Przyśpiewka ludowa
Sytuacja, w której wykonywana jest dana przyśpiewka
- Wychodź, druhenko, wychodź, Kasieńko,
Na wesele czas –
Będą tam grały, będą śpiewały,
Skrzypce i bas –
A kto się nie naje, kto się nie napije…
Pójdzie do dom wczas(…)
Ciężka sytuacja materialna po przeniesieniu do ojca Bylicy,
Rozgłaszaj, skrzypku, rozgłaszaj!
A ty Jaguś, ojca, matkę przepraszaj!-
Rozgłaszaj, flecie, rozgłaszaj!
A ty Jaguś, siostry, braci przepraszaj!
A jadą, jadą, wozy kołaczą –
A moja Jaguś, po tobie płaczą…
Hej!
A da śpiewają, śpiewają sobie –
A da na smutek, Jagusiu, tobie…
Hej!
Da powoli, powoli –
Da od stołów wstawajcie!
Po trzy grosze za potrawę,
Po dziesiątku za przyprawę –
Da kuchareczkom dajcie!
Zbierajcie się weselnicy, już nam czas!
Daleka droga,
Głęboka woda,
Ciemny las!
Zbierajcie się, weselnicy, już nam czas
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
ntem, chodzili i zapraszali swoich gości na wesele. Każde z nich wchodząc do domu zapraszanych gości po pochwaleniu Pana Boga obowiązkowo mówiło: „Proszę o Błogosławieństwo bo się żenię, czy wychodzę za mąż”. Tamci od razu „Błogosławili” i życzyli wszystkim najlepszego, no i oczywiście zawsze czymś częstowali.
Zaproszenia na wesele były chętnie przyjmowane i zwykle wszyscy zaproszeni przychodzili. Była to okazja do spotkania i wypitki. Starsi goście zwłaszcza z bliskiej rodziny przynosili idąc na wesele drobne podarki, najczęściej coś do jedzenia, a więc: pęto suchej, palcem napychanej kiełbasy lub jakiegoś innego mięsa. Przynoszono też pszenną mąkę, płótno swojej roboty na pościel lub na różne „zapaski”, fartuszkowe czy ręczniki. Młodzi drużbowie często przynosili po butelce wódki.
rzy pieczeniu korowaja obecne były kobiety i panny. Jeżeli chodzi o chłopców to byli tylko domownicy, którzy mieli obowiązek przynieść drzewa do pieca czy coś tam innego np.: wiadra wody, potem rozpalić w tym piecu i pilnować aby chłopaki ze wsi nie zatkali komina. Zatykanie komina przy pieczeniu korowaja to był przywilej chłopaków. Oni to chętnie robili, bo aby odetkać dostawali wódkę od gospodarza. A ile przy tym było satysfakcji i zabawy? Do zaczyniania ciasta na korowaj obowiązkowo musiała być chrzestna matka panny czy pana młodego. Jeżeli wypadało, że akurat chrzestnym był mężczyzna to tą czynność wykonywała żona chrzestnego ojca. Ciasto było zaczyniane w dużej niecce lub dzieży. Zaczynało się od przeżegnania naczynia, a potem wspólnie odmawiano krótką modlitwę z prośbą, aby ciasto się udało jak najlepiej.ospodarz rozpalał piec, kontrolował czy nie zatkany komin. Korowajnice formowały korowaj i korowajczyki. Kiedy wszystko już gotowe, wsadzały do pieca, a same myły ręce. Przy myciu rąk robiły różne psikusy młodym dziewczynom. Mokrymi rękami oblewały pannom policzki, to dla piękniejszej urody lub szybkiego zamążpójścia.
W tym czasie gospodarz domu bardzo często sprowadzał jakiegoś grajka i zaczynały się tańce i śpiewy. Trwało to do momentu upieczenia korowaja.
Kiedy korowaj był już upieczony, zaczynała się jego dekoracja. Polewało się go cukrową ubitą z białkiem polewą. Posypywało się go drobnymi cukierkami – groszkiem kolorowym, co czyniło go bardzo efektywnie kolorowym. Po dekoracji wynoszony był do komory, gdzie oczekiwał dnia, kiedy będzie dzielony na porcje czyli na wesele. Dzieliło się go zwykle pod koniec przyjęcia weselnego w danym domu
W tym czasie kiedy goście pili i jedli przed domem weselnym pod oknami było pełno gapiów, ciekawskich. Byli to przeważnie dorośli, starsi mieszkańcy wsi. Nikt nie miał za złe, że mieszkańcy nie zaprosili ich na wesele, przychodzili pod okna i zaglądali, nadsłuchiwali jak się odbywa zabawa. Gospodyni czy gospodarz weselnego domu wynosili tym ludziom ciasta, przekąski, a nawet czasami coś mocniejszego do wypicia i to wcale nikogo nie dziwiło. Po prostu brano jedzenie bez żadnego wstydu.
Latem okna się otwierało, to przez te okna zawsze ktoś zaglądał i czekał żeby coś dostać do jedzenia czy picia. Kiedy goście już dobrze się bawili ktoś z młodych śpiewał.