Prosze o pomoc . Przerabiam aktualnie Tren XIX Jana Kochanowskiego.
Żałość moja długo w noc oczu mi nie dała
Zamknąć i zemdlonego upokoić ciała.
Ledwie mię na godzinę przed świtanim swemi
Sen leniwy obłapił skrzydły czarnawemi.
Na ten czas sie matka własnie ukazała,
A na ręku Orszulę moję wdzięczna miała,
Jaka więc po paciorek do mnie przychodziła,
Skoro z swego posłania rano sie ruszyła.
Giezłeczko białe na niej, włoski pokręcone,
Twarz rumiana, a oczy ku śmiechu skłonione.
Patrzę, co dalej będzie, aż matka tak rzecze:
"Spisz, Janie, czy cię żałość twoja zwykła piecze?" [...]
Czyli nas już umarłe macie za stracone
I którym już na wieki słońce jest zgaszone?
A my owszem żywiemy żywot tym ważniejszy,
Czym nad to grube ciało duch jest ślachetniejszy.
Ziemia w ziemię się wraca, a duch z nieba dany
Miałby zginąć ani na miejsca swe wezwany?
O to sie ty nie frasuj, a wierz niewątpliwie,
Że twoja namilejsza Orszuleczka żywie.
A tu więc takim ci sie kształtem ukazała,
Jakoby sie śmiertelnym oczom poznać dała,
Ale miedzy anioły i duchy wiecznemi
Jako wdzięczna jutrzenka świeci, a za swemi
Rodzicami sie modli, jako to umiała
Z wami będąc, choć jeszcze słów nie domawiała. [...]
Dziewka twoja dobry los (możesz wierzyć) wzięła,
A własnie w swoich rzeczach sobie tak poczęła,
Jako gdy kto na morze nowo sie puściwszy,
A tam niebezpieczeństwo wielkie obaczywszy,
Woli nazad do brzegu. Drudzy, co podali
Żagle wiatrom, na ślepe skały powpadali:
Ten mrozem zwyciężony, ten od głodu zginął,
Rzadki, co by do brzegu na desce przypłynął. [...]
Człowiek, urodziwszy sie, zasiadł w prawie takim,
Że ma być jako celem przygodom wszelakim.
Z tego trudno sie zdzierać; pocznimy, co chcemy:
Jesli po dobrej woli nie pójdziem, musi[e]my.
A co wszytkich jednako ciśnie, nie wiem czemu
Tobie ma być, synu mój, naciężej jednemu. [...]
Cieszyłeś przed tym insze w takiejże przygodzie:
I będziesz w cudzej czulszy niżli w swojej szkodzie?
Teraz, Mistrzu, sam sie lecz; czas doktór każdemu.
Ale kto pospolitym torem gardzi, temu
Tak poznego lekarstwa czekać nie przystoi:
Rozumem ma uprzedzić, co insze czas goi.
A czas co ma za fortel? Dawniejsze świeżemi
Przypadkami wybija, czasem weselszemi,
Czaem też z tejże miary, co człowiek z baczeniem
Pierwej, niż przyjdzie, widzi i takim myśleniem
Przeszłych rzeczy nie wściąga, przyszłych upatruje
I serce na oboję fortunę gotuje.
Tego sie, synu, trzymaj, a ludzkie przygody
Ludzkie noś; jeden jest Pan smutku i nagrody".
1.Zrekonstruuj argumenty matki pocieszającej syna (rozwinąć)
2.Wykaż , żę słowa matki mają sens konsolacji (konsolacja- pocieszenie)
Z góry dziękuje za pomoc :)
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
1 Matka przyniosła Orszulkę (co samo w sobie jest pocieszeniem J.K , ponieważ chciał zobaczyć córkę
2Orszulka żyje i jest jej lepiej w niebie( dowód na istnienie nieba )
3Matka charakteryzuje życie jako trud i żałość , mówi że Orszulce lepiej jest w niebie
4 J.K "zaoszczędził" na śmierci dziecka ponieważ Orszulka nie zdążyła dorosnąć i wyjść za mąż
5 W niebie nie ma : śmierci, łez trosk, pracy.Zawsze świeci słońce, ludzie mają humor.
6 Matka mówi, aby nie zwracał uwagi na to co jest złę " szklanka jest do połowy pełna"
7Teraz go trochę krytykuje mówiąc ,że w taki samej sytuacji jak jest teraz potrafił innym pomóc, a sam sobie nie potrafi
8Mówi , aby nie rozpatrywał przeszłości a myślał o przyszłości
9 Mówi mu że czas go nie wyleczy , śmierć to doświadczenie ludzkie, filozofowi nie wypada, aby czas czas go leczył (jego lekiem jest rozum
10 Orszulka żyje, matka mówi aby J.K się nie martwił
O to sie ty nie frasuj, a wierz niewątpliwie,
Że twoja namilejsza Orszuleczka żywie.
Matka jednocześnie pociesza, ale też krytykuje zachowanie (wielką żałość ) J.K "Spisz, Janie, czy cię żałość twoja zwykła piecze?"
http://www.sciaga.pl/tekst/102488-103-interpretacja-trenu-xix-jana-kochanowskiego