September 2018 2 32 Report

popraw tekst pod względem interpunkcji( przecinki)

Mark Hudson ocknął się po dwudziestu minutach. Otworzył oczy po czym niemal natychmiast zwymiotował i znów stracił przytomność na chwilę. Ocknął się znowu. W głowie mu huczało sto kościelnych dzwonów a prawe oko zdążyło już od góry napuchnąć. Ostrożnie dotknął ręką miejsca , w które tym razem oberwał. Stwierdził, że cały policzek ma we krwi. Zaczął kląć po cichu, z taką pasją, na jaką w głowie mu dzwony pozwalały.

Podniósł się na czworaka i rozejrzał. Troskliwie przeniesiono go na pobocze i położono pośród miękkiej trawy. Spojrzał na zegarek lecz było zbyt ciemno aby dostrzec wskazówki.

Na czworakach doszedł do samochodu i powoli stanął na nogi trzymając błotnika. Wyjął chusteczkę i nieporadnie otarł nieco policzek i ręką z krwi. Niewiele to dało bo krew wciąż jeszcze sączyła z rozbitej głowy. Zaklął znowu i usiadł za kierownicą. Włączył silnik i światła. Pomyślał, że jeśli Robert zobaczy go w takim stanie to dostanie zawału serca . Postanowił najpierw odwiedzić swój dom i doprowadzić się do porządku.

Drżącą rękę wygrzebał z kieszeni papierosa i zapalił go. Myślał przez chwilę, że znowu zwymiotuje . Wyrzucił papierosa. Spojrzał na zegarek widoczny w świetle tablicy rozdzielczej. Minęła dziesiąta trzydzieści.

Ruszyli powoli i wykręcił w kierunku drogi do Londynu. To, że dojechał do domu uznał za największe osiągnięcie w życiu. Zaparkował wreszcie nissana na środku chodnika i na drżących nogach wszedł po schodach.

Z trudem trafił w od drzwi i przekręcił klucz. Drzwi otworzyły się już po pierwszym obrocie . Hudson przystanął na chwilę w progu. Był zupełnie pewien , że wychodząc przekręcił klucz dwukrotnie. Nie wchodząc do środka, zapalił światło w mieszkaniu. Żadnych zmian nie widać było, wszedł więc i zamknął za sobą drzwi. dwa metry od niego , na taniej plastikowej wykładzinie w przedpokoju zauważył niewielką, czarną, grudką ziemi. Przykucnął przy grudce ziemi i wziął w palce. Była chłodna i wilgotna.

W Londynie od tygodnia nie spadła kropla deszczu. Co innego w lesie gdzie rosa osiada na trawie...Trawa, na której leżał także była wilgotna. Pokręcił głową i poszedł do łazienki. Ostrożnie zaczął zmywać krew z twarzy.

Nakleił na skroń wielki kawałek plastra i zaczął rozglądać po mieszkaniu. Po kilku minutach, bezowocnych poszukiwań zajrzał pod łóżko. Gwizdnął cicho. Leżał tam neseser Roberta. Mark go wyjął i otworzył. Walizeczka nadal zawierała równo poukładane pliki banknotów.

Hudson usiadł na podłodze koło łóżka i zakląłem głośno. Pomedytował chwilę, ale nie doszedł do żadnych wniosków. Wreszcie podniósł się z trudem i podszedł do telefonu. Pogrzebał chwilę w notesie i wykręcił numer do Roberta.

- Mówi Hudson. – Powiedział, kiedy Robert podszedł do telefonu.

- Gdzie pan się do diabła podziewa?

- Oni po prostu uważają moją głowę za piłkę do krykieta. Walą w nią przy każdej okazji.

- Nie rozumiem. Bił się pan?

- Niestety nie. Znowu dostałem po łbie. Właściwie już przyzwyczaiłem się.


More Questions From This User See All

Life Enjoy

" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "

Get in touch

Social

© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.