TEMAT WYPRACOWANIA :
MOJE DOŚWIADCZENIE WIARY
CZY KTOŚ MÓGŁBY MI NAPISAĆ WSTĘP(WŁASNORĘCZNIE) I PODAĆ JAKIEŚ PRZYKŁADY WŁASNEGO DOŚWIADNIENIA WIARY
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Chrześcijanin-osoba wierząca w Boga. Wierząca czyli też praktykująca, Takich osób jest mało, ponieważ uważają, że Bóg nie istnieje, bo nam nie pomaga. Bóg nam pomaga, zsyłając nam naszych przyjaciół, pomoc w róznych sytuacjach, nawet tych najmniejszych. Trzeba tylko zauważać.
Nie każdy docenia to co Bóg robi tak jak ja i moja rodzina. W 4 klasie podstawówki stwierdziłam, że Bóg nie istnieje, przestałam chodzić do kościoła, przestałam się modlić. Rodzice nie wpłyneli na mnie. Moje zdanie zmieniłam dopiero wra z wypadkiem kuzyna, który jest dla mnie jak młodszy brat. Roczny kuzyn bawił się na łóżku samochodami, jeden z samochodzików mu spadł więc postanowił po niego zejść. Niefortunnie spadł na nogę i złamal ją w kilku miejscach. Operacja była poważna, śruby w nodze, a to tylko roczne dziecko. Prawie rok leżał w szpitalu, operacje, rehablitacja. Trzecia operacja, siedzę wraz z ciocią, wujkiem i mamą w szpitalu. Co będzie dalej? Lekarz wychodzi do nas i mówi, że kuzyn nie będzie chodził. Ogarnął mną szał, zaczełam płakać jak opentana, wybiegłam ze szpitala jak najszybciej mogłam, wiedziałam, ze blisko szpitala jest kościół. Wbiegłam do niego i cała zapłakana zaczełam się modlić, znałam modlitwy, rodzice mnie uczyli. Uspokoiłam się, ale po pewnym czasie znów wybuchłam głośnym płaczem. Przyszedł do mnie ksiądz, opowiedziałam mu całą historię, a on obiecał, że będzie się modlił za niego i będzie dobrze. Wróciłam do szpitala, od razu cudu nie było, ale po pewnym czasie kuzyn odzyskał czucie w nodze, rehabilitacja dalej trwała. Dziś kuzyn chodzi i jest w świetnej formie. Zawsze gdy odwiedzałam kuzyna, szłam do tego księdza. Gdy wszystko było na dobrej drodze podziekowałam księdzu, a on powiedział, że to Bóg. Wtedy uwierzyłam, że On istnieje, że jest zawsze ze mną. Pół roku temu przeżyłam śmiertelny wypadek. Cała moja rodzina przeżyła. Wracaliśmy z nad morza, nagle wyprzedzała nas ciężarówka, która zachaczyła o nasz samochód, obróciła nami kilka razy, zdążyłam powiedzieć "PANIE BOŻE POZWÓL NAM ŻYĆ" a my zatrzymaliśmy się tyłem do kierunku jazdy. Samochód tylko był wgnieciony. Nam nic sie nie stało. Było to dokładnie o godzinie 15,15. Babcia odmawiała różaniec. Bóg miał nas w opiece. Wiem, że zrobił to bo nas kocha, chciał tylko wiedzieć czy nawet w takim momęcie wierzymy w niego.
Dziś dziękuje mu za wszystko, za to, że świeci słońce, że mam mamę, tatę, rodzeńswto, przyjaciół, proszę o to co potrzebuje i przepraszam za wszystkie błędy. Wiem, że On jest i wiem, że mnie kocha.