Reportaż na temat: "Jeden dzień z życia szkoły" Może to być zwykły dzień, jakieś święto szkolne lub co kto tam chce.
ucieknijmyy
Myślisz: "co się dzieje?", słysząc rano przerażający dźwięk budzika. Otwierasz oczy i uświadamiasz sobie, że to początek... początek nowego dnia, początek udręki, początek stresu... POCZĄTEK NOWEGO DNIA W SZKOLE! Biegiem rzucasz się w stronę przystanku autobusowego, w drodze zapinając kurtkę, a w ręku trzymając kanapkę. Wsiadasz do środka i widzisz ludzi przysypiających na fotelach z głowami opartymi o szybę, kujonów z zeszytem w ręku , kumpli odrabiających zadanie z matematyki ( o Boże! zadanie z matematyki!) i szkolne "barbie robiące sobie make-up. wchodzisz do szatni, w której nie da się znaleźć 5cm wolnego miejsca. Cudem dostajesz się do szafki, po czym stwierdzasz że jest zamknięta. Prosisz o pomoc kolegę, który szarpnięciem za klamkę wyrywa drzwi z zawiasami. dziękujesz za pomoc i udajesz się na górę, gdzie zauważasz, że w twoim plecaku nie ma mundurka. Myślisz: "hmm... pierwsza lekcja, pożyczę mundurek od jakiegoś dzieciaka, a potem wcisnę nauczycielom kit że zostałem już ukarany". Chemia. Siedzisz otępiały w ławce i poznajesz nowe wzory alkoholi, z obrzydzeniem wspominając ostatnią imprezę, Z letargu wyrywa cię "posłaniec", z informacją, że pani dyrektor cię wzywa. W kancelarii widzisz jakiegoś pierwszoklasistę (skądś znam tę twarz). Po chwili stwierdzasz, że masz na sobie jego mundurek. Niestety konsekwencje zostają wyciągnięte. Ostatnia lekcja. Ciarki przechodzą ci po plecach, na myśl o 45 minutach w jednym pomieszczeniu z panem od PO. Siedzisz wmurowany w ławkę, co jakiś czas podskakując, słysząc krzyk pana G.: "uważać przeszczepy, bo z takim podejściem do sprawy , to zginiecie jak babka w Kambodży!". Z ulgą słyszysz dzwonek. Zmierzasz w kierunki szatni, gdy nagle zatrzymuje cie wychowawczyni i informuje, że wraz z "kolegą" dostajecie po -30pkt za demolowanie sprzętu szkolnego, a także zostajecie pokryci kosztami naprawy. Patrzysz na nią pytającym wzrokiem i nagle przypominasz sobie wyrwaną szafkę. W drodze do domu zadajesz sobie pytanie: "Co za idiota wymyślił szkołę?!" Dręczy cię w dzień, męczy cię w nocy, widzisz ją, gdy tylko zmrużysz oczy. SZKOŁA! Przekleństwo losu, Zły sen! Nocna mara! Mógłbyś w nieskończoność wymieniać. Wysilając swój mózg do czerwoności, szukasz pozytywnych aspektów pójścia do szkoły... Jest! Znalazłeś! - Zdobędziesz wykształcenie i już nie będziesz musiał pracować w Tesco! znajdziesz pracę w biedronce! :)
Biegiem rzucasz się w stronę przystanku autobusowego, w drodze zapinając kurtkę, a w ręku trzymając kanapkę. Wsiadasz do środka i widzisz ludzi przysypiających na fotelach z głowami opartymi o szybę, kujonów z zeszytem w ręku , kumpli odrabiających zadanie z matematyki ( o Boże! zadanie z matematyki!) i szkolne "barbie robiące sobie make-up. wchodzisz do szatni, w której nie da się znaleźć 5cm wolnego miejsca. Cudem dostajesz się do szafki, po czym stwierdzasz że jest zamknięta. Prosisz o pomoc kolegę, który szarpnięciem za klamkę wyrywa drzwi z zawiasami. dziękujesz za pomoc i udajesz się na górę, gdzie zauważasz, że w twoim plecaku nie ma mundurka. Myślisz: "hmm... pierwsza lekcja, pożyczę mundurek od jakiegoś dzieciaka, a potem wcisnę nauczycielom kit że zostałem już ukarany".
Chemia. Siedzisz otępiały w ławce i poznajesz nowe wzory alkoholi, z obrzydzeniem wspominając ostatnią imprezę, Z letargu wyrywa cię "posłaniec", z informacją, że pani dyrektor cię wzywa. W kancelarii widzisz jakiegoś pierwszoklasistę (skądś znam tę twarz). Po chwili stwierdzasz, że masz na sobie jego mundurek.
Niestety konsekwencje zostają wyciągnięte. Ostatnia lekcja. Ciarki przechodzą ci po plecach, na myśl o 45 minutach w jednym pomieszczeniu z panem od PO. Siedzisz wmurowany w ławkę, co jakiś czas podskakując, słysząc krzyk pana G.: "uważać przeszczepy, bo z takim podejściem do sprawy , to zginiecie jak babka w Kambodży!". Z ulgą słyszysz dzwonek. Zmierzasz w kierunki szatni, gdy nagle zatrzymuje cie wychowawczyni i informuje, że wraz z "kolegą" dostajecie po -30pkt za demolowanie sprzętu szkolnego, a także zostajecie pokryci kosztami naprawy. Patrzysz na nią pytającym wzrokiem i nagle przypominasz sobie wyrwaną szafkę.
W drodze do domu zadajesz sobie pytanie: "Co za idiota wymyślił szkołę?!"
Dręczy cię w dzień, męczy cię w nocy, widzisz ją, gdy tylko zmrużysz oczy. SZKOŁA! Przekleństwo losu, Zły sen! Nocna mara! Mógłbyś w nieskończoność wymieniać. Wysilając swój mózg do czerwoności, szukasz pozytywnych aspektów pójścia do szkoły... Jest! Znalazłeś! - Zdobędziesz wykształcenie i już nie będziesz musiał pracować w Tesco! znajdziesz pracę w biedronce! :)