mikkit
"Pan tego nie zrozumie, to był piękny czas, tragiczny, ale piękny" - od tych słów świadka zdarzeń przedstawionych w filmie Baczyński zaczyna swoje dzieło Kordian Piwowarski. To przywołane na wstępie świadectwo Witolda Sławskiego, strzelca Batalionu "Parasol", zdradza autorską świadomość trudności, jakie bez wątpienia stwarza ambitny zamiar unaocznienia diametralnie odmiennego od współczesnego czasu wojny, okoliczności, które ukształtowały los Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Słowa stanowią zarazem usprawiedliwienie dla niemożności pełnego wniknięcia do duszy człowieka tamtego czasu. Ujawniają barierę pokoleniową, o której usunięcie trzeba się postarać. Film Baczyński jest według zamiaru twórców "podróżą do wnętrza duszy" wybitnego poety. Uzmysławia tragiczne sytuacje, z jakimi młody człowiek się zmierzył. Przede wszystkim jednak czyni to w formie metaforycznej, częściowo tylko za pomocą konkretnego zobrazowania. By w pełni podzielić los poety, trzeba by powołać epicką opowieść. Zastępuje ją w dokumencie Piwowarskiego wykorzystanie archiwalnych obrazów, przywołujących grozę wojny. Widz zyskuje pewność, że trudno by było wykreować rzeczywistość zgodną z naturalistycznym charakterem autentycznych kronik. Reżyser zapowiadał, że jego projekt przyniesie odpowiedź na zasadnicze pytania, „co Baczyński czuł w kluczowych momentach życia, dlaczego pisał to, co pisał, dlaczego zginął na samym początku Powstania”. Odpowiedzi tych udziela, lecz nie są one wyrażane w sposób prosty i jednoznaczny. Metodę poznawczą podpowiada przytoczona w filmie wypowiedź żony poety, że aby zrozumieć, dlaczego Krzysztof decyduje się na udział w walce, trzeba przeczytać jego wiersze. W nich zawarta jest odpowiedź. Realizatorzy filmu idą tym tropem, przemawiając słowami samego twórcy. Pozwalają mu mówić, ilustrując wizje poetyckie. Interpretacji i zrozumienia musi dokonać sam widz. Pewnym tylko ułatwieniem jest nakreślenie podstawowych faktów z życia poety, niekiedy szerzej nieznanych. Formuła dokumentu, pozwalająca przywołać relacje świadków, osób, znających poetę osobiście, a więc m. in. Jadwigi Klichowskiej, Witolda Sławskiego, Jerzego Andrzejewskiego, Tadeusza Gajcego, Kazimierza Wyki, Jarosława Iwaszkiewicza, nadaje filmowi walor sugestywnego autentyzmu. Niweluje ona ewentualne przypuszczenia, że historii zostały nadane rysy fikcyjne. Film pozwala poznać poetę tak blisko, jak jest to możliwe z perspektywy oddalenia w czasie i za sprawą pośrednictwa przekazów. Zastosowanie równoległości prezentacji losu poety i współczesnych recytacji podczas slamu, zorganizowanego z okazji 90. rocznicy jego urodzin, okazuje się pomysłem trafnym. Z powodzeniem wskazuje odbiorcy metodę odczytywania sensów wierszy. Warunkiem niezbędnym ich odczucia jest uruchomienie wyobraźni, która wyraźnie pracuje u recytatorów i słuchaczy w zarejestrowanym kamerą slamie. Spiętrzenie metafor jest tu naturalnym sposobem komunikacji. W filmie nie ma przepaści między pokoleniem Kolumbów a pokoleniem współczesnych rówieśników Krzysztofa Baczyńskiego i jego żony, Barbary. „Ten czas” z wierszy poety nabiera znamion wyznań i doświadczeń aktualnych. Urzeczywistnia się w wykreowanych obrazach. Jedynie po wyjściu z kina, gdy następuje powrót do rzeczywistości, może okazać się „czasem tamtym”. Konkrety dnia codziennego oddalają przecież od przywołanych realiów. Jednak dzieło Piwowarskiego głęboko wzrusza, nie pozostawia obojętnym wobec przedwczesnej śmierci Barbary i Krzysztofa, ich niespełnionego marzenia o magii wiecznej miłości. Film zatem daje szansę na trwałe pojęcie o tragicznym doświadczeniu pokolenia wojennego.
patuSia990
Film Kordiana Piwowarskiego pozostawia widza w zamyśleniu nad słusznością wyborów życiowych poety, jednak nie wyręcza go w odpowiedzi na nurtujące pytania. "Baczyński" to filmowa próba odzwierciedlenia poetyckich wizji. "Pan tego nie zrozumie, to był piękny czas, tragiczny, ale piękny" - od tych słów świadka zdarzeń przedstawionych w filmie Baczyński zaczyna swoje dzieło Kordian Piwowarski. To przywołane na wstępie świadectwo Witolda Sławskiego, strzelca Batalionu "Parasol", zdradza autorską świadomość trudności, jakie bez wątpienia stwarza ambitny zamiar unaocznienia diametralnie odmiennego od współczesnego czasu wojny, okoliczności, które ukształtowały los Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. Słowa stanowią zarazem usprawiedliwienie dla niemożności pełnego wniknięcia do duszy człowieka tamtego czasu. Ujawniają barierę pokoleniową, o której usunięcie trzeba się postarać. Film Baczyński jest według zamiaru twórców "podróżą do wnętrza duszy" wybitnego poety. Uzmysławia tragiczne sytuacje, z jakimi młody człowiek się zmierzył. Przede wszystkim jednak czyni to w formie metaforycznej, częściowo tylko za pomocą konkretnego zobrazowania. By w pełni podzielić los poety, trzeba by powołać epicką opowieść. Zastępuje ją w dokumencie Piwowarskiego wykorzystanie archiwalnych obrazów, przywołujących grozę wojny. Widz zyskuje pewność, że trudno by było wykreować rzeczywistość zgodną z naturalistycznym charakterem autentycznych kronik. Reżyser zapowiadał, że jego projekt przyniesie odpowiedź na zasadnicze pytania, „co Baczyński czuł w kluczowych momentach życia, dlaczego pisał to, co pisał, dlaczego zginął na samym początku Powstania”. Odpowiedzi tych udziela, lecz nie są one wyrażane w sposób prosty i jednoznaczny. Metodę poznawczą podpowiada przytoczona w filmie wypowiedź żony poety, że aby zrozumieć, dlaczego Krzysztof decyduje się na udział w walce, trzeba przeczytać jego wiersze. W nich zawarta jest odpowiedź. Realizatorzy filmu idą tym tropem, przemawiając słowami samego twórcy. Pozwalają mu mówić, ilustrując wizje poetyckie. Interpretacji i zrozumienia musi dokonać sam widz. Pewnym tylko ułatwieniem jest nakreślenie podstawowych faktów z życia poety, niekiedy szerzej nieznanych. Formuła dokumentu, pozwalająca przywołać relacje świadków, osób, znających poetę osobiście, a więc m. in. Jadwigi Klichowskiej, Witolda Sławskiego, Jerzego Andrzejewskiego, Tadeusza Gajcego, Kazimierza Wyki, Jarosława Iwaszkiewicza, nadaje filmowi walor sugestywnego autentyzmu. Niweluje ona ewentualne przypuszczenia, że historii zostały nadane rysy fikcyjne. Film pozwala poznać poetę tak blisko, jak jest to możliwe z perspektywy oddalenia w czasie i za sprawą pośrednictwa przekazów. Zastosowanie równoległości prezentacji losu poety i współczesnych recytacji podczas slamu, zorganizowanego z okazji 90. rocznicy jego urodzin, okazuje się pomysłem trafnym. Z powodzeniem wskazuje odbiorcy metodę odczytywania sensów wierszy. Warunkiem niezbędnym ich odczucia jest uruchomienie wyobraźni, która wyraźnie pracuje u recytatorów i słuchaczy w zarejestrowanym kamerą slamie. Spiętrzenie metafor jest tu naturalnym sposobem komunikacji. W filmie nie ma przepaści między pokoleniem Kolumbów a pokoleniem współczesnych rówieśników Krzysztofa Baczyńskiego i jego żony, Barbary. „Ten czas” z wierszy poety nabiera znamion wyznań i doświadczeń aktualnych. Urzeczywistnia się w wykreowanych obrazach. Jedynie po wyjściu z kina, gdy następuje powrót do rzeczywistości, może okazać się „czasem tamtym”. Konkrety dnia codziennego oddalają przecież od przywołanych realiów. Jednak dzieło Piwowarskiego głęboko wzrusza, nie pozostawia obojętnym wobec przedwczesnej śmierci Barbary i Krzysztofa, ich niespełnionego marzenia o magii wiecznej miłości. Film zatem daje szansę na trwałe pojęcie o tragicznym doświadczeniu pokolenia wojennego. Mateusz Kościukiewicz sugestywnie odtwarza główną postać w filmie. Wyzwala sympatię widza do tajemniczego, wrażliwego młodzieńca, który nie wahał się nad wyborem: poezja czy walka, lecz postąpił zgodnie z polskimi tradycjami narodowowyzwoleńczymi. W zarysie biograficznym można zaobserwować pewną przemianę – z pełnego radości i onieśmielonego swoim poetyckim postrzeganiem świata, otwartego na tajniki miłości młodzieńca w przytłoczonego ciężarem wojennych doświadczeń, dojrzałego syna umęczonego narodu. Przemiana ta odbywa się jednak przede wszystkim w słowie, niezupełnie zaś w charakteryzacji aktorskiej. Film wydaje się zbyt krótki, opowieść kończy się po zaledwie 69 minutach. Przychodzi jednak refleksja, że wszakże zbyt krótki był żywot młodzieńca, który zaledwie rozpoczął swoją drogę poetycką. Nasuwa się też myśl, że być może „rozdalenie” czy „rozdłużenie” tej ulotnej chwili, jaką było jego istnienie, byłoby przedsięwzięciem dość karkołomnym ze względu na współczesnego młodego odbiorcę. Od niego ostatecznie też zależy, czy wypowiedziane na wstępie dokumentalnego obrazu słowa okażą się prawdziwe. :D
Czytaj wiecej: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/baczynski_filmowy_klucz_do_wyobrazni_poety_recenzja_263867.html