Zgłoś nadużycie!
Mijał kolejny dzień lipca, a my wciąż nie mieliśmy żadnych planów na wakacje. Wieczorem mama uroczyście oznajmiła: - Jutro wyjeżdżamy do Nowych Polaszek. - Dokąd?!!!- krzyknęłyśmy razem z Haliną, moją siostrą. - Do Nowych Polaszek, małej miejscowości położonej w lesie nad jeziorem-krótko odpowiedziała mama. W przygotowywaniach do wyjazdu brałyśmy udział bez większego entuzjazmu. Zastanawiałyśmy się, co my będziemy robić w takie dziurze. Nazajutrz wyruszyliśmy skoro świt . Podróż nie była zbyt długa, ale na tyle nużąca, że obie z Haliną zasnęłyśmy. Obudził nas głos taty: - Pannice, jesteśmy na miejscu. Czas wysiadać!, Wygramoliłyśmy się więc z samochodu i półprzytomne zatargałyśmy plecaki do naszego domku. Dopiero po rozpakowaniu się i zjedzeniu drugiego śniadania wyszłyśmy na zewnątrz. - Ojej!Jak tu pięknie!- zaskoczona krzyknęłam. Przed nami roztaczał się widok, który swą urodą zapierał dech w piersiach. Duże, błękitne jezioro otaczał gęsty, zielony las, który zresztą wypełniał prawie całą przestrzeń wokół. Na drugim brzegu widać było niewielkie budynki jakiegoś miasteczka z wysoką wieżą kościoła. -Zobacz, mamy nawet swój własny pomost i łódki-wykrzyknęła Halinka i nie czekając na mnie pobiegła w stronę zatoczki. Szybko ją dogoniłam .Bez chwili namysłu weszłyśmy po kolana do wody, chlapiąc się niemiłosiernie. -Tu jest jak w raju!!!- wrzeszczałyśmy obie, po czym wskoczyłyśmy do łódki. Zaczęłyśmy się w niej bujając, śpiewając głośno piosenkę naszego ulubionego zespołu.Nagle usłyszałyśmy obcy głos: -Co wy tu robicie?! Nim zdążyłyśmy cokolwiek odpowiedzieć, wysoki brunet, który zadał nam to pytanie, wskoczył do łodzi. -Cześć! Mam na imię Kamil- przedstawił się chłopak. Jestem tu ze swoim bratem Marcinem i dziadkami na wakacjach.A wy skąd się tu wzięłyście? -Przyjechałyśmy dzisiaj z rodzicami. Spędzimy w Nowych Polaszkach cały miesiąc- wyznałyśmy, jeszcze wtedy nie zdając sobie sprawy z tego, że będą to najcudowniejsze wakacje, jakie udało się nam przeżyć. Kamil i Marcin okazali się świetnymi przyjaciółmi. Przebywaliśmy ze sobą całe dnie, a czasem nawet połowę nocy, siedząc przy ognisku i przy dźwiękach gitary smażąc kiełbaski.Codziennie też kąpaliśmy się w jeziorze, a ja nawet pobierałam lekcje nurkowania u Kamila. Muszę przyznać, że okazał się niezwykle dobrym nauczycielem. Popołudniami pływaliśmy łodzią na drugi brzeg jeziora.Tam,w miasteczku, znajdowało się stare, urocze zamczysko z małą lodziarnią na dziedzińcu, w której bywaliśmy codziennie. Niestety ,wszystko, co dobre, szybko się kończy. Miesiąc wakacji upłynął w okamgnieniu. Często wspominamy ten lipcowy pobyt w ,,raju, a kiedy jest nam smutno,powtarzamy nasze ulubione hasło;,Nowe Polaszki to odnowa!"To prawda! Przeżyłyśmy tam najcudowniejsze chwile w życiu. W przyszłym roku znowu pojedziemy do Nowych Polaszek. Kamil i Marcin też tam będą.
Wieczorem mama uroczyście oznajmiła:
- Jutro wyjeżdżamy do Nowych Polaszek.
- Dokąd?!!!- krzyknęłyśmy razem z Haliną, moją siostrą.
- Do Nowych Polaszek, małej miejscowości położonej w lesie nad jeziorem-krótko odpowiedziała mama.
W przygotowywaniach do wyjazdu brałyśmy udział bez większego entuzjazmu.
Zastanawiałyśmy się, co my będziemy robić w takie dziurze.
Nazajutrz wyruszyliśmy skoro świt . Podróż nie była zbyt długa, ale na tyle nużąca, że obie z Haliną zasnęłyśmy. Obudził nas głos taty:
- Pannice, jesteśmy na miejscu. Czas wysiadać!,
Wygramoliłyśmy się więc z samochodu i półprzytomne zatargałyśmy plecaki do naszego domku. Dopiero po rozpakowaniu się i zjedzeniu drugiego śniadania wyszłyśmy na zewnątrz.
- Ojej!Jak tu pięknie!- zaskoczona krzyknęłam.
Przed nami roztaczał się widok, który swą urodą zapierał dech w piersiach.
Duże, błękitne jezioro otaczał gęsty, zielony las, który zresztą wypełniał prawie całą przestrzeń wokół. Na drugim brzegu widać było niewielkie budynki jakiegoś miasteczka z wysoką wieżą kościoła.
-Zobacz, mamy nawet swój własny pomost i łódki-wykrzyknęła Halinka i nie czekając na mnie pobiegła w stronę zatoczki.
Szybko ją dogoniłam .Bez chwili namysłu weszłyśmy po kolana do wody, chlapiąc się niemiłosiernie.
-Tu jest jak w raju!!!- wrzeszczałyśmy obie, po czym wskoczyłyśmy do łódki.
Zaczęłyśmy się w niej bujając, śpiewając głośno piosenkę naszego ulubionego zespołu.Nagle usłyszałyśmy obcy głos:
-Co wy tu robicie?!
Nim zdążyłyśmy cokolwiek odpowiedzieć, wysoki brunet, który zadał nam to pytanie, wskoczył do łodzi.
-Cześć! Mam na imię Kamil- przedstawił się chłopak. Jestem tu ze swoim bratem Marcinem i dziadkami na wakacjach.A wy skąd się tu wzięłyście?
-Przyjechałyśmy dzisiaj z rodzicami. Spędzimy w Nowych Polaszkach cały miesiąc- wyznałyśmy, jeszcze wtedy nie zdając sobie sprawy z tego, że będą to najcudowniejsze wakacje, jakie udało się nam przeżyć.
Kamil i Marcin okazali się świetnymi przyjaciółmi. Przebywaliśmy ze sobą całe dnie, a czasem nawet połowę nocy, siedząc przy ognisku i przy dźwiękach gitary smażąc kiełbaski.Codziennie też kąpaliśmy się w jeziorze, a ja nawet pobierałam lekcje nurkowania u Kamila. Muszę przyznać, że okazał się niezwykle dobrym nauczycielem.
Popołudniami pływaliśmy łodzią na drugi brzeg jeziora.Tam,w miasteczku, znajdowało się stare, urocze zamczysko z małą lodziarnią na dziedzińcu, w której bywaliśmy codziennie.
Niestety ,wszystko, co dobre, szybko się kończy. Miesiąc wakacji upłynął w okamgnieniu. Często wspominamy ten lipcowy pobyt w ,,raju, a kiedy jest nam smutno,powtarzamy nasze ulubione hasło;,Nowe Polaszki to odnowa!"To prawda!
Przeżyłyśmy tam najcudowniejsze chwile w życiu.
W przyszłym roku znowu pojedziemy do Nowych Polaszek. Kamil i Marcin też tam będą.