Pewnego ładnego poranka jadłam z całą rodziną śniadanie przy duzym stole w jadalni. Byłam umuwiona z koleżanką Mają więc bardzo się spieszyłam. Mama powiedziała że jaksię trochę spóznię to nic się nie stanie. Ja jednak uważałam inaczej... Bardzo lubiłam moją koleżankę Majkę a ona mówiła że bardzo lubi mnie. Chciała się spotkać w pilnejsprawie więc dlatego tak bardzo się śpieszyłam na to spotkanie. Ja byłam już w drodze zadzwoniła do mnie że jednak nie może sie spotkać bo jedzie z rodzicami do Radomia. Uwieżyłam jej więc zawróciłam do domu. Kiedy szłam uliczkami Gdańska zauważyłam ją jak siedzi z Kasią i Olą w Cafe de Paris. Bardzo się na nią zezłościłam bo miałyśmy się spotkać podobno w bardzo ważnejsprawie. Jednak nie poszłam do nich tylko ominęłam je jagby wcale ich tam nie było. Następnego dnia kiedy byłam już w szkole zauważyłam ją jak siedziała na parapecie ze swoim chłopakiem Kacprem. Szybko do niej podeszłam - specjalnie wtedy by ją jeszcze bardiej ukarać za to co zeobiła. Powiedziałam jej że widziałam ją z Olą i Kasią w Cafe kiedy wracałam bo nasze spotkanie było odwołane. Strasznie się zaczerwieniła a uratował ją dzwonek na lekcje bo dalej bym mówiła jej o tej sprawie. Na następnej przerwie przeprosiła mnie i postawiła mi i sobie duże lody kiedy razem wracałyśmy do domu. Przebaczyłam jej bo widziałam że bardzo jest jej wstyd za to co zrobiła. Powiedziała: "Julko już nigdy cie nie okłamię, tylko wybacz mi proszę"
Tego dnia Marek miał wyjątkowo podły humor. Obudził się i od razu przypomniał sobie o pracy zespołowej z plastyki zadanej do domu.
Jego pani od plastyki była bardzo wymagająca. Miała 24 lata, ale bynajmniej nie posiadała podejścia do dzieci. Na każdą osobę, która nie przyniosła chociaż jednej farby potrzebnej do rysunku, krzyczała. Mimo to w oczach innych nauczycieli wyglądała na miłą kobietę. Nawet nie wiedzieli, jak się mylą! A ona jeszcze innym kłamała, że klasa Marka to niewychowane bachory i ich wychowawca wiele czasu poświęcił na to, by "uświadomić im, dlaczego to, co robią, jest złe". Dlatego właśnie chłopiec zmartwił się pracą domową. Jego kolega, który miał z nim ją robić, zachorował, więc musiał sobie poradzić sam. To miała być ankieta na temat "Co chcielibyście zmienić w swojej szkole?". Powinnna była zajmować kartkę A3, a pytań pani kazała zrobić co najmniej 10. Marek wziął kredki, flamastry i inne przyrządy i zaczął robić tą niezwykle długą, monotonną pracę.
Skończył po czterech godzinach udoskonalania dzieła. Był z siebie dumny, aczkolwiek wiedział, że nauczycielka pewnie wstawi mu uwagę za to, że "napisał kwiat zamiast róża". Jednak musiał zostawić tą "potworną" pracę, bo dochodziła 22.
Jak się spodziewał, następnego dnia w szkole plastyczka zebrała wszystkie ankiety, których większość oceniła na 2+, a resztę postanowiła wyrzucić. Następnie prace zostały rozdane uczniom, aby na nie odpowiedzieli.
Ku ogromnemu zdziwieniu i wstydowi nauczycielki wszystkie dzieci odpowiedziały na pytania zawarte w "niepoprawnych ankietach" tak, że wyszło im coś takiego:
"Twoja nauczycielka od plastyki powinna popracować nad sobą, choć to chyba niewykonalne. Jednak nie trać nadziei! Wkrótce może zniknie z Twojego życia."
Uczniowie wielce się ucieszyli, ale pani Ludmiła nie była zadowolona. Kazała wywalić prace do śmieci, gdyż uważała, że "tyle tam potrzeba poprawek, że na pewno by się ich nie udało naprawić".
Niestety nie wzięła pod uwagę tego, że Marek poszedł do wychowawcy i pokazał prace dzieci. Oczywiście wychowawca- pan Sekat- uznał, że to nie może być ustalone, gdyż w klasie jest za dużo dzieci. Dlatego całą klasę przeprosił, że im nie wierzył, a na plastyczkę i jej zachowanie doniósł do dyrektorki, która ją niezwłocznie wyrzuciła.
Od tej pory chłopiec i jego koledzy i koleżanki mieli łatwiejsze życie, bo nowa pani od plastyki była o wiele milsza i życzliwsza. Nie zadawała wiele i starała się być wyrozumiałą nauczycielką. A morał z tego taki, że prawda zawsze wyjdzie na jaw, a kłamstwo ma krótkie nogi.
Postarałam się, żeby było dobrze. Są elementy opisu, mam nadzieję, że się spodoba. :)
Pewnego ładnego poranka jadłam z całą rodziną śniadanie przy duzym stole w jadalni. Byłam umuwiona z koleżanką Mają więc bardzo się spieszyłam. Mama powiedziała że jaksię trochę spóznię to nic się nie stanie. Ja jednak uważałam inaczej... Bardzo lubiłam moją koleżankę Majkę a ona mówiła że bardzo lubi mnie. Chciała się spotkać w pilnejsprawie więc dlatego tak bardzo się śpieszyłam na to spotkanie. Ja byłam już w drodze zadzwoniła do mnie że jednak nie może sie spotkać bo jedzie z rodzicami do Radomia. Uwieżyłam jej więc zawróciłam do domu. Kiedy szłam uliczkami Gdańska zauważyłam ją jak siedzi z Kasią i Olą w Cafe de Paris. Bardzo się na nią zezłościłam bo miałyśmy się spotkać podobno w bardzo ważnejsprawie. Jednak nie poszłam do nich tylko ominęłam je jagby wcale ich tam nie było. Następnego dnia kiedy byłam już w szkole zauważyłam ją jak siedziała na parapecie ze swoim chłopakiem Kacprem. Szybko do niej podeszłam - specjalnie wtedy by ją jeszcze bardiej ukarać za to co zeobiła. Powiedziałam jej że widziałam ją z Olą i Kasią w Cafe kiedy wracałam bo nasze spotkanie było odwołane. Strasznie się zaczerwieniła a uratował ją dzwonek na lekcje bo dalej bym mówiła jej o tej sprawie. Na następnej przerwie przeprosiła mnie i postawiła mi i sobie duże lody kiedy razem wracałyśmy do domu. Przebaczyłam jej bo widziałam że bardzo jest jej wstyd za to co zrobiła. Powiedziała: "Julko już nigdy cie nie okłamię, tylko wybacz mi proszę"
Opowiedziałam jej: "Dobrze już ci wybaczyłam " .
I tak razem minął nam dzień
A morał jest taki że kłamstwo ma krótkie nogi.
Mam nadzieję że pomogłam :) :) :) :)
Praca
Tego dnia Marek miał wyjątkowo podły humor. Obudził się i od razu przypomniał sobie o pracy zespołowej z plastyki zadanej do domu.
Jego pani od plastyki była bardzo wymagająca. Miała 24 lata, ale bynajmniej nie posiadała podejścia do dzieci. Na każdą osobę, która nie przyniosła chociaż jednej farby potrzebnej do rysunku, krzyczała. Mimo to w oczach innych nauczycieli wyglądała na miłą kobietę. Nawet nie wiedzieli, jak się mylą! A ona jeszcze innym kłamała, że klasa Marka to niewychowane bachory i ich wychowawca wiele czasu poświęcił na to, by "uświadomić im, dlaczego to, co robią, jest złe". Dlatego właśnie chłopiec zmartwił się pracą domową. Jego kolega, który miał z nim ją robić, zachorował, więc musiał sobie poradzić sam. To miała być ankieta na temat "Co chcielibyście zmienić w swojej szkole?". Powinnna była zajmować kartkę A3, a pytań pani kazała zrobić co najmniej 10. Marek wziął kredki, flamastry i inne przyrządy i zaczął robić tą niezwykle długą, monotonną pracę.
Skończył po czterech godzinach udoskonalania dzieła. Był z siebie dumny, aczkolwiek wiedział, że nauczycielka pewnie wstawi mu uwagę za to, że "napisał kwiat zamiast róża". Jednak musiał zostawić tą "potworną" pracę, bo dochodziła 22.
Jak się spodziewał, następnego dnia w szkole plastyczka zebrała wszystkie ankiety, których większość oceniła na 2+, a resztę postanowiła wyrzucić. Następnie prace zostały rozdane uczniom, aby na nie odpowiedzieli.
Ku ogromnemu zdziwieniu i wstydowi nauczycielki wszystkie dzieci odpowiedziały na pytania zawarte w "niepoprawnych ankietach" tak, że wyszło im coś takiego:
"Twoja nauczycielka od plastyki powinna popracować nad sobą, choć to chyba niewykonalne. Jednak nie trać nadziei! Wkrótce może zniknie z Twojego życia."
Uczniowie wielce się ucieszyli, ale pani Ludmiła nie była zadowolona. Kazała wywalić prace do śmieci, gdyż uważała, że "tyle tam potrzeba poprawek, że na pewno by się ich nie udało naprawić".
Niestety nie wzięła pod uwagę tego, że Marek poszedł do wychowawcy i pokazał prace dzieci. Oczywiście wychowawca- pan Sekat- uznał, że to nie może być ustalone, gdyż w klasie jest za dużo dzieci. Dlatego całą klasę przeprosił, że im nie wierzył, a na plastyczkę i jej zachowanie doniósł do dyrektorki, która ją niezwłocznie wyrzuciła.
Od tej pory chłopiec i jego koledzy i koleżanki mieli łatwiejsze życie, bo nowa pani od plastyki była o wiele milsza i życzliwsza. Nie zadawała wiele i starała się być wyrozumiałą nauczycielką. A morał z tego taki, że prawda zawsze wyjdzie na jaw, a kłamstwo ma krótkie nogi.
Postarałam się, żeby było dobrze. Są elementy opisu, mam nadzieję, że się spodoba. :)