Jezus prowadzi nas przez życie, dając nam wiele wskazówek przez rzeczy, przez osoby oraz przez to co robimy. Pomaga nam również modlitwa, Komunia Święta i spowiedź.
Chrystus jest w życiu drogowskazem którym się kieruje bo bez jego pomocy życie nie jest życiem.Trzeba pozwolić Chrystusowi być zaangażowanym w moje życie - odpowiedział, nieżyjący już, prymas Anglii i Walii. Nie ulega wątpliwości: jest to decyzja, której nie można nie podjąć, jeśli chce się być z Jezusem. Warto przy tym zauważyć, że iść z Jezusem - wedle tych słów - nie oznacza trzymać się Go. Przeciwnie: iść z Jezusem to pozwolić, aby On mnie podtrzymywał! Zasada ta uwidacznia się szczególnie w życiu duchowym. Być może do tej pory uważałeś, że najważniejsze w rozwijaniu więzi z Bogiem jest podejmowanie pewnych inicjatyw, zaplanowanie duchowych ćwiczeń czy realizowanie jakiegoś, bliżej nie określonego, wewnętrznego treningu. Tymczasem życie duchowe, to nie plan szkoleniowy. Tu panują inne reguły, choć na roztropne starania też jest miejsce. Główną rolę pełni Ktoś, kto wcale nie koncentruje się na zadawaniu porcji ćwiczeń i obserwowaniu ich przebiegu. On sam działa. Więcej: to On przede wszystkim ma inicjatywę, co wcale nie oznacza bierności człowieka. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15,5). Stwierdzenie jest bezwarunkowe: bez Jezusa nic nie jesteśmy w stanie osiągnąć. I trudno z tym dyskutować.
Jezus prowadzi nas przez życie, dając nam wiele wskazówek przez rzeczy, przez osoby oraz przez to co robimy. Pomaga nam również modlitwa, Komunia Święta i spowiedź.
Chrystus jest w życiu drogowskazem którym się kieruje bo bez jego pomocy życie nie jest życiem.Trzeba pozwolić Chrystusowi być zaangażowanym w moje życie - odpowiedział, nieżyjący już, prymas Anglii i Walii. Nie ulega wątpliwości: jest to decyzja, której nie można nie podjąć, jeśli chce się być z Jezusem. Warto przy tym zauważyć, że iść z Jezusem - wedle tych słów - nie oznacza trzymać się Go. Przeciwnie: iść z Jezusem to pozwolić, aby On mnie podtrzymywał! Zasada ta uwidacznia się szczególnie w życiu duchowym. Być może do tej pory uważałeś, że najważniejsze w rozwijaniu więzi z Bogiem jest podejmowanie pewnych inicjatyw, zaplanowanie duchowych ćwiczeń czy realizowanie jakiegoś, bliżej nie określonego, wewnętrznego treningu. Tymczasem życie duchowe, to nie plan szkoleniowy. Tu panują inne reguły, choć na roztropne starania też jest miejsce. Główną rolę pełni Ktoś, kto wcale nie koncentruje się na zadawaniu porcji ćwiczeń i obserwowaniu ich przebiegu. On sam działa. Więcej: to On przede wszystkim ma inicjatywę, co wcale nie oznacza bierności człowieka. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić (J 15,5). Stwierdzenie jest bezwarunkowe: bez Jezusa nic nie jesteśmy w stanie osiągnąć. I trudno z tym dyskutować.