po śmierci króla Augusta III, wzięła w obronę konfederatów barskich, wreszcie wypowiedziała Rosji wojnę, która w historiografii tureckiej nazwana została „wojną polską” (1768-1774). Zakończyła się ona klęską Turków na lądzie i na morzu i przyniosła jej dotkliwe straty terytorialne (m.in. między Dnieprem a Donem, Krym stał się niepodległy). Rosja uzyskała swobodę żeglugi przez Bosfor i Dardanele oraz na Morzu Czarnym, a także – co miało istotne znaczenie - prawo interweniowania w obronie prawosławia na Bałkanach. Korzystając z sytuacji Austria zagarnęła część Mołdawii zwaną Bukowiną. Kiedy porażką Turcji zakończyła się także jej wojna z Rosją i Austrią w latach 1787-1792, zarysowało się widmo upadku i rozbioru tego państwa. Przeciwdziałały temu jednak Anglia i Austria, które obawiały się wzrostu potęgi Rosji. Separatystyczny i kompromisowy pokój austriacko-turecki (w Jassach, 1792) utrzymał istnienie Turcji. Jej granice z Rosją ustaliły się na Dniestrze. Niemniej „kwestia wschodnia” pozostała otwarta. Trudno pominąć milczeniem i nie skomentować znamiennych przeobrażeń w stosunkach polsko-tureckich w XVIII wieku. Dwa walczące wcześniej ze sobą państwa o odmiennych ustrojach, wierze, historii, obyczajach, w krótkim historycznie czasie stają się sobie przyjazne. Podstawą tego zbliżenia jest opór wobec tego samego wroga – Rosji; „w tradycji tureckiej i polskiej obraz Turcji przygarniającej rozbitków barskich przesłonił poprzednie obrazy krwawych walk i zmagań, Chocimia i Wiednia” (J. Reychman). Ta zadziwiająca metamorfoza znalazła u Polaków swój wyraz w późniejszej legendzie o Turcji, która nigdy nie uznała rozbiorów Polski (bo istotnie nie wydała ona takiego aktu). Opowiadano o głośnym wywoływaniu na dworze sułtańskim przy okazji przyjmowania korpusu dyplomatycznego „posła z Lechistanu”, z wymazanej z mapy Europy Rzeczypospolitej, który – jak odpowiadał magister ceremoniarum – „z powodu ważnych przeszkód nie zdążył jeszcze przybyć”. Wspominano o kluczach od budynku polskiej ambasady w Stambule, które po trzecim rozbiorze miał zabrać wielki wezyr, by oddać je reprezentantowi Rzeczypospolitej, gdy ta odzyska niepodległość. Takich charakterystycznych legend, które w świadomości społecznej przeobrażają się w „fakty” mamy w odniesieniu do przeszłości wiele. Tu daliśmy przykład należący do „poloników” (których w całym prezentowanym tu ujęciu dziejów staramy się nie nadużywać), gdyż dobrze ilustruje on jeden z mechanizmów „dziania się” w historii - powstawania przekonań, opinii, ocen, często stereotypów, dotyczących „innych” nacji w naszych oczach.
sam tego chciałeś :)
10 votes Thanks 11
wojtek2oo9
wyobrażam sobie jak ktoś to całe piszę odręki do zeszytu :D
Zdobycie przez Turków w 1453 roku Konstantynopola, ostatniego bastionu bizantyjskiego,
długo uznawane było przez historyków jako data określająca koniec wieków średnich i początek
czasów nowożytnych. Wiemy już, że dzisiaj ta cezura nie jest traktowana tak jednoznacznie, ale
pozostała znaczącym momentem w dziejach powszechnych. Konstantynopol stał się stolicą
imperium tureckiego, a jego zdobycie odskocznią do dalszego rozszerzania jego granic. Ekspansja
Turków osmańskich rozwijała się w trzech kierunkach: europejskim, azjatyckim i afrykańskim.
Ekspansja turecka na trzy kontynenty w XVI wieku.
Już w drugiej połowie XV stulecia zdobycze tureckie objęły całą Anatolię w Azji Mniejszej,
kolejne obszary Bałkanów, Peloponez, wybrzeża Morza Czarnego z Mołdawią i Wołoszczyzną
(jako ziemiami lennymi). Turcy podporządkowali też sobie (zależnością wasalną) chanat krymski.
Ich granice sąsiadowały z posiadłościami monarchii Jagiellonów. Na początku XVI wieku politykę
trójkierunkowej ekspansji Porty Ottomańskiej wznowił Selim I (1512-1520), który wpierw
skierował się przeciw Persom, pobił ich w Kurdystanie i rozszerzył znacznie na wschód granice
Turcji. Persja nie została jednak pokonana, a wrogość persko-turecka stanie się w XVI i XVII
wieku czynnikiem, który państwa europejskie (również Polska) będą starały się wygrywać w
stosunkach międzynarodowych, utrzymując Portę w poczuciu zagrożenia ze strony wschodniego
sąsiada. Niemniej teraz Turcy mogli ruszyć do północnej Afryki przeciw państwu Mameluków i
wkrótce opanowali Syrię, Palestynę i Egipt (1516-1517). Sułtan turecki stał się de facto
zwierzchnikiem świata islamu. Sulejman II zwany w Europie Wspaniałym, a przez Turków Kanuni
- Prawodawcą (1520-1566), jeden z najznaczniejszych władców w dziejach imperium
osmańskiego, rozszerzył podboje na Bałkanach zdobywając w 1521 roku Belgrad. Umocnił
panowanie Turcji we wschodniej części Morza Śródziemnego, zajmując rok później wyspę Rodos.
Atak na Węgry w 1526 roku doprowadził do brzemiennej w skutki bitwy pod Mohaczem. Wojska
węgierskie poniosły klęskę, zginął młody władca Ludwik II Jagiellończyk, a tron Węgier wraz z
północno-zachodnią częścią królestwa, zgodnie z wcześniejszymi układami małżeńskimi (Wiedeń,
1515), dostał się w ręce domu austriackiego – Habsburgów. Panujący w pozostałej części Węgier
król narodowy Jan Zpolya musiał uznać się lennikiem sułtana.
Zarysował się nowy układ sił politycznych w Europie środkowo-wschodniej. Oddzielone
dotąd posiadłościami jagiellońskimi monarchia habsburska i imperium osmańskie – sąsiadowały
teraz ze sobą bezpośrednio. Odtąd Habsburgowie staną się pierwszym wrogiem Porty. Francja,
pozostająca w konflikcie z domem austriackim, sprzyjała jego wrogom – Turcji i Zpolyi (zob.
rozdział VIII). Te antyhabsburskie zasady współpracy sojuszniczej Francji z Turcją, a także z
walczącymi z domem austriackim narodowymi władcami Węgier, aktualne będą w polityce
europejskiej przez następne dwa i pół stulecia. Wyprawy tureckie przeciw Habsburgom w latach
1529 (bezskutecznie oblegali Wiedeń) i 1532 zakończyły się rozejmem z cesarzem, ustaleniem
równorzędnych sfer wpływów na Węgrzech i chwilowym zahamowaniem wypraw tureckich w tej
części Europy.
Pokojowe stosunki z Imperium Ottomańskim potwierdzone traktatami chciały utrzymywać i
inne państwa zagrożone przez Turcję: Wenecja, starająca się zachować neutralność Polska (1533),
sprzymierzona Francja (1536). Ta ostatnia już rok wcześniej utrzymywała w Konstantynopolu
swego stałego przedstawiciela, uzyskała prawa prowadzenia w posiadłościach tureckich wolnej
wymiany towarów (tzw. kapitulacje), co wzmacniało jej pozycję w całym handlu lewantyńskim; z
kolei Turcy swą flotą wspierali antyhabsburskie działania na Morzu Śródziemnym i mogli
korzystać z bazy sojuszników w porcie w Tulonie. Francja złamała więc, w imię własnych
interesów, ideę jedności chrześcijańskiej Europy, w której pobrzmiewały, lansowane przez
papiestwo od początku XVI stulecia hasła zdobycia Konstantynopola, a nawet wyzwolenia grobu
Chrystusowego - czyli krucjaty antytureckiej. Głównym sprzymierzeńcem tego przedsięwzięcia
była (a raczej – miała być) Wenecja, ale Ligi zbudować się nie udawało. Zauważmy, że również
Polska przez niemal cały wiek XVI (nie licząc chwilowych i dyskusyjnych planów Stefana
Batorego) nie dała się wciągnąć do realizacji tych zamiarów. Na Zachodzie państwo panów
polskich było wręcz uważane za sprzymierzeńca Porty. Nawet jeśli były to opinie przesadzone,
pozostaje faktem, że po upadku Konstantynopola i w miarę posuwania się ekspansji tureckiej na
Bałkanach, stosunki Polski z imperium osmańskim nabrały nowego znaczenia. Do utrzymania
pokoju z Turkiem skłaniały Polaków i intensywne wzajemne kontakty handlowe, i świadomość
realnej siły militarnej Porty, i poczucie, że w przypadku konfrontacji zbrojnej nie będzie można
liczyć na deklarowaną pomoc innych państw chrześcijańskiej Europy.
Teraz polscy Jagiellonowie z uwagą śledzili rozwój sytuacji na Węgrzech, tym bardziej, że
od 1539 roku Jan Zpolya ożeniony był z córką Zygmunta I Starego, Izabelą. Kiedy rok później
owdowiała, Węgry stały się obiektem habsburskiej interwencji, gdyż doprowadziła ona do wyboru
swego nowonarodzonego syna na króla, a w myśl wcześniejszego układu Zpolyi z Habsburgami
po jego śmierci to dom austriacki miał odziedziczyć koronę węgierską. Zareagował też szybko
Sulejman II; jego wyprawa przeciw cesarzowi w 1541 roku przyniosła mu zwycięstwo i przesądziła
o trójpodziale Węgier: niewielką część północno-zachodnią zatrzymał Ferdynand Habsburg,
największa, centralna połać kraju z Budą włączona została do imperium tureckiego, Siedmiogród
zaś, pod władztwem Izabeli i jej młodziutkiego syna Jana Zygmunta Zpolyi, stanowił królestwo
lenne zależne od Turcji. Sulejman II do końca swego panowania, uznawanego za okres
największego rozkwitu państwa osmańskiego, wyprawiał się na Węgry przeciw Habsburgom, ale
utrzymywało się tam – skądinąd korzystne dla Porty – status quo. Turcy mocno usadowili się w
tym kraju. Dodajmy tu, że 20 lat później tenże Jan Zygmunt Zpolya, siostrzeniec Zygmunta II
Augusta, króla Polski, wobec spodziewanej bezpotomnej śmierci swego wuja i elekcyjności tronu
w Rzeczypospolitej, stanie się poważnym kandydatem do korony polskiej. Planom tym stanie na
przeszkodzie jego wczesny zgon (1571).
Za Sulejmana II Turcja kontynuowała również azjatycki kierunek ekspansji. Wojny z Persją
w latach 30-ych XVI wieku przyniosły jej opanowanie całego Azerbejdżanu, zajęcie Bagdadu,
Jemenu i dotarcie do Zatoki Perskiej. Usadowili się też na Kaukazie.
Sukcesem zakończyły się także starania Porty o rozszerzenie jej władztwa na południowych
wybrzeżach Morza Śródziemnego. Flota turecka, wspomagana przez pozostających w jej służbie
korsarzy, nie tylko wyprawiała się na wybrzeża hiszpańskie i włoskie i łupiła statki, ale po walkach
z flotą hiszpańskich Habsburgów w ciągu trzeciego ćwierćwiecza XVI stulecia opanowała całą
północną Afrykę. Imperium osmańskie łączyło zatem teraz w swych granicach ziemie na trzech
kontynentach, dawne posiadłości Cesarstwa Bizantyjskiego i Kalifatu Bagdadzkiego, sięgało
Morza Śródziemnego, Morza Czerwonego i Zatoki Perskiej. Turcy ekspandowali w kierunku
Europy Wschodniej i Azji Centralnej (projektowali budowę kanału Wołga-Don). Swymi wpływami
sięgali jeszcze dalej, w rejon Oceanu Indyjskiego - Turcja wspomagała radżów indyjskich w ich
oporze przeciw portugalskim kolonizatorom (z którymi sama walczyła w Abisynii), Turcy obecni
byli na Oceanie Spokojnym – mieli kolonie w Indonezji (Sumatra).
Sukcesów Porty Ottomańskiej w basenie Morza Śródziemnego nie umniejszyła i nie
przerwała nawet ich wielka klęska militarna. W 1570 roku zdobyli oni na Wenecjanach Cypr. Dla
Wenecji i papieża Piusa V stanowiło to dodatkowy bodziec do zorganizowania antytureckiej Ligi
Świętej. Udało się połączyć siły Wenecji, Hiszpanii, papiestwa, kilku księstw włoskich i Malty,
które z subwencji stolicy apostolskiej wystawiły potężną flotę pod dowództwem brata króla
hiszpańskiego Filipa II, księcia Juana dłAustria. W 1571 roku w cieśninie korynckiej pod Lepanto
w wielkiej bitwie morskiej rozbiła ona flotę muzułmanów, którzy stracili 200 okrętów. Podnosi się
często w różnych opracowaniach historycznych ogromną rolę tego „zwycięstwa chrześcijan” w
dziejach powszechnych. To prawda, że wieść o jej wyniku zrobiła wówczas wielkie wrażenie i w
Turcji i w Europie, ale w istocie – poza militarnym osłabieniem Osmanów na morzu - rezultaty
polityczne tej bitwy były nikłe. Lidze nie udało się zająć żadnej z okupowanych przez Turków
wysp. Wenecja zawarła z Portą korzystny dla niej pokój (1573), Cypr pozostał w rękach Osmanów,
podobnie stało się ze zdobytym chwilowo przez Hiszpanów Tunisem, a Filip II wkrótce zawarł z
Turcją rozejm (1579). Liga Święta, w wyniku braku porozumienia między jej członkami, przestała
faktycznie istnieć.
Organizacja Imperium Ottomańskiego.
Państwo tureckie miało charakter feudalnej (ze specyfiką muzułmańską), scentralizowanej
monarchii absolutnej z sułtanem na czele, posiadającym nieograniczoną władzę, bezapelacyjnie
decydującym w kwestiach prawodawstwa, sądownictwa, najwyższym zwierzchnikiem religijnym.
Ciałem doradczym, ale wyłącznie doradczym, była rada sułtańska – dywan. Pomocnicze funkcje
administracyjne sprawowała tzw. Wysoka Porta, rodzaj rządu, składająca się z mianowanych i
odwoływanych przez sułtana ministrów pod zwierzchnością bardzo wpływowego wielkiego
wezyra, kierującego polityką zagraniczną państwa, a w czasie wojny dowodzącego armią.
Stolicą rozległego (w drugiej połowie XVI wieku – 8 mln km2) imperium osmańskiego był
Konstantynopol (Stambuł), siedziba dworu sułtańskiego. Państwo było wielonarodowościowe,
składało się z ludności różnych ras i religii. Wśród ludów podbitych dużą grupę stanowili
chrześcijanie: Grecy, Serbowie, Bułgarzy, Wołosi. Politykę turecką cechowała relatywna
tolerancja religijna, co nie znaczy, że nie stosowali presji wyznaniowej - proces islamizacji
postępował stopniowo; najwcześniej, obok ludów Bośni, uległy mu plemiona albańskie. W XVII
wieku Albańczycy zaczęli osiedlać się w Kosowie. Imperium Ottomańskie podzielone było na
prowincje czyli ejalety. Liczba ich ulegała wahaniom; w połowie XVI wieku wynosiła około 30.
Różniły się one wielkością i ranga ich nie była identyczna. Najwyżej w hierarchii stały trzy
prowincje, ukształtowane jeszcze w XIV wieku: Rumelia (na Półwyspie Bałkańskim), Anatolia
oraz Rum (obie w Azji Mniejszej, ta druga w jej wschodniej części). Prowincje (ejalety) zarządzane
były przez namiestników – bejlerbejów. Kolejną jednostką były okręgi administracyjno-wojskowe,
stanowiące część ejaletu, zwane sandżakami (chorągwiami). Niektóre prowincje w północnej
Afryce (również Egipt), na Bliskim Wschodzie, a także odrębne państwa wasalne - chanat krymski,
Mołdawia, Wołoszczyzna, Siedmiogród, miały osobny status, pewne przywileje lub autonomię.
Ustrój państwa tureckiego podporządkowany był polityce ekspansji, było ono oparte na sile
wojskowej. Zasadniczą część armii stanowiły znakomicie wyćwiczone, dobrze uzbrojone, karne,
oddziały piechoty, tzw. janczarów; składały się one z poturczeńców, dzieci chrześcijańskich
rodziców (brańców lub poddanych sułtana pochodzenia nietureckiego), wychowywanych w ślepym
posłuszeństwie i fanatycznym oddaniu nakazom islamu. Tworzyli oni osobny, cechujący się
surową dyscypliną (obowiązywał celibat), elitarny korpus w armii. Pobierali stały, wysoki żołd i
korzystali z szeregu przywilejów. W XVII wieku składały się nań również oddziały muzułmanów.
Już wcześniej dochodziło do mieszania się janczarów do polityki wewnętrznej państwa,
organizowania buntów, spisków i wpływania przez nich na usuwanie i obieranie sułtanów.
Podstawą jazdy były – tracące na znaczeniu - oddziały spahisów. Turcy posiadali (dzięki
Włochom) świetną artylerię, osobne korpusy saperskie, dywersyjne, ochotników, a przy tym
możliwość szybkiego powiększenia armii w czasie wojny oddziałami dostarczanymi przez wasali
oraz ludnością poszczególnych ziem rekrutowaną jako pospolite ruszenie. Rozbudowywali też
flotę, chociaż posługiwali się także często okrętami korsarskimi.
Zgodnie z zasadami religii muzułmańskiej ziemia należała do Allaha, czyli w praktyce do
państwa. Feudalna gospodarka opierała się przede wszystkim na świadczeniach poddanych
chłopów pracujących w dobrach lennych i beneficjach dygnitarzy; oprócz tego istniała też własność
chłopska (plonów, ale nie ziemi). Korzystano również z siły roboczej niewolników (pochodzących
z wojen, z branek, z handlu); „zdobyte” lub kupione białogłowy wędrowały do haremów. Władcy
lenni przysyłali haracz w pieniądzu i w produktach. Zachowawczy, feudalny system gospodarki
przyczynił się do kryzysu imperium tureckiego w XVII i XVIII wieku.
Osłabienie znaczenia państwa osmańskiego w XVII stuleciu.
Od końca XVI stulecia potęga turecka zaczęła słabnąć. Mnożyły się bunty wewnątrz
imperium, spiski i przewroty z udziałem janczarów osłabiały pozycję sułtanów, coraz mniej było
sukcesów w polityce zewnętrznej. Co prawda na początku XVII wieku Turcy odnosili jeszcze
zwycięstwa w walkach z Persją, dbali o swe wpływy w księstwach naddunajskich, rywalizowali z
Habsburgami na Węgrzech, gdzie popierali przeciwko nim swego sojusznika, księcia
siedmiogrodzkiego Gabriela (Gbora) Bethlena. Kiedy król polski Zygmunt III Waza udzielił
wsparcia cesarzowi oblężonemu przez jego wojska w Wiedniu (dywersja „lisowczyków” na
Węgrzech, 1619), a Polska wkroczyła w sferę tureckich interesów w Mołdawii, doszło do zerwania
pokojowych dotąd stosunków z Rzecząpospolitą. Turcy rozpoczęli wojnę; wojsko polskie doznało
klęski pod Cecorą (1620). Dopiero opór Polaków pod Chocimiem w następnym roku, umożliwił
zawarcie pokoju polsko-tureckiego (ustalono granicę na Dniestrze, a Polska zrezygnowała z praw
do Mołdawii). Wobec postępującego rozkładu wewnętrznego państwa, do którego przyczyniał się i
zastój gospodarczy i konflikty wewnętrzne, w tym rywalizacja o władzę, coraz trudniej było o
powodzenie działań na frontach zewnętrznych. Mimo że odebrano Persom (1638) utracony
wcześniej Bagdad, nie udało się zdobyć Turkom bronionej wytrwale przez Wenecjan (1645-1649)
Krety.
Degradacja państwa tureckiego została zahamowana na krótko podczas rządów wielkich
wezyrów z rodu Mehmeda i Ahmeda (1656-1678). Dokonała się wtedy reforma
skorumpowanej administracji, finansów, poskromiono bunty wewnętrzne. Turcy interweniowali
ponownie na Węgrzech (1661-1664), zdobyli zamek-twierdzę jvar, w 1669 roku opanowali
wreszcie Kandię na Krecie i zawładnęli tą wyspą, na Polakach zdobyli należącą do nich Ukrainę z
Podolem i twierdzą kamieniecką (1672). Ukraina stała się lennem Turcji, a północne rubieże Porty
sięgnęły najdalej w jej dziejach. Mimo zwycięstwa polskiego pod Chocimiem w kolejnym roku,
granice te utrzymały się. Kolejny wielki wezyr z rodu Kstafa Pasza, wpierw
wyprawił się (z połowicznym sukcesem) na Ukrainę przeciw Rosji (1677-1678). Następnie,
wspierając antyhabsburskie powstanie na Węgrzech, dowodzone przez władającego tam
sprzymierzeńca (i wasala) Porty Emeryka (Imre) Thył w 1683 roku ku położonym
w Europie Środkowej posiadłościom domu austriackiego i „zapędził się” aż pod Wiedeń. Wiemy
dobrze, że armia turecka obległa stolicę Habsburgów, ale wraz z nadejściem odsieczy wezwanego
na pomoc króla polskiego Jana III Sobieskiego doznała pod Kahlenbergiem sromotnej klęski.
Turcy znaleźli się w odwrocie, ekspansja Osmanów została zahamowana, posiadłości tureckie
zaczęły się kurczyć. Sam Kara Mustafa jako winowajca klęski został na rozkaz sułtana uduszony w
Belgradzie.
Przy okazji „wiktorii wiedeńskiej” podkreśla się często „chwałę oręża polskiego”. Trzeba
by tu zauważyć, że jest to bardzo polska perspektywa spojrzenia na tę bitwę. W historiografii
zachodniej (by przywołać np. „wielkiego” Ludwika Pastora) rola Sobieskiego, znaczna przecież,
nie jest tak eksponowana jak w naszej tradycji. Podkreśla się jego współudział w walce razem z
armią cesarską, podnosi znaczenie i innych postaci. A tak w ogóle – czy był to polityczny sukces
Rzeczypospolitej? Czy leżało w polskim interesie ratowanie cesarza? Jeśli założymy, że kolejnym
obiektem ataku Kara Mustafy (niesubordynowanego skądinąd wobec sułtana) miałby być Kraków
– to zgoda. Ale jeśli Sobieski poszedł na tę wyprawę, bo subsydia papieża Innocentego XI
nakazywały tę chrześcijańską pomoc, to uratowanie cesarza – nieprzychylnie przyjęte przez obóz
antyhabsburski z Francją na czele – unicestwiało możliwość zorientowania politycznego
Rzeczypospolitej na sojusz z monarchią Burbonów i „skazywało” ją na alians z Wiedniem i w
gruncie rzeczy podporządkowanie interesom domu austriackiego. Król Polski odczuje to w
następnych latach. A uratowana w 1683 roku Austria „zrewanżuje się” Polsce za niecałe 90 lat
udziałem w rozbiorze jej ziem. Czy nie jest to temat do refleksji?
Po zwycięstwie wiedeńskim stanęła przed państwami chrześcijańskimi kwestia zespolenia
sił dla odzyskania ziem okupowanych przez Turcję. Temu celowi służyć miała zawiązana w 1684
roku przez cesarza, Polskę, Wenecję i papiestwo tzw. Święta Liga. Dwa lata później dołączyła do
niej Rosja. Działania członków Ligi były jednak niespójne. Polska w Mołdawii, a Rosja na Krymie
nie odnosiły sukcesów. Działania Jana III miały służyć w istocie interesowi cesarza, jego polityka
znalazła się – jak to określono w historiografii – „w jarzmie Ligi Świętej”. Zresztą z aktywności
całej Ligi najwięcej korzyści czerpał cesarz Leopold I. W rok po zdobyciu na Turkach Budy
(1686), na Węgrzech utrwaliło się dziedziczne władztwo Habsburgów. Wkrótce Rosja, rządzona
przez nowego, prężnego cara Piotra I, zdobyła twierdzę turecką Azow u ujścia Donu (1696); w
następnym roku na Węgrzech (pod Zentą) pobił „niewiernych” znakomity wódz wojsk cesarskich
książę Eugeniusz Sabaudzki. Wenecjanie atakowali na Peloponezie. W tej sytuacji Turcy
zdecydowali się na negocjacje pokojowe z państwami Ligi w Karłowicach. Zawarty tam w 1699
roku pokój oddawał Habsburgom Węgry z Siedmiogrodem, Polsce Podole i część Ukrainy
(przywrócenie stanu z 1672 r.), Wenecji dawał zdobycze na Peloponezie, Rosji – Azow. Pokój
karłowicki, ważna cezura w historii powszechnej, oznaczał złamanie po niemal trzech stuleciach
ekspansywności imperium osmańskiego w Europie. Turcja stawała się od tego momentu z
podmiotu – przedmiotem gry w stosunkach międzynarodowych. Nie przestała jednak istnieć;
powstała w ten sposób – aktualna aż do XX wieku – tzw. kwestia wschodnia: problem podziału
spadku po upadającym Imperium Ottomańskim.
Turcja w stosunkach międzynarodowych w XVIII wieku.
Głównym wrogiem Porty w XVIII wieku stała się rosnąca w siłę Rosja. Mimo niepokojów
wewnętrznych, przewrotów pałacowych i – przede wszystkim – buntów ludów podbitych, w
pierwszej połowie tego stulecia udawało się jeszcze Turkom utrzymać zajmowane pozycje (wojna
z Rosją 1710-1711, dwie wojny z Austrią 1715-1718, 1736-1739). Ale kolejne starcia zbrojne
przynoszą im porażki. W stosunkach turecko-rosyjskich kluczem stały się teraz sprawy polskie;
Porta energicznie protestowała przeciwko interwencji rosyjskiej w Rzeczypospolitej po śmierci
króla Augusta III, wzięła w obronę konfederatów barskich, wreszcie wypowiedziała Rosji wojnę,
która w historiografii tureckiej nazwana została „wojną polską” (1768-1774). Zakończyła się ona
klęską Turków na lądzie i na morzu i przyniosła jej dotkliwe straty terytorialne (m.in. między
Dnieprem a Donem, Krym stał się niepodległy). Rosja uzyskała swobodę żeglugi przez Bosfor i
Dardanele oraz na Morzu Czarnym, a także – co miało istotne znaczenie - prawo interweniowania
w obronie prawosławia na Bałkanach. Korzystając z sytuacji Austria zagarnęła część Mołdawii
zwaną Bukowiną. Kiedy porażką Turcji zakończyła się także jej wojna z Rosją i Austrią w latach
1787-1792, zarysowało się widmo upadku i rozbioru tego państwa. Przeciwdziałały temu jednak
Anglia i Austria, które obawiały się wzrostu potęgi Rosji. Separatystyczny i kompromisowy pokój
austriacko-turecki (w Jassach, 1792) utrzymał istnienie Turcji. Jej granice z Rosją ustaliły się na
Dniestrze. Niemniej „kwestia wschodnia” pozostała otwarta.
Trudno pominąć milczeniem i nie skomentować znamiennych przeobrażeń w stosunkach
polsko-tureckich w XVIII wieku. Dwa walczące wcześniej ze sobą państwa o odmiennych
ustrojach, wierze, historii, obyczajach, w krótkim historycznie czasie stają się sobie przyjazne.
Podstawą tego zbliżenia jest opór wobec tego samego wroga – Rosji; „w tradycji tureckiej i
polskiej obraz Turcji przygarniającej rozbitków barskich przesłonił poprzednie obrazy krwawych
walk i zmagań, Chocimia i Wiednia” (J. Reychman). Ta zadziwiająca metamorfoza znalazła u
Polaków swój wyraz w późniejszej legendzie o Turcji, która nigdy nie uznała rozbiorów Polski (bo
istotnie nie wydała ona takiego aktu). Opowiadano o głośnym wywoływaniu na dworze sułtańskim
przy okazji przyjmowania korpusu dyplomatycznego „posła z Lechistanu”, z wymazanej z mapy
Europy Rzeczypospolitej, który – jak odpowiadał magister ceremoniarum – „z powodu ważnych
przeszkód nie zdążył jeszcze przybyć”. Wspominano o kluczach od budynku polskiej ambasady w
Stambule, które po trzecim rozbiorze miał zabrać wielki wezyr, by oddać je reprezentantowi
Rzeczypospolitej, gdy ta odzyska niepodległość. Takich charakterystycznych legend, które w
świadomości społecznej przeobrażają się w „fakty” mamy w odniesieniu do przeszłości wiele. Tu
daliśmy przykład należący do „poloników” (których w całym prezentowanym tu ujęciu dziejów
staramy się nie nadużywać), gdyż dobrze ilustruje on jeden z mechanizmów „dziania się” w historii
- powstawania przekonań, opinii, ocen, często stereotypów, dotyczących „innych” nacji w naszych
oczach.
sam tego chciałeś :)