napisz opowiadanie według podanego planu:
1. znalezienie pieniędzy w szatni
2. wielkie zakupy w sklepiku szkolnym
3. częstowanie kolegów
4. zapłakana trzecio-klasistka
5. dziwne pouczenie na boisku szkolnym
6. poszukiwanie pieniędzy
7. podejrzenia
8. rozmowa z wychowawcą
9. przeprosiny
10. zwrócenie pieniędzy
Narracja w formie 1 lub 3 osoby.
Będę bardzo wdzięczna za rozwiązanie, z góry Dzięki :)
" Life is not a problem to be solved but a reality to be experienced! "
© Copyright 2013 - 2024 KUDO.TIPS - All rights reserved.
Poniedziałek. Dzień jak dzień, trzeba wstać i iść do szkoły. Więc i ja ruszyłam, by dowiedzieć się dziś nowych rzeczy, mimo wielkiej chęci zostania w łóżku i symulowania choroby. Kiedy przekroczyłam róg "skarbnicy wiedzy" i przywitałam się ze znajomymi, ruszyłam w kierunku szatni, jak to mam w zwyczaju. Kiedy już miałam iść oddać kurtkę na wieszak, znalazłam dwadzieścia złotych, które samotnie leżały dziedaleko mojej nogi. Nikt oprócz mnie ich nie zauważył, więc wyciągnęłam po nie dłoń i szybko opuściłam szatnię. Po pierwszej lekcji z radością opuściłam klasę i ruszyłam do sklepiku szkolnego, robiąc w nim wielkie zakupy. Kilka batoników, cukierki, jakieś paczki chipsów oraz trochę słodkich bułeczek. No i nie zapominajmy o dużym soku. Razem ze znajomymi nie czekaliśmy długo, od razu zaczęliśmy się delektować słodkościami. Po korytarzu rozbrzmiał dzwonek - druga lekcja. W ogóle nie słuchałam, rozmawiałam ze znajomą z ławki obok. Kiedy wreszcie skończyła się katorga, nie zwlekając ruszyłam na boisko. Kątem oka zobaczyłam tylko zapłakaną trzecioklasistkę, no cóż to nie moja sprawa. Pokazywała tylko na mnie palcem, co to za wychowanie?! Siedziałam na szkolnym boisku czytając lekturę, na polskim nauczycielka będzie nas pytała. Podszedł do mnie chłopak - może góra chodził do trzeciej klasy. Obrzucił mnie spojrzeniem i mijając powiedział tylko "Ja bym się zmienił". Tego był dosyć! Jak dzieci mogą mi mówić, że na moim miejscu by się zmieniły?! Zamknęłam z impetetem książkę i ruszyłam w stronę wejścia. Wszędzie wszyscy biegali i pytali, czy ktoś przypadkiem nie znalazł dwudziestozłotowego banknotu. Teraz zrozumiałam, że to o to im chodziło. Widziałam ją jak dziwnie na mnie patrzyła, kiedy brałam banknot! To więc jej. Ale przecież wydałam te pieniądze! Poszłam czym prędzej do pani z informatyki - była moją wychowawczynią. Zawsze mogłam z nią o wszystkim porozmawiać. Opowiedziałam jej o pieniądzach i zapłakanej trzecioklasistce. Powiedziała, że możemy klasą zebrać się i uzbierać pieniądze, to znowu nie taka duża kwota. Dwie lekcje potem mieliśmy tylko piętnaście złotych, to wciąż o pięć za mało, a cała klasa się zrzucała. Kiedy ze smutkiem oświadczyłam to pani, z uśmiechem dorzuciła pięciozłotową monetę. Pobiegłam czym prędzej odnaleźć dziewczynę. Krucha blondynka siedziała smutna na ławce, mnąc w rączkach kartkę papieru. Chyba na coś się uczyła. Oddałam jej pieniądze i mówiąc, jak bardzo żałuję i przepraszam oświadczyłam, że najpierw powinnam zapytać, czy może ktoś nie zgubił lub odnieść do gabinetu dyrektora lub sekretariatu. Od tamtej pory Nadia - bo tak nazywała się dziewczynka - jest moją o dwa lata młodszą przyjaciółką.