Moja klasa ma najwyższą średnią ocen z całej szkoły, ale nie znaczy to, że chodzą do niej same kujony. Prawie większość osób uczy się bardzo dobrze, ale są i tacy którzy mają słabe oceny. Jednak moim zdaniem jesteśmy bardzo zgraną klasą. Nie ma u nas podzielenia na lepszych i gorszych, z jednymi kolegujemy się bardziej, a z jednymi mniej. Jednak gdy ktoś ma problem zawsze otrzymuje od drugiej osoby pomoc. Może i są wśród nas osoby, które czują się gorzej, bo są na przykład wyzywane. Jednak te wyzwiska nikogo nie gorszą, tylko są w jakiś sposób zabawne. Uważam, że nawet uczniowie którzy wymyślają te powiedzonka, w głębi duszy lubią swoje „ofiary”. Niektórzy z mojej klasy przejmują się wyzwiskami, a niektórzy nie. Nie wiem jak postrzegają nas nauczyciele lub uczniowie z innych klas, ale ja ciągle uważam, że pasujemy wszyscy do siebie. W tych dwóch latach spędzonych razem, zdarzyło nam się wiele śmiesznych incydentów. Były to ucieczki z lekcji; oszukiwanie nauczycieli, że nie było nic zadane lub, że nie miało być na ten dzień klasówki; chowanie się opiekunom na wycieczkach; czasami całogodzinne żartowanie z nauczycielami, żeby tylko nie mieć lekcji itp. Zdarzało nam się też, „krycie” siebie nawzajem. Polegało ono na tym, że gdy ktoś z nas wpakował się w kłopoty, to my, jako świadkowie, którymi wcale nie byliśmy, broniliśmy go ze wszystkich sił. Najczęściej wielu z uczniów, dziękowało za to reszcie przez kilka miesięcy. Byliśmy dopiero na dwóch wycieczkach klasowych, które trwały tylko jeden dzień, lecz bawiliśmy się na nich jak nigdy dotąd. Zaobserwowałam wiele rzeczy, które teraz wymienię. Na tych wyprawach, żartowaliśmy i śmialiśmy się i co najmilsze, w jakimś sensie bardziej się poznaliśmy i polubiliśmy. W drodze powrotnej, pokazywaliśmy sobie pamiątki i opowiadaliśmy swoje wrażenia po wycieczce. W tym czasie, osoby które mniej się lubiły zapominały o tym i rozmawiały ze sobą jak by nigdy nic. Oczywiście wracając do domu, chcieliśmy „roznieść” autobus, który służył nam przez czas wycieczki. Z tyłu na siedzeniach śpiewaliśmy, graliśmy i śmiali do łez. Bardzo miło wspominam czas spędzony wtedy na rozmowach z innymi.
Ja sama czuję się w mojej klasie bardzo dobrze. Nie mam w niej wrogów i lubię wszystkich jednakowo. Gdy ktoś prosi mnie o pomoc to mu ją udzielam i tak samo jest gdy ja proszę o coś inną osobę.
Nie znam Twojej szkoły i klasy, tam gdzie się coś nie zgadza to po prostu popraw, tak żeby było dobrze :))
JA I KLASA
Moja klasa ma najwyższą średnią ocen z całej szkoły, ale nie znaczy to, że chodzą do niej same kujony. Prawie większość osób uczy się bardzo dobrze, ale są i tacy którzy mają słabe oceny. Jednak moim zdaniem jesteśmy bardzo zgraną klasą. Nie ma u nas podzielenia na lepszych i gorszych, z jednymi kolegujemy się bardziej, a z jednymi mniej. Jednak gdy ktoś ma problem zawsze otrzymuje od drugiej osoby pomoc. Może i są wśród nas osoby, które czują się gorzej, bo są na przykład wyzywane. Jednak te wyzwiska nikogo nie gorszą, tylko są w jakiś sposób zabawne. Uważam, że nawet uczniowie którzy wymyślają te powiedzonka, w głębi duszy lubią swoje „ofiary”. Niektórzy z mojej klasy przejmują się wyzwiskami, a niektórzy nie. Nie wiem jak postrzegają nas nauczyciele lub uczniowie z innych klas, ale ja ciągle uważam, że pasujemy wszyscy do siebie. W tych dwóch latach spędzonych razem, zdarzyło nam się wiele śmiesznych incydentów. Były to ucieczki z lekcji; oszukiwanie nauczycieli, że nie było nic zadane lub, że nie miało być na ten dzień klasówki; chowanie się opiekunom na wycieczkach; czasami całogodzinne żartowanie z nauczycielami, żeby tylko nie mieć lekcji itp. Zdarzało nam się też, „krycie” siebie nawzajem. Polegało ono na tym, że gdy ktoś z nas wpakował się w kłopoty, to my, jako świadkowie, którymi wcale nie byliśmy, broniliśmy go ze wszystkich sił. Najczęściej wielu z uczniów, dziękowało za to reszcie przez kilka miesięcy. Byliśmy dopiero na dwóch wycieczkach klasowych, które trwały tylko jeden dzień, lecz bawiliśmy się na nich jak nigdy dotąd. Zaobserwowałam wiele rzeczy, które teraz wymienię. Na tych wyprawach, żartowaliśmy i śmialiśmy się i co najmilsze, w jakimś sensie bardziej się poznaliśmy i polubiliśmy. W drodze powrotnej, pokazywaliśmy sobie pamiątki i opowiadaliśmy swoje wrażenia po wycieczce. W tym czasie, osoby które mniej się lubiły zapominały o tym i rozmawiały ze sobą jak by nigdy nic. Oczywiście wracając do domu, chcieliśmy „roznieść” autobus, który służył nam przez czas wycieczki. Z tyłu na siedzeniach śpiewaliśmy, graliśmy i śmiali do łez. Bardzo miło wspominam czas spędzony wtedy na rozmowach z innymi.
Ja sama czuję się w mojej klasie bardzo dobrze. Nie mam w niej wrogów i lubię wszystkich jednakowo. Gdy ktoś prosi mnie o pomoc to mu ją udzielam i tak samo jest gdy ja proszę o coś inną osobę.
Nie znam Twojej szkoły i klasy, tam gdzie się coś nie zgadza to po prostu popraw, tak żeby było dobrze :))