Szły z Nim wielkie tłumy. Jezus zwrócił się do nich i powiedział: "Jeśli ktoś przychodzi do Mnie, lecz bardziej miłuje swego ojca i matkę, żonę i dzieci, braci i siostry, a także swoje życie, nie może być moim uczniem. Któż bowiem z was, jeśli chce zbudować wieżę, najpierw nie usiądzie, aby obliczyć koszty, czy ma na wykończenie? Bo gdyby położył fundament, a nie zdołał dokończyć budowy, wszyscy, którzy by to widzieli, drwiliby z niego: 'Ten człowiek zaczął budować, a nie zdołał dokończyć'. Albo który król, gdy wyrusza na wojnę przeciwko innemu królowi nie siądzie najpierw i nie rozważy, czy może z dziesięcioma tysiącami zmierzyć się z tym, który idzie przeciwko niemu z dwudziestoma tysiącami? Jeżeli nie może, to wysyłają poselstwo, gdy tamten jest jeszcze daleko, i prosi o warunki pokoju? Tak więc żaden z was nie może byc moim uczniem, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada.
mateuszruszel
Ewangelia mówi o Jezusie który podczas nauczania tłumów porównał człowieka starającego się zostać jego uczniem do osoby która buduje wieżę,oraz do króla który wyrusza na wojnę. Można z tego wyciągnąć nastepujący wniosek, jeśli chcemy podążać za Chrystusem nie możemy martwić się o dobra doczesne, nasze własności i to co posiadamy. Pójście za Chrystusem jest wyżeczeniem,które winniśmy podjąć jako ldzie wierzący.