Napisz wypracowanie o przygodzie Adasia Cisowskiego w Bejgole (Szatan z siódmej klasy)
Adusia988
Gdy nasz bohater Adaś Cisowski przyjechał do Bejgoły był troszkę zakłopotany nie znał okolicy, mieszkańców domu wiedział tylko, że jest tu w sprawie drzwi. - Adasiu przyjdź zaraz do pokoju poznasz wszystkich i całą sprawę – powiedział profesor. – Panna Wanda cię zaprowadzi. -Chodźmy, poznasz moja rodzinę – oznajmiła bez znacznie. Gdy już dotarli do celu, Adam był zdumiony gdy ujrzał przed sobą ogromne pomieszczenie w którym znajdował się duży stół przykryty bielutkim obrusem, stare segmenty które aż uginały się pod ciężarem porcelanowych filiżanek i przepięknie pomalowane ściany. Wszystkie znajdujące się w pokoju osoby stały a profesor rozpoczął: – Usiądźcie i poznajcie mojego przyjaciela Adasia Cisowskiego, jest on moim uczniem i zgodził się nam pomóc w sprawie kradzieży drzwi. – Przywitajcie się. Przy stole siedziały cztery osoby i każda z nich gdy przedstawiała się wstała aby Adaś mógł zapamiętać. - Witam nazywam się Iwo Gąsowski i mieszkam w tym domu, zajmuję się matematyka. A ty chłopcze lubisz troszkę matmę? – dodał z ciekawości. - Tak! – odrzekł Adam z uśmiechem - Cześć chłopczyku ja jestem Ewa, zajmuje się całym domem. - Mnie znasz. – powiedział profesor z uśmiechem. - Cześć jestem Wanda, przyjechałam tu na wakacje. Po tym krótkim przywitaniu profesor zaczął opowiadać co się działo w tym domu od najstarszych dziejów. Adam słuchał uważnie zwracając uwagę nawet na najmniejsze szczegóły. Po dwu godzinnym wykładzie historii tego domu pani Ewa zawołała wszystkich na kolacje. Dzisiaj mieli jajecznice, mleko i chleb. Po kolacji Adaś poszedł się umyć i spać. W środku nocy gdy prawie wszyscy spali otworzyły się drzwi od sypialni Adama. Ujrzał on białą suknie ale nie wiedział kim jest osoba, która ją nosi bo było zbyt ciemno. Ta nieznana postać przybliżyła się i podniosła rękę wskazując na okna, Adam poznał, że jest to Wanda a zaraz po tym wstał bezszelestnie z łóżka. - Stało się coś? Dlaczego przyszłaś? – Adam nie wiedział o co chodzi. - Nie, nie nic się nie stało lecz mam pytanie, czy masz ochotę na krotki spacer ze mną wokół domu? - Czemu nie – rzekną. – Jest piękna księżycowa noc, możemy iść. Wyszli razem nie budząc nikogo, że jakby się coś stało to nikt by nie wiedział gdzie oni się podziali. Wanda dopowiedziała Adamowi rzeczy o których zapomniał profesor a później opowiadali sobie żarty i podziwiali księżyc oraz gwiazdy. Lecz coś przerwało ich przyjemny spacer. Był to nieznany człowiek, który kręcił się wokół domu. - Wanda, czy ty znasz tego człowieka? – spytał podejrzliwie. - Ależ skąd. – odparła. – ostatnio kradną nam drzwi i znaleźliśmy je w pobliskim parku, może teraz chce ukraść inne. -Będę go śledził, a ty tu czekaj dobrze? – powiedział Adam. - Nie! – Pani Wanda prawie, że krzykła wzbraniając Adasiowi śledzenie tajemniczego mężczyzny. Sprzeczali się tak przez krótką chwile ale Adam postawił na swoim. Śledził włóczęgę ostrożnie badając dokładnie co się znajduje pod nogami aby przez przypadek nie nadepnąć na suchy liść lub gałązkę. Był już bardzo blisko sprawcy gdy zauważył go ptaszek schowany w krzaku i uciekł robiąc dużo hałasu. Adam położył się na ziemi modląc się, żeby ta nieznajoma postać nie zwróciła na to uwagi. Po trzech, czterech minutach Adam znów ruszył do śledzenia nieznajomego człowieka i gdy już był naprawdę bardzo blisko coś uderzyło go w głowę, Adam aż jęknął z bólu i upadł na ziemie. Gdy się obudził siedział przy nim pan profesor, Adam wsunął rękę pod głowę i poczuł coś szorstkiego zamiast swoich włosów zrobił przy tym znaczącą minę, że nie wie co to jest. Pan profesor po swoich kilkunastu praktykach w szkole znał już dobrze znaczenia niektórych min i od razu odrzekł, że są to bandaże. Adam po krótkim namyśle zrozumiał słowo „bandaże” i się uspokoił.
- Adasiu przyjdź zaraz do pokoju poznasz wszystkich i całą sprawę – powiedział profesor. – Panna Wanda cię zaprowadzi.
-Chodźmy, poznasz moja rodzinę – oznajmiła bez znacznie.
Gdy już dotarli do celu, Adam był zdumiony gdy ujrzał przed sobą ogromne pomieszczenie w którym znajdował się duży stół przykryty bielutkim obrusem, stare segmenty które aż uginały się pod ciężarem porcelanowych filiżanek i przepięknie pomalowane ściany. Wszystkie znajdujące się w pokoju osoby stały a profesor rozpoczął:
– Usiądźcie i poznajcie mojego przyjaciela Adasia Cisowskiego, jest on moim uczniem i zgodził się nam pomóc w sprawie kradzieży drzwi. – Przywitajcie się.
Przy stole siedziały cztery osoby i każda z nich gdy przedstawiała się wstała aby Adaś mógł zapamiętać.
- Witam nazywam się Iwo Gąsowski i mieszkam w tym domu, zajmuję się matematyka. A ty chłopcze lubisz troszkę matmę? – dodał z ciekawości.
- Tak! – odrzekł Adam z uśmiechem
- Cześć chłopczyku ja jestem Ewa, zajmuje się całym domem.
- Mnie znasz. – powiedział profesor z uśmiechem.
- Cześć jestem Wanda, przyjechałam tu na wakacje.
Po tym krótkim przywitaniu profesor zaczął opowiadać co się działo w tym domu od najstarszych dziejów. Adam słuchał uważnie zwracając uwagę nawet na najmniejsze szczegóły. Po dwu godzinnym wykładzie historii tego domu pani Ewa zawołała wszystkich na kolacje. Dzisiaj mieli jajecznice, mleko i chleb. Po kolacji Adaś poszedł się umyć i spać. W środku nocy gdy prawie wszyscy spali otworzyły się drzwi od sypialni Adama. Ujrzał on białą suknie ale nie wiedział kim jest osoba, która ją nosi bo było zbyt ciemno. Ta nieznana postać przybliżyła się i podniosła rękę wskazując na okna, Adam poznał, że jest to Wanda a zaraz po tym wstał bezszelestnie z łóżka.
- Stało się coś? Dlaczego przyszłaś? – Adam nie wiedział o co chodzi.
- Nie, nie nic się nie stało lecz mam pytanie, czy masz ochotę na krotki spacer ze mną wokół domu?
- Czemu nie – rzekną. – Jest piękna księżycowa noc, możemy iść.
Wyszli razem nie budząc nikogo, że jakby się coś stało to nikt by nie wiedział gdzie oni się podziali. Wanda dopowiedziała Adamowi rzeczy o których zapomniał profesor a później opowiadali sobie żarty i podziwiali księżyc oraz gwiazdy. Lecz coś przerwało ich przyjemny spacer. Był to nieznany człowiek, który kręcił się wokół domu.
- Wanda, czy ty znasz tego człowieka? – spytał podejrzliwie.
- Ależ skąd. – odparła. – ostatnio kradną nam drzwi i znaleźliśmy je w pobliskim parku, może teraz chce ukraść inne.
-Będę go śledził, a ty tu czekaj dobrze? – powiedział Adam.
- Nie! – Pani Wanda prawie, że krzykła wzbraniając Adasiowi śledzenie tajemniczego mężczyzny.
Sprzeczali się tak przez krótką chwile ale Adam postawił na swoim. Śledził włóczęgę ostrożnie badając dokładnie co się znajduje pod nogami aby przez przypadek nie nadepnąć na suchy liść lub gałązkę. Był już bardzo blisko sprawcy gdy zauważył go ptaszek schowany w krzaku i uciekł robiąc dużo hałasu. Adam położył się na ziemi modląc się, żeby ta nieznajoma postać nie zwróciła na to uwagi. Po trzech, czterech minutach Adam znów ruszył do śledzenia nieznajomego człowieka i gdy już był naprawdę bardzo blisko coś uderzyło go w głowę, Adam aż jęknął z bólu i upadł na ziemie. Gdy się obudził siedział przy nim pan profesor, Adam wsunął rękę pod głowę i poczuł coś szorstkiego zamiast swoich włosów zrobił przy tym znaczącą minę, że nie wie co to jest. Pan profesor po swoich kilkunastu praktykach w szkole znał już dobrze znaczenia niektórych min i od razu odrzekł, że są to bandaże. Adam po krótkim namyśle zrozumiał słowo „bandaże” i się uspokoił.