Widziałem, jak ktoś szedł z krzyżem. Pomyślałem, że to zwykły bandyta, którego lepiej kopnąc niż współczuc. Wracałem z całodniowej pracy więc byłem zmęczony. W którymś momencie zaczepił mnie strażnik i kazał pomóc nieśc krzyż temu bluźniercy. Myłem w furii - spieszyłem się na obied. Niosłem z nim ten krzyż jakiś czas, właściwie, to ja go niesłem, bo on nie miał siły. Gdy ten człowiek (jak się później dowiedziałem zwany Jezusem)ziezauważywszy wcześniej stopnia, potknoł się o niego, wtedy powieział mi: "Ja jestem synem najwyższego, wynagrodzone zostanie ci to, co teraz robisz". Nie wiedziałem o co mu chodzi, ale gdy na golgocie strażnicy odciągleli mnie od niego, wtedy zrozumiałem, że ma on w sebie coś niezwykłego. Nie chciałem mu pomuc, a jednak coś mnie do niego ciągneło. Kiedy zmarł na krzyżu, wtedy zrozumiałem kim on był. Straciłem znakomitą okazję na pozostanie jednym z grona świętych. Żałuję tego cały czas.
Widziałem, jak ktoś szedł z krzyżem. Pomyślałem, że to zwykły bandyta, którego lepiej kopnąc niż współczuc. Wracałem z całodniowej pracy więc byłem zmęczony. W którymś momencie zaczepił mnie strażnik i kazał pomóc nieśc krzyż temu bluźniercy. Myłem w furii - spieszyłem się na obied. Niosłem z nim ten krzyż jakiś czas, właściwie, to ja go niesłem, bo on nie miał siły. Gdy ten człowiek (jak się później dowiedziałem zwany Jezusem)ziezauważywszy wcześniej stopnia, potknoł się o niego, wtedy powieział mi: "Ja jestem synem najwyższego, wynagrodzone zostanie ci to, co teraz robisz". Nie wiedziałem o co mu chodzi, ale gdy na golgocie strażnicy odciągleli mnie od niego, wtedy zrozumiałem, że ma on w sebie coś niezwykłego. Nie chciałem mu pomuc, a jednak coś mnie do niego ciągneło. Kiedy zmarł na krzyżu, wtedy zrozumiałem kim on był. Straciłem znakomitą okazję na pozostanie jednym z grona świętych. Żałuję tego cały czas.