Jesli darmo masz te książki, A spełna w wacku pieniążki, Chwalę twą rzecz, goścu-bracie, Bo nie przydziesz ku utracie; Ale jesliś dał co z taszki, Nie kupiłeś jeno fraszki.
Nie dbają moje papiery O przeważne bohatery; Nic u nich Mars, chocia srogi, I Achilles prędkonogi; Ale śmiechy, ale żarty, Zwykły zbierać moje karty.
Pieśni, tańce i biesiady Schadzają się do nich rady. Statek tych czasów nie płaci; Pracą człowiek próżno traci. Przy fraszkach mi wżdy naleją; A to wniwecz co się śmieją.
Jesli darmo masz te książki,
A spełna w wacku pieniążki,
Chwalę twą rzecz, goścu-bracie,
Bo nie przydziesz ku utracie;
Ale jesliś dał co z taszki,
Nie kupiłeś jeno fraszki.
Nie dbają moje papiery
O przeważne bohatery;
Nic u nich Mars, chocia srogi,
I Achilles prędkonogi;
Ale śmiechy, ale żarty,
Zwykły zbierać moje karty.
Pieśni, tańce i biesiady
Schadzają się do nich rady.
Statek tych czasów nie płaci;
Pracą człowiek próżno traci.
Przy fraszkach mi wżdy naleją;
A to wniwecz co się śmieją.
O żywocie ludzkim,
Na Lipę,
Na dom w Czarnolesie
Na zdrowie
Do Jadwigi
Do Gór i Lasów