Ziarnem jest słowo Boże, a siewcą jest Chrystus, każdy, kto Go znajdzie, będzie żył na wieki.
Trzeba nasienie rzucić w ziemię. Ziemią jest człowiek a ziarnem Słowo Boga. Rzucić w ziemię czyli przyjąć w siebie. Przyjęcie nasienia jest początkiem wzrastania człowieka. Tajemnica wzrastania słowa w człowieku łączy się z tajemnicą jego otwarcia, szczerości, prawdziwości przyjmowania. Nie ma znaczenia to, że ziarno jest małe, jak i Królestwo Boże jest w niewielu. Ci, którzy je przyjęli emanują jego duchem, wartościami, mocą, światłem.
Bóg do rozwoju Królestwa nie stosuje nadzwyczajnych środków, lecz słowo. Usłyszane przez człowieka i przeżywane w jego sercu obumiera pozostawiając w nim wartości, idee, myśli, odczucia które miało przynieść.
Rolnik uczciwie przyznaje, że ziarno w ziemi wzrasta dzięki Bożej Opatrzności, nie zaś przez jego staranie. Fakt nie pojawiania się siewcy po zasianiu ziarna mówi o tym, że nasienie nie jest na zawsze pozostawione samemu sobie. Kiedy ono dojrzeje, siewca przyjdzie i dokona zbioru.
Wydawać by się mogło, że to, co jest małe będzie mało skuteczne, albo zupełnie nieprzydatne. Tymczasem ważne jest to, co siejemy, jakiej wartości słowo w siebie samych przyjmujemy, nie zaś to, ile słów do nas dociera. Codzienną troską naszego życia winna być jakość słowa, które w siebie chłoniemy.
Potrzeba umożliwić Słowu Bożemu dotarcie do serca. Podstawą życia, podstawą rozwoju człowieka nie jest przede wszystkim ludzkie, lecz Boże Słowo. Nie można chcieć czegokolwiek przyspieszać w rozumieniu i przeżywaniu słów Pana. Właściwe jest życie własnym rytmem, który określił Bóg: spanie w nocy i czuwanie za dnia. Tak prosta a zarazem tajemnicza w swojej głębi pielęgnacja słowa rozwijającego w nas Królestwo Boże.
Nasze życie, my sami jesteśmy polem zasianym przez słowo Boga i ludzi. Serce, duch, myśli i uczucia potrzebują Słowa Pana aby wzrastał Boży człowiek pragnący Jego Królestwa. Zmagamy się z e Słowem Bożym odczuwając, jakbyśmy tracili czas i siły, a nawet życie. Tymczasem odkrywamy, że utrata życia, jego tracenie jest odczuciem nieprawdziwym. Umieranie bowiem, słabnięcie wewnętrzne człowieka, nasza niemoc staje się znakiem rodzenia się w nas nowego życia będącego skutkiem zgody na obumieranie w Słowie.
Z tego co małe powstaje wielkie, mocą Słowa. Z tego co słabe rodzi się silne; z tego co brudne wyłania się piękne i silne. Małe ziarno wyrosło do wielkości krzewu o potężnych gałęziach. W gałęziach (Królestwa Bożego) chronić się mogą ptaki (wszyscy ludzie).
Jezus jest małym i słabym ziarnem. Kiedy zostaje przyjęty przez człowieka, rozwija się w nim. Skuteczność i wielkość zależna jest w życiu duchowym od umiejętności przyjęcia tego co małe i słabe. Obumieramy, przyjmując małe i słabe Słowo Boże, oddajemy życie w Jego ręce. On może się w nas rozrastać, gdy własną słabość przeżywać będziemy z otwartością i szczerością przed Nim.
może coś wybierzesz bo nie wiem dokładnie o co chodziło mam nadzieje ze pomogłam:)
Ziarnem jest słowo Boże, a siewcą jest Chrystus, każdy, kto Go znajdzie, będzie żył na wieki.
Trzeba nasienie rzucić w ziemię. Ziemią jest człowiek a ziarnem Słowo Boga. Rzucić w ziemię czyli przyjąć w siebie. Przyjęcie nasienia jest początkiem wzrastania człowieka. Tajemnica wzrastania słowa w człowieku łączy się z tajemnicą jego otwarcia, szczerości, prawdziwości przyjmowania. Nie ma znaczenia to, że ziarno jest małe, jak i Królestwo Boże jest w niewielu. Ci, którzy je przyjęli emanują jego duchem, wartościami, mocą, światłem.
Bóg do rozwoju Królestwa nie stosuje nadzwyczajnych środków, lecz słowo. Usłyszane przez człowieka i przeżywane w jego sercu obumiera pozostawiając w nim wartości, idee, myśli, odczucia które miało przynieść.
Rolnik uczciwie przyznaje, że ziarno w ziemi wzrasta dzięki Bożej Opatrzności, nie zaś przez jego staranie. Fakt nie pojawiania się siewcy po zasianiu ziarna mówi o tym, że nasienie nie jest na zawsze pozostawione samemu sobie. Kiedy ono dojrzeje, siewca przyjdzie i dokona zbioru.
Wydawać by się mogło, że to, co jest małe będzie mało skuteczne, albo zupełnie nieprzydatne. Tymczasem ważne jest to, co siejemy, jakiej wartości słowo w siebie samych przyjmujemy, nie zaś to, ile słów do nas dociera. Codzienną troską naszego życia winna być jakość słowa, które w siebie chłoniemy.
Potrzeba umożliwić Słowu Bożemu dotarcie do serca. Podstawą życia, podstawą rozwoju człowieka nie jest przede wszystkim ludzkie, lecz Boże Słowo. Nie można chcieć czegokolwiek przyspieszać w rozumieniu i przeżywaniu słów Pana. Właściwe jest życie własnym rytmem, który określił Bóg: spanie w nocy i czuwanie za dnia. Tak prosta a zarazem tajemnicza w swojej głębi pielęgnacja słowa rozwijającego w nas Królestwo Boże.
Nasze życie, my sami jesteśmy polem zasianym przez słowo Boga i ludzi. Serce, duch, myśli i uczucia potrzebują Słowa Pana aby wzrastał Boży człowiek pragnący Jego Królestwa. Zmagamy się z e Słowem Bożym odczuwając, jakbyśmy tracili czas i siły, a nawet życie. Tymczasem odkrywamy, że utrata życia, jego tracenie jest odczuciem nieprawdziwym. Umieranie bowiem, słabnięcie wewnętrzne człowieka, nasza niemoc staje się znakiem rodzenia się w nas nowego życia będącego skutkiem zgody na obumieranie w Słowie.
Z tego co małe powstaje wielkie, mocą Słowa. Z tego co słabe rodzi się silne; z tego co brudne wyłania się piękne i silne. Małe ziarno wyrosło do wielkości krzewu o potężnych gałęziach. W gałęziach (Królestwa Bożego) chronić się mogą ptaki (wszyscy ludzie).
Jezus jest małym i słabym ziarnem. Kiedy zostaje przyjęty przez człowieka, rozwija się w nim. Skuteczność i wielkość zależna jest w życiu duchowym od umiejętności przyjęcia tego co małe i słabe. Obumieramy, przyjmując małe i słabe Słowo Boże, oddajemy życie w Jego ręce. On może się w nas rozrastać, gdy własną słabość przeżywać będziemy z otwartością i szczerością przed Nim.
może coś wybierzesz bo nie wiem dokładnie o co chodziło mam nadzieje ze pomogłam:)