Siedziałam na polanie pod lasem.Nagle usłyszałam trzask łamiącej się gałęźi.Odwróciłam się ....-opowidanie fantasy min 2 strony w zeszycie
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Siedziałam na polanie pod lasem. Nagle usłyszałam trzask łamiących się gałęzi. Odwracam się struchlała ze strach, rozglądam się dookoła, ale nikogo nie zauważam. nieruchomieję. nasłuchuję, aby zlokalizować miejsce, z którego ów hałas dochodizł. jednak nie słyszę niczego prócz szumu liści i ćwierkotania ptaków. Uśmiecham się pod nosem. "Musiałam się przesłyszęc" myśłę i wstaję. odrętwiałe nogi nie pozwalają mi się ruszyć. opieram się o drzewo i czekam aż powróci krązenie krwi. Trzask. znów coś się poruszyło. tym razem jednak dostrzegłam pomiędzy krzakami jeżyn małego króliczka. zaplątał się w kolczasy krzew raniąc sobie łapki. cicho, na palcach podchodzę bliżej i przez dłuższą chwilę rozmyślam jakby mu pomóc. w końcu nie znajdując innego wyjścia wciskam ręce mięzy kolce. ranie dłonie, małe igiełki zostają mi w skórze, ale nie zwracam na to uwagi. delikatnie chwytam zwierzę i uwalniam z półapki. z ran cieknie brunatna krew, jestem brudna z ziemi i soku jeżyn. zauważam, że na śnieżnobiałym futerku królika widnieje duża, szkarłatna plama. z przerażeniem odkrywam ranę na jego brzuszku.
-Co robić?- z przejęcia mówię sama do siebie. delikatnie oglądam zwierzę w poszukiwaniu innych ran. nie znajduję jednak żadnych więcej, tylko parę zadrapan i powbijanych kolców. ostrożnie, wyjmuję wszystkie igiełki głaszczę królika. siadam na ziemi i kładę go sobie na kolanach. podczas gdy on skulony zasypia ja zajmuję się swoimi dłońmi. oglądam je i wyjmuję kolce. poczym zamyślona opieram się o kamień i zasypiam..........
przerażona otwieram oczy. wokół jest ciemno, nic nie wiedzę. -Co się dzieje?-zastanawiam się głośno. zauważam że królik gdzieś zniknął. podnosze się z ziemi przemarznięta i zdrętwiałą z zimna. oczy przywykły do ciemności i po chwili odnajduję ścieżkę. nie mam pojęcia gdzie prowadzi ale kieruję się w tamtą strone. idę bardzo długo słyszę pohukiwanie swoy, przy każdym szeleście liści paniczne rozglądam się wokół, co jest na prawdę nielogiczne i tak nic nie zobaczę. ciepłe łzy spływają mi po policzkach. boję się. nie wiem co robić. zgubiłam drogę, jest ciemno i zimno. trzask łamanych gałęzi powodyje że moje ciało pokrywa zimny pot. odwracam się do tyłu. dostrzegam ledwie zauważalne rusy jakiejść postaci.
-Kim jesteś!?-wołam spanikowanym głosem.
Nic, żadnie odpowiedzi.
ruszam biegiem w przeciwną strone. chcę znależć się w moim pokoju, pod kołdrą. potykam się o wystający z ziemi konar i upadam. cały świat wiruje, i tak mało widoczny obraz rozmazuje się. kilkakrotnie mrugam oczyma, ale nic to nie daje. osuwam isę w ciemność................
ostry ból głowy przywraca mi trzeźwość umysłu. otwieram oczy i odrazu je zamyka. ostre światło oślepia mnie powodując jeszcze silniejszy bół głowy. ssłyszę jakieś głosy.
-Kot tu jest?- powracają wspomnienia, jestem przerażona.
-Nie bój się. to ja.-słyszę znajomy głos. próbuję raz jeszcze otworzyć oczy, tym razem ostrożniej. nade mną pochyla się blada i uśmiechnięta mama. - córeczko......-łzy ściekają jej po twarzy lądując na mojej pościeli. dopiero teraz orjętuję się,że znalazłam się we własnym pokoju.
-Co się stało??
nie wiem czy ci isę spodoba. musisz poprawić błędy ortograficzne i powstaiwac przecdinki. :)