,,Zielona Mila” to film w reżyserii Franka Darabont. Oglądnąłem go pod koniec października tego roku w telewizji. Film powstał dość dawno temu, bo w 1999 roku. Trwa 188 minut. W rolach głównych wystąpili tak znani aktorzy, jak Tom Hanks czy Michael Clarke Duncan. Szczerze mówiąc, po oglądnięciu go pytałem siebie, co tworzy w nim taki klimat. Jest zakwalifikowany jako dramat, co samemu można poznać po zobaczeniu całości. Film w 2000 r. był nominowany do 4 Oscarów, lecz nie zdobył ani jednego. Został nakręcony na podstawie książki Stephena Kinga pod tym samym tytułem. Fabułę tworzy historia opowiedziana przez wiekowego Paula Edgecomba (Tom Hanks), który przebywa w domu spokojnej starości. Paul , oglądając pewien film, przypomina sobie o dawnych zdarzeniach i opowiada o nich swojej przyjaciółce. Mowa jest o lecie 1935 roku, gdy pracuje jako więzienny strażnik w więzieniu w Luizjanie. Blok, w którym pracował, nazywał z przyjaciółmi z pracy Zieloną Milą, gdyż posadzka w nim była zielonego koloru, a pomieszczenie dla więźni ów skazanych na karę śmierci nazywano milami. Pewnego dnia zjawia się w więzieniu niezwykły więzień. Czarnoskóry olbrzym o wyjątkowo łagodnym usposobieniu . Jest skazany na karę śmierci, którą wtedy wykonywano na krześle elektrycznym. Po pewnym czasie okazuje się, że olbrzym o imieniu John (Michael Clarke Duncan) ma wyjątkowe umiejętności – umie ,,wyssać ‘’ z kogoś chorobę i „wypluć ją”. Uzdrawia tak Paula, jak i mysz innego więźnia. Paul wpadł na pomysł ,by wydostać Johna z bloku i zaprowadzić go do żony naczelnika więzienia chorej na guza mózgu. John ratuje jej życie, jednak nie „wypluwa” choroby . Robi to później, by ukarać pewnych dwóch ludzi. W bloku znajdowało się przez ten okres czasu aż czterech więźniów , których życie było z czasem odbierane na krześle. John tak naprawdę był niewinny. Znalazł on się przy dwóch zabitych dziewczynkach próbując je uratować. Próba zakończyła się niepowodzeniem, a uzdrowiciel został zatrzymany jako morderca. Dzięki nadludzkim zdolnościom gigant przekazał Paulowi część siebie ,ukazując mu prawdę. Podczas egzekucji jednego z więźniów tak się tym przejął, że inną część siebie oddał pewnej myszy, którą wcześniej uratował. Dzięki temu Paul i mysz żyją bardzo długo. Strażnicy więzienia obiecali spełnić jedno z marzeń Johna – zabrali go do kina. Film, który oglądali, był tym samym, który na początku ,,Zielonej Mili ‘’ przypomniał staremu Paulowi o tych wydarzeniach. zwłaszcza jeden wzruszający fragment , który oglądał John – gdy jakaś para tańczy przy utworze „Cheek to cheek”, Bardzo smutny koniec filmu to egzekucja olbrzyma. W czasie gdy się zaczyna, John podśpiewuje sobie „Heaven , I’m In Heaven…” –fragment piosenki z filmu. Jest to na pewno najsmutniejszy moment, w trakcie którego nie wstyd uronić łzę. Na krześle umiera człowiek dobry, ratujący życie innym, a strażnicy nie mogą nic zrobić, ponieważ nie da się udowodnić jego niewinności. Potem już tylko znowu widzimy starego Paula, który dzięki otrzymanej części Johna ma już 104 lata. Razem z nim mieszka mysz, która też już jest bardzo stara. Film mi się bardzo spodobał. Bardzo mocno przykuł moją uwagę na te trzy godziny. Nie były one stracone, wręcz przeciwnie, ukazały piękno tego filmu, jego klimat ,wspaniałą grę aktorską i kilka naprawdę mistrzowsko wyreżyserowanych scen. Mocno poruszyła mnie przyjaźń strażników więziennych ze skazańcami i ich starania, aby ostatnie chwile życia spędzili godnie. Film godny polecenia dla całej rodziny.
,,Zielona Mila” to film w reżyserii Franka Darabont. Oglądnąłem go pod koniec października tego roku w telewizji. Film powstał dość dawno temu, bo w 1999 roku. Trwa 188 minut. W rolach głównych wystąpili tak znani aktorzy, jak Tom Hanks czy Michael Clarke Duncan.
Szczerze mówiąc, po oglądnięciu go pytałem siebie, co tworzy w nim taki klimat. Jest zakwalifikowany jako dramat, co samemu można poznać po zobaczeniu całości.
Film w 2000 r. był nominowany do 4 Oscarów, lecz nie zdobył ani jednego. Został nakręcony na podstawie książki Stephena Kinga pod tym samym tytułem.
Fabułę tworzy historia opowiedziana przez wiekowego Paula Edgecomba (Tom Hanks), który przebywa w domu spokojnej starości. Paul , oglądając pewien film, przypomina sobie o dawnych zdarzeniach i opowiada o nich swojej przyjaciółce. Mowa jest o lecie 1935 roku, gdy pracuje jako więzienny strażnik w więzieniu w Luizjanie. Blok, w którym pracował, nazywał z przyjaciółmi z pracy Zieloną Milą, gdyż posadzka w nim była zielonego koloru, a pomieszczenie dla więźni ów skazanych na karę śmierci nazywano milami.
Pewnego dnia zjawia się w więzieniu niezwykły więzień. Czarnoskóry olbrzym o wyjątkowo łagodnym usposobieniu . Jest skazany na karę śmierci, którą wtedy wykonywano na krześle elektrycznym. Po pewnym czasie okazuje się, że olbrzym o imieniu John (Michael Clarke Duncan) ma wyjątkowe umiejętności – umie ,,wyssać ‘’ z kogoś chorobę i „wypluć ją”. Uzdrawia tak Paula, jak i mysz innego więźnia. Paul wpadł na pomysł ,by wydostać Johna z bloku i zaprowadzić go do żony naczelnika więzienia chorej na guza mózgu. John ratuje jej życie, jednak nie „wypluwa” choroby . Robi to później, by ukarać pewnych dwóch ludzi. W bloku znajdowało się przez ten okres czasu aż czterech więźniów , których życie było z czasem odbierane na krześle.
John tak naprawdę był niewinny. Znalazł on się przy dwóch zabitych dziewczynkach próbując je uratować. Próba zakończyła się niepowodzeniem, a uzdrowiciel został zatrzymany jako morderca. Dzięki nadludzkim zdolnościom gigant przekazał Paulowi część siebie ,ukazując mu prawdę.
Podczas egzekucji jednego z więźniów tak się tym przejął, że inną część siebie oddał pewnej myszy, którą wcześniej uratował. Dzięki temu Paul i mysz żyją bardzo długo.
Strażnicy więzienia obiecali spełnić jedno z marzeń Johna – zabrali go do kina. Film, który oglądali, był tym samym, który na początku ,,Zielonej Mili ‘’ przypomniał staremu Paulowi o tych wydarzeniach. zwłaszcza jeden wzruszający fragment , który oglądał John – gdy jakaś para tańczy przy utworze „Cheek to cheek”,
Bardzo smutny koniec filmu to egzekucja olbrzyma. W czasie gdy się zaczyna, John podśpiewuje sobie „Heaven , I’m In Heaven…” –fragment piosenki z filmu. Jest to na pewno najsmutniejszy moment,
w trakcie którego nie wstyd uronić łzę. Na krześle umiera człowiek dobry, ratujący życie innym, a strażnicy nie mogą nic zrobić, ponieważ nie da się udowodnić jego niewinności. Potem już tylko znowu widzimy starego Paula, który dzięki otrzymanej części Johna ma już 104 lata. Razem z nim mieszka mysz, która też już jest bardzo stara.
Film mi się bardzo spodobał. Bardzo mocno przykuł moją uwagę na te trzy godziny. Nie były one stracone, wręcz przeciwnie, ukazały piękno tego filmu, jego klimat ,wspaniałą grę aktorską i kilka naprawdę mistrzowsko wyreżyserowanych scen. Mocno poruszyła mnie przyjaźń strażników więziennych ze skazańcami i ich starania, aby ostatnie chwile życia spędzili godnie.
Film godny polecenia dla całej rodziny.