W tej chwili bylam naprawde szczesliwa... napisz opowiadanie
Paulinka140
Wrzesień, cóż nie ma nic bardziej motywującego niż deszczowy poranek, noc za oknem mimo iż 06.00 rano ehh to będzie okropny dzień. Walczę z zimnem w pokoju, w końcu wychodzę spod gorącej kołdry i stawiam mu czoła. Wszystko robię w spowolnionym tempie nagle patrze na zegarek... Nie możliwe! to już ta godzina?! Wybiegam po schodach i pędzę do szkoły nie oglądając się za sobą. Idę ile sił w nogach, dysząc ciężko z każdym krokiem. Nagle? co to? - Pomocy... Proszę pomocy...- słyszę cichy głos mężczyzny. Nie możliwe, przesłyszało mi się chcę iść dalej jednak coś mi nie daje spokoju. Przysłuchuję się i znów to samo. - Niech mi ktoś pomoże... Słaby dzwięk dochodzi z zza krzaków idę w ich kierunku odchylam gałęzie a w rowie leży mężczyzna, poobijany zakrwawiony rower wygięty we wszystkie strony świata podobnie jak jego właściciel. Zszokowana chwytam za telefon. - Pogotowie? Halo?! Widzę mężczyznę zakrwawiony, proszę przyjechać ul. Podgórna nie wiem dokładnie jaki numer nie ma tu mieszkań. Tak nie daleko szkoły proszę przyjechać natychmiast. Drżąc chowam telefon do kieszeni, nie wiem co robić jak mam się zachować. Z paniką próbuje sobie przypomnieć, co mówiła Pani od bezpieczeństwa. Próbuję rozmawiać z mężczyzną, nie dotykam go by nie pogorszyć sprawy, tamuje krwawienie bluzką słyszę dzwięk sygnału. Wychodzę na ulicę i macham w stronę karetki. Mężczyzna szybko trafił do szpitala przyjechała policja byłam świadkiem. Ktoś potrącił go samochodem i uciekł z miejsca wypadku. Policjant i Panowie z pogotowia powiedzieli, że gdyby nie ja mężczyzna nie przeżyłby, mogę powiedzieć jedno. W tej chwili byłam naprawdę szczęśliwa...
- Pomocy... Proszę pomocy...- słyszę cichy głos mężczyzny.
Nie możliwe, przesłyszało mi się chcę iść dalej jednak coś mi nie daje spokoju. Przysłuchuję się i znów to samo.
- Niech mi ktoś pomoże...
Słaby dzwięk dochodzi z zza krzaków idę w ich kierunku odchylam gałęzie a w rowie leży mężczyzna, poobijany zakrwawiony rower wygięty we wszystkie strony świata podobnie jak jego właściciel. Zszokowana chwytam za telefon.
- Pogotowie? Halo?! Widzę mężczyznę zakrwawiony, proszę przyjechać ul. Podgórna nie wiem dokładnie jaki numer nie ma tu mieszkań. Tak nie daleko szkoły proszę przyjechać natychmiast.
Drżąc chowam telefon do kieszeni, nie wiem co robić jak mam się zachować. Z paniką próbuje sobie przypomnieć, co mówiła Pani od bezpieczeństwa. Próbuję rozmawiać z mężczyzną, nie dotykam go by nie pogorszyć sprawy, tamuje krwawienie bluzką słyszę dzwięk sygnału. Wychodzę na ulicę i macham w stronę karetki.
Mężczyzna szybko trafił do szpitala przyjechała policja byłam świadkiem.
Ktoś potrącił go samochodem i uciekł z miejsca wypadku.
Policjant i Panowie z pogotowia powiedzieli, że gdyby nie ja mężczyzna nie przeżyłby, mogę powiedzieć jedno. W tej chwili byłam naprawdę szczęśliwa...