„Legenda o Morskim Oku” opowiada o powstaniu tego słynnego, polskiego jeziora. Otóż w dawnych czasach były już w tych okolicach strome skały i góry, ale jeziora – ani śladu. A żył tam możny władyka, który zwał się właśnie Morski, ze swoją wielkiej urody córką. O jej rękę ubiegało się wielu książąt, Węgrów, co zjeżdżali do polski przez Słowację, ale Morski zabronił córce wyjśćza obcego i wszystkich odprawił. Kiedy odjeżdżał na wojnę, zamknął dziewczynę do klasztoru i jeszcze klątwą jej srogą zagroził, jeżeli poślubi kogoś poza Polakiem, bo już lepiej, żeby szła choćby za diabła.Pojechał ojciec, nudziła się panna, a tu węgierski książę pod klasztor zjeżdża w konkury. Chytrze jej dary posyłał – a to korale, a to klejnoty – aż migotało w oczach. Wróżki do niej słał, co jej przepowiadały, że zamieszka w zamku srebrnym i księcia srebrnego poślubi. Tak ją oczarowały, że ani się nie zastanawiała, a z Węgrzynem uciekła. Za mnicha się przebrał, zakonnice zagadał, a wróżki ziołami psy uśpiły. I tak, jak słowo się rzekło – wystawił dziewczynie pałac koralowy, cały w klejnotach, gdzie tylko dzieci bawiła, kwiaty wąchała, a wróżki ją zabawiały, żeby jej milej upływały dni.
„Legenda o Morskim Oku” opowiada o powstaniu tego słynnego, polskiego jeziora. Otóż w dawnych czasach były już w tych okolicach strome skały i góry, ale jeziora – ani śladu. A żył tam możny władyka, który zwał się właśnie Morski, ze swoją wielkiej urody córką. O jej rękę ubiegało się wielu książąt, Węgrów, co zjeżdżali do polski przez Słowację, ale Morski zabronił córce wyjśćza obcego i wszystkich odprawił. Kiedy odjeżdżał na wojnę, zamknął dziewczynę do klasztoru i jeszcze klątwą jej srogą zagroził, jeżeli poślubi kogoś poza Polakiem, bo już lepiej, żeby szła choćby za diabła.Pojechał ojciec, nudziła się panna, a tu węgierski książę pod klasztor zjeżdża w konkury. Chytrze jej dary posyłał – a to korale, a to klejnoty – aż migotało w oczach. Wróżki do niej słał, co jej przepowiadały, że zamieszka w zamku srebrnym i księcia srebrnego poślubi. Tak ją oczarowały, że ani się nie zastanawiała, a z Węgrzynem uciekła. Za mnicha się przebrał, zakonnice zagadał, a wróżki ziołami psy uśpiły. I tak, jak słowo się rzekło – wystawił dziewczynie pałac koralowy, cały w klejnotach, gdzie tylko dzieci bawiła, kwiaty wąchała, a wróżki ją zabawiały, żeby jej milej upływały dni.
NIe wiem czy to to, ale chyba tak