Ciężar Krzyża po raz pierwszy przytłacza Jezusa. Wykończony biczowaniem nie daje sobie rady... i upada. Krzyż sam w sobie jest ciężki, ale Jezus nie dźwiga tylko dwóch drewnianych belek. Dźwiga grzechy wszystkich ludzi, chce odkupić nasze winy. Nie marnujmy Jego ofiary. Starajmy się żyć tak, by grzech w naszym życiu nie dominował i by było go jak najmniej.
3 votes Thanks 3
Jessml15you
Znowu, Panie Jezu, zupełnie mnie zaskakujesz. Najpierw zdziwiłem się temu, że wziąłeś krzyż i wyruszyłeś w kierunku wzgórza niewyobrażalnego cierpienia. Ze zdumieniem zrozumiałem, że jest to cena, jaką płaci Ten, który kocha w sposób wierny i bezwarunkowy, Jednak w tej kolejnej stacji Drogi Krzyżowej zaskakujesz mnie jeszcze bardziej, Ty - prawdziwy Bóg - chwiejesz się pod krzyżem tak, jak skrajnie zmęczony człowiek. Upadasz. Twoje fizyczne siły są ograniczone. Mimo że Twoje ciało jest podtrzymywane przez Boską naturę, stałeś się prawdziwym człowiekiem. W obliczu Twego upadku ze zmęczenia uświadamiam sobie do końca tę prawdę. Ty zaryzykowałeś wszystko, oddawszy się w nasze ręce. Stałeś się kimś po ludzku ograniczonym i słabym. Kimś, kogo można doprowadzić do wyczerpania fizycznego, do upadku z braku sił. W Ogrójcu przeżywałeś dramatyczny lęk. Później na krzyżu wykrzyczałeś swoją rozpacz. Nic, co bolesne i okrutne, nie zostało Ci oszczędzone. Z miłości do mnie nie cofnąłeś się przed żadną ceną. Nie przyszedłeś opancerzony swoją boskością. Przyjęcie ludzkiego ciała nie było jedynie pozornym działaniem. Ty nie stałeś się człowiekiem w jakiejś specjalnej, dla Ciebie tylko przygotowanej, wyjątkowej czy nadludzkiej cielesności. Twoje ciało nie było inne niż moje. Nie było jakieś szczególne, które się nie męczy, któremu nie można wyrządzić krzywdy. Zaryzykowałeś wszystko, przyjąwszy całe człowieczeństwo ze wszystkimi jego uwarunkowaniami i słabościami, oprócz grzechu. Jak mogę Ci za to wszystko dziękować? Chyba tylko miłością ofiarną. Miłością, która staje się widzialna przez mój fizyczny wysiłek oraz trud nieustannego powstawania.
Pan Jezus upada po raz pierwszy.
Ciężar Krzyża po raz pierwszy przytłacza Jezusa. Wykończony biczowaniem nie daje sobie rady... i upada. Krzyż sam w sobie jest ciężki, ale Jezus nie dźwiga tylko dwóch drewnianych belek. Dźwiga grzechy wszystkich ludzi, chce odkupić nasze winy. Nie marnujmy Jego ofiary. Starajmy się żyć tak, by grzech w naszym życiu nie dominował i by było go jak najmniej.
Z miłości do mnie nie cofnąłeś się przed żadną ceną. Nie przyszedłeś opancerzony swoją boskością. Przyjęcie ludzkiego ciała nie było jedynie pozornym działaniem. Ty nie stałeś się człowiekiem w jakiejś specjalnej, dla Ciebie tylko przygotowanej, wyjątkowej czy nadludzkiej cielesności. Twoje ciało nie było inne niż moje. Nie było jakieś szczególne, które się nie męczy, któremu nie można wyrządzić krzywdy. Zaryzykowałeś wszystko, przyjąwszy całe człowieczeństwo ze wszystkimi jego uwarunkowaniami i słabościami, oprócz grzechu. Jak mogę Ci za to wszystko dziękować? Chyba tylko miłością ofiarną. Miłością, która staje się widzialna przez mój fizyczny wysiłek oraz trud nieustannego powstawania.