Manfred6
Janko juz od urodzenia był bardzo chorowitym i słabym i wątłym dzieckiem. Nikt nie dawał chłopcu szans na przeżycie. Mimo iż był słabym i chorowitym chłopcem przeżył,wszyscy jednak uważali go za niezbyt rozgarniętego. Różnił się od wszystkich dzieci.Od małego zachwycaŁ się muzyką.Słyszał ją dosłownie wszędzie w lesie,na polu nad stawem. Matka nie zabierała Janka do kościoła ponieważ gdy tylko usłyszał organy wpadał w ogromny zachwyt i wsłuchując się w ich dzwięki zapominał o Bożym świecie. Cżęsto wymykał się póznym wieczorem i zakradał pod okno karczmy, aby słuchać jak muzycy przygrywają ludziom do tańca. Janko najbardziej zachwycał się skrzypcami, ktorych to dzwięki wprowadzały go w zachwyt i upojenie. Jego największym marzeniem było posiadanie skrzypiec. Czasem robił sobie fujarki lecz potem usiłował zrobić sobie skrzypce z drewnianej deseczki i końskiego włosa. Wprawdzie nie były one takie doskonałe jak te z karczmy, ale Janko grał na nich od świtu do wieczora. Często też podkradał się pod okno w dworze i podziwiał skrzypce, które wisiały na ścianie w jednym z pokoi i marzył ,aby chodziaż raz na nich zagrać.Kiedy chłopak miał dziesięć lat zakradł się do pańskiego dworu. Tej nocy świecził cudownie księżyc i oświetlał skrzypce. Zachwycony tym widokiem i faktem,że w pokoju nikogo nie było postanowił wziąść je do ręki, poprostu dotknąć. Wkradł się do pokoju i gdy miał zamiar je chwycić wpadł lokaj i strasznie zaczął go bić. Na zajutrz Janko stanął przed sądem gminnym ,gdzie został oskarżony o kradzież. Wójt i ławnicy skazali go na kilka rózg,aby już nigdy więcej nie odważył się na taki czyn. Strażnik, który na polecenie gminy pilnował porzadku we wsi, niezbyt rozgarnięty Sójkowy,zabrał Janka do stodoły i brutalnie, bez litości zbił .Wątły i słaby chłopaczyna nie zniósł tak okrutnej kary. Po trzech dniach mały chłopiec marzac o skrzypcach, które dostanie w niebie umarł na rekach rozpaczaącej matki.
Na końcu noelki pojawiają się państwo z dworu z córka i jej narzyczonym. Wrócili właśnie z Włoch i są zafascynowani pięknem Italii, ilością ludzi utalentowanych oraz ich wspieraniem .Nie zdawali sobie nawet sprawy z tego ,że dzień przed ich przyjazdem nieopodal ich dworu, został pochowany młodziutki chłpiec o niesamowitym talencie. Bolesław prus własnie dlatego zakończył nowelę słowami "Nad Jankiem szumiały brzozy...."
2 votes Thanks 3
Zgłoś nadużycie!
Dawno temu w biednej wiosce urodził się chłopczyk. Jego matka była ubogą komornicą, która ciężko pracowała na kawałek chleba. Dziecko było bardzo słabe i wątłe, dlatego kobiety szybko go ochrzciły i dały imię Janko. Do czwartego roku życia Janko był bardzo chorowity. Później trochę zmężniał. W wieku dziesięciu lat był bardzo chudy i opalony. Miał jasne, długie włosy i duże oczy. Jego matka była dardzo biedna, dlatego Janko zazwyczaj chodził głodny. Musiał też pracować. Pasł bydło, chodził zbierać jagody i grzyby. Ludzie we wsi śmiali się z Janka i nawywali go ,,odmieńcem" albo ,,Muzykantem". Przezwiska wzięły się z tąd, że chłopiec wszędzie słyszał muzykę i granie. Czy był w polu, czy w lesie, czy w ogrodzie, zawsze zamierał w duchu i mówił, że słyszy ,,jak coś gra". Nocami wykradał się z domu i siadał pod karczmą, skąd pochodziła muzyka skrzypiec. Posiadanie skrzyiec stało się jedo największym marzeniem. Próbował zrobić sobie je sam z gontu i końskiego włosia, ale nie chciały grać. Pewnej nocy Janko zobaczył przez okno dworu prawdzowe skrzypce. Wisiały na ścianie i należały do dworskiego lokaja. Bardzo pragnął ich dotknąć. Cichutko zakradł się do środka. Niestety został przyłapany przez lokaja. Na drugi dzień odbył się sąd nad Jankiem. Oskarżono go o próbę kradzieży skrzypiec i skazano na chłostę. Stach, wiejski stójkowy, zbił chłopca w okrutny sposób. Zemdlonego matka przyniosłóa na rękach do domu. Na trzeci dzień chłopciec umarł. Tuż przed śmiercią odzyskał przytomność i zapytał matkę, czy w niebie Pan Bóg da mu prawdziwe skrzypce. Umarł z myślą, że w końcu spełni się jego największe mażenie.
poprostu dotknąć. Wkradł się do pokoju i gdy miał zamiar je chwycić wpadł lokaj i strasznie zaczął go bić. Na zajutrz Janko stanął przed sądem gminnym ,gdzie został oskarżony o kradzież. Wójt i ławnicy skazali go na kilka rózg,aby już nigdy więcej nie odważył się na taki czyn. Strażnik,
który na polecenie gminy pilnował porzadku we wsi, niezbyt rozgarnięty Sójkowy,zabrał Janka do stodoły i brutalnie, bez litości zbił .Wątły i słaby chłopaczyna nie zniósł tak okrutnej kary. Po trzech dniach mały chłopiec marzac o skrzypcach, które dostanie w niebie umarł na rekach rozpaczaącej matki.
Na końcu noelki pojawiają się państwo z dworu z córka i jej narzyczonym. Wrócili właśnie z Włoch i są zafascynowani pięknem Italii, ilością ludzi utalentowanych oraz ich wspieraniem .Nie zdawali sobie nawet sprawy z tego ,że dzień przed ich przyjazdem nieopodal ich dworu, został pochowany młodziutki chłpiec o niesamowitym talencie. Bolesław prus własnie dlatego zakończył nowelę słowami "Nad Jankiem szumiały brzozy...."
Do czwartego roku życia Janko był bardzo chorowity. Później trochę zmężniał. W wieku dziesięciu lat był bardzo chudy i opalony. Miał jasne, długie włosy i duże oczy. Jego matka była dardzo biedna, dlatego Janko zazwyczaj chodził głodny. Musiał też pracować. Pasł bydło, chodził zbierać jagody i grzyby.
Ludzie we wsi śmiali się z Janka i nawywali go ,,odmieńcem" albo ,,Muzykantem". Przezwiska wzięły się z tąd, że chłopiec wszędzie słyszał muzykę i granie. Czy był w polu, czy w lesie, czy w ogrodzie, zawsze zamierał w duchu i mówił, że słyszy ,,jak coś gra". Nocami wykradał się z domu i siadał pod karczmą, skąd pochodziła muzyka skrzypiec. Posiadanie skrzyiec stało się jedo największym marzeniem. Próbował zrobić sobie je sam z gontu i końskiego włosia, ale nie chciały grać.
Pewnej nocy Janko zobaczył przez okno dworu prawdzowe skrzypce. Wisiały na ścianie i należały do dworskiego lokaja. Bardzo pragnął ich dotknąć. Cichutko zakradł się do środka. Niestety został przyłapany przez lokaja.
Na drugi dzień odbył się sąd nad Jankiem. Oskarżono go o próbę kradzieży skrzypiec i skazano na chłostę. Stach, wiejski stójkowy, zbił chłopca w okrutny sposób. Zemdlonego matka przyniosłóa na rękach do domu.
Na trzeci dzień chłopciec umarł. Tuż przed śmiercią odzyskał przytomność i zapytał matkę, czy w niebie Pan Bóg da mu prawdziwe skrzypce. Umarł z myślą, że w końcu spełni się jego największe mażenie.