Przeprowadź wywiad z Alina Szapocznikow lub Magdalena Abakanowicz. W swoim wywiadzie postaraj sie aby artysta omówił dokładnie jedno lub dwa dzieła.
Proszę aby praca była dość obszerna, a zdania ładnie zbudowane. Dziękuję!
maryka
- Jest pani autorką gobelinu Życie Warszawy. Zobaczyliśmy go ze zdumieniem, radością, może nawet z odrobiną wzruszenia na wystawie "Warszawa w sztuce" w salach Zachęty. Jego zdjęcie reprodukowaliśmy natychmiast w gazecie, nie udało się nam jednak dotąd podziękować Pani. Nie było Pani w Warszawie czy w kraju?
- Tak, niemal przez dwa miesiące. Zaproszono mnie na Festiwal Sztuki Nowoczesnej do Bordeaux.
- Nie muszę Pani zapewniać, że posiadanie gobelinu utrwalającego tytuł naszej gazety - to powód do radości. Tym więcej, że autorką jest laureatka tylu nagród, zdobywczyni złotego medalu w Sao Paulo. Dziękujemy. Proszę jednak zdradzić tajemnicę - skąd pomysł?
- W maju, może nawet w kwietniu, otrzymałam zaproszenie na wystawę "Warszawa w sztuce". Pomyślałam: nie wezmę w niej udziału. Choć tak na dobrą sprawę niejedną z moich prac mogłabym z czystym sumieniem posłać. Wydaje mi się bowiem, że te kompozycje mają charakter monumentalny, także dramatyczny, dokumentując mój osobisty, własny "charakter artystycznego działania". Co więcej, choć nie noszą nigdy własnych tytułów, można by im nadać współgrające z charakterem tej ekspozycji nazwy: Płomienie, Powstanie etc. Nie mogłam się jednak zdobyć na takie wtórne podkładanie znaczeń. (...) wtedy postanowiłam uciec z wyobraźnią w codzienność.
- Czy synonimem tej codzienności jest "Życie Warszawy"?
- No chyba tak. Przecież obcujemy z nim od rana. Wszyscy, ja także. Bez gazety trudno się obejść, i to w tym dosłownym sensie. Najpierw ją czytamy, potem się nią posługujemy, już jako kawałkiem papieru. Stanowi ona element realnego, otaczającego nas świata.
- Czy to przypadek, że posłużyła się Pani numerem z 25 maja?
- Spojrzałam na ten numer ze szczególną uwagą. Był jakiś pogodny, spokojny. Na świecie nie działo się nic szczególnie groźnego, u nas także. Zwykły dzień. Taki zresztą wiosenny dzień. Towarzysz Gierek był z wizytą w powiecie grójeckim, oglądał sady.
- I postanowiła Pani tę tytułową stronicę pokazać?
- Tak. Realnie pokazać. Wycofałam się przy tej okazji z własnego sposobu myślenia o gobelinie czy kompozycji przestrzennej i - zaczęłam pracować metodą zupełnie odmienną. Najpierw zdjęcie tej tytułowej stronicy, potem powiększenie, rysunek i - ciężka, doprawdy ciężka praca. Czy Pani wie, ilu Wy, w "Życiu", używacie najrozmaitszych czcionek, nawet w jednym tytule? (...) Obiekt z realnego życia, który sobie wyszukałam, zaczął mi sprawiać niemało trudności. Praca przy tkaniu posuwała się niezwykle wolno, chwilami myślałam, że nie zdążę. Ale jednak. (...) Chyba ciekawiło mnie zadanie. Przyjęłam świadomie jakąś sytuację wyjściową, której początkiem była powiększona fotografia, i zaczął powstawać obraz obrazu. Wiedziałam o tym. l cieszyłam się z tego. Gazeta jest w swym założeniu zjawiskiem przemijającym, a gobelin utrwalił właśnie jej obraz, nadał mu charakter trwały. (...) Gdy będzie już wisiał w gmachu redakcji, chętnie przyjdę i zobaczę, jak mu tam jest. Tym chętniej, że sprawił mi tyle kłopotów.
- Dlaczego?
- Gdy sobie już postanowiłam, że przetransponuję rzecz nietrwałą w trwałą, gdy już zdecydowałam się odejść od tego, co zwykle robię - wyłoniły się kłopoty natury warsztatowej. Gdybym kiedyś nie podejrzała techniki tkania w tzw. szkole francuskiej - nic by z tego nie wyszło. (...)
- Aż trudno uwierzyć, że właśnie Pani mówi o kłopotach warsztatowych. Jeżeli wolno - interesuje mnie jednak sprawa, czy ty ta forma gobelinu w Pani pracach była wyjątkiem?
- Tak. Słyszałam takie opinie, iż w tym właśnie wypadku zasugerowałam się modą czy tendencjami panującymi w świecie. Skomplikowana to sprawa: źródła artystycznej inspiracji. Można to i tak widzieć, bo rzeczywiście powstaje teraz wiele prac utrwalających kształt, formę przedmiotów i rzeczy z dnia powszedniego. Moje myślenie w tym konkretnym wypadku było inne. Faktem jest jednak to, że jeszcze nikt nie utrwalił gazety w jej pierwotnej formie. Jeżdżę wiele po świecie i za to ręczę. A tu właśnie cała zabawa i cała przyjemność polegała na tym, że jest to gazeta. (...) -serdecznie pani dziękuje za rozmowę -niema za co przyjemność po mojej stronie -do widzenia -do widzenia
nie martw się miałam to samo zadanie a to jest moje z zeszytu dostałam za nie 5+ myślę ze ty tez
- Tak, niemal przez dwa miesiące. Zaproszono mnie na Festiwal Sztuki Nowoczesnej do Bordeaux.
- Nie muszę Pani zapewniać, że posiadanie gobelinu utrwalającego tytuł naszej gazety - to powód do radości. Tym więcej, że autorką jest laureatka tylu nagród, zdobywczyni złotego medalu w Sao Paulo. Dziękujemy. Proszę jednak zdradzić tajemnicę - skąd pomysł?
- W maju, może nawet w kwietniu, otrzymałam zaproszenie na wystawę "Warszawa w sztuce". Pomyślałam: nie wezmę w niej udziału. Choć tak na dobrą sprawę niejedną z moich prac mogłabym z czystym sumieniem posłać. Wydaje mi się bowiem, że te kompozycje mają charakter monumentalny, także dramatyczny, dokumentując mój osobisty, własny "charakter artystycznego działania". Co więcej, choć nie noszą nigdy własnych tytułów, można by im nadać współgrające z charakterem tej ekspozycji nazwy: Płomienie, Powstanie etc. Nie mogłam się jednak zdobyć na takie wtórne podkładanie znaczeń. (...) wtedy postanowiłam uciec z wyobraźnią w codzienność.
- Czy synonimem tej codzienności jest "Życie Warszawy"?
- No chyba tak. Przecież obcujemy z nim od rana. Wszyscy, ja także. Bez gazety trudno się obejść, i to w tym dosłownym sensie. Najpierw ją czytamy, potem się nią posługujemy, już jako kawałkiem papieru. Stanowi ona element realnego, otaczającego nas świata.
- Czy to przypadek, że posłużyła się Pani numerem z 25 maja?
- Spojrzałam na ten numer ze szczególną uwagą. Był jakiś pogodny, spokojny. Na świecie nie działo się nic szczególnie groźnego, u nas także. Zwykły dzień. Taki zresztą wiosenny dzień. Towarzysz Gierek był z wizytą w powiecie grójeckim, oglądał sady.
- I postanowiła Pani tę tytułową stronicę pokazać?
- Tak. Realnie pokazać. Wycofałam się przy tej okazji z własnego sposobu myślenia o gobelinie czy kompozycji przestrzennej i - zaczęłam pracować metodą zupełnie odmienną. Najpierw zdjęcie tej tytułowej stronicy, potem powiększenie, rysunek i - ciężka, doprawdy ciężka praca. Czy Pani wie, ilu Wy, w "Życiu", używacie najrozmaitszych czcionek, nawet w jednym tytule? (...) Obiekt z realnego życia, który sobie wyszukałam, zaczął mi sprawiać niemało trudności. Praca przy tkaniu posuwała się niezwykle wolno, chwilami myślałam, że nie zdążę. Ale jednak. (...) Chyba ciekawiło mnie zadanie. Przyjęłam świadomie jakąś sytuację wyjściową, której początkiem była powiększona fotografia, i zaczął powstawać obraz obrazu. Wiedziałam o tym. l cieszyłam się z tego. Gazeta jest w swym założeniu zjawiskiem przemijającym, a gobelin utrwalił właśnie jej obraz, nadał mu charakter trwały. (...) Gdy będzie już wisiał w gmachu redakcji, chętnie przyjdę i zobaczę, jak mu tam jest. Tym chętniej, że sprawił mi tyle kłopotów.
- Dlaczego?
- Gdy sobie już postanowiłam, że przetransponuję rzecz nietrwałą w trwałą, gdy już zdecydowałam się odejść od tego, co zwykle robię - wyłoniły się kłopoty natury warsztatowej. Gdybym kiedyś nie podejrzała techniki tkania w tzw. szkole francuskiej - nic by z tego nie wyszło. (...)
- Aż trudno uwierzyć, że właśnie Pani mówi o kłopotach warsztatowych. Jeżeli wolno - interesuje mnie jednak sprawa, czy ty ta forma gobelinu w Pani pracach była wyjątkiem?
- Tak. Słyszałam takie opinie, iż w tym właśnie wypadku zasugerowałam się modą czy tendencjami panującymi w świecie. Skomplikowana to sprawa: źródła artystycznej inspiracji. Można to i tak widzieć, bo rzeczywiście powstaje teraz wiele prac utrwalających kształt, formę przedmiotów i rzeczy z dnia powszedniego. Moje myślenie w tym konkretnym wypadku było inne. Faktem jest jednak to, że jeszcze nikt nie utrwalił gazety w jej pierwotnej formie. Jeżdżę wiele po świecie i za to ręczę. A tu właśnie cała zabawa i cała przyjemność polegała na tym, że jest to gazeta. (...)
-serdecznie pani dziękuje za rozmowę
-niema za co przyjemność po mojej stronie
-do widzenia
-do widzenia
nie martw się miałam to samo zadanie a to jest moje z zeszytu dostałam za nie 5+ myślę ze ty tez