To było dość dawno. Nadzszedł w moim życiu czas, gdy było mi naprawdę ciężko i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Źle postępowałam wobec siebie i innych, w konsekwencji czego ludzie zaczęli się odwracać ode mnie.
Nie zawracałam sobie głowy wiarą, kościołem i tym wszystkim. Rodzice mnie ochrzcili do póki nie wyprowadziłam się z domu, chodziłam do kościoła. A potem... nie było mamy, taty, babci którzy by patrzyli z dezaprobatą gdy opuściłam niedzielną mszę świetą. Przestałam się więc starać
Pewnego bardzo deszczowego dnia, gdy wracałam z pracy pieszo, bo autous jak zwykle mi uciekł przechodziłam obok kościoła. Nie wiem dlaczego, ale po prostu weszłam tam. Uderzyła mnie panująca tam atmosfera. Choć kościół był pusty - sprawiał wrażenie bardzo przytulnego. Uklękłam zaczęłam się modlić. I wtedy poczułam jakby ktoś mnie przytulił. Cieplej zrobiło mi się na sercu i duszy. Gdy wróciłam do domu, pierwszy raz od bardzo dawna uśmiechałam się! Od tatmej pory bywam w tym kościele na mszy świętej w niedziele - obowiązkowo, a oprócz tego zaglądam tam w wolnej chwili. Bardzo lubię spędzać czas w ten sposób, można powiedzieć, że czuję się wtedy jakbym była w moim rodzinnym domu. Jest mi spokojnie i czuję się bezpieczna, moje myśli nie pędzą jak szalone. Wtedy to mój czas na chwilę duchowego relaksu, czas by się zatrzymać i przemyśleć! Bardzo pomaga mi to w trudnych chwilach. Przestałam moje problemy dusić w sobie, a frustrację wylewać na innych. Gdy jest mi źle- idę do kościoła, by spotkać się z Panem Bogiem i powierzyć Mu moje troski.
To było dość dawno. Nadzszedł w moim życiu czas, gdy było mi naprawdę ciężko i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Źle postępowałam wobec siebie i innych, w konsekwencji czego ludzie zaczęli się odwracać ode mnie.
Nie zawracałam sobie głowy wiarą, kościołem i tym wszystkim. Rodzice mnie ochrzcili do póki nie wyprowadziłam się z domu, chodziłam do kościoła. A potem... nie było mamy, taty, babci którzy by patrzyli z dezaprobatą gdy opuściłam niedzielną mszę świetą. Przestałam się więc starać
Pewnego bardzo deszczowego dnia, gdy wracałam z pracy pieszo, bo autous jak zwykle mi uciekł przechodziłam obok kościoła. Nie wiem dlaczego, ale po prostu weszłam tam. Uderzyła mnie panująca tam atmosfera. Choć kościół był pusty - sprawiał wrażenie bardzo przytulnego. Uklękłam zaczęłam się modlić. I wtedy poczułam jakby ktoś mnie przytulił. Cieplej zrobiło mi się na sercu i duszy. Gdy wróciłam do domu, pierwszy raz od bardzo dawna uśmiechałam się! Od tatmej pory bywam w tym kościele na mszy świętej w niedziele - obowiązkowo, a oprócz tego zaglądam tam w wolnej chwili. Bardzo lubię spędzać czas w ten sposób, można powiedzieć, że czuję się wtedy jakbym była w moim rodzinnym domu. Jest mi spokojnie i czuję się bezpieczna, moje myśli nie pędzą jak szalone. Wtedy to mój czas na chwilę duchowego relaksu, czas by się zatrzymać i przemyśleć! Bardzo pomaga mi to w trudnych chwilach. Przestałam moje problemy dusić w sobie, a frustrację wylewać na innych. Gdy jest mi źle- idę do kościoła, by spotkać się z Panem Bogiem i powierzyć Mu moje troski.