Wasze dzieci nie są waszą własnością, są synami i córkami samej mocy Życia. Jesteście ich rodzicami, ale nie stworzycielami.. Mieszkają z wami, a mimo wszystko do was nie należą. Możecie dać im swą miłość – lecz nie wasze idee, ponieważ one mają swoje idee. Możecie dać dom ich ciałom – ale nie duszom, ponieważ ich dusze mieszkają w domu przyszłości, którego wy nie możecie odwiedzić nawet w waszych snach. Możecie wysilać się, by dotrzymać im kroku, ale nie żądać, by byli podobni do was, ponieważ życie się nie cofa ani nie można zatrzymać się na dniu wczorajszym”. Gibran Kahlil, Wasze dzieci (fragment)
Rodzicielstwo, czyli wprowadzanie w świat nowych pokoleń to zadanie, które zgodnie z zamysłem Bożym ma być realizowane w rodzinie. „Rodzina powstaje wówczas – pisze Jan Paweł II w „Liście do Rodzin” – gdy urzeczywistnia się przymierze małżeńskie, które otwiera małżonków na dozgonną wspólnotę miłości i życia, dopełniając się w sposób specyficzny poprzez zrodzenie potomstwa”. Rodzicielstwo jest więc potwierdzeniem miłości małżeńskiej, pozwala odkryć jej rozmiar i pierwotną głębię. Oczywiście nie dzieje się to w sposób automatyczny. „Jest to zadane obojgu: mężowi i żonie. Stanowi w życiu każdego taką «nowość» i takie bogactwo, że nie można do niego przybliżyć się inaczej, jak «na kolanach»”. Dziecko, obok wzajemnej miłości jest dla małżeństwa największym darem. E. Wójcik stwierdza, że „dar ten, jako osoba i dziecko Boże, nieskończenie przewyższa wszelkie wartości doczesne”. Małżonkowie udzielając daru życia nowej osobie ludzkiej stają się współpracownikami Boga, zaś stawszy się rodzicami, otrzymują od Boga dar nowej odpowiedzialności. Rodzicielstwo nie polega bowiem na posiadaniu dzieci, ale na pełnieniu funkcji rodzicielskich: byciu ojcem i matką. Jest powołaniem, czyli działaniem polegającym nie na posiadaniu dziecka, lecz na jego przyjęciu, a później na opiece ułatwiającej rozwój i wyjście w świat poza własny dom. Świadome i odpowiedzialne podjęcie powołania rodzicielskiego bywa niekiedy trudne. Konieczne jest więc przygotowanie do pełnienia ról małżeńskich i rodzinnych, które z kolei jest procesem złożonym i długotrwałym. Wychowanie do rodzicielstwa powinno realizować się przede wszystkim w rodzinie. Zdaniem M. Braun-Gałkowskiej dokonuje się ono głównie poprzez trzy sposoby oddziaływań: naśladowanie, prowokację sytuacyjną i nadawanie znaczeń. Sposób, w jaki rodzice odnoszą się do własnego rodzicielstwa modeluje w znacznej mierze to, jak będą się do rodzicielstwa odnosić ich dzieci. „Traktowanie rodzicielstwa jako czegoś wartościowego, radosnego, twórczego, albo odwrotnie, jako udręki, kłopotów i zgryzoty – uczy dzieci, czym jest rodzicielstwo bardziej niż wszelkie deklaracje na ten temat”. Dzieci naśladują postawy rodzicielskie rodziców nawet wtedy, gdy świadomie je krytykują. Kształtowanie postaw wobec rodzicielstwa dokonuje się również poprzez stwarzanie sytuacji, w których dziecko ma okazję uczyć się ofiarności, bezinteresownego obdarzania, szanowania odrębności drugiej osoby. Na postawy wobec przyszłego własnego rodzicielstwa wpływają przede wszystkim te sytuacje, w których dokonywane są wybory pomiędzy wartościami typu „mieć”, a „być”. Szczególnie istotnym elementem wychowania do rodzicielstwa jest nadawanie znaczeń, czyli łączenie ze sprawami i wartościami związanymi z rodzicielstwem pozytywnych emocji. Aby rodzicielstwo było traktowane jako wartość, trzeba łączyć z nim takie emocje jak szacunek, czułość, radość, wdzięczność; nie zaś agresję, złość czy niepokój. „Jeśli wychowując dziecko dojdzie się do tego, że rodzicielstwo jest dla matki i ojca pięknym powołaniem, a płód w łonie matki nie kojarzy się z czymś okropnym, ale po prostu z dzieckiem, czyli człowiekiem, można oczekiwać, że gdy dorośnie, będzie odnosić się do własnego dziecka jak do człowieka”. Pierwszy etap rodzicielstwa związany jest z życiem dziecka od momentu poczęcia do urodzenia. Rozpoczęcie życia ludzkiego z cząstki ciała matki i ojca dokonuje się w tajemnicy. O zaistnieniu nowego człowieka pierwsza zdaje sobie sprawę matka. Jej zadaniem jest odtąd wydanie dziecka na świat – przekazanie go światu. Żeby jednak mogła je wydać, musi je najpierw przyjąć, czyli dać możność rozwoju do chwili, w której będzie mogło żyć samodzielnie. Tylko matka może malutkiemu, całkowicie bezradnemu człowiekowi dać tę szansę. Świadoma decyzja o przyjęciu dziecka do domu swojego ciała jest drugim tajemniczym momentem. Postawa ojca może ją ułatwić albo utrudnić. Decyzja rodzicielska, która może być łatwa, oczywista i radosna, bądź też trudna, połączona z niepokojem, a nawet rozpaczą, jest więc wspólna. Warunkuje ona wszystko co może zdarzyć się później. Dziecko przyjęte może opuścić ciało matki, gdy będzie na to czas, i rozpocząć oddzielne życie. „Dziecko nieprzyjęte nigdy w świat nie wejdzie, stanie się tylko żałosnym szczątkiem niespełnionych możliwości”. Ze względu na dobro dziecka, małżonkowie powinni jeszcze przed poczęciem dziecka uwzględnić różne okoliczności. Może się bowiem zdarzyć, że dziecko poczęte w danym momencie nie miałoby odpowiednich warunków potrzebnych do urodzenia, a potem wychowania. Ale nawet jeśli poczęcie dziecka nie było planowane, to od pierwszej chwili życia powinno być ono tak przyjęte, jakby rodzice na nie czekali. Najdoskonalszym zabezpieczeniem przed niechcianym dzieckiem jest postawa pragnienia dziecka przez cały czas – niezależnie od sytuacji. Dzięki takiej postawie, nawet nieplanowane dziecko będzie od samego początku kochane i chciane. Przyjęcie przez małżonków dziecka w czasie przez nich nie zamierzonym daje im impuls do nowego spojrzenia na całą rzeczywistość ich egzystencji. Dziecko wzbogaca rodziców już przez sam fakt swego istnienia. Przyjęcie dziecka w sytuacji trudnej może być najważniejszą próbą życiową małżonków. Jeśli nie wyjdą z niej zwycięsko, rzucają cień na całą przyszłość swoją i dziecka. Obdarzenie dziecka pozytywnymi odczuciami w momencie poczęcia może wpłynąć na całe jego dalsze życie. M. Braun-Gałkowska pisze, że „ta pierwsza reakcja uczuciowa rodziców na nowe życie będzie potem towarzyszyła im, a także dziecku przez całe życie. Moment, w którym małżonkowie przyjmują do wiadomości, że poczęło się ich dziecko jest ich pierwszym spotkaniem z tym dzieckiem. Chociaż dziecko jeszcze w tym momencie nie widzi, nie słyszy, to jednak w nich zostaje utrwalona ta pierwsza reakcja uczuciowa, która zostaje jakby wyryta na ich czołach i nic jej nie jest w stanie do końca wymazać. Przed dzieckiem nie da się zakryć twarzy”. Sprzeczne z pragnieniem dziecka jest stosowanie środków antykoncepcji. Jest to ewidentna postawa przeciw dziecku. We współżyciu z użyciem antykoncepcji mężczyzna i kobieta traktują dziecko jako niebezpieczeństwo. „Zasadniczy sens i cel antykoncepcji wyraża się w programie całkowitego rozdzielenia dwu współistniejących elementów ludzkiej seksualności: kontaktowego i prokreacyjnego oraz wyeliminowanie tego drugiego na czas pożądany”. Skutkiem przeżywania dynamiki płciowej w odizolowaniu kontaktu seksualnego od elementu prokreacyjnego jest nie tylko antykoncepcja ale także zabijanie dzieci w łonach matek. Z pola widzenia znika bowiem świadomość, że w każdym akcie seksualnym występuje uruchomienie sił prowadzących, przynajmniej potencjalnie, do poczęcia nowej istoty ludzkiej. Wg Katechizmu Kościoła katolickiego antykoncepcja odrzuca otwarcie się na życie, oraz jest sfałszowaniem wewnętrznej prawdy miłości małżeńskiej, powołanej do całkowitego osobowego daru (por. KKk nr 2370). Oddzielenie kontaktu seksualnego od elementu prokreacyjnego prowadzi zaś w konsekwencji do akceptacji sztucznego poronienia, które spełnia rolę czynnika uzupełniającego środki „zabezpieczające”. Gotowość eliminacji poczętego życia zaczyna się już na etapie „myślenia antykoncepcyjnego”, zaś jedyną alternatywą jest tu „odpowiedzialne rodzicielstwo”. „Odpowiedzialne rodzicielstwo” opiera się na prawach natury, które są wpisane w kobietę i mężczyznę przez Boga. Wyraża ono postawę człowieka respektującego w swych zachowaniach naturalny rytm płodności i niepłodności. Małżonkowie mogą stać się rodzicami tylko w niektórych okresach. Poznanie tych okresów płodności wymaga od nich znajomości niektórych procesów fizjologicznych. Konieczne jest więc zapoznanie się z naturalnymi metodami planowania rodziny. Małżonkowie uczą się przez to wzajemnego poszanowania, a poprzez wspólnie podjęty trud, związany z samoobserwacją oraz okresowym, dobrowolnie podjętym powstrzymywaniem się od współżycia seksualnego, pogłębiają wzajemną miłość , która jednocześnie tak bardzo potrzebna jest do prawidłowego rozwoju dziecka. W. Fijałkowski stwierdza, że „miłość jest najcenniejszą witaminą, tworzywem ciała i psychiki ludzkiej. Ona stygmatyzuje wzrok, słuch, dotyk, smak i powonienie w taki sposób, że wrażenia zmysłowe pośredniczą w nawiązywaniu kontaktu z drugim człowiekiem jako osobą, nie zaś jako obiektem dostarczającym pożądanych doznań”. Dziecko już w łonie matki pragnie być zauważone, słuchane, pragnie by do niego mówiono, liczono się z jego życzeniami. Korzystne jest dla rozwoju dziecka, kiedy oboje rodzice poświęcają pewien czas tylko dla niego. Psychologia prenatalna opracowała nawet specjalne techniki i słowa, poprzez które można uzyskać maksymalny kontakt z dzieckiem. Wydaje się jednak, że kochający rodzice nawet bez pomocy tych technik sami będą potrafili znaleźć odpowiednie gesty i słowa dla swojego dziecka. Rodzice mogą powiedzieć dziecku wszystko, radości i smutki, a także nadzieje. Wszyscy bowiem powinni przygotować się na moment objawienia się dziecka światu. Wydanie dziecka na świat – poród jest wydarzeniem rodzinnym. I podobnie jak na fakt przyjęcia czy odrzucenia dziecka przy poczęciu wpływa autentyczna miłość między małżonkami, tak również wpływa ona na przeżycie rodzenia się dziecka. Warunkiem prawidłowej postawy wobec samego porodu jest uświadomienie sobie przez małżonków ich wzajemnych uczuć i pogłębienie ich. Dopiero wówczas będą mogli odczuć dziecko jako wzajemnie ofiarowany sobie dar, który, choć wiele ich kosztuje (żona płaci za niego trudem rodzenia, mąż pełną wyrzeczeń opieką nad żoną i dzieckiem), to jeszcze bardziej umacnia ich miłość , która stanowi nieodzowną pomoc dla dziecka w dramacie jego narodzin. Rodzenie się człowieka i jego wejście w nowy, nieznany świat, jest wielka tajemnicą. Profesor psychologii E. Wiesenhütter, badacz przedurodzeniowego okresu życia człowieka stwierdził, ze rodzenie się dziecka jest podobne do dramatu umierania człowieka dojrzałego. „Gdy nadejdzie czas opuszczenia łona matki, dziecko zostaje owładnięte straszliwym lękiem spowodowanym dusznością i obawą przed uwiezieniem w zamkniętej przestrzeni. Pod wpływem śmiertelnego strachu uruchamia, poprzez swój układ hormonalny, cały mechanizm wyzwalający czynność porodową. I właśnie w tym punkcie ukazuje się światełko odsłaniające ogrom tajemnicy”. Poród zatem, który stanowi dla rodziców wielkie przeżycie jest zarazem zadaniem, w wykonaniu którego niezastąpiona jest rola matki, połączonej z dzieckiem szczególną więzią. Jedno czuje za drugie. Ale tak jak dziecko wchodząc w nowy, nieznany dla niego świat potrzebuje oparcia i pomocy matki, tak analogicznie potrzebuje jej matka. Niezastąpiona jest więc również w tym momencie pomoc ojca. Obecność męża chroni matkę przed uczuciem strachu i osamotnienia, a w konsekwencji przyczynia się do zmniejszenia dramatu rodzącego się ich dziecka. Poród fizyczny nie kończy roli rodziców. Aby dziecko mogło wejść w świat, musi oprócz samodzielności fizjologicznej zdobyć samodzielność psychiczną: decydowanie, działanie, wchodzenie w kontakty społeczne. Ale by mogło nauczyć się prawdziwej samodzielności: dojrzałych decyzji, działania dla dobra innych – musi nauczyć się przede wszystkim miłości. Opieka fizyczna – choć niezbędna – nie jest najważniejsza. Dziecko otrzymuje życie z miłości i powołane jest do miłości, której może nauczyć się przede wszystkim w rodzinie. To w niej może odkryć, ze miłość wymaga trudu i wyrzeczeń. Rodzina jest miejscem kształtowania postawy miłości w powszednich okolicznościach życia dzięki wdrażaniu dzieci do obowiązku niesienia pomocy innym. „Dobry przykład rodziców, ich wzajemna troskliwość i serdeczność, szacunek i wyrozumiałość stanowią decydujący czynnik utrwalania i rozwoju postawy miłości dziecka. Element miłości, tkliwości rodzicielskiej stanowią dla rozwoju dziecka wartość, bez której istota ludzka nie potrafi stać się prawdziwym człowiekiem”. Największą rolę w prawidłowym jej ukształtowaniu odgrywa matka. Przez bezpośredni kontakt fizyczny i psychiczny z dzieckiem, bezwarunkową akceptację i miłość, matka wychowuje do miłości i stymuluje jej rozwój. Miłość macierzyńska daje dziecku poczucie bezpieczeństwa, pozwalające na dalszy rozwój. Ale aby dziecko mogło nauczyć się miłości konieczne są warunki umożliwiające te naukę. Matka musi więc być obecna przy dziecku, dostępna. Żadne pouczenia słowne nie zastąpią jej braku, pieszczot, zabawy czy rozmowy z nim. Potrzebny jest jej przykład: miłość do męża i innych członków rodziny, dobroć i życzliwość w kontaktach z innymi. Oczywiście nieodzowna jest tez miłość ojcowska, która, choć bardziej wymagająca, sprawia, że dziecko dorasta do stawianych mu wymagań i oczekiwań. Dzięki obecności ojca dziecko od razu wchodzi w grupę społeczną – naturalny dla człowieka sposób życia, wzbogacony zostaje kontakt ze światem. Ojciec jest ważny dla matki, matka dla ojca, ale nie budzi to zazdrości, bo dziecko wie, że też jest przez nich kochane. Widzi, że w grupie trzeba liczyć się z innymi, nie można żyć tylko dla siebie. Być ojcem to umieszczać dziecko od początku we właściwym kontekście społecznym, stawiającym większe wymagania niż kontakt z jedną tylko kochająca osobą. Ojciec samą swoją obecnością stawia wymóg samookreślenia się dziecka i liczenia z grupą. Ważny jest też fakt, że ojciec jest mężczyzną. Inna jest czułość i stanowczość matki, a inna ojca. Żeby dziecko weszło w świat rzeczywisty, musi to być świat dwupłciowy. Zatem być ojcem to również umożliwić dziecku określić swą płeć i rolę w życiu. Zadaniem ojca jest stawianie wymagań i umożliwianie ich realizacji przez stałą życzliwą obecność. Bliskość ojca daje odwagę do podejmowania prób coraz trudniejszych i odejść coraz dalszych. Aby jednak w sposób odpowiedzialny realizować ojcostwo mężczyzna sam musi być dojrzały i posiadać autorytet dzięki własnej wartości, co z kolei sprawia, że jest bliższy dziecku i stanowi ułatwienie w usamodzielnieniu się. Powołanie rodzicielskie jest więc wspólne, ale jego realizacja u kobiety i mężczyzny nieco odmienna. Gdy dziecko umie już kochać, to znaczy aktywnie działać dla dobra innych, może odejść od rodziców i zwrócić się do innych. Rodzice służą dziecku, przyjmują je i obdarzają miłością po to, by dziecko mogło od nich odejść. „Przygotowanie dziecka do życia poza domem rodzinnym jest jednym z najdonioślejszych zadań społecznych należących do roli rodzicielskiej”. Jedno z hinduskich przysłów mówi: „Dziecko – gość w dom”. „Dziecko jako gość to bardzo piękna konotacja, bo gościa przyjmuje się nawet nie w porę, nawet gdy ma się ciasne mieszkanie i mało pieniędzy. Gościowi robi się miejscem nawet kosztem własnej wygody. Gościa się szanuje, a nie traktuje jak swoją własność. Wreszcie gościowi pozwala się odejść, gdy przyjdzie na to czas. Tak samo dziecko – trzeba przyjąć, szanować je, towarzyszyć mu w rozwoju i pozwolić odejść, gdy dorośnie”. „Człowiek rodzi się od początku swego istnienia, a razem z nim mają rodzić się na nowo małżonkowie – już jako rodzice”. Jan Paweł II stwierdza, że rodzicielstwo – zrodzone w momencie poczęcia dziecka jest „wydarzeniem, przez które rodzina (...)urzeczywistnia się «w pełnym i specjalnym sensie. Macierzyństwo urzeczywistnia się za sprawa ojcostwa, a równocześnie ojcostwo za sprawą macierzyństwa”. Dojrzała akceptacja macierzyństwa na równi z ojcostwem jest koniecznym warunkiem prawidłowego rozwoju dzieci. Brak równowagi między pełnieniem tych ról przez ojca i matkę rodzi trudności i wprowadza zakłócenia rozwoju całej rodziny. Matka Teresa z Kalkuty obecna na XVIII Międzynarodowym Kongresie Rodziny, który odbył się w Warszawie w 1994 r. powiedziała: „Najpiękniejszym darem, jaki Bóg może ofiarować rodzinie jest dziecko, gdyż Bóg stworzył dziecko na swój obraz. Dziecko to obecność Boga w rodzinie (...). Bycie matką, bycie ojcem to jeden z najpiękniejszych darów, jakie Bóg mógł uczynić za waszym pośrednictwem”.
Wasze dzieci nie są waszą własnością,
są synami i córkami samej mocy Życia.
Jesteście ich rodzicami, ale nie stworzycielami..
Mieszkają z wami,
a mimo wszystko do was nie należą.
Możecie dać im swą miłość – lecz nie wasze idee,
ponieważ one mają swoje idee.
Możecie dać dom ich ciałom – ale nie duszom,
ponieważ ich dusze mieszkają w domu przyszłości,
którego wy nie możecie odwiedzić nawet w waszych snach.
Możecie wysilać się, by dotrzymać im kroku,
ale nie żądać, by byli podobni do was,
ponieważ życie się nie cofa
ani nie można zatrzymać się na dniu wczorajszym”.
Gibran Kahlil, Wasze dzieci (fragment)
Rodzicielstwo, czyli wprowadzanie w świat nowych pokoleń to zadanie, które zgodnie z zamysłem Bożym ma być realizowane w rodzinie. „Rodzina powstaje wówczas – pisze Jan Paweł II w „Liście do Rodzin” – gdy urzeczywistnia się przymierze małżeńskie, które otwiera małżonków na dozgonną wspólnotę miłości i życia, dopełniając się w sposób specyficzny poprzez zrodzenie potomstwa”. Rodzicielstwo jest więc potwierdzeniem miłości małżeńskiej, pozwala odkryć jej rozmiar i pierwotną głębię. Oczywiście nie dzieje się to w sposób automatyczny. „Jest to zadane obojgu: mężowi i żonie. Stanowi w życiu każdego taką «nowość» i takie bogactwo, że nie można do niego przybliżyć się inaczej, jak «na kolanach»”. Dziecko, obok wzajemnej miłości jest dla małżeństwa największym darem. E. Wójcik stwierdza, że „dar ten, jako osoba i dziecko Boże, nieskończenie przewyższa wszelkie wartości doczesne”.
Małżonkowie udzielając daru życia nowej osobie ludzkiej stają się współpracownikami Boga, zaś stawszy się rodzicami, otrzymują od Boga dar nowej odpowiedzialności. Rodzicielstwo nie polega bowiem na posiadaniu dzieci, ale na pełnieniu funkcji rodzicielskich: byciu ojcem i matką. Jest powołaniem, czyli działaniem polegającym nie na posiadaniu dziecka, lecz na jego przyjęciu, a później na opiece ułatwiającej rozwój i wyjście w świat poza własny dom.
Świadome i odpowiedzialne podjęcie powołania rodzicielskiego bywa niekiedy trudne. Konieczne jest więc przygotowanie do pełnienia ról małżeńskich i rodzinnych, które z kolei jest procesem złożonym i długotrwałym. Wychowanie do rodzicielstwa powinno realizować się przede wszystkim w rodzinie. Zdaniem M. Braun-Gałkowskiej dokonuje się ono głównie poprzez trzy sposoby oddziaływań: naśladowanie, prowokację sytuacyjną i nadawanie znaczeń. Sposób, w jaki rodzice odnoszą się do własnego rodzicielstwa modeluje w znacznej mierze to, jak będą się do rodzicielstwa odnosić ich dzieci. „Traktowanie rodzicielstwa jako czegoś wartościowego, radosnego, twórczego, albo odwrotnie, jako udręki, kłopotów i zgryzoty – uczy dzieci, czym jest rodzicielstwo bardziej niż wszelkie deklaracje na ten temat”. Dzieci naśladują postawy rodzicielskie rodziców nawet wtedy, gdy świadomie je krytykują.
Kształtowanie postaw wobec rodzicielstwa dokonuje się również poprzez stwarzanie sytuacji, w których dziecko ma okazję uczyć się ofiarności, bezinteresownego obdarzania, szanowania odrębności drugiej osoby. Na postawy wobec przyszłego własnego rodzicielstwa wpływają przede wszystkim te sytuacje, w których dokonywane są wybory pomiędzy wartościami typu „mieć”, a „być”.
Szczególnie istotnym elementem wychowania do rodzicielstwa jest nadawanie znaczeń, czyli łączenie ze sprawami i wartościami związanymi z rodzicielstwem pozytywnych emocji. Aby rodzicielstwo było traktowane jako wartość, trzeba łączyć z nim takie emocje jak szacunek, czułość, radość, wdzięczność; nie zaś agresję, złość czy niepokój. „Jeśli wychowując dziecko dojdzie się do tego, że rodzicielstwo jest dla matki i ojca pięknym powołaniem, a płód w łonie matki nie kojarzy się z czymś okropnym, ale po prostu z dzieckiem, czyli człowiekiem, można oczekiwać, że gdy dorośnie, będzie odnosić się do własnego dziecka jak do człowieka”.
Pierwszy etap rodzicielstwa związany jest z życiem dziecka od momentu poczęcia do urodzenia. Rozpoczęcie życia ludzkiego z cząstki ciała matki i ojca dokonuje się w tajemnicy. O zaistnieniu nowego człowieka pierwsza zdaje sobie sprawę matka. Jej zadaniem jest odtąd wydanie dziecka na świat – przekazanie go światu. Żeby jednak mogła je wydać, musi je najpierw przyjąć, czyli dać możność rozwoju do chwili, w której będzie mogło żyć samodzielnie. Tylko matka może malutkiemu, całkowicie bezradnemu człowiekowi dać tę szansę. Świadoma decyzja o przyjęciu dziecka do domu swojego ciała jest drugim tajemniczym momentem. Postawa ojca może ją ułatwić albo utrudnić. Decyzja rodzicielska, która może być łatwa, oczywista i radosna, bądź też trudna, połączona z niepokojem, a nawet rozpaczą, jest więc wspólna. Warunkuje ona wszystko co może zdarzyć się później. Dziecko przyjęte może opuścić ciało matki, gdy będzie na to czas, i rozpocząć oddzielne życie. „Dziecko nieprzyjęte nigdy w świat nie wejdzie, stanie się tylko żałosnym szczątkiem niespełnionych możliwości”.
Ze względu na dobro dziecka, małżonkowie powinni jeszcze przed poczęciem dziecka uwzględnić różne okoliczności. Może się bowiem zdarzyć, że dziecko poczęte w danym momencie nie miałoby odpowiednich warunków potrzebnych do urodzenia, a potem wychowania. Ale nawet jeśli poczęcie dziecka nie było planowane, to od pierwszej chwili życia powinno być ono tak przyjęte, jakby rodzice na nie czekali. Najdoskonalszym zabezpieczeniem przed niechcianym dzieckiem jest postawa pragnienia dziecka przez cały czas – niezależnie od sytuacji. Dzięki takiej postawie, nawet nieplanowane dziecko będzie od samego początku kochane i chciane. Przyjęcie przez małżonków dziecka w czasie przez nich nie zamierzonym daje im impuls do nowego spojrzenia na całą rzeczywistość ich egzystencji. Dziecko wzbogaca rodziców już przez sam fakt swego istnienia. Przyjęcie dziecka w sytuacji trudnej może być najważniejszą próbą życiową małżonków. Jeśli nie wyjdą z niej zwycięsko, rzucają cień na całą przyszłość swoją i dziecka.
Obdarzenie dziecka pozytywnymi odczuciami w momencie poczęcia może wpłynąć na całe jego dalsze życie. M. Braun-Gałkowska pisze, że „ta pierwsza reakcja uczuciowa rodziców na nowe życie będzie potem towarzyszyła im, a także dziecku przez całe życie. Moment, w którym małżonkowie przyjmują do wiadomości, że poczęło się ich dziecko jest ich pierwszym spotkaniem z tym dzieckiem. Chociaż dziecko jeszcze w tym momencie nie widzi, nie słyszy, to jednak w nich zostaje utrwalona ta pierwsza reakcja uczuciowa, która zostaje jakby wyryta na ich czołach i nic jej nie jest w stanie do końca wymazać. Przed dzieckiem nie da się zakryć twarzy”.
Sprzeczne z pragnieniem dziecka jest stosowanie środków antykoncepcji. Jest to ewidentna postawa przeciw dziecku. We współżyciu z użyciem antykoncepcji mężczyzna i kobieta traktują dziecko jako niebezpieczeństwo. „Zasadniczy sens i cel antykoncepcji wyraża się w programie całkowitego rozdzielenia dwu współistniejących elementów ludzkiej seksualności: kontaktowego i prokreacyjnego oraz wyeliminowanie tego drugiego na czas pożądany”. Skutkiem przeżywania dynamiki płciowej w odizolowaniu kontaktu seksualnego od elementu prokreacyjnego jest nie tylko antykoncepcja ale także zabijanie dzieci w łonach matek. Z pola widzenia znika bowiem świadomość, że w każdym akcie seksualnym występuje uruchomienie sił prowadzących, przynajmniej potencjalnie, do poczęcia nowej istoty ludzkiej. Wg Katechizmu Kościoła katolickiego antykoncepcja odrzuca otwarcie się na życie, oraz jest sfałszowaniem wewnętrznej prawdy miłości małżeńskiej, powołanej do całkowitego osobowego daru (por. KKk nr 2370). Oddzielenie kontaktu seksualnego od elementu prokreacyjnego prowadzi zaś w konsekwencji do akceptacji sztucznego poronienia, które spełnia rolę czynnika uzupełniającego środki „zabezpieczające”. Gotowość eliminacji poczętego życia zaczyna się już na etapie „myślenia antykoncepcyjnego”, zaś jedyną alternatywą jest tu „odpowiedzialne rodzicielstwo”.
„Odpowiedzialne rodzicielstwo” opiera się na prawach natury, które są wpisane w kobietę i mężczyznę przez Boga. Wyraża ono postawę człowieka respektującego w swych zachowaniach naturalny rytm płodności i niepłodności. Małżonkowie mogą stać się rodzicami tylko w niektórych okresach. Poznanie tych okresów płodności wymaga od nich znajomości niektórych procesów fizjologicznych. Konieczne jest więc zapoznanie się z naturalnymi metodami planowania rodziny. Małżonkowie uczą się przez to wzajemnego poszanowania, a poprzez wspólnie podjęty trud, związany z samoobserwacją oraz okresowym, dobrowolnie podjętym powstrzymywaniem się od współżycia seksualnego, pogłębiają wzajemną miłość , która jednocześnie tak bardzo potrzebna jest do prawidłowego rozwoju dziecka.
W. Fijałkowski stwierdza, że „miłość jest najcenniejszą witaminą, tworzywem ciała i psychiki ludzkiej. Ona stygmatyzuje wzrok, słuch, dotyk, smak i powonienie w taki sposób, że wrażenia zmysłowe pośredniczą w nawiązywaniu kontaktu z drugim człowiekiem jako osobą, nie zaś jako obiektem dostarczającym pożądanych doznań”. Dziecko już w łonie matki pragnie być zauważone, słuchane, pragnie by do niego mówiono, liczono się z jego życzeniami. Korzystne jest dla rozwoju dziecka, kiedy oboje rodzice poświęcają pewien czas tylko dla niego. Psychologia prenatalna opracowała nawet specjalne techniki i słowa, poprzez które można uzyskać maksymalny kontakt z dzieckiem. Wydaje się jednak, że kochający rodzice nawet bez pomocy tych technik sami będą potrafili znaleźć odpowiednie gesty i słowa dla swojego dziecka. Rodzice mogą powiedzieć dziecku wszystko, radości i smutki, a także nadzieje. Wszyscy bowiem powinni przygotować się na moment objawienia się dziecka światu.
Wydanie dziecka na świat – poród jest wydarzeniem rodzinnym. I podobnie jak na fakt przyjęcia czy odrzucenia dziecka przy poczęciu wpływa autentyczna miłość między małżonkami, tak również wpływa ona na przeżycie rodzenia się dziecka. Warunkiem prawidłowej postawy wobec samego porodu jest uświadomienie sobie przez małżonków ich wzajemnych uczuć i pogłębienie ich. Dopiero wówczas będą mogli odczuć dziecko jako wzajemnie ofiarowany sobie dar, który, choć wiele ich kosztuje (żona płaci za niego trudem rodzenia, mąż pełną wyrzeczeń opieką nad żoną i dzieckiem), to jeszcze bardziej umacnia ich miłość , która stanowi nieodzowną pomoc dla dziecka w dramacie jego narodzin.
Rodzenie się człowieka i jego wejście w nowy, nieznany świat, jest wielka tajemnicą. Profesor psychologii E. Wiesenhütter, badacz przedurodzeniowego okresu życia człowieka stwierdził, ze rodzenie się dziecka jest podobne do dramatu umierania człowieka dojrzałego. „Gdy nadejdzie czas opuszczenia łona matki, dziecko zostaje owładnięte straszliwym lękiem spowodowanym dusznością i obawą przed uwiezieniem w zamkniętej przestrzeni. Pod wpływem śmiertelnego strachu uruchamia, poprzez swój układ hormonalny, cały mechanizm wyzwalający czynność porodową. I właśnie w tym punkcie ukazuje się światełko odsłaniające ogrom tajemnicy”.
Poród zatem, który stanowi dla rodziców wielkie przeżycie jest zarazem zadaniem, w wykonaniu którego niezastąpiona jest rola matki, połączonej z dzieckiem szczególną więzią. Jedno czuje za drugie. Ale tak jak dziecko wchodząc w nowy, nieznany dla niego świat potrzebuje oparcia i pomocy matki, tak analogicznie potrzebuje jej matka. Niezastąpiona jest więc również w tym momencie pomoc ojca. Obecność męża chroni matkę przed uczuciem strachu i osamotnienia, a w konsekwencji przyczynia się do zmniejszenia dramatu rodzącego się ich dziecka.
Poród fizyczny nie kończy roli rodziców. Aby dziecko mogło wejść w świat, musi oprócz samodzielności fizjologicznej zdobyć samodzielność psychiczną: decydowanie, działanie, wchodzenie w kontakty społeczne. Ale by mogło nauczyć się prawdziwej samodzielności: dojrzałych decyzji, działania dla dobra innych – musi nauczyć się przede wszystkim miłości. Opieka fizyczna – choć niezbędna – nie jest najważniejsza. Dziecko otrzymuje życie z miłości i powołane jest do miłości, której może nauczyć się przede wszystkim w rodzinie. To w niej może odkryć, ze miłość wymaga trudu i wyrzeczeń. Rodzina jest miejscem kształtowania postawy miłości w powszednich okolicznościach życia dzięki wdrażaniu dzieci do obowiązku niesienia pomocy innym. „Dobry przykład rodziców, ich wzajemna troskliwość i serdeczność, szacunek i wyrozumiałość stanowią decydujący czynnik utrwalania i rozwoju postawy miłości dziecka. Element miłości, tkliwości rodzicielskiej stanowią dla rozwoju dziecka wartość, bez której istota ludzka nie potrafi stać się prawdziwym człowiekiem”. Największą rolę w prawidłowym jej ukształtowaniu odgrywa matka. Przez bezpośredni kontakt fizyczny i psychiczny z dzieckiem, bezwarunkową akceptację i miłość, matka wychowuje do miłości i stymuluje jej rozwój. Miłość macierzyńska daje dziecku poczucie bezpieczeństwa, pozwalające na dalszy rozwój. Ale aby dziecko mogło nauczyć się miłości konieczne są warunki umożliwiające te naukę. Matka musi więc być obecna przy dziecku, dostępna. Żadne pouczenia słowne nie zastąpią jej braku, pieszczot, zabawy czy rozmowy z nim. Potrzebny jest jej przykład: miłość do męża i innych członków rodziny, dobroć i życzliwość w kontaktach z innymi.
Oczywiście nieodzowna jest tez miłość ojcowska, która, choć bardziej wymagająca, sprawia, że dziecko dorasta do stawianych mu wymagań i oczekiwań. Dzięki obecności ojca dziecko od razu wchodzi w grupę społeczną – naturalny dla człowieka sposób życia, wzbogacony zostaje kontakt ze światem. Ojciec jest ważny dla matki, matka dla ojca, ale nie budzi to zazdrości, bo dziecko wie, że też jest przez nich kochane. Widzi, że w grupie trzeba liczyć się z innymi, nie można żyć tylko dla siebie. Być ojcem to umieszczać dziecko od początku we właściwym kontekście społecznym, stawiającym większe wymagania niż kontakt z jedną tylko kochająca osobą. Ojciec samą swoją obecnością stawia wymóg samookreślenia się dziecka i liczenia z grupą. Ważny jest też fakt, że ojciec jest mężczyzną. Inna jest czułość i stanowczość matki, a inna ojca. Żeby dziecko weszło w świat rzeczywisty, musi to być świat dwupłciowy. Zatem być ojcem to również umożliwić dziecku określić swą płeć i rolę w życiu.
Zadaniem ojca jest stawianie wymagań i umożliwianie ich realizacji przez stałą życzliwą obecność. Bliskość ojca daje odwagę do podejmowania prób coraz trudniejszych i odejść coraz dalszych. Aby jednak w sposób odpowiedzialny realizować ojcostwo mężczyzna sam musi być dojrzały i posiadać autorytet dzięki własnej wartości, co z kolei sprawia, że jest bliższy dziecku i stanowi ułatwienie w usamodzielnieniu się.
Powołanie rodzicielskie jest więc wspólne, ale jego realizacja u kobiety i mężczyzny nieco odmienna.
Gdy dziecko umie już kochać, to znaczy aktywnie działać dla dobra innych, może odejść od rodziców i zwrócić się do innych. Rodzice służą dziecku, przyjmują je i obdarzają miłością po to, by dziecko mogło od nich odejść. „Przygotowanie dziecka do życia poza domem rodzinnym jest jednym z najdonioślejszych zadań społecznych należących do roli rodzicielskiej”.
Jedno z hinduskich przysłów mówi: „Dziecko – gość w dom”. „Dziecko jako gość to bardzo piękna konotacja, bo gościa przyjmuje się nawet nie w porę, nawet gdy ma się ciasne mieszkanie i mało pieniędzy. Gościowi robi się miejscem nawet kosztem własnej wygody. Gościa się szanuje, a nie traktuje jak swoją własność. Wreszcie gościowi pozwala się odejść, gdy przyjdzie na to czas. Tak samo dziecko – trzeba przyjąć, szanować je, towarzyszyć mu w rozwoju i pozwolić odejść, gdy dorośnie”.
„Człowiek rodzi się od początku swego istnienia, a razem z nim mają rodzić się na nowo małżonkowie – już jako rodzice”. Jan Paweł II stwierdza, że rodzicielstwo – zrodzone w momencie poczęcia dziecka jest „wydarzeniem, przez które rodzina (...)urzeczywistnia się «w pełnym i specjalnym sensie. Macierzyństwo urzeczywistnia się za sprawa ojcostwa, a równocześnie ojcostwo za sprawą macierzyństwa”. Dojrzała akceptacja macierzyństwa na równi z ojcostwem jest koniecznym warunkiem prawidłowego rozwoju dzieci. Brak równowagi między pełnieniem tych ról przez ojca i matkę rodzi trudności i wprowadza zakłócenia rozwoju całej rodziny.
Matka Teresa z Kalkuty obecna na XVIII Międzynarodowym Kongresie Rodziny, który odbył się w Warszawie w 1994 r. powiedziała: „Najpiękniejszym darem, jaki Bóg może ofiarować rodzinie jest dziecko, gdyż Bóg stworzył dziecko na swój obraz. Dziecko to obecność Boga w rodzinie (...). Bycie matką, bycie ojcem to jeden z najpiękniejszych darów, jakie Bóg mógł uczynić za waszym pośrednictwem”.