Proszę pomóżcie. Musze napisać wypracowanie na polski a nie mam żadnego pomysłu. Temat to, Moja przygoda podczas obserwowania ptaków. Plis pomóżcie mam to na jutro.:(
isia199549
"Moja przygoda podczas obserwowania ptaków" Pewnego pięknego letniego i upalnego dnia jechałam z rodzicami na naszą wspólną wyprawę. Wszyscy interesowaliśmy się ptakami: ja, moi rodzice i mój starszy brat Maciej. Jechaliśmy do mojej babci. Ona ma gołębie, pawie, kury i w ogóle całe gospodarstwo. Kiedy przyjechaliśmy od razu zabrałam się do obserwowania ptaków mojej babci i nie tylko. Przeszłam się z bratem po górach żeby lepiej podpatrzeć naszych latających przyjaciół, ale za nami ktoś szedł. Nagle Maciek się zatrzymał. Nie chciał powiedzieć co mu jest. Zauważyłam, że się potknął i zwichnął kostkę. Nie mógł dalej iść. Niestety, mój brat nie wziął komórki, a ja miałam ja naładować zaraz po wejściu do pokoju w domu mojej babci. Zostaliśmy sami w pięknym, ale czasami strasznym lesie. Znikąd nie było pomocy. Nagle Maciej coś zobaczył. To był przepiękny orzeł. Leciał bardzo nisko. Wyglądało to tak jakby, ten wielki ptak chciał nas zabrać do swojego gniazda. Był on niesamowitych rozmiarów. "Nigdy dotąd takiego orła nie widziałem" - powiedział mój kochany brat. Tak jak przypuszczałam, tak się stało. Zabrał nas do gniazda. Polecieliśmy razem z nim, bo innego wyjścia nie mieliśmy, jak czekać na powolną śmierć. Okazało się, że orzeł wcale nie chciał nas pożreć i ze jest on z magicznej krainy ptaków. Mówił, że pomógł kiedyś naszym rodzicom i nie mógł nas zostawić na pastwę niedźwiedzia. Rodzice wysłali po nas ekipę ratunkową, w której oni też byli. Weszli do jaskini i powspominali stare, dobre czasy ze swoim jakże miłym i fajnym przyjacielem - orłem
Pewnego pięknego letniego i upalnego dnia jechałam z rodzicami na naszą wspólną wyprawę. Wszyscy interesowaliśmy się ptakami: ja, moi rodzice i mój starszy brat Maciej.
Jechaliśmy do mojej babci. Ona ma gołębie, pawie, kury i w ogóle całe gospodarstwo. Kiedy przyjechaliśmy od razu zabrałam się do obserwowania ptaków mojej babci i nie tylko. Przeszłam się z bratem po górach żeby lepiej podpatrzeć naszych latających przyjaciół, ale za nami ktoś szedł. Nagle Maciek się zatrzymał. Nie chciał powiedzieć co mu jest. Zauważyłam, że się potknął i zwichnął kostkę. Nie mógł dalej iść. Niestety, mój brat nie wziął komórki, a ja miałam ja naładować zaraz po wejściu do pokoju w domu mojej babci. Zostaliśmy sami w pięknym, ale czasami strasznym lesie. Znikąd nie było pomocy. Nagle Maciej coś zobaczył. To był przepiękny orzeł. Leciał bardzo nisko. Wyglądało to tak jakby, ten wielki ptak chciał nas zabrać do swojego gniazda. Był on niesamowitych rozmiarów. "Nigdy dotąd takiego orła nie widziałem" - powiedział mój kochany brat. Tak jak przypuszczałam, tak się stało. Zabrał nas do gniazda. Polecieliśmy razem z nim, bo innego wyjścia nie mieliśmy, jak czekać na powolną śmierć. Okazało się, że orzeł wcale nie chciał nas pożreć i ze jest on z magicznej krainy ptaków. Mówił, że pomógł kiedyś naszym rodzicom i nie mógł nas zostawić na pastwę niedźwiedzia.
Rodzice wysłali po nas ekipę ratunkową, w której oni też byli. Weszli do jaskini i powspominali stare, dobre czasy ze swoim jakże miłym i fajnym przyjacielem - orłem