"Kilka dni temu sięgnęłam po trochę stary i zakurzony numer Gościa Niedzielnego. Jest to pismo, w którym można znaleźć sporo ciekawych artykułów i informacji przeznaczonych nie tylko dla praktykujących katolików, ale również dla ludzi, którzy dopiero szukają swojego miejsca w Kościele. W tym numerze szczególnie zainteresował mnie artykuł Marcina Jakimowicza „O człowieku, któremu nic się nie udało”. Pod swoim pesymistycznym tytułem kryje on świadectwo życia i śmierci Karola de Foucould. Badacz Maroka, misjonarz, pustelnik, a przede wszystkim Mały Brat Jezusa, tak można w skrócie określić bohatera artykułu. Wraz z autorem śledzimy, jaką drogę przebył, ten niesamowity człowiek od utraty wiary, przez usilne poszukiwanie Boga, zostanie pustelnikiem do oddania swego życia za to, w co wierzył. Karol de Foucould przegrywa rywalizację na samym starcie, twierdzi autor i patrząc z ludzkiego punktu widzenia powinniśmy przyznać mu rację. Gorąco pragnął skupić wokół siebie braci, którzy porwani ideałami ubóstwa, zamieszkają wraz z nim na pustyni. Niestety nikt nie ma odwagi się do niego przyłączyć. Ma też precyzyjne plany zagospodarowania Sahary, ale nikt nie chce ich zrealizować. Nie udaje mu się nic osiągnąć w życiu, umiera samotny, zabity przez piętnastoletniego chłopca podczas rozruchów w Hoggarze. Jednak pomimo niepowodzeń, w jego życiu jest coś pięknego i niesamowitego. Przy jego ciele znaleziono karteczkę ze zdaniem z ewangelii:, „Jeśli wpadłszy w ziemię ziarno nie obumrze, pozostanie samo, jeśli obumrze, wyda plon obfity.” Jest to zdanie idealnie odzwierciedlające życie Karola. Czas, jaki spędził na ziemi, chociaż był szeregiem niepowodzeń, przyniósł obfity plon. Po jego śmierci, jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać małe wspólnoty. Bóg spełnił marzenie Karola w najmniej oczekiwanym momencie, po jego śmierci. Sądzę, że warto zapoznać się bliżej z biografią tego „Małego Brata Jezusa”, który uczy nas, że codzienne życie ma większą wartość, zarówno dla człowieka, jak i dla Boga. Mnie samej nauczył on pokory mimo przeciwności. W tym cichym człowieku dostrzegam niesamowitość Boga ujawniającą się nawet w beznadziejności codziennych problemów. Polecam ten artykuł gorąco wszystkim, którzy czują się zagubieni w wielkim świecie nastawionym na konsumpcje i zysk, może dzięki Karolowi de Focould uda im się odnaleźć siebie." powodzenia;)
"Kilka dni temu sięgnęłam po trochę stary i zakurzony numer Gościa Niedzielnego. Jest to pismo, w którym można znaleźć sporo ciekawych artykułów i informacji przeznaczonych nie tylko dla praktykujących katolików, ale również dla ludzi, którzy dopiero szukają swojego miejsca w Kościele.
W tym numerze szczególnie zainteresował mnie artykuł Marcina Jakimowicza „O człowieku, któremu nic się nie udało”. Pod swoim pesymistycznym tytułem kryje on świadectwo życia i śmierci Karola de Foucould.
Badacz Maroka, misjonarz, pustelnik, a przede wszystkim Mały Brat Jezusa, tak można w skrócie określić bohatera artykułu. Wraz z autorem śledzimy, jaką drogę przebył, ten niesamowity człowiek od utraty wiary, przez usilne poszukiwanie Boga, zostanie pustelnikiem do oddania swego życia za to, w co wierzył.
Karol de Foucould przegrywa rywalizację na samym starcie, twierdzi autor i patrząc z ludzkiego punktu widzenia powinniśmy przyznać mu rację. Gorąco pragnął skupić wokół siebie braci, którzy porwani ideałami ubóstwa, zamieszkają wraz z nim na pustyni. Niestety nikt nie ma odwagi się do niego przyłączyć. Ma też precyzyjne plany zagospodarowania Sahary, ale nikt nie chce ich zrealizować. Nie udaje mu się nic osiągnąć w życiu, umiera samotny, zabity przez piętnastoletniego chłopca podczas rozruchów w Hoggarze. Jednak pomimo niepowodzeń, w jego życiu jest coś pięknego i niesamowitego. Przy jego ciele znaleziono karteczkę ze zdaniem z ewangelii:, „Jeśli wpadłszy w ziemię ziarno nie obumrze, pozostanie samo, jeśli obumrze, wyda plon obfity.” Jest to zdanie idealnie odzwierciedlające życie Karola. Czas, jaki spędził na ziemi, chociaż był szeregiem niepowodzeń, przyniósł obfity plon. Po jego śmierci, jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać małe wspólnoty. Bóg spełnił marzenie Karola w najmniej oczekiwanym momencie, po jego śmierci.
Sądzę, że warto zapoznać się bliżej z biografią tego „Małego Brata Jezusa”, który uczy nas, że codzienne życie ma większą wartość, zarówno dla człowieka, jak i dla Boga. Mnie samej nauczył on pokory mimo przeciwności. W tym cichym człowieku dostrzegam niesamowitość Boga ujawniającą się nawet w beznadziejności codziennych problemów.
Polecam ten artykuł gorąco wszystkim, którzy czują się zagubieni w wielkim świecie nastawionym na konsumpcje i zysk, może dzięki Karolowi de Focould uda im się odnaleźć siebie." powodzenia;)