-Owszem, chętnie odpowiem z przyjemnością na Pańskie pytania.
-Więc zaczynajmy. Jak to jest pomagać innym. Przecież jest Pan wolontariuszem, nic Pan za to nie ma, więc jak to jest?
-Robię to, ponieważ czuję w sercu coś takiego, że muszę pomóc. Nie dostajemy za to pieniędzy, ani nie przyjmujemy. Jedyne, co można nam ofiarować to modlitwę. Będąc wolontariuszem w sumie dostaje się tylko satysfakcję ze zrobionej rzeczy, reszty się nie liczy.
-Pracuje Pan oprócz tego gdzieś? Przecież skoro nie dostaje się pieniędzy, warto być wolontariuszem?
- Pracuję także w na budowie, z powodu mojego wykształcenia. Zachęcam każdego, kto pragnie być wolontariuszem. Nie jest to oddana praca i do milszych nie należy, bo czasami, tak jak podczas powodzi, jest dużo pracy, sypia się krótko, ale tak jak już powiedziałem, satysfakcja z pomocy człowiekowi w biedzie jest ogromna. Wszak mówi przysłowie: "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
-Czyli praca czasami jest lekka, a czasami ciężka?
-Będąc wolontariuszem i przekraczając progi tej organizacji trzeba być świadomym, że czasami potrzeba dobrego zdrowia fizycznego. Pracuje się różnie. Nie ważne gdzie, w jakich warunkach, ale nic tak nie uszczęśliwia serca, jak spojrzenie osoby, której się pomogło. Nie zastąpią tego żadne pieniądze, ani nic!
-A czasami, kiedy jest bardzo ciężka praca, np. podczas tej powodzi, oczekuje czasami Pan posiłku, lub pieniędzy? Wszak ciągle chodzi się w przemoczonych ubraniach, o głodzie, niewyspanym.
-Czasami nasuwają mi się myśli, czemu zostałem człowiekiem bezinteresownym pomagającym innym. Lecz szybko te myśli mijają, kiedy wyobrażę sobie, że sam kiedyś będę potrzebował pomocy, a owa osoba akurat mi pomoże. Tu też mówi przysłowie samo za siebie: "Raz na wozie, raz pod wozem".
-Dobrze, serdecznie dziękuję za te wyczerpujące odpowiedzi. Życzę Panu i wszystkim ludziom, którzy działają w Polsce, jak i w innych krajach, by Bóg Was umacniał i by spływały na Was potrzebne łaski. Do widzenia.
-Również witam.
-Czy ma Pan chwilę czasu na krótki wywiad?
-Owszem, chętnie odpowiem z przyjemnością na Pańskie pytania.
-Więc zaczynajmy. Jak to jest pomagać innym. Przecież jest Pan wolontariuszem, nic Pan za to nie ma, więc jak to jest?
-Robię to, ponieważ czuję w sercu coś takiego, że muszę pomóc. Nie dostajemy za to pieniędzy, ani nie przyjmujemy. Jedyne, co można nam ofiarować to modlitwę. Będąc wolontariuszem w sumie dostaje się tylko satysfakcję ze zrobionej rzeczy, reszty się nie liczy.
-Pracuje Pan oprócz tego gdzieś? Przecież skoro nie dostaje się pieniędzy, warto być wolontariuszem?
- Pracuję także w na budowie, z powodu mojego wykształcenia. Zachęcam każdego, kto pragnie być wolontariuszem. Nie jest to oddana praca i do milszych nie należy, bo czasami, tak jak podczas powodzi, jest dużo pracy, sypia się krótko, ale tak jak już powiedziałem, satysfakcja z pomocy człowiekowi w biedzie jest ogromna. Wszak mówi przysłowie: "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.
-Czyli praca czasami jest lekka, a czasami ciężka?
-Będąc wolontariuszem i przekraczając progi tej organizacji trzeba być świadomym, że czasami potrzeba dobrego zdrowia fizycznego. Pracuje się różnie. Nie ważne gdzie, w jakich warunkach, ale nic tak nie uszczęśliwia serca, jak spojrzenie osoby, której się pomogło. Nie zastąpią tego żadne pieniądze, ani nic!
-A czasami, kiedy jest bardzo ciężka praca, np. podczas tej powodzi, oczekuje czasami Pan posiłku, lub pieniędzy? Wszak ciągle chodzi się w przemoczonych ubraniach, o głodzie, niewyspanym.
-Czasami nasuwają mi się myśli, czemu zostałem człowiekiem bezinteresownym pomagającym innym. Lecz szybko te myśli mijają, kiedy wyobrażę sobie, że sam kiedyś będę potrzebował pomocy, a owa osoba akurat mi pomoże. Tu też mówi przysłowie samo za siebie: "Raz na wozie, raz pod wozem".
-Dobrze, serdecznie dziękuję za te wyczerpujące odpowiedzi. Życzę Panu i wszystkim ludziom, którzy działają w Polsce, jak i w innych krajach, by Bóg Was umacniał i by spływały na Was potrzebne łaski. Do widzenia.
-Dziękuję również, do zobaczenia.
Proszę o naj :D.