- Zastosuj krótkie dialogi ożywiające tok narracji
podzia11
Pewnego dnia, po treningu, Jacek ubierając się, zauważył, że nie ma jego kurtki. Szukał jej długo po czym stwierdził, że to pewnie Wojtek, jego kolega, pochodzący z bardzo biednej rodziny, która ledwo wiązała koniec z końcem. -To Ty! Oddawaj kurtkę! -Jaką kurtkę?- zdziwił się Wojtek.- Nie mam żadnej kurtki. -Wiem, że masz- krzyczał Jacek.-Ty jesteś biedny, nie stać Cię na firmową kurtkę! Dlatego zabrałeś ją mi! -Przysięgam, że to nie ja!-odparł zdruzgotany chłopiec. -Jeśli mi teraz jej nie oddasz, pożałujesz- groził Jacek. -Proszę, nic mi nie rób, jak mam Cię przekonać, że jej nie mam?-mówił bezbronny chłopiec. Jacek zbliżył się do Wojtka i zadał mu bardzo mocny cios kamieniem w głowę. -Może to nauczy Cię, aby nie kraść- mówił Jacek. Wojtek upadł na ziemię, krwawił. Przechodzący obok starszy człowiek szybko wezwał karetkę i wziął chłopca na ręce. -Co się stało? - zapytał nieznajomy. -Eeee...nie wiem...dopiero co tu przyszedłem- mówił Jacek. -Nie wiem jak to się stało. Pogotowie przybyło w samą porę, jeszcze chwila i niewiadomo co stałoby się z Wojtkiem. Natychmiast wezwano rodziców, którzy pospiesznie przybyli na miejsce. Nikt nie wiedział co się stało. Następnego dnia, kiedy Jacek szedł na trening, zobaczył, że na ławce leży jego kurtka. Zapomniał, że ją tam położył. Poczuł się okropnie. Natychmiast pobiegł do szpitala, jednak go tam nie wpuścili. Wojtek był nieprzytomny. Jacek wracając do domu, przez całą drogę modlił się o zdrowie Wojtka. Nie wiedział, jak mógł postąpić tak źle. Po tygodniu poinformowano go, że Wojtek już jest przytomny i można go odwiedzić. Natychmiast pognał do szpitala. Wojtkowi już nic nie było. Tak się cieszył, kiedy odwiedził go Jacek. -Przepraszam, nie chciałem tego zrobić. Bardzo mi głupio.- wyszeptał Jacek. -Nic nie szkodzi, najważniejsze jest to, że umiesz przyznać siędo winy. Doceniam to. Tylko mam jedną prośbę...Następnym razem nie oceniaj mnie pochopnie, kiedy Ci coś zginie, najpierw zapytaj. Obaj się zaśmiali głośno.
Szukał jej długo po czym stwierdził, że to pewnie Wojtek, jego kolega, pochodzący z bardzo biednej rodziny, która ledwo wiązała koniec z końcem.
-To Ty! Oddawaj kurtkę!
-Jaką kurtkę?- zdziwił się Wojtek.- Nie mam żadnej kurtki.
-Wiem, że masz- krzyczał Jacek.-Ty jesteś biedny, nie stać Cię na firmową kurtkę! Dlatego zabrałeś ją mi!
-Przysięgam, że to nie ja!-odparł zdruzgotany chłopiec.
-Jeśli mi teraz jej nie oddasz, pożałujesz- groził Jacek.
-Proszę, nic mi nie rób, jak mam Cię przekonać, że jej nie mam?-mówił bezbronny chłopiec.
Jacek zbliżył się do Wojtka i zadał mu bardzo mocny cios kamieniem w głowę.
-Może to nauczy Cię, aby nie kraść- mówił Jacek.
Wojtek upadł na ziemię, krwawił. Przechodzący obok starszy człowiek szybko wezwał karetkę i wziął chłopca na ręce.
-Co się stało? - zapytał nieznajomy.
-Eeee...nie wiem...dopiero co tu przyszedłem- mówił Jacek. -Nie wiem jak to się stało.
Pogotowie przybyło w samą porę, jeszcze chwila i niewiadomo co stałoby się z Wojtkiem. Natychmiast wezwano rodziców, którzy pospiesznie przybyli na miejsce. Nikt nie wiedział co się stało.
Następnego dnia, kiedy Jacek szedł na trening, zobaczył, że na ławce leży jego kurtka. Zapomniał, że ją tam położył. Poczuł się okropnie. Natychmiast pobiegł do szpitala, jednak go tam nie wpuścili. Wojtek był nieprzytomny.
Jacek wracając do domu, przez całą drogę modlił się o zdrowie Wojtka.
Nie wiedział, jak mógł postąpić tak źle. Po tygodniu poinformowano go, że Wojtek już jest przytomny i można go odwiedzić. Natychmiast pognał do szpitala. Wojtkowi już nic nie było. Tak się cieszył, kiedy odwiedził go Jacek.
-Przepraszam, nie chciałem tego zrobić. Bardzo mi głupio.- wyszeptał Jacek.
-Nic nie szkodzi, najważniejsze jest to, że umiesz przyznać siędo winy. Doceniam to. Tylko mam jedną prośbę...Następnym razem nie oceniaj mnie pochopnie, kiedy Ci coś zginie, najpierw zapytaj.
Obaj się zaśmiali głośno.