Kiedyś a całkiem tak nie dawno przytrawiło mi się coś niezłykłego. Zacznę od samego początku, jechałam razem z klasą na wycięczkę w góry,a dokładniebyło to niedaleko Mont ewersten. W czasie tej że wyprawy oddzieliłam się od grupy, i poszłąm w całkiem inną stronę, ponieważ nie lubie gdy nauczyciele cały czas mi roskazują jak rodzice w domu. Wkońcu idąc przez las, doszłam do pewnego miejsca. Wyglądało jak z bajki o Wawelskim Smoku - i pomyślałam: a gdybym tak ja spotkałą takiego smoka?? Ale szybko przywołałam się do porządku, gdyż w rzeczywistości nie mogłoby mnie to spotkać. Podeszłam więc do jaskini i powoli posówając się przed siebie, szłąm coraz dalej- a jaskinia jakby nie miała końca. Stwierdziłam że wrócę do grupy, ponieważ było już pużno. Wychodząc coś zastąpiło mi drogę. Możecie wierzyć lub nie ale to był właśnie somk. Był duży, brązowo-szarego koloru, miał skrzydła, i głośno dyszał. Powoli wycofałam się i poczekałam aż odejdzie. Lecz on przeszedł obok nie zauważając mnie. Po cichu wyszłam z jaskini i wruciłąm szybko na miejsce do którego przyjechaliśmy. Widząc moich znajomych ucieszyłam się bardzo i opowiedziałam im całą historię. Byli nią zachwyceni i prawie mi nie uwierzyli, ale to było ich zdanie a ja wiedziałam swoje . Najlepsze w tym wszystkim było to, że opiekun nawet nie zauważył, że mnie nie ma. ;)
Kiedyś a całkiem tak nie dawno przytrawiło mi się coś niezłykłego. Zacznę od samego początku, jechałam razem z klasą na wycięczkę w góry,a dokładniebyło to niedaleko Mont ewersten. W czasie tej że wyprawy oddzieliłam się od grupy, i poszłąm w całkiem inną stronę, ponieważ nie lubie gdy nauczyciele cały czas mi roskazują jak rodzice w domu. Wkońcu idąc przez las, doszłam do pewnego miejsca. Wyglądało jak z bajki o Wawelskim Smoku - i pomyślałam: a gdybym tak ja spotkałą takiego smoka?? Ale szybko przywołałam się do porządku, gdyż w rzeczywistości nie mogłoby mnie to spotkać. Podeszłam więc do jaskini i powoli posówając się przed siebie, szłąm coraz dalej- a jaskinia jakby nie miała końca. Stwierdziłam że wrócę do grupy, ponieważ było już pużno. Wychodząc coś zastąpiło mi drogę. Możecie wierzyć lub nie ale to był właśnie somk. Był duży, brązowo-szarego koloru, miał skrzydła, i głośno dyszał. Powoli wycofałam się i poczekałam aż odejdzie. Lecz on przeszedł obok nie zauważając mnie. Po cichu wyszłam z jaskini i wruciłąm szybko na miejsce do którego przyjechaliśmy. Widząc moich znajomych ucieszyłam się bardzo i opowiedziałam im całą historię. Byli nią zachwyceni i prawie mi nie uwierzyli, ale to było ich zdanie a ja wiedziałam swoje . Najlepsze w tym wszystkim było to, że opiekun nawet nie zauważył, że mnie nie ma. ;)
Można liczyć na NAJ :)