UŁÓŻ FANTASTYCZNĄ LUB PRAWDZIWĄ OPOWIEŚĆ OPOWIEDZIANĄ PRZEZ BABCIĘ ( 11 ZDAŃ) WYBIERZ JEDNĄ Z TEMATÓW; -O RUDYM KOCIE. -O JABŁONCE PRZY PŁOCIE -O KŁÓTLIWYCH SĄSIADKACH - SMUTNE WSPOMNIENIE.
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Pewnego razu był sobie rudy kot. Niby nikomu nie wadził, ale szwędał się po całej wsi i nie miał własnego domu. Ludzie mówili, że jest w nim coś dziwnego. Kiedy tylko zjawiał się w pewnym miejscu, zaraz kogoś, kto tam mieszkał, spotykało coś złego. Raz zobaczył go pewien szewc, a dzień później na głowę spadła mu luźna dachówka i trafił do szpitala. Kiedy indziej zauważyła go mała dziewczynka, która wychodziła rano do szkoły. W drodze powrotnej pośliznęła się na błotnistej ścieżce i złamała nogę. Ludzie z wioski postanowili złapać pechowego kota i wywieźć go ze wsi. Nikt nie chciał ryzykować zabiciem zwierzęcia, bo wierzono, że to może przynieść jeszcze większe nieszczęscie. Kiedy następnym razem pewna stara babka zauważyła tajemniczego, rudego kota, zwabiła go miską mleka i uwięziła w klatce dla kur. Wywieziono go ze wsi do oddalonego o pięćdziesiąt kilometrów lasu, ale sprytny kot odnalazł trop, wrócił do rodzinnej miejscowości i dalej nękał jej mieszkańców.
11 zdań. Wiem, że zakończenie nie ma sensu, bo nie ma żadnego morału.
Babcia zawsze mi opowiada różne ciekawe historie, nie wiem nawet do końca czy są one prawdziwe, ale znając moją babcie jest to możliwe, przecież żyła w innych czasach, kiedy innaczej się żyło . Jedna jest moją ulubioną i pragnę się z wami nią podzielić . Jest to opowieść o Jabłonce co rosła przy płocie .
Pewnego razu, moja babcia, jej młodsza siostra, kuzyn i koleżanka z podwórka, postanowili zasadzić jabłonkę, żeby to była tylko ich jabłonka i nikogo innego . Tak więc wzieli nasionko od sąsiada, wybrali ustronne miejsce, przy płocie, gdzie kończy się cywilizacja, a zaczyna dzicz (takich słów użyła babcia) . Wykopali dziure, zakopali nasionko i podlali . Te lato było bardzo gorące, więc musieli je trochę częściej podlewać, wstawali każdego dnia na zmiane rano, aby podlewać i doglądać nasionko . Pod koniec miesiąca było już nawet widać efekty . Wszyscy liczyli na to że będą mieli jabłka jeszcze tego lata, niestety rodzice powiedzieli im że na to jeszcze za wcześnie, że mogliśmy je posadzić na wiosnę, to może by coś z tego było, a nie to już Sierpień zaraz jesień i zmrozi wam te drzewo . Dzieci, bo Babcia wtedy była bardzo mała, były nieszczęśliwe z tego powodu, gdy nagle przybiegł Józio - kuzyn babci i mówi że jutro przy będzie do wioski, wesołe miasteczko . Ta wiadomość zdecydowanie poprawiła im humory, rodzice nie mieli nic przeciwko, aby dzieci tam spędziły dzień . Wzieli wszystkie oszczędności jakie uzbierali przez całe lato, bo wtedy każdy musiał pracować, aby mieć jakieś pieniądze, jak to Babunia powiedziała : a nie jak w tych czasach, co z was będzie za młodzież . Więc wracając do opowieści, wybrali się całą czwórką na zabawę, najpierw pochodzili po straganikach, gdzie można było kupić wszystko, później zobaczyli wyczyny akrobatów, klaunów i innych cyrkowców, a na samym końcu wesołego miasteczka, stał namiot nie za duży, purpurowy, wyglądał jak mały straganik, zachęcał tabliczką : Tu, dostaniecie wszystko, o czym marzycie . Dzieci się ucieszyły, bo może ten ktoś będzie wiedział co zrobić, aby ich jabłonka jeszcze w tym roku dała im soczyste owoce . Weszli do tajemniczego namiotu, siedział tam dziwny Pan, w złote szaty przybrany, z turbanem na głowie i z czarnym kręconym wąsem . Józio i Kazia (koleżanka z podwórka) jako że byli najstarsi zaczeli przemowe :
- Czy to pan wszystko wie.?
- Czy szukacie rozwiązania dla swojego drzewa.?
Dzieci były zdumione .
- Tak, nasze drzewko, w tym roku nie wyda owoców, a my byśmy bardzo tego chcieli .
- Mam coś, co by pomogło, ale to będzie kosztować wszystkie wasze oszczędności
Dzieci sioe chwile zastanowiły, musiały przekonać jeszcze najmłodszą Rózie, ale w końcu się zgodziła . Wydaliśmy wszystkie nasze oszczędności, na magiczny proszek, który miał pomóc naszemu drzewku, mieliśmy go stosować przez trzy dni codziennie rano . i nie więcej niż raz wciągu dnia, bo jak przesadzimy, to drzewko zwiednie i nigdy już nie urośnie . Tak więc cała banda, wróciła biegiem do domu, aby wszystko rozplanować i kto jutro pierwszy wstaje rano by podlać i zasypać drzewko, a że wybuchła kłotnia, to wszyscy przyjdą rano . Tak więc podsypywali drzewko magicznym proszkiem przez trzy dni . Trzeciego dnia zerwała się straszna burza z ulewą, przez całe lato tak nie padało jak w ten dzień, dzieci straciły nadzieje, czarodziej ich oszukał, drzewko w ogóle już nie urośnie . Nikt nie wie jak to się stalo, ale rano gdy dzieci wstały, przy płocie rosła już duża jabłonka, z tak soczystymi owocami, jakich nikt nigdy nie smakował, w dodatku codziennie jak się dzieci budziły, czekały na nich świeże owoce i tak przez całą jesień .
Jest to moja ulubiona historia jaką opowiadała mi babcia .
KRÓTSZA WERSJA :
Był sobie rudy kot Tobiasz, który ciągle psocił, wszystkim przeszkadzał i doigrywał . Pewnego razu Tobiasz się doigrał, Ojciec Babci, wyrzucił kota z domu, bo kot zniszczył całą porcelane . Na nic się zdało, że kot przynosił upolowane myszy codziennie pod drzwi, pradziadek był nie ugięty . Babcia rozczuliła sie nad losem kotka i wynosiła mu jedzenie i mleko . CPewnego razu jak babcia wyszła z domu po zakupy, zaczepiło ją trzech łobuzów, chcieli zabrać wszystkie zakupy, a tu nagle znikąd zjawił się Tobiasz, podrapał wszystkich trzech chłopców, po twarzy, rękach, drapał gdzie się dało . Chłopcy uciekli, gdzie pieprz rośnie . Wszystko to widział pradziadek, wybaczył wszystko kotkowi i Tobiasz spowrotem zamieszkał w domu. Podczas wygnania sierściuch się zmienił . Nie dokuczał innym domowniką i nie spuszczał oczu z babci . I tak z kotka psotnika stał się kot Bohater . Nawet Tatko Babci go polubił .
Mam nadzieję że pomogłam :)