shokina
Rekolekcje te były pierwszymi w życiu, które mojemu sercu i duszy cokolwiek dały. Całkowicie inna forma wyznawania wiary, którą proponowali młodzi księża, z początku mnie rozśmieszała. Dorośli, młodzież, ludzie śpiewający i wymachujący rękami. Po godzinie dołączyłam do grupy i razem z całym kościołem zaczęłam modlić się w ten oryginalny sposób. Wsiąkłam całkowicie w tę małą społeczność tworzącą się w świątyni. Ale nie to jest najważniejsze, że nauczyłam się radośnie modlić. W mojej duszy coś się zmieniło. Być może dzięki modlitwie o moją spowiedź zanoszonej przez mojego kolegę podczas wieczornego spotkania przy świecach pierwszego dnia rekolekcji. Przystąpiłam do spowiedzi. Tak naprawdę drugiej prawdziwie szczerej spowiedzi w moim życiu. Bóg dał mi odwagę, o którą prosiłam. Potrafiłam wyjawić kapłanowi moje grzechy i naprawdę poczułam, że "pogodziłam" się z Bogiem. Za to jestem wdzięczna Bogu i jezuitom. Teraz chodzę do kościoła, modlę się i nawet moi rodzice i znajomi zauważyli, że coś się we mnie odmieniło. Wyciszenie, spokój i radosna modlitwa weszły w moje życie. A wszystko dzięki trzem dniom rekolekcji, na które początkowo wcale nie miałam zamiaru chodzić.