Miałem dziwny sen. Stare rzeczy z naszego domu ożyły i zaczeły opowiadać swoje historie. Poniemiecka filiżanka, maszyna do pisania, grawerowany widelec, gitara dziadka, śmieszne druciane okulary, spłowiały obrazek... Najciekawsza była opowieść...
pluszowa
... lampki nocnej. Miała już z 70 lat i wiele przeżyła, opowiadała historię, która zdarzyła się w pewien letni wieczór. Mianowicie, moja babcia razem ze swoją przyjaciółką siedziały na kawce i plotkowały o rozmaitych sprawach. W pewnej chwili do kuchni wpadł dziadek wołając, że nad jeziorem siedzi jakaś kobieta, która twierdzi że jest wróżką. Babcia nie chciała w to uwierzyć, zachichotała, po czym oświadczyła dziadkowi, że jeśli ona naprawdę tam jest to niech ją przyprowadzi do domu. Dziadek bez chwili wahania udał się z powrotem w stronę jeziora. Babcia, uważając że cała ta opowieść była wyssana z palca, wróciła to kawy. Jej zdziwienie był ogromne kiedy w drzwiach kuchni stanął dziadek razem z piękną, długonogą brunetką ubraną w różową balową suknie. Babcia wstała na równe nogi, podeszła do kobiety i zaproponowała jej aby usiadła i opowiedziała coś o sobie. Wróżka usiadła i powiedziała, że spełni pięć życzeń gospodarzy, jeżeli pozwolą jej tu zostać na noc i dać coś do zjedzenia. Dziadkowie, oczywiście, zgodzili się na taki układ. Kobieta położyła się więc na wersalce i powiedziała, że kiedy wypocznie spełni daną obietnice. Nad ranem babcia zajrzała do kuchni, lecz wróżki już nie było. Lampka widziała jak kobieta wstała o szóstej nad ranem i uciekła nie zostawiając po sobie żadnych śladów. Okazało się, że wróżka była tak naprawdę zwykłą oszustką i tylko szukała miejsca, aby przenocować i coś zjeść.